UE vs. Apple – gigant z Cupertino wykorzystuje użytkowników jako kartę przetargową
Apple kilka dni temu wydało oświadczenie do Financial Times i mleko się rozlało… nie będzie Apple Intelligence dla użytkowników Unii Europejskiej.
Dwa tygodnie temu Apple zaprezentowało setki nowych funkcji, które z radością udostępnimy użytkownikom na całym świecie. Jesteśmy bardzo zmotywowani, aby udostępnić te technologie wszystkim użytkownikom. Jednakże ze względu na niepewność regulacyjną wynikającą z ustawy o rynkach cyfrowych (DMA) nie wierzymy, że będziemy w stanie wdrożyć trzech funkcji – iPhone Mirroring, udoskonalenia w zakresie udostępniania ekranu SharePlay oraz Apple Intelligence – naszym użytkownikom w UE w tym roku.
To nie pierwszy raz widzimy dziecinną reakcję giganta z Cupertino na nakazy, ostrzeżenia i zalecenia UE. Nie mogę jednak pojąć, jak tak poważna firma myśli, że takie zachowanie jest na miejscu. Nie przypominam sobie ani jednej podobnej do tego sytuacji w moim życiu, innej niż od Apple. Mam jedynie nadzieję, że inni będą mieli więcej szacunku do samych siebie i nie zacznę zachowywać się w ten sposób. W języku polskim jakiś czas temu zaadaptowaliśmy do tego odpowiednie słowo, którego bardzo sporadycznie używam: cringe. Niestety, najbardziej trafnie opisuje skrzywienie na mojej twarzy, gdy po raz pierwszy o tym usłyszałem.
Apple, nie jesteś dzieckiem. Przestań strzelać focha, zabierać swoje grabki z piaskownicy i obrażać się.
Wracając jeszcze na moment Apple Intelligence, mam kilka spostrzeżeń w temacie…
- Większość prawdziwie ciekawych funkcji ograniczonych jest konkretnie do języka US English i niektórzy również przebąkują, że dodatkowym wymogiem jest ustawienie regionu w Ustawieniach iPhone’a na USA – to ostatnie wymaga weryfikacji. Tak czy siak, oznacza, że i tak większości Polaków nie dotyczą.
- Nowej Siri z AI i tak nie dostajemy z językiem polskim, więc wielu jest to obojętne.
- UE cały czas powtarza, że przy DMA w dużej mierze chodzi o duch prawa (ang. spirit of the law). Wielu interpretuje to jako „nie bądź ch**em”, jak tłumaczę to ze zdecydowanie mniej wulgarnego angielskiego zwrotu „don’t be a dick”. Większość firm zdaje się to rozumieć i nie mają z tym problemu, ale nie Apple.
- Obserwatorzy pytają, ile stron internetowych Apple przeczesało podczas nauczania swojego AI, że teraz ma obawy przed UE? Informacje wypływające z Cupertino są w tej kwestii sprzeczne, zauważają inni, i nie wiemy dzisiaj, na jakich treściach firma rzeczywiście naucza swoje LLM-y i Apple Intelligence. Potrzebne jest tutaj wiążące i przeźroczyste oświadczenie, które nie jest podważalne.
- Apple jest obecnie coraz bardziej „w plecy” za konkurencją, szczególnie myślę tutaj o Samsungu i ich Galaxy S23 oraz Galaxy S24, które mają funkcje AI już od dłuższego czasu. Samsung ma świetną politykę cenową w Polsce i nie dziwię się, że ich produkty są tutaj tak popularne. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli Apple straci kolejne procenty udziału względem swojej konkurencji.
- Roel Groeneveld kilka dni temu powiedział, że „Apple nie jest firmą, której my europejczycy możemy ufać”. Ja przestałem ufać Apple przy wydarzeniu z nagraniami Siri sprzed paru lat. Wtedy było to przez błędy i niekompetencję, ale dzisiaj po prostu dlatego, że jest to gigantyczna korporacja, która pod niektórymi względami oddala się od swoich ideałów z czasów Steve’a Jobsa. To jest moment, w którym powinniśmy poważnie rozważyć zmniejszenie swojego uzależnienia od ich usług.
Apple’owi grozi na arenie nie tylko europejskiej, ale również światowej, utrata tego, co tak mało firm posiada i czego każdy pragnie – własnego reality distortion field. To zwrot, który został użyty w 1981 r. przez pracownika Apple, Buda Tribble, w odniesieniu do charyzmy Steve’a Jobsa i jej efektów na deweloperów pracujących nad Macintoshem. Bud powiedział, że ten zwrot usłyszał w odcinku Star Treka pt. „The Menagerie”. Dzisiaj dla większości z nas po prostu oznacza, że ludzie nie zauważają złych cech firmy, są całkowicie oślepieni tymi pozytywnymi i często też potrafią przedstawiać negatywy jako pozytywy. Wiele z tych cech przenoszonych jest przez fanboyów firmy, nie mylić z fanami.
Apple ma wiele szacunku na całym świecie za wszystko, co robią – od AirPodsów aż po projekty związane z ekologią. Na naszych oczach coraz bardziej go tracą, walcząc z Unią Europejską o rzeczy, która w finalnym rozrachunku nie mają większego znaczenia, pokazując przy okazji, że użytkownicy jednak nie są najważniejsi.
Być może użytkownicy zaczęli to w końcu zauważać…