Alexa (nadal) robi to lepiej
Jeśli miałabym wymienić jedną rzecz, którą Apple robi źle, byłaby nią Siri. I żaden HomePod tego nie zmieni.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2021
Cały mój ekosystem zbudowany jest na produktach Apple. Komputery, tablety, telefony, zegarki – wszystko funkcjonuje świetnie. Wszystko, poza jedną, wydawałoby się drobną, jednak bardzo znaczącą rzeczą – Siri. Z tego właśnie powodu od kilku lat używam Aleksy – głosowego asystenta od Amazonu.
Prezentacje HomePodów są najmniej interesującą mnie częścią każdej konferencji. Może i są śliczne, tanie i kompaktowe, ale sam fakt integracji z Siri sprawia, że czym prędzej odwracam wzrok. W rankingu asystentów Siri zajmuje ostatnie miejsce i niezmiennie mnie to zadziwia. Dlaczego Apple ma takie trudności ze stworzeniem bardziej przyjaznego asystenta? Zwłaszcza że inne firmy zdają się radzić sobie z tym problemem o wiele lepiej?
Wiem, że wielu użytkowników uważa, że Siri jest irytująca – możliwe, że sprawia to płytkość tonu głosu albo uporczywe zawieszanie się na problemie i niewielka elastyczność, jeśli chodzi o naturalną konwersację. Ostatnimi czasy Apple wprowadziło wiele usprawnień, nie zmienia to jednak faktu, że ciągle stara się dogonić inne firmy i zaimplementować funkcje już obecne w produktach dostępnych powszechnie na rynku. Słuchawki z wbudowanym asystentem? Amazon robi je od dawna. Możliwość „ogłaszania” informacji za pomocą głośników w całym domu i zwołania domowników na obiad? Alexa robi to od dawna. Zarówno to, jak i wiele innych przydatnych rzeczy – dla przykładu, na głosowo zadane pytanie odpowiada w taki sam sposób, zamiast informowania o tym, co znalazła w internecie i wyświetlania linków. W końcu, jeśli już z kimś rozmawiam, to chciałabym, żeby ta osoba też ze mną rozmawiała, zamiast zmuszania mnie do sięgnięcia po dodatkowy ekran i przeczytania artykułu.
Kolejną rzeczą jest osobowość i charakter. Siri jest sztywna i niespecjalnie zna się na żartach. Nie tylko na żartach, ale na każdej próbie sprawienia, żeby okazała odrobinę życiowej energii. Z Aleksą można porozmawiać, poprosić, by opowiedziała nam krótką historię i, w odróżnieniu od Siri, Alexa natychmiast przyłączy się do zabawy. Na przykład zapyta, czy chcemy usłyszeć krótką opowieść z Audible, czy też jej własny utwór, zadeklamuje poezję albo przeczyta wyjątki z dowolnej strony www. A wszystko to z łagodną, płynną modulacją głosu, właściwą interpunkcją i wkładem emocjonalnym. A przy tym, nie będzie unikała trudnych pytań, a na te bardziej kontrowersyjne odpowie z humorem. Dla przykładu na pytanie, kto jest najlepszym osobistym asystentem, powie: „Lubię wszystkich osobistych asystentów. No, może poza Halem z »Odysei kosmicznej«”. To samo pytanie zadane Siri zostanie skwitowane krótkim stwierdzeniem: „Interesujące pytanie”.
Oczywiście, jak wszystkie rozwiązania dostępne na rynku, Alexa również ma swoje wady i jedną z nich jest aplikacja na telefon, z której staram się nie korzystać. Nie dlatego, że nie spełnia swojej funkcji, ale dlatego, że jest strasznie bałaganiarska. Ma wiele interesujących opcji, na przykład możliwość włączenia i wyłączenia głosowego potwierdzenia wykonania polecenia oraz trybu konwersacji czy szeptania. Szeptanie jest przydatne zwłaszcza w nocy, gdy pozostali domownicy śpią – można zadać pytanie szeptem i Aleksa odpowie szeptem, zamiast używać pełnej głośności i poderwać wszystkich na nogi. Pozwala również edytować całą bazę poleceń wydanych głośnikowi, co przy okazji umożliwia użytkownikowi kontrolę nad tym, jakie nagrania z jego głośnika są przetwarzane. Mała rzecz, a cieszy, chociaż nie sądzę, by wielu zwykłych użytkowników korzystało z tej funkcji. Aplikacji zdecydowanie brakuje prostoty, którą możemy znaleźć w produktach Apple, dlatego staram się z niej korzystać w jak najmniejszym stopniu. Całe szczęście, naprawdę potrzebna jest tylko wtedy, kiedy dodajemy nowe urządzenia do inteligentnego domu, a ten proces nie jest specjalnie uciążliwy. Prawdopodobnie nie sprawdziłam jeszcze wszystkich jej możliwości, głównie ze względu na wspomnianą chaotyczność interfejsu. Za pomocą aplikacji możemy skonfigurować możliwość dzwonienia i wysyłania wiadomości tekstowych, która dość przyzwoicie integruje się z telefonem Apple, jednak nie przebrnęłam przez całość procesu. Dodatkowo dostaliśmy ostatnio widget: „Ask Alexa”, umożliwiający używanie Aleksy na iPhonie za pomocą jednego kliknięcia, więc wydawanie poleceń stało się jeszcze prostsze. Generalnie nie odczuwam potrzeby używania aplikacji, bo wystarczy mi obsługa przez głośniki, tablet czy telewizor, ale jeden przycisk na iPhonie doceniam.
Doceniam również podstawową integrację z ekosystemem Apple – głośnik z Aleksą odtworzy muzykę z Apple Music (chociaż wolę Amazon Music), wyśle przypomnienia na iPhone’a i Apple Watcha oraz zintegruje się z kalendarzem. Jak dla mnie to zupełnie wystarczające, chociaż zaawansowani użytkownicy z pewnością znaleźliby więcej przydatnych zastosowań.
Amazon coraz mocniej wchodzi na polski rynek, co potwierdza udostępnianie kolejnych usług. Zapewne już niedługo Aleksa zagości nad Wisłą, całkiem możliwe, że z obsługą polskojęzycznego interfejsu. Pomimo całej mojej miłości do produktów Apple uważam, że będzie to okazja do celebracji. Bo Amazon pokazuje, że asystenci głosowi mogą spełniać swoje funkcje dużo lepiej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Za każdym razem, kiedy używam Siri, utwierdzam się w tym właśnie przekonaniu.
I z niecierpliwością czekam na moment, w którym Aleksa zacznie mówić po polsku. Chciałabym zobaczyć, jak poradzi sobie z „taka trudna język”.
Nie wydaje mi się, żeby Siri udało się szybko pokonać przepaść, która dzieli ją od innych asystentów, bo trzeba byłoby przeredagować całą jej „osobowość” od podstaw. Dziwi mnie, że to jedyny produkt, który nie emanuje „jabłkowym ciepłem”, tak charakterystycznym dla innych sprzętów i usług. To właśnie głosowy asystent powinien sprawiać, że czujemy się tak, jakbyśmy rozmawiali z dobrym przyjacielem, a nie z irytującą sekretarką, która mechanicznym głosem odczytuje zawartość naszego kalendarza. Taki asystent może stanowić centralny punkt, wokół którego skupiają się wszystkie pozostałe funkcje ekosystemu. Tyle że nie stanowi. To Alexa jest na najlepszej drodze, a Siri zostaje daleko w tyle. Trochę szkoda, ale my, jako użytkownicy nie możemy nic na to poradzić. Przynajmniej tak długo, jak długo Apple nie postanowi przeprowadzić rewolucji w tym zakresie.
Na razie pozostanę przy Aleksie i będę udawać, że nie widzę reklam HomePodów.
I po cichutku będę trzymać kciuki za to, żeby asystent Apple przynajmniej dorównał temu od Amazona.
Przynajmniej dorównał, jeśli nie przegonił.