Sam Altman: AI potrzebuje syntezy jądrowej – z tym jednak jest pewien problem
Sam Altman wie, jak znaleźć się na nagłówkach gazet. W podcaście Lexa Fridmana sprzed kilku dni poczynił uwagi na temat ogromnego apetytu energetycznego sztucznej inteligencji. Jego zdaniem może go zaspokoić tylko ujarzmienie syntezy jądrowej.
Dla tych, którzy obawiają się AI to raczej dobra wiadomość, bo oznacza, że nadludzka AI będzie potrzebować znacząco większych ilości energii, a tej mamy ograniczone zasoby. Dla tych, którzy czekają na imponujący rozwój AI – wręcz przeciwnie, bo wydłuża oczekiwanie na przełom. A tych, którzy promują sztuczną inteligencję, jako narzędzie, które pozwoli nam uratować naszą planetę, szef OpenAI swoją wypowiedzią stawia w gronie niemalże hipokrytów. W końcu wszyscy wiemy, że mimo rozwoju OZE i innych zeroemisyjnych energii, świat stoi wciąż na paliwach kopalnych.
Sam Altman ma na to prostą receptę: energia termonuklearna. Pełna zgoda, fizycy od dawna wiedzą, że fuzja nuklearna, czyli reakcja syntezy jąder jest wyjątkowo efektywnym procesem energotwórczym. Owszem, wymaga dostarczenia olbrzymich ilości energii do jej zapoczątkowania, ale gdy już się zacznie, otrzymujemy jeszcze większe ilości energii z bardzo niewielkich ilości nuklearnego paliwa. Nie znamy obecnie innego, osiągalnego w potencjalnie prognozowalnej przyszłości, innego, równie efektywnego źródła energii.
Altman zresztą, co trzeba mu przyznać, nie tylko gada, ale i coś robi we wskazywanym przez niego kierunku. Szef OpenAI zainwestował (źródło) 375 milionów dolarów w startup Helion Energy, który chwali się, że buduje pierwszą na świecie fuzyjną elektrownię jądrową. Placówkę, w której energia będzie pochodzić nie z produktów rozszczepienia jąder atomowych, jak w każdej istniejącej na Ziemi elektrowni jądrowej, lecz właśnie z syntezy jąder atomowych. Procesu, który dotychczas udało nam się wywołać raczej w dość gwałtowny sposób: poprzez eksplozję bomb wodorowych.
Niewątpliwie energia termojądrowa to niezwykle obiecujące źródło energii, nie tylko jest niezwykle efektywna, ale też nie emituje dwutlenku węgla i – w przeciwieństwie do klasycznych elektrowni jądrowych (tych bazujących na energii rozszczepienia pierwiastków promieniotwórczych) – nie pozostawia po sobie żadnych, długotrwałych odpadów nuklearnych. To kusząca wizja czystego, bezpiecznego i wyjątkowo obfitego źródła energii.
Szkoda tylko, że entuzjazmu Altmana nie podzielają eksperci zajmujący się energetyką fuzyjną. Serwis CNN przywołuje słowa dr Aneeqi Khan z University of Manchester, zajmującej się właśnie badaniami nad energetyką fuzyjną. Studzi ona zapał rozgłaszany przez Altmana mówiąc, że odtworzenie warunków panujących w centrum Słońca na Ziemi jest ogromnym wyzwaniem. Zdaniem dr Khan gotowa, komercyjnie stosowana technologia będzie gotowa dopiero w drugiej połowie XXI wieku.
Oczywiście Altman jest też zdania, że z problemami związanymi z ujarzmieniem energetyki fuzyjnej może pomóc nam sztuczna inteligencja. Sęk w tym, że aby była ona naprawdę skuteczna w rozwikłaniu prawdziwie skomplikowanych problemów, wymaga olbrzymich ilości energii i mamy błędne koło. Co gorsza, w najbliższych latach popyt na rozwiązania z zakresu AI ma rosnąć wykładniczo (!). Według IEA (Międzynarodowa Agencja Energii), a dokładniej według raportu tej organizacji pt. „Electricity 2024 – Analysis and forecast to 2026”, już w 2022 roku sektor związany z centrami obliczeniowymi, kryptowalutami i AI pochłaniał 2% globalnej produkcji energii. To było w 2022 roku, a tylko przypomnę że ChatGPT został uruchomiony 30 listopada 2022 roku, potem mieliśmy jeszcze Copilota, Barda, Gemini, Gemini Advanced i lawina dopiero się rozpędza.
Ponadto pamiętajmy, że rośnie też zapotrzebowanie energetyczne związane z transformacją transportu. Samochody spalinowe zastępowane elektrycznymi, może i wymagają mniej paliw kopalnych, ale jeżeli chodzi o energię elektryczną, to tu zapotrzebowanie znowu okazuje się większe. W efekcie AI, która ma pomóc w transformacji energetycznej świata, de facto konkuruje o ograniczone zasoby z innymi technologiami (np. elektryfikacja transportu).
Na energię fuzyjną w najbliższych latach niestety bym nie liczył. Owszem, to rozwiązałoby masę naszych problemów, ale wielu ekspertów (w tym wspomniana dr Khan) jest zdania, że po prostu nie zdążymy. Najpierw musimy zając się klimatem, skupiając się na istniejących technologiach, zarówno w kontekście AI (która już pomaga przewidywać pogodę, analizować wylesianie, monitorować topnienie lodowców, ograniczać zanieczyszczenie itp.), jak i OZE. Oczywiście absolutnie nie oznacza to, że należy przerwać badania nad fuzją nuklearną. Wszak odkrycia mają to do siebie, że pojawiają się znienacka, jednak liczenie wyłącznie na naukowy przełom, to trochę myślenie życzeniowe. W kontekście naszej przyszłości warto mieć plan B.
Google + Satelita + AI – cel: łatwiejsze wykrywanie wycieków metanu