Jak mądrze przygotować się na technologiczną jesień?
Wakacje minęły szybko, a przed nami najbardziej intensywny technologicznie czas w roku. Jesień pełna premier i pokus, które będą próbowały skutecznie wyciągnąć z naszych portfeli każdy grosz. Dlatego postanowiłem wam przypomnieć o kilku sprawdzonych praktykach, które od lat pomagają mi odpowiednio ustawić głowę i nie wydawać po nic tysięcy złotych.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2024
Ludzie listy piszą
Jeszcze nie te do Świętego Mikołaja, choć to także czeka nas, nim się obejrzymy. Listy, o które mi chodzi, można pisać w każdym wieku, bo piszemy je – do samych siebie. Zawsze wtedy, gdy nasz system 1, czyli cytując Daniela Kahnemana, ten „odpowiedzialny za myślenie szybkie”, krzyczy do nas:
„Kup to! Tak, to ten moment. Warto wymienić ten gadżet teraz, a tego drugiego bardzo potrzebujesz!”
– włączam pauzę w głowie i zapisuję te rzeczy do osobnego projektu w Nozbe. Może to także być prosta notatka o tytule „Chcę to?”, która będzie nam służyła do pozbywania się tych myśli z głowy, a tym samym pokusy impulsywnego wydania kilkuset lub kilku tysięcy złotych. Polecam używać menu „Udostępnij” w każdym systemie Apple, gdy jesteście na stronie internetowej i widzicie kartę produktu, który was kusi. Po co? Wybieracie wówczas z tego menu pozycję Notatki, a następie wskazujecie notatkę z waszą listą „Chcę to?”. System wyśle tam link do karty produktu a wy wyrzucicie dwoma tapnięciami pokusę z głowy.
„No ale przecież nie jesteś mnichem!?”
To pytanie zadało mi już wielu Słuchaczy i Czytelników, a mnie takie reakcje przestały dziwić. Ze spokojem odpowiem kolejny raz – nie jestem, ale zarobione pieniądze szanuję, odkąd pamiętam. Nauczono mnie, że miarą zamożności nie jest stan rzeczy, które gromadzimy, ale wolność, na którą nas stać dzięki kontroli naszej głowy. Podobnie jest także na giełdzie, jeśli wybieramy horyzont długoterminowy, a nie skakanie z kwiatka na kwiatek. Zatem daję sobie tę krótką przestrzeń między bodźcem a reakcją na niego, aby utwierdzić się w zakupowej decyzji. Czasami jest to miesiąc, a czasami kilka miesięcy.
Wyrabiając sobie jednak nawyk zapisywania naszych zakupowych pokus w jednym miejscu, gdy już nadchodzi technologiczna jesień i czas wszelkich wyprzedaży, np. Black Week, Black Friday i Cyber Monday – ta lista ratuje nam domowy budżet i głowę.
W jaki sposób?
Nie czytam poradników zakupowych
Trochę strzelam teraz do redakcyjnej bramki, bo wiem, że co roku jesienią kilka zakupowych poradników przygotowujemy, ale trudno. Niech tak będzie. Chodzi o to, że kiedy cały internet będzie jesienią próbował wmówić nam, co mamy kupić podczas wyprzedaży czy samego Black Friday – my będziemy gotowi. Z naszą listą, którą uzupełniamy cały rok, a nie sztucznie zapełniamy jesienią, „bo tak trzeba”.
Nie trzeba!
Widząc, co na tej liście jest, zdziwicie się, ilu rzeczy na nią wpisanych pod wpływem impulsu już w ogóle nie pamiętacie. Będą także takie, które nadal bardzo chcecie mieć i być może w trakcie wyprzedaży uda wam się spełnić te marzenia, oszczędzając przy tym całkiem sensowne kwoty. To nagroda za cierpliwość. Podwójna, bo jeśli na coś dłużej czekamy i jeszcze dodatkowo uda nam się oszczędzić, radość będzie podwójna!
Żadna przecena nie smakuje jednak tak dobrze, jak uświadomienie sobie z czasem, że potrzebujecie coraz mniej rzeczy życiu. Przerabiałem to na sobie i mogę potwierdzić! iPhone’a zmieniam co 4 lata. Komputer co 6. I ten czas z każdym kolejnym razem się wydłuża. A przecież jestem technologicznym nerdem, podcasterem i piszę o wszystkim, co można uznać za gadżet od ponad 15 lat. Czy nie powinno być zatem odwrotnie?
Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy już zmęczeni monotonią późnego kapitalizmu, za to coraz chętniej sprawdzamy alternatywne, prostsze ścieżki. Stąd niesamowita popularność takich projektów, jak The Minimalists, książek pokroju „Rzeczozmęczenie” (które przed laty recenzowała Kinga) czy nazwisk pokroju Marie Kondo z roku na rok wzrasta.
Zupełnie inaczej idzie się bowiem górami, gdy na plecach niesiesz tylko to, co niezbędne.
Mam nadzieję, że choć jedną osobę z was, Drodzy Czytelnicy, udało mi się do tego zainspirować.