Liczysz na sprowadzenie auta z Chin? Policz dobrze
Chińska motoryzacja coraz bardziej rozpycha się na unijnym rynku, wiele osób zaczyna też rozważać sprowadzenie interesującego modelu wprost z Państwa Środka. Faktem jest, że samochody są tam znacznie tańsze niż w Europie, ale czy to się opłaca? No cóż, niekoniecznie.
Faktem jest, że chińskie samochody mogą być nawet o 1/3 tańsze od modeli z tego samego segmentu wyprodukowanych w Europie. Przykład? Załóżmy, że chcesz być oryginalny i interesuje cię niedostępny w Europie elektryczny model VW ID.6 Crozz. Ten produkowany na rynek chiński samochód jest tam wyceniany na kwotę od 258 900 juanów, co w przeliczeniu na złotówki oznacza bardzo atrakcyjną (jak na elektrycznego SUV-a w tym segmencie) kwotę od 145 289 zł. Dla porównania krótszy o niemal 300 mm VW ID.4 dostępny w Polsce startuje wg aktualnego cennika niemieckiej marki od 190 190 zł brutto.
Zanim jednak zaczniecie szukać sposobów na prywatny import z Chin trzeba pamiętać, że taka operacja wiąże się z dodatkowymi opłatami. Jak zwraca uwagę ekspertka Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath, „Minimalny koszt przewidziany przepisami to 10 proc. cła + VAT, w Polsce 23 proc., więc kwota 33 proc. to koszt wstępny wynikający z transakcji handlowej z krajem trzecim, takie koszty poniesie każdy, kto sprowadzi na teren Unii Europejskiej nowy elektryczny pojazd z Chin. Minimalny koszt przewidziany przepisami to 10 proc. cła + VAT, w Polsce 23 proc., więc kwota 33 proc. to koszt wstępny wynikający z transakcji handlowej z krajem trzecim, takie koszty poniesie każdy, kto sprowadzi na teren Unii Europejskiej nowy elektryczny pojazd z Chin”.
Zatem choć teoretycznie chińskie auta mogą być nawet o 1/3 tańsze od ich odpowiedników wytwarzanych w Europie, to gdy dodamy do tego wspomniane 33 proc. obowiązkowych opłat, różnica się niweluje. Wspomniany VW ID.6 Crozz w najtańszej wersji po poniesieniu obowiązkowych opłat będzie wówczas kosztować polskiego nabywcę już co najmniej 193 235 zł. Owszem, ID.6 Crozz jest nieco większy od modeli ID.4 czy ID.5, ale pamiętajmy, że w przypadku modeli produkowanych w Europie kupujemy nie tylko samochód, w cenie mamy też możliwość korzystania z sieci serwisowej, dostęp do części zamiennych itp. Jasne, w przypadku nowego auta, raczej nie myśli się o jego serwisowaniu, ale samochód nie zawsze będzie nowy. Każde auto wymaga co jakiś czas przeglądów, konserwacji itp.
Ponadto Komisja Europejska prowadzi obecnie dochodzenie handlowe dotyczące podejrzenia stosowania przez Chiny dumpingowych cen na rynku motoryzacyjnym. W przyszłości może to oznaczać pojawienie się wyższych opłat celnych wynoszących nawet do 25 proc. wartości towaru.
– Dla nowych pojazdów napędzanych wyłącznie elektrycznie obowiązuje podatek VAT 23 proc. oraz cło. Są to opłaty naliczane od wartości celnej towaru, które automatycznie trzeba uiścić podczas dopuszczenia takiego pojazdu do obrotu – mówi Joanna Porath, dodając: szykują się jednak zmiany, które obciążą nieco bardziej miłośników chińskiej motoryzacji. – Importując nowy napędzany elektrycznie pojazd z Chin, trzeba będzie liczyć się z tzw. cłem wyrównawczym i antydumpingowym. Do czasu zakończenia działań prowadzonych przez Komisję Europejską, czyli do listopada 2024 r., importerzy takich aut nie będą ponosili dodatkowych opłat z tytułu ceł i innych danin. Jednak obowiązywała ich będzie konieczność dodatkowej rejestracji faktu zakupu takiego pojazdu takiego pojazdu – co ma miejsce od 05.03.2024 r. – Wszystkie pojazdy, które zarejestrowane zostały jako sprowadzone z Chin zgodnie z obowiązującym od marca 2024 r. rozporządzeniem, będą mogły podlegać opłatom z tytułu cła wyrównawczego lub antydumpingowego.
Zakup aut elektrycznych z Chin może w tej chwili wydawać się bardziej opłacalny cenowo niż zakup auta w Polsce. Jednak doliczenie wszystkich obowiązujących opłat wielu zainteresowanym może mocno otworzyć oczy.