Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Absurdalnie drogie AirPods Max to celowy zabieg marketingowy Apple

Absurdalnie drogie AirPods Max to celowy zabieg marketingowy Apple

Paweł Okopień
paweloko
9
Dodane: 3 lata temu

AirPodsy stały się hitem, ponieważ były przełomowe. Małe, kieszonkowe słuchawki Apple, które zastąpiły kultowe białe słuchawki jeszcze z ery iPoda. W AirPods Max przełomu nie ma, nawet jeśli dźwięk z nich płynący będzie naprawdę świetny. Dlatego też wysoka cena stała się świetnym elementem PR-u i ogólnej promocji. Dodajmy do tego ograniczoną dystrybucję i mamy produkt, który chce się mieć.

W ostatnim miesiącu Apple wydało dwa skrajnie różne produkty audio – HomePod Mini oraz AirPods Max. Ten pierwszy jak pisze Krzysztof Kołacz jest wręcz za tani na swoją cenę. Natomiast AirPods Max są absurdalnie drogie – zarówno patrząc ogólnie, jak i zestawiając z większością konkurencyjnych słuchawek. Odnoszę wrażenie, że to jest bardzo przemyślana strategia Apple, którą już raz widzieliśmy w przypadku monitora Pro Display XDR i komputera Mac Pro.

Dlaczego HomePod Mini jest tani? Po pierwsze wcale nie jest tani w zestawieniu z konkurencyjnym Amazon Echo, czy Nest Audio, a tym bardziej ich mniejszymi wariantami Echo Dot i Nest Mini. Wciąż jednak jest to dość atrakcyjnie wyceniony głośnik WiFi. Atrakcyjna cena HomePoda Mini wynika z celów jakie Apple stawia przed tym urządzeniem. HomePod Mini ma poprawić pozycję Siri w świecie asystentów głosowych. Urządzenie ma też odgrywać czołową rolę w ramach inteligentnego domu opartego o HomeKit. W obu przypadkach Apple ma spore aspiracje, a dotychczas klienci często decydowali się na rozwiązania konkurencji, nawet korzystając z ekosystemu urządzeń Apple.

HomePod Mini ma być masowy i jak skończą się tylko problemy logistyczne takim będzie. Sam nie załapałem się na zamówienia w dniu premiery, ale planuje zamówić przynajmniej jeden głośnik po nowym roku. HomePod Mini już dał drugie życie dużemu HomePodowi, który przestał być wyprzedawany i zaczął trzymać cenę. Jest też spora szansa na to, że rodzina HomePodów będzie się rozrastać.

Słuchawki AirPods Max mogą się podobać lub nie. AirPods Max mogą też robić wrażenie swoimi właściwościami technicznymi. Obojętnie jak rewelacyjne będą dźwiękowo wciąż są słuchawkami nausznymi. Łatwość łączenia (w nausznych słuchawkach znamy ją z Beats), czy szybkie pauzowanie i odtwarzanie nie są tak znaczącą przewagą konkurencyjną jak w przypadku słuchawek dousznych AirPods i AirPods Pro. Klasyczne AirPodsy są iście magiczne – małe pchełki, które wyciągamy z kieszeni, wkładamy do ucha i już możemy wygodnie rozmawiać przez telefon, słuchać muzyki, a w razie czego skorzystać z Siri. AirPodsy przeniosły sposób korzystania z słuchawek na zupełnie nieznany dotychczas poziom. O ich sukcesie świadczy nie tylko sprzedaż, ale też grono naśladowców.

AirPods Max wchodzą na rynek pełen produktów w każdym niemal przedziale cenowym. Designerskie, modowe, fajnie grające słuchawki bezprzewodowe możemy mieć już za 600 złotych jak SUPREME ON od Teufel. Bose NC700 to wydatek 1300 zł, a QC35 można mieć jeszcze taniej. Owszem są droższe Bang & Olufsen H95 i parę innych słuchawek. Tylko, że to też produkty od kultowych marek audio. AirPods Max w przeciwieństwie do iPhone’a, iPada, Apple Watch, czy zwykłych AirPodsów nie zmieniają reguł gry, nie zmieniają rynku, nie zmieniają życia konsumentów. To po prostu kolejne słuchawki nauszne na rynku, choć pierwsze z logo Apple.

Ciężko było, aby Apple nas czymś zaskoczył w słuchawkach nausznych. Firma jednak najpewniej chce się pozbyć marki Beats. I zrobi to w ciągu kilku najbliższych lat (w 2024 roku minie 10 lat od zakupu i to jest najpewniej ostateczna data). Wkrótce zobaczymy pewnie AirPods Sport i może parę innych modeli. Na razie Apple prezentując pierwsze swoje nauszne słuchawki postawiło na wysoką jakość, ale przede wszystkim medialny szum.

AirPods Max będą lada moment w memach. O bardzo drogich słuchawkach Apple mówią wszyscy w świecie technologii, a przekaz ten będzie szedł dalej. Urządzenie jest charakterystyczne, więc użytkownicy będą zauważalni w miejscach publicznych. Do tego dochodzi jeszcze ograniczona podaż. W tej chwili zamówienia są przyjmowane na marzec. AirPods Max nie będą wielkim hitem sprzedażowym w skali Apple (choć z pewnością wiele firm chciałoby mieć ogólną sprzedaż na poziomie takim jak Apple będzie miało na AirPods Max). Będzie się jednak o nich mówiło, będą wzbudzały emocje etc.

Wiele działań marketingowych i PR-owych Apple jest kwestionowanych. Firmie w ostatnich latach często brakuje polotu, działa też w znacznie bardziej ograniczonym stopniu niż konkurencja. Wciąż jednak nie brakuje tu mistrzowskich zagrań i przemyślanych działań. Apple ma produkty masowe – iPhone’y, podstawowe MacBooki, iPady. Gdzie ceny nie są niskie, ale bronią się. Natomiast wygląda na to, że w produktach niszowych, mało oryginalnych firma gra absurdalną ceną, aby generować odpowiedni szum medialny.

Obok AirPods Max znajdziemy przynajmniej dwa takie produkty w ofercie Apple – kółka do Mac Pro oraz podstawka do monitora Pro Display XDR za 999 USD. Nikogo spoza wąskich branż filmowych i fotograficznych nie interesuje wysokiej klasy monitor. Dla reszty użytkowników taki sprzęt jest zbyteczny i wręcz nieosiągalny (a przynajmniej się nie kalkuluje). Gdyby taki monitor po prostu został zaprezentowany, echa po nim by większego nie było. Tymczasem droga podstawka wywołała odpowiedni szum.

Przy AirPods Max to się udaje i na pewno dla niektórych staną się obiektem pożądania. Na rynku mogą jedynie ośmielić innych producentów do podwyżek cen kolejnych słuchawek.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 9

W zupełności się nie zgadzam. Za szczególnie nietrafne uważam porównanie słuchawek z kółkami do Maka Pro, samym Makiem Pro oraz monitorem. Powyższe sprzęty pro jak sama nazwa wskazuje są skierowane na rynek profesjonalny (czy tak jest w rzeczywistości to już inna kwestia).

Jak firma kupuje monitor za 5k $ to dorzucenie podstawki za 1k$ nie robi większej różnicy. To i tak są relatywnie niewielkie koszty dla kogoś kto potrzebuje takiego monitora. Jeśli zaś podstawka nie jest potrzebna, firma nie musi ponosić tego dodatkowego kosztu. Analogiczna sytuacja jest przy kółkach do Maka Pro. Sprzęt jest kierowany do takiego nabywcy, dla którego dodatkowy tysiąc $ w tę czy w tamtą nie robi większej różnicy. Inna sprawa, że samo Apple – dzięki takiemu zabiegowi – musi mieć niebotyczną marże na takich akcesoriach.

Ze słuchawkami jest całkowicie inna sprawa. Abstrahując od bezsensownego nazewnictwa, któremu brak spójności (najpierw małe pchełki pro teraz nauszne Max) to słuchawki są dla Apple niebotycznie profitowym produktem, który zawsze, ale to zawsze jest kierowany do masowego odbiorcy. O ile zwyczajowo cena produktów Apple zawiera w sobie Apple tax, to jednak jest ona do przełknięcia. Apple za akcesoria typu słuchawki każe sobie płacić tyle co za produkty premium w tym segmencie. Paradoks polega na tym, że produkty premium np. w segmencie słuchawek są obiektywnie lepsze niż applowskie, ale siła marki plus bezproblemowe działanie w ekosystemie pozwalają Apple na tak wysoką cenę, którą klienci akceptują. Sama mam zwykle AirPods za jakieś 700 pln i nie żałuje ani złotówki. Niemniej, przy słuchawkach Max, Apple najzwyczajniej przestrzeliło. Moim zdaniem, za bardzo zachłysnęli się sprzedażą airpodsów zwykłych oraz pro i niesłusznie stwierdzili, że granica cenowego bólu w przypadku słuchawek jest bardzo wysoka u ich konsumentów. Osobiście stawiałem na jakieś 350-399 $. Myśle również że zejdą z ceny. Nie jest to pierwszy raz kiedy Apple przesądziło z ceną za swoje produkty – patrz HomePod. Jednakże nie ma to wiele wspólnego z szumem medialnym i parciem na szkło. Pokazuje tylko że polityka cenowa Apple robi się mocno niespójna. Skoro chcą promować Siri tanim HomePod mini to czemu nagle wyceniają słuchawki jak nowego iPada Air. Przecież słuchawki to również części strategii dot. rozwoju u promocji Siri.

Nie siedzę w słuchawkach więc nie mam. Nie zmienia to faktu że cena jest absuradalna nawet jak na Apple.

Bez podania przykładu ciężko wygłaszać takie opinie i być traktowanym poważnie. :)

Jedyne słuchawki do których można teraz porównać Airpods Max to chyba tylko Bang and Olufsen H95 (też 40mm drivery, adaptive EQ, 8 mikrofonów, ANC + transparency mode, podobna jakość materiałów i dźwięku). W kilku aspektach AirPods mają nad nimi przewagę, bo dodatkowo mają np. Spatial Audio, natychmiastowe przełączanie się między kilkoma urządzeniami, smart charging który optymalizuje żywotność baterii, digital crown który mocno wpływa na całościowy UX, itp. H95 kosztują 3500zł, czyli kilkaset złotych więcej niż AirPods Max.

Ale co ma tutaj przykład innych słuchawek skoro z artykułu wyraźnie wynika teza, iż AirPods Max są drogie bo są pozycjonowane jako produkt skierowany na rynek pro/premium (nie powszechny konsumencki). I ja nie zgadzam się z tą tezą bo uważam ją za obronę kiepskiej polityki cenowej.

Moim zdaniem nie są to słuchawki z rynku pro, chociażby dlatego że słuchawki z tego rynku mają 3,5 mm jacka. Orientuje się na tyle, że wiem, iż żaden audiofil nie puszcza muzyki przez bluetooth.

Myślę, że Apple najzwyczajniej w świecie bada granice bólu klientów (mając świadomość jak dobrze sprzedają się ich inne słuchawki) niż stara się wypozycjonować Airpodsy Max jako sprzęt segmentu pro. Jak ktoś chce pro słuchawki to kupuje marki niszowe, o których nikt nie słyszał.

Artykułu nie chcę komentować, bo nie zgadzam się w nim prawie ze wszystkim.
Sam zajmuję się muzyką półprofesjonalnie i od dłuższego czasu szukam dobrych słuchawek do bardziej przenośnej pracy (większość oprogramowania, które wykorzystuję od dawna jest dostępne na iOS i z powodzeniem coraz częściej używam iPada zamiast komputera). Po pierwszym ogłoszeniu nowego produktu byłem przeświadczony, że nie są dla mnie (bo nie mają jacka), ale okazało się, że to nie do końca jest prawda, bo można ich używać bez latency po kablu (wystarczy kabel lightning<->USB-C).

Jak wysyłam do słuchawek sygnał audio z cyfrowego źródła to nie robi mi dużej różnicy czy przetwornik analogowo-cyfrowy jest wepchnięty obok gniazda Jack, czy w przejściówce – a wręcz wolę takie rozwiązanie, bo np. DAC używany w iPhone’ach (dopóki jeszcze miały Jacka) był dość słabej jakości. Rozwiązanie gdzie dźwięk z komputera/iPada idzie do samego końca cyfrowo jest dużo lepsze, bo na każdej konwersji jakość dźwięku trochę spada.

W każdym razie – dla mnie te słuchawki spełniają wszystkie wymagania, żebym myślał o nich jak o profesjonalnym produkcie, tak też są pozycjonowane przez Apple i tak mają dostosowaną cenę (która jest niska w porównaniu do konkurencyjnych produktów, abstrahując od tego czy nazwiemy je premium czy nie). Mogę tu mówić tylko za siebie, ale szukając pro słuchawek patrzę na jakość i cenę, a nie na to czy marka jest “niszowa” albo jak eksperci sklasyfikują segment w którym one się znajdują.

Na słuchawkach się nie znam, więc nie będę strugał eksperta. Liczyłem, że te Airpodsy Max będą w przystępnej – jak na Apple – cenie. Dla mnie to jak grają i tak będzie wystarczające (pierwsze recenzje wskazują, że grają super), a najważniejsza będzie i tak współpraca że sprzętami Apple, bo te słuchawki oceniałem i oceniam właśnie z perspektywy użytkownika Apple. Czytając specyfikacje wydawało mi się, że nie jest to sprzęt skierowany do profesjonalistów stąd cena wydaje mi się za wysoka nawet jak na Apple w porównaniu chociażby do Sony mx 4 i Bose 700 (z mojej perspektywy to jest konkurencja AirPods Max).

1. Apple robi dokładny research, ma zatrudnionych ekspertów z dziedziny ekonomii i marketingu, którzy badają rynek i w odpowiedni sposób na niego reagują. Wszystko co robi Apple jest w 100% spójne od wielu wielu lat.
2. Skoro Apple wypuszcza na świat słuchawki o cenie startowej $550 to znaczy że dogłębnie przemyślało swoją strategię. AirPods pro w momencie premiery kosztowały $249 i cenowo wypadały wyżej niż produkty innych producentów więc jasnym jest że wypuszczając alie słuchawki cena również będzie wyższa niż podobne produkty konkurencji (podobne mam na myśli z wyższej niższej półki jak na przykład Sony, Bose, Sennheiser itp). Porównując je za to do słuchawek o podobnych parametrach, wyglądzie i funkcjach jak Bang&Olufsen H95 to cena jest nawet niższa więc wszystko w tej materii się zgadza.
3. Jak wspomniałem jest to najpewniej część większej strategii. Moim zdaniem Apple za pół roku- rok maksymalnie wypuści słuchawki AirPods Max Pro które będą wyglądały jeszcze bardziej ekskluzywnie, będą miały więcej funkcji, zdecydowanie lepsze etui etc. Tezę opieram na tym jak te obecne Max się prezentują. Są dostępne w 5 dokładnie takich samych kolorach jak iPad Air, co już skłania do przemyśleń że słuchawki te mogą ostatecznie niekoniecznie celować w klientów kupujących rozwiązania pro. Są jedynymi słuchawkami wokółusznymi od Apple jak na razie wiec produkt Pro musi się znaleźć w portfolio. Po trzecie cena, AirPods Max Pro będą miały cenę w okolicach $700 wiec musi być ona w jakiś sposób wytłumaczalna. Jedynym sposobem jest wprowadzenie słuchawek o niższej cenie i w niskim nakładzie tak aby napędzić chęć kupna słuchawek o wyższej cenie.

A tymczasem plotki mówią jedynie o AirPods Max Sport, które będą kosztowały w rejonie 300 USD.