Usługi nadzieją Apple?
Apple ogłosiło wczoraj wyniki finansowe za pierwszy kwartał fiskalny 2023 roku. Są spadki i tych spadków spodziewali się nie tylko inwestorzy, ale raczej wszyscy. 117 mld USD przychodu (-5,5% r/r) kryje w sobie kilka ciekawych danych.
Apple także, jako jedyna z technologicznych gigantów, może pochwalić się kilkoma istotnymi faktami.
Po pierwsze, o czym pisał wczoraj Darek, 2 mld aktywnych urządzeń. To nie tylko podwojenie tej liczby w ciągu ostatnich 7 lat, ale przede wszystkim skuteczne powiększanie bazy klientów, któremu zdecydowanie pomaga rozszerzające się portfolio usług Apple.
To usługi stanowią dziś, uwaga, 17,7% wszystkich przychodów firmy. To więcej niż iPad i Mac razem wzięte i już prawie tyle samo, co przychody z kategorii Wearables/Home/Accessories (obecnie 11,5%), w ramach której prym wiodą zapewne AirPodsy i Apple Watche. Sama kategoria zanotowała stratę na poziomie -8,3% r/r, ale to i tak obok straty iPhone’a (-8,2% r/r), najmniejszy problem Apple.
Tylko sprzedaż usług i iPadów zanotowała wzrosty w Q1 2023 – odpowiednio +6,4% r/r i +29% r/r. Choć firma nie raportuje dokładnego rozkładu przychodów z usług, to debiut platformy Apple TV+ z pewnością zaczyna w jej ramach walczyć o swoje. Apple zdecydowanie pomogło też wprowadzenie Spatial Audio i Dolby Atmos do Apple Music, które połączone z premierami słuchawek AirPods – wywindowało również wspomniane Wearables do obecnego poziomu 11,5% struktury przychodów. Apple ma także 935 mln klientów, którzy opłacają subskrypcje usług (w tym tych, od aplikacji third-party).
Nie dziwi mnie zatem, że Apple pracuje nad produktem, który powinien powielić sukces Apple Watcha i AirPodsów. Czy będzie to headset Reality Pro? Mam co do tego wątpliwości.
Po drugie, wspomniana dobra sprzedaż iPadów. W stosunku do spadku w kategorii Mac, który sięgnął, uwaga, -28,7% r/r, możemy o tym, że nowy iPad 10 gen. wykonał swoje zadanie. Podkreślił to zresztą sam Cook. To kolejny dowód na to, że firma nie musi przejmować się niekompatybilnym Apple Pencilem, czy karykaturalnym sposobem jego ładowania. Klient tego segmentu oczekuje trzech rzeczy: zmian wizualnych (ładnych kolorów), wszechstronności (także pod względem mocy obliczeniowej) i dobrej ceny. Z tą ostatnią możemy się kłócić, ale jest, jak jest.
Apple nie pokazało nowych MacBooków Pro jesienią ubiegłego roku (gdy czekał na nie rynek), a kiedy już to zrobiło w 2023 roku, samo zapowiada, że kolejny kwartał nie przyniesie zmian w tym segmencie. M2 Pro i M2 Max nie wnoszą na tyle dużo, aby większość tych użytkowników, których lubimy nazwać „Pro”, potrzebowała zmiany. Ci, którzy jej faktycznie potrzebują, nie wystarczą, aby podnieść tutaj wynik. Czy Apple jest zatem winne samemu sobie? Czy M1 Pro i M1 Max były po prostu zbyt dobre?
Myślę, że po części premiera nowych konstrukcji i procesorów M1 w 2021 roku była tak wielkim szokiem dla klientów, którzy w końcu dostali wszystko, czego oczekiwali od maszyn z segmentu Pro, że Apple będzie bardzo trudno przekonywać rok do roku ludzi, do przesiadki na nowe, drogie maszyny. No i – gdzie jest Mac Pro?
Po trzecie, warto pamiętać o kwestiach, których nie widać w pierwszej linii. Firma, jako jedyna z gigantów technologicznych, uniknęła dużych zwolnień i cięcia kosztów, co zostało podkreślone kilka razy podczas wczorajszej konferencji z inwestorami. I to pomimo ogromnych problemów z produkcją i łańcuchem dostaw, któremu winna jest sytuacja w Chinach.
Apple doskonale zdaje sobie z tego sprawę i choć produkcja, wg zapewnień Cooka, wróciła na odpowiedni tor, to prognoza wyników za Q2 2023 jest podobna do tych wczorajszych. Firma patrzy realistycznie na sprawę i deklaruje, że zwiększa sukcesywnie produkcję komponentów i urządzeń w Indiach oraz USA. Za dwa do pięciu lat Apple może i musi, zupełnie zmienić swój łańcuch dostaw oraz produkcji, jeśli chce być zabezpieczone przed powtórką z historii COVID-19.
Jednocześnie firma nie zapomina o inwestorach. Od 2012 (początek rządów Cooka) roku prowadzi regularny buy-back i płaci dywidendę. Do tej pory to już 715 mld USD! Do akcjonariuszy trafiło >25 miliardów USD w ciągu tego kwartału.
Sytuacja makroekonomiczna i geopolityczna na świecie nie sprzyja w żaden sposób Apple, ale zysk (netto) na poziomie 30 mld USD za kwartał (-14% r/r) to nadal marzenie większości firm na świecie. I to de facto, mając jeden motor napędowy – iPhone’a, z którego produkcją było tyle problemów. iPhone 65,7 mld USD przychodu ze sprzedaży – podkreślam – jednego rodzaju produktu.