Walk with me, czyli czas na spacer
W zeszłym miesiącu pisałam o Apple Fitness+. Parę tygodni później Apple uruchomiło „Walk with me” – łączący spacer i trening uważności.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2021
Aby przetestować „Walk with me”, musiałam poczekać kilka dni. Angielska pogoda nie nastraja, zwłaszcza w południowych regionach. O ile na Północy spadł długo zapowiadany, biały i puszysty śnieg, o tyle na Południu dostaliśmy tylko ulewny deszcz, który zamienił wrzosowiska w błotniste spa. O ile ktoś lubi błotne kąpiele.
Jednym z elementów dostępnych w programie jest „Mindfull cooldown” (…)
Jeśli chodzi o Fitness+, to po miesiącu mogę spokojnie powiedzieć, że jestem fanką. Pójdźmy nawet o krok dalej – osobą uzależnioną. Do tego stopnia, że uruchomiłam okres testowy wszystkim znajomym posiadającym Apple Watch. Fitness+ to dobro wielkie – program dostosowany do każdego poziomu fizycznej aktywności i wszelkiego rodzaju preferencji. Do tego motywujący tak, jak powinien – jeśli ćwiczenia może wykonać ponad 60-letnia Molly (Molly Fox – prekursorka fitness z 40-letnim doświadczeniem) albo Amir z protezą do kolana (Amir Ekbatani – piłkarz, który stracił nogę w wypadku motocyklowym), to kto nie może? Wiem, że Fitness+ nie jest jeszcze dostępny oficjalnie w Polsce, ale tych, którzy mieszkają za granicą albo posiadają konta w krajach, w których jest dostępny, serdecznie zachęcam. Fitness+ to najlepsza usługa, jaką Apple pokazało w ciągu kilku ostatnich lat. Wcale nie żartuję.
Jednym z elementów dostępnych w programie jest „Mindfull cooldown”, czyli zestaw ćwiczeń rozluźniających po ćwiczeniach właściwych, połączony zazwyczaj z krótką medytacją, ćwiczeniami oddechowymi lub treningiem uważności. „Walk with me” bazuje na podobnej idei – oferuje spokojny spacer połączony z krótkim, motywacyjnym „podcastem” nagranym przez jednego z celebrytów. Obecnie są dostępne cztery treningi do wyboru – Dolly Parton, Shawn Mendes, Draymond Green i Uzo Aduba. Kolejne odcinki mają pojawiać się w każdy poniedziałek do kwietnia. Nie ma żadnych informacji na temat tego, czy program będzie kontynuowany w przyszłości.
Nie przejmując się tym jednak zbytnio, przy pierwszej sprzyjającej okazji wybrałam się na spacer z Shawnem Mendesem.
Początkowo poczułam się podekscytowana nowymi możliwościami treningu, szybko jednak zaczęłam nabierać co do niego wątpliwości.
Chodzenie jest jedną z moich ulubionych form aktywności. W pobliżu domu mam ciągnące się w nieskończoność wrzosowiska, zapewniające wystarczająco dużo przestrzeni, by spacery nie stały się nudne i by za każdym razem można było odkryć coś nowego. Dlatego też pierwszą z wątpliwości był czas trwania podcastu – odcinki mają długość 30–40 min, czyli o wiele za krótko, biorąc pod uwagę długość moich spacerów. Po drugie, nie należę do osób śledzących celebrytów ani nie interesują mnie ich wewnętrzne przeżycia. Po trzecie i być może najważniejsze – chodzę dość szybko, traktując spacer jako aktywność treningową/spalającą kalorie. Trening uważności niekoniecznie idzie w parze ze stałym wysiłkiem fizycznym, przynajmniej w moim rozumieniu tego zagadnienia. Zrozumiałe jest więc, że po kilku dniach oczekiwania na poprawę pogody mój zapał nieco ostygł. Nie przejmując się tym jednak zbytnio, przy pierwszej sprzyjającej okazji wybrałam się na spacer z Shawnem Mendesem. Starałam się zachować względną obiektywność i myślę, że to akurat udało mi się osiągnąć. Natomiast „Walk with me” nie będzie stałym elementem moich treningów. I już wyjaśniam dlaczego.
Przede wszystkim potwierdziły się wszystkie moje obawy: odcinki są za krótkie, jak na moje potrzeby i powodują, że tempo chodzenia znacząco spada. Co więcej, co kilka minut zegarek „puka” w rękę, wyświetlając na ekranie zdjęcia i powodując, że musimy się zatrzymać/zwolnić, żeby je obejrzeć. Po drugie, sama treść i aranżacja audio jest nieco nudna. W założeniu ma imitować spacer z przyjacielem i osobistą rozmowę. W tle słychać śpiewające ptaki, przejeżdżających rowerzystów i śmiejących się ludzi. Jak na mój gust to nieco zbyt wiele i sprawia wrażenie sztucznosci. Oczywiście niektórym może się podobać, w moim przypadku jednak sprawia, że mam wrażenie nierealności sytuacji. Na wrzosowiskach mam tereny zalesione, w których śpiewają ptaki i nie potrzebuję sztucznych efektów dźwiękowych.
O ile Fitness+ jest zdecydowanie usługą dla każdego, kto chce uprawiać aktywność fizyczną, o tyle „Walk with me” (…)
Oczywiście rozumiem, że spacer ma być doświadczeniem relaksującym i motywującym oraz że nie wszyscy mają dostęp do naturalnych terenów. Możliwe, że dla ludzi mieszkających w miastach, zwłaszcza w czasie pandemicznego lockdownu, spacerowanie w towarzystwie celebrytów i słuchanie ich osobistych zwierzeń przy wtórze ćwierkających ptaków i rowerowych dzwonków może być atrakcyjne, ja jednak preferuję własne podcasty albo audiobooki.
Nie twierdzę, że było to doświadczenie nieprzyjemne – powiedziałabym raczej, że emocjonalnie obojętne i trochę miałkie, zwłaszcza że opowieści Shawna Mendesa nie przykuły specjalnie mojej uwagi. Z tego samego powodu uważam, że nie każdy byłby zadowolony, spacerując z Dolly Parton, którą lubię, ale niekoniecznie chciałabym słuchać o jej emocjonalnych przeżyciach. O ile Fitness+ jest zdecydowanie usługą dla każdego, kto chce uprawiać aktywność fizyczną, o tyle „Walk with me” nie jest dla każdego, kto chce spróbować treningu uważności. W App Store możemy znaleźć sporo aplikacji, które dostarczą dużo lepszych doświadczeń w tym zakresie.
Niezaprzeczalnie Apple bardzo poważnie podchodzi do rynku usług, starając się zaspokoić potrzeby wszystkich użytkowników. Różnorodność dostępnych opcji jest plusem, możemy bowiem wybierać te z nich, które sprawiają, że czujemy się dobrze. Osobiście chciałabym, żeby Apple dodało w ramach treningu uważności zajęcia tai chi. Jak widać, wszyscy jesteśmy różni.
Jak mniemam, zanim firma zdecydowała się na wprowadzenie „Walk with me”, zrobiła badania rynkowe, które wskazały na zainteresowanie tym rodzajem aktywności. Na ich wybór miała z pewnością wpływ pandemia, która zostawiła wielu ludzi odseparowanych od przyjaciół oraz rodziny i co za tym idzie – stworzyła niszę dla „wirtualnych przyjaciół”, którzy zmotywują nas do wyjścia na zewnątrz. Przyjaciele ci powiedzą nam, że pomimo ich statusu czują dokładnie to samo co my – czasem są przestraszeni, czasem muszą zmierzyć się z własnymi demonami, a jeszcze kiedy indziej – rzucić wszystko i zacząć kompletnie od nowa. Jeśli czujecie, że to Wasz klimat, to polecam.
Ja pozostanę przy własnych książkach i podcastach, ale będę sprawdzała nowe odcinki w każdy poniedziałek. Możliwe, że i dla mnie znajdzie się coś interesującego.
Apple potrafi zaskakiwać.