Czy nie przesadzamy?
Przyznam się Wam do czegoś. Mam pewne muzyczne natręctwa, z którymi walczę. Nazywa się to „ciągoty audiofilskie” – lubię dobry, jakościowy dźwięk. Oznacza to, że co jakiś czas walczę sam ze sobą, szukając coraz to lepszych źródeł dźwięku (głównie cyfrowych), które mają dobrą jakość, nie mają kompresji i zawierają dużo informacji.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2021
W taki sposób trafiłem na Tidal Masters, a wcześniej na Qobuz. W tym momencie muszę się na chwilę zatrzymać i wytłumaczyć Wam, o co tak naprawdę chodzi. Jak wiecie, najpopularniejszy niegdyś format zapisu muzyki – mp3 – to format stratny, skompresowany. Podobnie rzecz się ma ze streamingiem muzyki, który oferuje muzykę w jakości stratnej, skompresowanej, przez co można odnieść wrażenie, że słucha się wersji jakościowo gorszych w porównaniu do płyty CD. Tak rzecz wygląda, jeśli popatrzymy na wszystkie najpopularniejsze usługi streamowania muzyki. Inaczej rzecz się ma, gdy zerkniemy na Tidal Masters i Qobuz.
Qobuz oferuje jakość bezstratną, porównywalną z jakością płyty CD – powiem szczerze, że jak o tym usłyszałem, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: kurde, super. W końcu serwis dla mnie! Natomiast potem okazało się, że a to brakuje niektórych płyt, a to nie jest intuicyjnie, a to jednak nie brzmi to aż tak dobrze, jak myślałem.
Pod względem interfejsu i samej użyteczności Tidal wyprzedza o lata świetlne Qobuz, natomiast ciągle odstaje pod kątem społeczności, podcastów itd.
Czas mijał, a ja słuchałem muzyki na Spotify lub na Apple Music, gdy nagle gdzieś na horyzoncie pojawił się Tidal i jego wersja Masters. Powiem Wam szczerze, znowu pomyślałem: O kurde. W końcu coś dla mnie! Muzyka w jakości wyższej niż CD! Ściągnąłem Tidala, odpaliłem subskrypcję i ruszyłem do słuchania. Pod względem interfejsu i samej użyteczności Tidal wyprzedza o lata świetlne Qobuz, natomiast ciągle odstaje pod kątem społeczności, podcastów itd. Z Tidalem byłem związany przez 1,5 miesiąca i mogę powiedzieć, że jakościowo jest to zdecydowanie wybór numer jeden.
Po prostu pod względem jakości muzyki nie ma nic lepszego na rynku. Pozostały jednak problemy, o których wspomniałem już wcześniej – braki w bibliotece, nikt ze znajomych nie korzysta z Tidal, więc ciężko jest podzielić się jakąś piosenką, brakuje też dostępu do podcastów czy czegoś na wzór AirPlay2 lub Spotify Connect. I tak byłem w tym świecie muzyki w świetnej jakości zanurzony po uszy – taka była prawda. Muzyki słuchałem wszędzie i na wszystkim, przez cały czas powtarzając, że to jest prawdziwa jakość i w końcu ktoś to zrobił, w końcu ktoś traktuje słuchaczy poważnie – za takie podejście warto dopłacić te 20 zł miesięcznie.
Zamknąłem się za kratami złotej klatki i tkwiłem w swoim świecie, nie mogąc przeżywać tych muzycznych uniesień z moimi znajomymi. Pomyślałem wtedy, że chyba nie o to chodzi w muzyce.
Mankament był tak naprawdę jeden: byłem w tym sam. Zamknąłem się za kratami złotej klatki i tkwiłem w swoim świecie, nie mogąc przeżywać tych muzycznych uniesień z moimi znajomymi. Pomyślałem wtedy, że chyba nie o to chodzi w muzyce. Nie o to chodzi w słuchaniu. Czy słyszę różnicę pomiędzy Spotify a Tidal Masters? Tak. Czy imponuje mi dźwięk klarowny, jakościowy, bez strat w kompresji? Owszem, to sprawia, że moje serce bije szybciej. Równie ważne jednak – lub nawet ważniejsze – jest przeżywanie muzyki wspólnie ze znajomymi i najbliższymi – to, co dają popularniejsze platformy, to również ten aspekt społecznościowy, towarzyski, który sprawia, że muzyka nie jest już tylko nasza, ale jest po prostu rzeczą wspólną, w której razem możemy uczestniczyć.
Jest to o tyle ważne, że w obecnych czasach izolacji i ogólnego odosobnienia powinniśmy raczej szukać platform i pomysłów, które łączą, a nie oddalają nas od naszych bliskich. Dlatego też wybrałem powrót, na łono „niejakościowej” muzyki. Może gra trochę gorzej, ale jest wspólna, nasza i nikt nie musi przeżywać jej w samotności.
Muzyka i sztuka służą do tego, żeby się nimi dzielić, przeżywać je wspólnie i cieszyć się razem z tego, co udało nam się usłyszeć lub zobaczyć. Nie powinniśmy o tym zapominać, nawet jeśli w samotności możemy dostrzec więcej. Nie zmieni to faktu, że nadal jesteśmy samotni.
Komentarze: 8
Jak czytałem, to aż nie mogłem uwierzyć w te bzdury. Jeszcze powiedz, że słuchałeś muzyki na słuchawkach bezprzewodowych to całkiem wymięknę. Słuchanie muzyki to nie Facebook czy Instagram żeby się nią dzielić, ona ma tobie się podobać, i jak szanujesz siebie i artystów, to wypadałoby jej słuchać w jak najlepszej jakości. Jak już chcesz się dzielić, pomijając torrenty 😃 (bo chyba masz takie zapędy) to wyślij znajomym link z YouTube i oni sobie poszukają na swoich serwisach streamingowych, na pewno dadzą radę.
Ten wpis brzmi, jakbyś chciał się przed światem wytłumaczyć, wymówką, że słuchasz muzyki gorszej jakości, bo chcesz się nią dzielić ze znajomymi. Wiesz jak to beznadziejnie brzmi, trochę się ośmieszasz. Jak na użytkownika Apple, takimi wpisami zaniżasz jego poziom kulturalny.
Pamiętaj muzyka to sztuka, każdy odbiera ją inaczej, i to co tobie się podoba, innym nie musi.
„jak szanujesz siebie i artystów, to wypadałoby jej słuchać w jak najlepszej jakości”
Czyli jak słucham muzyki na Spotify i Airpodsach, to nie szanuję ani siebie, ani muzyki?
„Jak na użytkownika Apple, takimi wpisami zaniżasz jego poziom kulturalny.”
Użytkownik Apple ma większy poziom kulturalny, niż użytkownik nie-Apple? Przepraszam, ale kto tu wypisuje bzdury?
Przecież Tidal obsługuje Airplay, ma też odpowiednik Spotify Connect – Tidal Connect. Jedyny problem to taki że nie wyślesz komuś z tidala linka do spotify. No tragedia normalnie…
Dziwny artykuł… no ale już późno i w dodatku za oknem zaczął padać deszcz. No i jeszcze ta pandemia. Idę spać.
Cóż, miałem podobny dylemat. Mam ciągoty audiofilskie, ale mam też syndrom ciągle pustego portfela. Kupiłem sobie odrobinę lepsze słuchawki, telefon LG z wbudowanym DAC i miałem subskrypcję Tidala Masters. Czy widziałem różnicę? Niestety nie. Podobne efekty dźwiękowe mogłem uzyskać na Samsungu Note 8 ze Spotify bawiąc się equalizerem. W końcu doszedłem do wniosku, że najwidoczniej mój zmysł słuchu nie jest aż tak wyrafinowany, żebym dostrzegł różnicę w jakości.
Artykuł to jakaś słaba płatna reklama Tidal Masters.
Ponad 10 lat temu jak nie było platform streamingowych zrobiłem sobie prywatną chmurę z muzyką na NASie. Jakość zapisanych prywatnych plików muzycznych FLAC to 24bit/96kHz czyli o 1/3 lepiej niż 16bit CD o którym tu w artykule autor mówi, że jest świetną jakością (wcale nie jest).
Jak ktoś tu w komentarzach zauważył, ani na dousznych słuchawkach, ani na smartfonie nie wyczujesz różnicy. Fizyki się nie oszuka trzeba mieć dobrej jakości wzmacniacz i zestawy głośnikowe, a usłyszysz różnicę między nagraniami CD, a plikiem ze studia muzycznego w HD.
A 10 lat temu można było wysłać SMSem czy znajomym na FB, link z dostępem do prywatnej muzy, gdzie tu ograniczenia?
„zrobiłem sobie prywatną chmurę z muzyką na NASie”
To jest właśnie „problem” z artykułu. Robiąc „sobie” stajesz się zamknięty i „wsobny”. Sam mam 2 TB muzyki na dysku. Największą dla mnie zaletą Tidala jest natychmiastowy dostęp do muzyki, na którą wcześniej nawet bym nie spojrzał. Ktoś na grupie wspomni jakiegoś wykonawcę, copy-paste nazwę i mogę posłuchać. Bez kupowania, ściągania.
W ten sposób poznałem mnóstwo ciekawych rzeczy.
Jeśli chodzi o jakość muzyki na Tidalu, jest całkiem niezła. To sama aplikacja brzmi słabo. Zupełnie inaczej (rzeczywiście prawie jak CD albo lepiej – MQA) brzmi puszczane przez Audirvanę lub Roona.
Prywatna chmura z NAS umożliwia słuchanie “gościom” przez wysłanie im linka do utworu czy albumu, który udostępniasz… jaka tu “zamkniętość” czy “wsobność”?
Apki typu DS Audio, DS Cloud, DS file…
To było 10 lat temu, a teraz NAS z muzyką stoi wyłączony.
Można mieć przenośny zasób muzyki FLAC na dysku w iPhone z odtwarzaczem Apka LosslessPlus i słuchasz w samolocie bez WiFi.
W czasach Spotify czy Tidala czy Roona czy innych HDstreamów, odpalam apkę na iPhone/iPad steruję muzyką słucham przez AppleTV z wyjściem optycznym do wzmacniacza i na kolumny… Świetnie działa, jakościowo też.
Jak wsiadam do samochodu, to też stream z iPhone do audio w samochodzie i tyle.