Program Test It, Love It – coś dla potencjalnie elektromobilnych, planujących elektrycznego Volkswagena
Niedawno miałem okazję podróżować z Warszawy do Gdańska i z powrotem najnowszym modelem z Wolfsburga, w pełni elektrycznym VW ID.7 Tourer, jednak o pierwszych wrażeniach z jazdy tym modelem opowiem wam w innym (już przygotowywanym) materiale, a tu skupię się na programie, o którym podczas wyprawy się dowiedziałem, a który może zainteresować osoby, które rozważają ewentualnie zakup elektrycznego Volkswagena. Chodzi o program „Test It, Love It”, czyli właściwie co? Wyjaśniam.
Chodzi o program dla klientów, którzy jeszcze nie są pewni, czy zdecydowaliby się na zakup samochodu elektrycznego marki Volkswagen, a krótka przejażdżka (zwykle kilkanaście minut, pół godziny) nie zawsze zresztą możliwa w każdym salonie dealerskim to dla nich za mało. W ramach programu „Test It, Love It” klienci mogą wypróbować elektrycznego Volkswagena (do wyboru jest VW ID.3, ID.4, i ID.7) przez… miesiąc. Pułapki? Tych po prostu nie ma.
Nowy VW Tayron – pierwsze spotkanie z najnowszym dużym SUV-em Volkswagena
Co ciekawe, pomysł nowego programu testowego nie pochodzi z centrali z Wolfsburga, lecz powstał, jak to zabawnie określili przedstawiciele marki na spotkaniu prezentującym opisywane rozwiązanie „w ciemnych zakamarkach Volkswagen Polska w Poznaniu”. Zakamarki może i ciemne, ale pomysł jasny i klarowny.
Program „Test It, Love It” jest na razie wdrożony eksperymentalnie, mogą z niego skorzystać klienci z Wrocławia i Trójmiasta (dokładniej z Gdańska i Gdyni), bo na razie jedynie wybrani dealerzy marki, właśnie w tych miastach, do niego przystąpili. To o tyle istotne, że auta testowe są kupowane przez dealerów właśnie.
Generalnie, jak wspomniałem, pomysł polega na tym, że klienci, którzy chcieliby wypróbować elektryczny model niemieckiej marki, mogą go testować przez miesiąc, bez żadnych zobowiązań do późniejszego zakupu. Oczywiście miesięczne wypożyczenie nie jest bezpłatne. Miesięczne testowanie VW ID.3 kosztuje 1699 zł netto, w przypadku modelu ID.4 jest to 2299 zł netto, natomiast dla topowego ID.7 Tourer (czyli z nadwoziem kombi, o pierwszych wrażeniach z jazdy wkrótce napiszę) kwota wynosi 2 799 zł netto.
Auta testowe dostępne w sieci dealerskiej to wersje raczej bogato wyposażone, co jest o tyle zrozumiałe, że ideą jest sprawdzenie możliwie pełnej funkcjonalności wymienionych modeli, co w przypadku wersji bazowych nie byłoby możliwe. Każdy z użyczanych egzemplarzy ma też na pokładzie pompę ciepła (która w przypadku elektrycznych Volkswagenów zawsze jest opcjonalnym wyposażeniem), co pozwala sprawdzić realne zasięgi i efektywność elektrycznego napędu także w chłodniejsze dni.
Pewnie powiecie, co za test, skoro muszę za niego zapłacić? Toż to normalny wynajem! Otóż nie do końca. Po pierwsze cena proponowana przez Volkswagena jest niższa od różnych sprawdzanych przeze mnie wariantów klasycznego najmu krótkoterminowego na 30 dni. Np. za małą Kię Picanto w firmie Hertz za 30 dni zapłaciłbym ponad 3700 zł.
W przypadku Volkswagena jest taniej. Owszem, jeżeli po miesięcznym użyczeniu nie zdecydujecie się na zakup, to ponosicie wymieniony wcześniej koszt miesięcznego użyczenia. Ale jeżeli jednak test skłoni was do zakupu, wówczas całkowity koszt użyczenia jest odliczany od ceny wybranego modelu. Przy czym, jeżeli np. testowaliście ID.7, a finalnie zdecydujecie się na zakup ID.3, ok, nie ma problemu, od ceny wybranego wariantu VW ID.3 odliczona zostanie cena miesięcznego użyczenia ID.7. Tym samym można stwierdzić, że decydując się na zakup któregokolwiek VW ID (uwaga, nie dotyczy to ID. Buzz, który to model podlega odrębnemu bytowi importerskiemu: Volkswagen Samochody Dostawcze) miesięczne użyczenie i testowanie auta macie w gratisie.
Ponadto nawet gdy zdecydujecie się na takie samo auto, jakie wybraliście do testowania, to nie będzie to egzemplarz testowy, ale identycznie skonfigurowany, fabrycznie nowy samochód bez przebiegu z pełną gwarancją od daty sprzedaży. Ten pionierski na polskim rynku pomysł (z tego co wiem, z innych marek jedynie Renault oferuje testy dłuższe niż klasyczne pół godzinki, proponując testy 24-godzinne) ma sporo zalet w kontekście faktycznego sprawdzenia, czy akurat w sytuacji konkretnej osoby, elektromobilność ma sens.
30 dni wystarczy i na sprawdzenie uczęszczanych tras, infrastruktury, sprawdzenia się z ładowaniem pojazdu czy to w domu czy w pracy itp. Po prostu można przetestować codzienność z autem elektrycznym. Wraz z testowanym pojazdem dealerzy dodają kabel do ładowania z gniazdka 230 V. Jednak podpytałem przedstawicieli marki, czy byłaby możliwość jego zamiany na kabel z gniazda siłowego, gdyby ktoś miał trójfazowy prąd w garażu i otrzymałem odpowiedź, że istnieje taka możliwość. Przecież wallboksa na miesiąc, nie będąc pewnym finalnie inwestycji w elektryczne auto, nikt zakładał nie będzie.
Czy są jakieś ograniczenia? Są. Limit kilometrów w trakcie miesięcznego testu to 2000 kilometrów. Użyczonym pojazdem nie wolno też wyjechać za granicę. Za ładowanie płacimy sami oczywiście, ale w momencie wydania testowanego egzemplarza ma on być naładowany co najmniej w 80 proc. Czy auto trzeba oddać naładowane? To jest indywidualnie ustalane, choć obstawiam, że osoby, które zdecydują się finalnie na zakup własnego VW z serii ID, w tej kwestii będą raczej potraktowane ulgowo. Szczegóły programu znajdziecie na dedykowanej stronie.