Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Jeżdżąc MINI Countryman SE doświadczyłem jak źle zaprojektowane są polskie drogi

Jeżdżąc MINI Countryman SE doświadczyłem jak źle zaprojektowane są polskie drogi

Paweł Okopień
paweloko
2
Dodane: 4 lata temu

O nowym MINI Countryman SE przeczytacie już w październikowym numerze iMagazine. Ten tekst miał być poświęcony pierwszym wrażeniom z jazdy tym samochodem. Wspomnę o tym, ale w tym tygodniu obchodziliśmy dzień bez samochodu, w nadchodzącym numerze będziemy mieli też wywiad o Smart miastach. Te jazdy testowe pokazały mi dobitnie jak bardzo złe są polskie drogi i… my sami.

Bardzo cienka linia na mapie dzieli nas od zupełnie innych standardów jazdy i samych dróg. I niestety nie mówię tu o 5-pasmowych autostradach, gdyż to oczywistość. MINI Countryman SE zabrałem na wycieczkę w okolice Frankfurt nad Menem. Tylko nie do miasta, nie na autostrady, a na tereny idealnie pasujące do jego nazwy. Jeździłem po niemieckich wsiach na terenach Hesji i Bawarii. Pełno tam pagórków, lasów, pól – generalnie prawdziwe sielskie widoki.

Przede wszystkim jednak to ludzie sprawili, że jest tam naprawdę sielsko. Małe mieściny, wioski są stworzone dla mieszkańców, nie dla samochodów przemierzających je. Na początku takiego miasteczka znaleźć możemy pomiar prędkości, który pokazuje, że jedziemy na przykład za szybko i wyświetla smutną buźkę. Są też swoiste naturalne spowalniacze – lekko przesunięta jezdnia i kwieciste klomby. Inną formą spowolnienia w miasteczkach są też parkingi na ulicy. Nie obok ulicy, nie na chodniku, ale bezpośrednio na drodze. Zaparkowane samochody stanowią więc szykany dla jadących aut. W wielu tych małych miejscowości prędkość ograniczona jest nie do 50 km/h, a 30 km/h i nikt tam nie ma z tym problemu. Natomiast nawet jeśli jest ograniczenie do 50 km/h, to i ono jest zmniejszone do 30 km/h w godzinach nocnych, tak aby nie hałasować mieszkańcom.

Jazda po tych miejscowościach z prędkością 30 km/h nie była męczarnią. Wręcz przeciwnie zadbana przestrzeń w koło i dość naturalne metody ograniczenia prędkości (klomby, samochody, przewężenia dróg) sprawiły, że ta prędkość była akceptowalna. Stosowali się do niej tak samo kierowcy w Porsche, Q7, X5 jak i Skodach. Sam przełączałem wtedy napęd hybrydowego MINI na czysto elektryczny, co sprawiało, że stawał się praktycznie bezgłośny. W głośnikach Młynarski, Daukszewicz i prawdziwy sielski obraz. Cytując klasyka – zero potrzeb.

Tymczasem w nocnych warunkach wracałem do siebie z Warszawy. Przez Piotrków Trybunalski i liczne mniejsze wsie w okolicach. Dopiero po tych doświadczeniach uderzyło mnie to o czym często mówi między innymi Magdalena Milert. Nasze drogi, zwłaszcza te w małych miejscowościach, zaprojektowane są tak, że prowokują do szybkiej jazdy. Postawienie ograniczenia do 50 km/h nic nie zmienia. Ani fotoradar, ani duże mandaty tego nie zmienią. Dobrych nawyków na takich drogach też nie wykształcimy. Szerokie drogi, które są tworzone jako „przelotówki” przez mieściny właśnie tak są finalnie traktowane, że samochody mkną po nich 90km/h czy nawet więcej, choć ograniczenie jest do 50 km/h. Jazda zgodnie z ograniczeniem frustruje, gdy nikt inny jej nie przestrzega, a sama droga daje możliwości do dużo szybszej jazdy. Oczywiście na bokach domy, z których w każdej chwili wyłonić się może pies lub, co gorsza, ubrany na ciemno człowiek, wracający z piwka od sąsiada lub rowerzysta na starym rowerze, bez żadnego światła.

Za bezpieczeństwo na drogach odpowiadamy wszyscy, a właściwie wszyscy jesteśmy winni. Bardzo dużo można zarzucić kierowcom, brawura, bezczelność, stan techniczny pojazdów, tego się nie da obronić i to powinno być wyplenione. Jednak bez adekwatnej infrastruktury niewiele zrobimy. Szkoda, że większość gmin nie widzi problemu, bo głównym celem włodarzy jest przeżycie od wyborów do wyborów na stanowisku.

Wracając do MINI – ten 220 konny samochód z hybrydowym napędem, naprawdę więcej frajdy daje przy spokojnej, widokowej jeździe, niż mknięciu na autostradzie. A urok ciszy podczas jazdy czysto elektrycznej jest fenomenalny. Więcej o samochodzie dowiecie się z październikowego iMagazine już w przyszłym tygodniu.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Oczywiście masz 100% racje, że infrastuktura drogowa powinna być projektowana tak by dbać o bezpieczeństwo zarówno kierowców jak i mieszkańców. Niestety na poziomie gmin, bardzo ciężko będzie wprowadzić rozwiązania o których mówisz. Zwróć uwagę na dwa aspekty:
1. W Niemczech, na dłuższym dystansie podróżuje się autostradą. Dopiero kilka/kilkanaście kilometrów od naszego celu się z niej zjeżdża by dojechać do naszego celu. To powoduje, że średnia prędkość całego przejazdu jest dużo większa. A na drodze do celu mamy jedną, może dwie inne miejscowości. U nas autostrad jest tyle co kot napłakał, aby dojechać do danej miejscowości czasem musimy przejechać dziesiątki innych, lub w ogóle nie mamy po drodze autostrady. Tym samym ruch nie jest “lokalny” tak jak w Niemczech, a tranzytowy. A drogi krajowe, nawet jak prowadzą przez miejscowości nie mogą mieć aż tak ograniczonej przepustowości.
2. Kolejną sprawą jest zagospodarowanie przestrzenne. Jak pewnie zauważyłeś większość miejscowości w Niemczech, budowane jest mniej więcej na planie koła lub do niego zbliżonym. Mamy jak sam zauważyłeś, wjazd do miejscowości, często szybki przejazd przez centrum i wyjazd. Jest to możliwie najkrótszy odcinek a zabudowania znajdują się na drogach koncentrycznie się rozchodzących. Dalej praktycznie za znakiem końca miejscowości mamy już ograniczenie do 100 na godzinę, aż do kolejnej miejscowości. Taka zabudowa, pozwala “wyhamować” ruch na bardzo krótko, a dalej możesz już jechać swobodnie. U nas buduje się przy drodze. Miejscowość ciągną się kilometrami przy drogach krajowych, mamy chyba niechlubny rekord Europejski “najdłuższej wsi”. Niektóre drogi to wręcz ciągnący się kilometrami teren zabudowany bo jedna miejscowość płynnie przechodzi w drugą. Ciężko jechać przez kilka miejscowości cały czas 30 km/h.
3. Ostani aspekt to drogi między miejscowościami. Po pierwsze ich stan, ale to pomińmy. Po drugie ilość ograniczeń. W Niemczech poza terenem zabudowam praktycznie rzadko spotykamy coś innego niż “100”, musi być już naprawdę super ostry zakręt by było “80”. I co ciekawe, większość aut jedzie te 100 (tu akurat mam na myśli, że nie wolniej) i jakoś kierowcy radzą sobie z zakrętami. U nas teren nie zabudowany to popis drogowców na ilość znaków, “30”, “60”, “80” na prostej drodze, do tego, sarny, krowy, rowy, przepusty, itp. A do tego mamy jeszcze kierowców, którzy na 90 jadą 50. Nie zapominajmy, że jak już jest 50 w lesie to na pewno jeszcze będzie tam patrol policji w służbie bezpieczeństwa na drodze.
Reasumując trzeba spytać nasz rząd, jak i kiedy te wszystkie miejscowości będzie można ominąć, raczej niż prosić gminy by ruch w nich ograniczyć.

Dodatkowo w PL jest w zasadzie kompletny brak obwodnic miast i miasteczek. Do tego, jak piszesz, bardzo mało autostrad i mamy kompletny obraz dróg w PL czyli teren zabudowany + polucjanci w krzakach.