Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nowy setup audio dla gamingu (cz. 2) – AudioQuest DragonFly Red vs. Cobalt

Nowy setup audio dla gamingu (cz. 2) – AudioQuest DragonFly Red vs. Cobalt

0
Dodane: 7 miesięcy temu

W ramach upgrade’owania i zmian w moim audio setupie gamingowym do testów dojechały dwa znakomite i gorąco polecane przez audiofilów DAC od AudioQuest – DragonFly Red i nowszy – Cobalt. Czy to będzie złoty środek?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2023


Większość PC-tów ma słabe karty muzyczne. Nie chodzi o same układy montowane na płycie głównej, tylko o to, jak poprowadzone są kable, gdzie są złącza, jak to wszystko ze sobą działa i jakiej jest to jakości. Dla przykładu, na mojej płycie głównej i obudowie, które były jednymi z droższych dostępnych, kable i złącza są tak podłej jakości, że nawet gdyby DAC kosztowałby milion dolarów, to dźwięk byłby gorszy niż Kasprzak odbierający stację radiową z innego województwa. U mnie skończyło się to tym, że karta muzyczna została wyłączona w BIOS-ie, a ja korzystam z cyfrowych rozwiązań podłączanych przez USB, o których wspominałem w pierwszej części tej serii, opublikowanej w iMagazine 11/2023.

DragonFly Red i Cobalt to bardzo podobne urządzenia, które różnią się zastosowaną elektroniką – DAC wymieniono z ESS ES9016 w Red na ESS ES9038Q2M w Cobalt, mikrokontroller z PIC32MX270 na PIC32MX274, który przyspiesza przetwarzanie o 33% i dodano specjalne filtrowanie zasilania, co zwiększa dynamikę, scenę dźwiękową oraz emocjonalny wpływ muzyki na słuchacza. Na koniec jeszcze zostaje filtr roll-off, który w Cobalt daje bardziej naturalne brzmienie, dzięki łagodniejszemu nachyleniu jego krzywej z wolniejszym zanikaniem.

Oba urządzenia są prawie identyczne, ale elektronikę Cobalta udało się zmieścić w mniejszej obudowie – Red ma wymiary 12 × 19 × 62 mm, a Cobalt 12 × 19 × 57 mm. W praktyce wyglądają jak prostokątne pendrive’y, które po prostu wkładamy do dowolnego portu USB-A. Cobalt dodatkowo ma w komplecie wysokiej jakości przejściówkę na USB-C. Na drugim końcu urządzeń jest 3,5 mm port słuchawkowy, do którego możemy wpiąć odpowiednie słuchawki. Przy takiej klasie urządzeń warto podłączyć porządne słuchawki i takie rzeczywiście dają najlepsze efekty, np. B&O H6 czy Beyerdynamic DT 770 Pro.

Skok jakości audio przy takim DAC z dobrymi słuchawkami jest przeogromny. Dosłownie: przepaść. Całość ma jednak jedną wadę przy gamingu, jeśli chcemy się komunikować z innymi przez Discorda czy innego TeamSpeaka – DragonFly nie obsługuje TRRS, czyli musimy mieć osobny mikrofon na osobnym interfejsie audio lub złącze USB. DragonFly oczywiście nie został stworzony do zaspokojenia moich potrzeb gamingowych, więc nie jest to sprawiedliwe wymaganie, ale zwracam na to uwagę, wymaga to bardziej skomplikowanego setupu, jeśli ktoś chce akurat tak go wykorzystać. W każdym innym przypadku nie będziecie żałowali wyboru.

Moja jedyna uwaga do tych urządzeń jest obecnie taka, że powinny być dostępne również w wydaniu na USB-C, aby można było sobie wybrać port, z którego będziemy częściej korzystali. To może mieć szczególne znacznie dla użytkowników smartfonów i laptopów, w których dzisiaj przede wszystkim i często wyłącznie znajdziemy porty nowszego typu.

Ponieważ oba modele DragonFly – Red i Cobalt – wspierają hi-res audio (do 24-bit i 96 kHz), to nie odpuściłem i sprawdziłem, jak wygląda współpraca z Apple Music w Lossless, na Macu i iPhonie. Jako ciekawostkę jeszcze podpowiem, że kolor LED logotypu na obudowie oznacza format odtwarzanego audio:

  • DragonFly Red: czerwony = oczekiwanie; zielony = 44,1 kHz; niebieski = 48 kHz; bursztyn = 88,2 kHz; fuksja = 96 kHz; fioletowy = MQA.
  • DragonFly Cobalt: czerwony = oczekiwanie; zielony = 44,1 kHz; niebieski = 48 kHz; żółty = 88,2 kHz; jasnoniebieski = 96 kHz; fioletowy = MQA.

Miło mi potwierdzić, że wszystko działa prawidłowo i wystarczy uruchomić bezstratną jakość w Apple Music, aby wyciągnąć wszystko, co się da z dostępnej nam muzyki.

Niestety DragonFly nie znalazł u mnie miejsca w setupie gamingowym, ale tylko przez brak wsparcia mikrofonu i wtyków TRRS. Czekam więc niecierpliwie na to wsparcie…

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .