Drogie Apple: Czas pożegnać hollywoodzkie konferencje!
Głosy tych, którzy rok w rok próbują szukać następcy Steve’a Jobsa, aby ten z równą legendarnemu współzałożycielowi Apple charyzmą opowiadał ze sceny o nowych produktach, zostały nieco przytłumione po pandemii.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2024
Nienaturalnie, ale zdalnie
Nałożyła się na to sytuacja, przed którą założona przez niego firma i cały świat zostali postawieni. Nie dało się już organizować konferencji transmitowanych na żywo z Apple Park, zatem wybrano model, w którym Apple Event kręcony jest wcześniej, a następnie montowany i odtwarzany w ramach transmisji w wybranym dniu.
Dziennikarze z czasem zaczęli być zapraszani do Apple Park, aby podtrzymać z nimi relacje i aby tam, w wielkim gmachu Steve Jobs Theatre, wyświetlić im ten sam, nagrany wcześniej film. Tim Cook dodatkowo nadal wita ich na scenie, zanim to nastąpi. Doświadczył tego dwukrotnie w tym roku Dominik, goszcząc w Apple Park.
To taki akcent z lepszej przeszłości.
Tylko widzisz, mamy rok 2024. Apple dopracowało postprodukcję swoich konferencji do tego stopnia, że przypominają one kinowe hity rodem z Hollywood, zresztą kręcone są przez wiele osób pracujących dla studia filmowego Apple Originals, które tworzy takie właśnie produkcje dla Apple TV+.
Dajcie człowiekowi scenę!
To wszystko sprawia, że z całej konferencji najciekawsze bywają fragmenty z udziałem tych, którym technologia pomaga na co dzień, np. wspomnianych wcześniej osób borykających się z niepełnosprawnościami. To spójna historia marki, której produkty komuś pomagają.
Tylko nie można w nieskończoność każdej konferencji otwierać opowieścią o funkcjach dostępności, a zaraz poźniej fruwać w przestworzach na green screenie z nowym iPhone’em w ręku.
To znaczy – można, ale i ty i ja już nauczyliśmy się dostrzegać to, że coś tutaj nie gra.
Tęsknota fanów Apple za transmisją na żywo, z Apple Park, pozbawioną hollywoodzkich fajerwerków, z prostym przekazem osób wchodzących na deski Steve Jobs Theatre jedna po drugiej i opowiadających o produkcie, jest zrozumiała. Wynika z tego, że Apple nigdy nie musiało ubierać siebie w dodatkowe błyskotki. Prostota legitymowała wyrachowanie tej marki. Po pandemii marketing gdzieś zagubił tego ducha i zaczął dokładać ozdobniki, ponieważ nic nie ogranicza taśmy filmowej Apple. Nie z ich budżetem i rozmachem.
Tylko Apple nie trzeba upiększać, o czym ono samo, wydaje się, zapomniało.