Porsche 911 992 Turbo S
To prawdopodobnie najbardziej uniwersalna „szybka” 911-tka, jaką można kupić, która czuje się u siebie w domu przede wszystkim na ulicach, zarówno miast, jak i miasteczek oraz poza nimi, czy to na krętych szosach czy prostych autostradach.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2022
Kilka miesięcy temu, a może ciut dawniej – trudno mi obecnie określić przebieg czasu ze względu na panującą sytuację – miałem okazję zapoznać się 911 Turbo S na torze, w dosyć ekstremalnych warunkach i przy absurdalnych prędkościach. To auto ma „tylko” 650 KM, a zachowuje się tak, jakby miało ich ponad 800. Częściowo wynika to z faktu, że Turbo S z fabryki często ma ponad 700 KM pomimo oficjalnych danych, a częściowo z tego, że ma napęd na cztery koła i fenomenalną przyczepność, którą można porównać jedynie do rzepa na psim ogonie. No może jeszcze do gumy do żucia przyklejonej do podeszwy buta. Pomimo tego, że jest to naprawdę niesamowity samochód, nie przypadł mi do gustu w tamtych warunkach, na Torze Silesia i zdecydowanie bardziej odpowiadał mi tam Cayman GT4, którego analogowa forma, z ręczną skrzynią biegów na czele, dawała po prostu więcej satysfakcji. Czułem się wtedy, że rzeczywiście coś z siebie daję, bo samochód tego wymaga, w odróżnieniu od Turbo S, którego przodem mniej więcej celujemy tam, gdzie chcemy pojechać i wciskamy jeden z dwóch pedałów – gaz lub hamulec. Oczywiście zdecydowanie to upraszczam, aby lepiej to zobrazować, ale jak się później okazało…
Porsche to mistrz konfiguracji. To firma, która potrafi wziąć jeden model samochodu i tak go zestawić, że nadaje się albo tylko na tor, albo na tor i ulicę, albo tylko na ulicę, do szybkiej, agresywnej jazdy, albo do spokojniejszej… To naprawdę niewiarygodne i nie będę miał Wam za złe, jeśli mi nie uwierzycie, że 718 Boxster to skrajnie różne auto od 718 Boxstera T, Spydera czy wreszcie nowego Caymana GT4 RS. Podobny wygląd, ale różne nastawy zawieszenia, różne opony, różne zestrojenie całości, powodują, że każdy znajdzie w ofercie coś dla siebie. To samo dotyczy 911 Carrera, Carrera T, GTS, GT3 i Turbo S.
Turbo S to takie torowe Gran Turismo. Przepraszam, ale nie wiem, jak to lepiej ująć. Zapewnia naprawdę przyzwoitą dozę komfortu, a jednocześnie absurdalne osiągi, potwierdzone kliniczne, że regularne korzystanie z Launch Control, aby przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 2,7 s, wygładza nam zmarszczki na twarzy. Napęd na cztery koła powoduje tutaj jedynie, że łatwiej się go prowadzi, niezależnie od tego, czy są to suche czy mokre warunki, bo na pewno nie ogranicza on możliwości stawania dęba samochodu. Przykładowo, możecie jechać sobie w rejonie 40 km/h na drugim biegu i jeśli opony nie są rozgrzane, to pełne dociśnięcie gazu nie tylko spowoduje eksplozję symfonii z układu wydechowego, ale również wychylenie się tylnej osi w jedną z dwóch dostępnych stron. Wystarczy to jednak delikatnie skorygować kierownicą, bez żadnej paniki, bo samochód daje nam ogromne poczucie kontroli i bezpieczeństwa, aby wystrzelić do przodu niczym Falcon 9.
Turbo może i wygląda podobnie do GT3, ale to dwa zupełnie różne samochody, przeznaczone do innych celów. Przed miesiącem korzystałem z poniższego porównania do zobrazowania różnic w samochodach, a chodziło o alpejską przełęcz, do której chciałbym dojechać jednym autem, ale samą przełęcz pokonać drugim. W tym przypadku to właśnie 911-tką Turbo S chciałbym do niej dojechać i o ile rzeczywiście na samą przełęcz GT3 jest lepiej dostosowany, to nie miałbym żadnych oporów, wątpliwości ani żalu, gdybym miał nie wysiadać z Turbo S.
Genialne auto, które najlepiej czuje się właśnie na ulicach, a nie na torze.
Aha. Prawie zapomniałem o tym, że miałem przecież poruszyć wątek technologii w nim zawartych!
Ma CarPlaya.