Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Czy Apple potrzebuje rewolucyjnego iPhone’a?

Czy Apple potrzebuje rewolucyjnego iPhone’a?

0
Dodane: 1 rok temu

Apple publikuje kolejne wyniki finansowe, a świat kolejny raz „czeka na kolejnego, przełomowego iPhone’a”, który uratuje firmę. Tylko czy Apple w ogóle trzeba ratować?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2023


Ekosystem to ich system

Po pierwsze, żyjemy w czasach, w których jedna czwarta przychodów Apple to usługi. Nie stało się tak z dnia na dzień. Jest to wynik strategii, którą intencjonalnie firma obrała kilka ładnych lat temu. Ekosystem, o którym tyle piszemy i mówimy, jest niczym innym jak nowym, przełomowym iPhone’em, na którego rzekomo czekamy. Nie czekamy.

Ludzie mają gdzieś USB-C, zmienioną obudowę, przycisk akcji czy jeszcze lepszy aparat i jest tak od lat. To, że my, członkowie i członkinie technologicznej społeczności twierdzimy inaczej, nie obejmuje całego świata. Przykro mi, że cię rozczarowałem. Ilekroć zapytam też moich słuchaczy o to, czy czekają na nowe flagowce, tyle samo razy wyniki ankiet są podobne do tej z lipca. Ponad połowa nie zamierza wymieniać „słuchawki” od Apple. I nie ma się co dziwić.

iPhone’y są najdłużej wspieranymi smartfonami od samego początku ich istnienia. Klienci kupują je, bo wiedzą, że są długowieczne. Czy w interesie Apple jest zmiana tego stanu rzeczy? Otóż nie. Żadna firma, mająca taką reputację, za którą stoją sami użytkownicy, nie popełni samobójstwa i nie zacznie produkować dziadostwa czy skracać liczby lat wsparcia iOS. Apple wiedziało to już po sukcesie modelu 6, a potem 6S. Dlatego musiało postawić na coś zupełnie innego.

Użytkownik

Dziś złotem dla Apple jest użytkownik. Ty i ja płacący za Apple One, iCloud albo osobno za każdą z usług. Także za Apple TV+, które nie powstało, ponieważ ktoś obudził się rano i stwierdził: robimy Netfliksa. To znaczy, takich przypadków na świecie nie brakuje, ale jakoś to Apple TV+ ma po kilku latach łatkę „najbardziej jakościowej, pod względem dobru treści, platformy VOD” i zdobywa dziesiątki nagród rok w rok. Schemat, który udał się lata temu, jest ten sam.

Możemy wejść na jakiś rynek jako ostatni, ale robimy to jako ci, którzy mają kompletny pomysł i są w stanie zapewnić jakość, która dla konkurencji ma drugorzędne znaczenie. A robimy to po to, aby kolejny miliard aktywnych kont Apple ID płacił nam za dostęp do całego portfolio ściśle ze sobą współpracujących usług. Usług, które najlepiej albo często wyłącznie mogą działać na naszym sprzęcie. Koniec filozofii.

Możemy się zżymać na 15% szybsze procesory, ale gdyby Apple nie było firmą, która szyje ekosystem sprzętu i usług na ten sprzęt, nie byłoby o czym dziś pisać. W Londynie autobusy jeżdżą dziś oklejone reklamami seriali Apple, a nie iPhone’ów. Witryny sklepów zdobią HomePody i Apple Watche, a nie iPhone’y czy MacBooki.

Będzie taniej?

W końcu będzie. Wiecie dlaczego? Bo głównym celem (oprócz zmieniania świata…) Apple jest zwiększanie aktywnych kont Apple ID. A dochodzimy do ściany, przy której bez tańszych produktów, pozwalających rozpocząć przygodę ze wspomnianym ekosystemem, nie da się dalej skalować. W interesie Apple nie leży sprzedaż jednego iPhone’a, ale iPhone’a i Apple Watcha. Albo iPhone’a i AirPods. To dzięki temu, że klient zobaczy synergię kilku produktów, będzie chciał odkrywać dalej.

Czy nam się to podoba, czy nie, twoje i moje Apple ID są najważniejszymi danymi, które co jakiś czas analitycy zauważają przy okazji osiągnięcia kolejnego miliarda aktywnych użytkowników. Gdzieś pomiędzy nagłówkami o spadającej sprzedaży iPada czy Maców.

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .