Sri Lanka w 2022
Niemalże dokładnie dwa lata temu, przed startem pandemii, udaliśmy się na nasz ostatni urlop zagraniczny. Padło wtedy na Sri Lankę (znajdziecie tam informacje, których nie dubluję w tym artykule, więc warto go również przeczytać) i nie żałowaliśmy – mieliśmy pełny przygód i bardzo aktywny wyjazd, w którym pokonaliśmy od Colombo drogę przez góry pociągiem, a potem zjechaliśmy na południowe wybrzeże na kilka dni odpoczynku. Tym razem chciałem, abyśmy odpoczęli przede wszystkim psychicznie, co całkowicie zmieniło planowanie wyjazdu. Jak więc zmieniła się sama Sri Lanka i jak poradziła sobie z pandemią?
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2022
Planowanie i hotel
Początkowo planowaliśmy zatrzymać się dokładnie w tym samym miejscu, co przed dwoma laty. Bardzo nam się tam podobało, pokój był genialny, a okolica świetna. Niestety, cały hotel był zarezerwowany w naszym terminie, więc rozpoczęliśmy poszukiwania i stanęło na hotelu na zachodnim wybrzeżu, dwie godziny na południe od Colombo. Nie wiem, czy akurat trafiliśmy na jakąś promocję, ale cena nas zachęciła. Normalnie unikamy tego typu miejsc, ale Iwona nie przepada za kąpielą w oceanie, więc chciałem, abyśmy mieli sensowny basen do naszej dyspozycji. Sam hotel był położony, jak się dopiero okazało po przyjeździe, na przepięknej i niemalże całkowicie pustej plaży o długości bodajże 5 km – idealna sceneria na codziennie poranne spacery, zanim słońce zmuszało nas do szukania schronienia i schłodzenia w wodach basenu i oceanu oraz pod dostępnymi parasolami.
Na tydzień lub więcej przed wylotem trzeba też wystąpić o wizę. Robi się to przez internet przez sprzedawcę biletów lotniczych lub na stronie przygotowanej przez rząd Sri Lanki. Wiza jest płatna (można przez internet kartą), kosztuje ok. 145 PLN / 36 USD i otrzymacie potwierdzenie o jej wystawieniu na maila w ciągu kilku dni (w naszym przypadku kilka godzin).
Bilet
LOT obecnie ma kilka lotów tygodniowo z Warszawy do Colombo. Nam udało się dostać bilety bezpośrednie w cenie ok. 2400 zł od osoby za bilet powrotny w Economy. Lot odbywa się na pokładzie 787 Dreamlinera, więc jest więcej niż przyzwoicie, a brak przesiadek, jak to było dwa lata temu, to spora wygoda.
Przylot
Przed dwoma laty szczegółowo opisaliśmy, jak ogarnąć się zaraz po wylądowaniu, jeszcze przed wyjściem z lotniska. Chodzi o to, aby skorzystać tam z bankomatów i wyjąć tyle gotówki, ile potrzebujecie. Jest limit 50 tys. LKR na dobę na kartę, więc warto wyjąć przynajmniej 100 tys. z dwóch kart. Pamiętajcie też, że sporo potem stracicie na sprzedaży LKR na wylocie (nie wolno wywozić ze sobą gotówki), więc warto precyzyjnie określić potrzeby i nie wypłacać nadmiernych kwot. Do wypłat z bankomatów polecam korzystanie z Revoluta – w naszym przypadku było jakieś 30% taniej niż z tradycyjnej karty debetowej. Na lotnisku są trzy bankomaty i często któryś z nich odrzuca polskie transakcje, więc spróbujcie wszystkich. Ostrzegam, że mało gdzie można płacić kartą.
Poza wyjęciem gotówki należy też w Dialogu ogarnąć kartę SIM z internetem. My zdecydowaliśmy się na pakiet 43 GB, który kosztował nas w rejonie 30 PLN (2200 LKR). Pan w okienku da nam kartę już naładowaną albo nam ją doładuje na miejscu. Polecam skorzystanie z jego darmowych usług, bo samodzielne doładowanie nie jest proste.
Na koniec, jeśli nie macie kogoś znajomego na miejscu, warto ogarnąć sobie taxi bezpośrednio na lotnisku. Będzie 30% taniej niż hotelowa (78 USD) i 30% drożej niż brana z ulicy (40 USD), czyli w rejonie 60 USD, ale my płaciliśmy odpowiednią kwotę w LKR. W okolicach lotniska możecie jednak spotkać osoby, które szukają szybkiego zysku, więc bezpieczniej wziąć taką sankcjonowaną przez rząd z budki lotniskowej.
LB (Leżenie Bykiem)
Jak już wspominałem, moim głównym planem w tym roku było leżenie bykiem na plaży lub przy basenie, czytanie książek i ogólnopojęty relaks psychiczny. Iwona nie była do końca z tego faktu zadowolona, co bezpośrednio wynika z jej ADHD, ale finalnie chyba była zadowolona. Staraliśmy się codziennie robić kilkukilometrowe spacery po plaży, zwiedzaliśmy okoliczne knajpy, których nie było zbyt wiele (rezultat pandemii), i sporo pływać.
Safari
Przed dwoma laty pojechaliśmy na safari do Udawalawe National Park, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Tym razem pojechaliśmy do konkurencyjnego Yala National Park, który jest większe i niestety oznacza to nieporównywalnie większe tłumy. Fakt, udało nam się z dosyć dużego dystansu zobaczyć lamparta, ale ten szybko schował się w krzakach. Pod każdym innym względem bardziej podobało mi się w Udawalawe. Całkowity koszt safari, wraz z samochodem z kierowcą, który odebrał nas spod hotelu, samochodem terenowym z kierowcą tylko do naszej dyspozycji na 6 godzin oraz odwiezieniem do hotelu wyniósł 165 USD / 40 tys. LKR (przy dzisiejszym kursie to jakieś 116 USD). W międzyczasie kurs się mocno zmienił, o powodach czego przeczytacie poniżej.
Pandemia
Niestety, ale Sri Lanka gospodarczo bardzo mocno straciła na pandemii. To nigdy nie był bogaty kraj, a teraz rząd musi wyłączać elektrownie na cztery godziny dziennie, bo brakuje paliwa do ich zasilania. Brakuje też paliwa na stacjach, a wiele sklepów, restauracji, biur organizujących wycieczki i podobnych zwinęło biznes. Dlatego właśnie w bezpośredniej okolicy naszego hotelu mieliśmy tylko trzy restauracje zamiast ponad piętnastu, jak podpowiadały Mapy Google’a. Zaletą „lepszego” hotelu był fakt, że posiada on własne generatory prądu, więc odcięć w ogóle nie zauważaliśmy. To mogłoby być zdecydowanie bardziej frustrujące doświadczenie, gdyby ich nie było.
To wszystko przełożyło się też na wzrost cen (które były w 2020 roku ok. 4-krotnie wyższe niż w Indiach, gdzie jest naprawdę skrajnie tanio), ale dzisiaj, miesiąc z hakiem od powrotu, widzę, że LKR spadł jeszcze bardziej względem PLN, EUR i USD, więc na pewno warto płacić w lokalnej walucie.
Prawie zapomniałem! Musieliśmy wykonać testy PCR na 48h przed przylotem do Colombo i na 24h przed przylotem do Warszawy (w sumie 300 zł od osoby), ale to temat, który mógł się zmienić.
Medycyna
W 2020 roku mieszkaliśmy na południowym wybrzeżu Ceylonu, gdzie jest bardzo wietrznie. To oznacza, że komarów nadal trochę jest, ale tzw. sandflies (muchy piaskowe?) praktycznie tam nie występują. Z tego powodu nawet nie wiedziałem, że można je spotkać na Sri Lance. Ostatnią przygodę z nimi miałem na Seszelach, gdzie niemiłosiernie mnie pogryzły. Niestety dla mnie, zachodnie wybrzeże charakteryzuje się znacznie spokojniejszym powietrzem, więc są obecne w zacienionych miejscach, ale są innego typu, znacznie gorsze. Te muszki powodują u mnie silną reakcję alergiczną w miejscu ugryzienia, która powoduje silny lokalny obrzęk i szalone swędzenie. Skończyło się na tym, że poprosiłem hotel o kontakt do lekarza, który przyjechał do hotelu po uprzedniej konsultacji telefonicznej. Dzięki temu lekarka była już wyposażona we wszystko, co potrzebowałem, czyli w dwa kremy łagodzące i zastrzyk ze sterydami. Całkowity koszt wizyty wyniósł 45 EUR i został mi zwrócony przez ubezpieczenie podróżne w ciągu niecałego miesiąca od powrotu do kraju. Najważniejsze jednak, że ustało swędzenie – dosłownie nie mogłem się na niczym skupić.
Warto?
Nam w odpoczynku psychicznym przeszkodziła wojna tocząca się u naszych granic, ale Sri Lanka jest naprawdę świetnym miejscem, z przepięknymi plażami, niesamowitym oceanem i przepysznym jedzeniem. Prawie codziennie opychaliśmy się rybami (20 zł za pełną kolację), krewetkami tygrysimi (30 zł) lub homarami (80 zł), świeżo złowionymi danego dnia. Ambrozja! Jeśli więc uda Wam się dorwać bilety na pokładzie 787, te bezpośrednie z EPWA (WAW) do VCBI (CMB), w rozsądnej cenie, to gorąco polecamy – piękny kraj, przemili ludzie, fantastyczna pogoda i wyjątkowy relaks.
Więcej zdjęć ze Sri Lanki znajdziecie we wpisie o Galaxy S22 Ultra: