Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Apple próbuje ograniczyć wydatki w Hollywood po latach strat i samo jest sobie winne

Apple próbuje ograniczyć wydatki w Hollywood po latach strat i samo jest sobie winne

0
Dodane: 4 miesiące temu
fot. Apple

Bloomberg donosi, że Apple zaczyna wywierać większą kontrolę nad swoimi partnerami produkcyjnymi po wydaniu ponad 20 mld USD na produkcję oryginalnych programów telewizyjnych i filmów, które nie przyciągnęły dużej widowni – choć przez krytyków i tych, którzy je widzieli zostały uznane nierzadko za świetne. I wiecie co? Firma jest sama sobie winna.

Wg Bloomberga Eddy Cue, szef usług Apple, regularnie spotyka się z szefami studiów filmowych (Zackiem Van Amburgiem i Jamie Erlichtem), aby omawiać budżety i naciskać na większą kontrolę nad wydatkami na projekty.

Van Amburg i Erlicht powiedzieli niektórym ze swoich czołowych partnerów produkcyjnych, że chcą zmienić reputację Apple jako tej firmy, która ma największe budżety w Hollywood. Chociaż największe zakupy nadal robi Netflix, Apple wydaje dużo na pojedyncze tytuły. Studio wydało ponad 500 mln dolarów łącznie na filmy od reżyserów Martina Scorsese, Ridleya Scotta i Matthew Vaughna oraz ponad 250 mln na miniserial o II wojnie światowej „Masters of the Air”. Te produkcje okazały się rozczarowaniami w box office, a tylko „Killers of the Flower Moon” trafił do rankingów najpopularniejszych tytułów streamingowych Nielsena.

Apple wydaje miliardy dolarów rocznie na oryginalne programy, które zdobyły dobre recenzje i wiele nominacji do nagród, ale jego serwis streamingowy Apple TV+ przyciąga tylko 0,2% widowni telewizyjnej w USA. W Polsce jest to promil. Dlaczego?

A no dlatego, że firma nie prowadzi żadnego (dosłownie – żadnego) marketingu ani promocji własnej platformy VOD w Europie, a w USA jest ona minimalna. To wręcz niepojęte, że dostarczając tak wysoką jakość treści (wliczając to warstwę techniczną streamingu) i mając uznanie wśród widzów i krytyków – Apple po prostu odpuściło promowanie Apple TV+.

Ograniczanie wydatków

Teraz firma zmniejsza płatności z góry za programy i szybciej anuluje te, które nie radzą sobie dobrze. To akurat doceniam, ale wymuszanie na zewnętrznych studiach ponoszenie większej części kosztów, gdy produkcje przekraczają budżet, i licencjonowanie programów od konkurentów, aby zmniejszyć zależność serwisu od oryginalnych serii – nie wygląda na zgodne z pierwotnymi założeniami, którymi chwaliło się Apple.

Apple TV+ na rynku zadebiutowało w 2019 roku, w tym samym czasie, co Disney+. Insajderzy z Hollywood nie byli pewni, co myśleć o Apple. Dyrektor generalny Tim Cook nie przedstawił jasnego powodu, dlaczego chce produkować programy telewizyjne lub konkurować z Netflixem, a producenci obawiali się, że Apple będzie bawić się przez kilka lat, a potem zniknie.

Apple odmówiło licencjonowania starszych programów telewizyjnych i filmów dla Apple TV+, co oznaczało, że usługa musiała polegać wyłącznie na nowych programach, aby zadowolić widzów. Szefowie studiów postawili na produkcję kilku spektakularnych programów zamiast zalewania rynku. Aby się wyróżnić, Apple skupiło się na dużych gwiazdach – nazwiskach tak głośnych, że ludzie musieli zwrócić na nie uwagę. Podpisano umowę z Oprah Winfrey, Stevenem Spielbergiem czy Jasonem Momoą. Do tego dostaliśmy serialowy powrót Jennifer Aniston w „The Morning Show”, a potem kultowy serial „Ted Lasso”, który robił historyczny bank nagród i którego… w Polsce kojarzy zaledwie promil osób.

A tak być nie powinno.

Co dalej?

Firma jest teraz w trakcie dyskusji na temat przyszłych sezonów „Severance” (premiera zapowiedziana na styczeń 2025 roku). Muszą obniżyć koszty. Apple wyciągnęło wnioski z kilku lat inwestycji i stara się teraz wprowadzić więcej dyscypliny i strategii do swojej działalności w Hollywood. Pytanie – jakim kosztem?

Apple TV+ mogłoby spokojnie kosztować (poza paczką w postaci usługi Apple One) nawet 50 zł miesięcznie i byłoby opłacalne, ze względu na wspomnianą jakość treści. Podnoszenie jednak ceny usługi i przerzucanie tego na klientów wydaje się być najgłupszym pomysłem.

Moim zdaniem, gdyby firma Tima Cooka wydała nawet 10% tego, co do tej pory na globalny marketing Apple TV+, byłaby w zupełnie innym położeniu jako właściciel najmłodszej na rynku platformy VOD.

Czy tak się stanie? Wątpię.

Od lat, jako jedyni w Polsce i prawdopodobnie w Europie, przygotowujemy zbiorcze podsumowanie nowości i premier na Apple TV+. Wydania znajdziecie tutaj, a ostatnie poniżej.

Apple TV+ – podsumowanie premier #118

W języku angielskim nowości na platformie omawia załoga podcastu „Magic Rays of Light”.

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .