FitBitChallenge – Wygrałem!
Wczoraj zakończyła się nasza akcja FitBitChallenge. W ciągu całego tygodnia ścigałem się z Dominikiem na kroki. Ja zrobiłem ich 234578 – starałem się aby było to 234567, ale nie udało mi się na czas zatrzymać. Dominik zrobił niewiele mniej bo 208910. W przełożeniu na kilometry na nogach u Dominika to było 172,42, a u mnie zaledwie o 4km więcej. Tydzień czasu i różnica tylko 4km! Nigdy wcześniej w życiu nie przeszedłem tyle na własnych nogach.
Początkowo nie dawałem sobie wielkich szans na zwycięstwo. Dominik na co dzień rusza się zdecydowanie więcej niż ja, gdyż chodzi do pracy na piechotę, a ja mieszkając poza Warszawą jeżdzę samochodem. Momentem zwrotnym u mnie był wtorek kiedy okazało się, że mój syn dostał gorączki i muszę go odebrać z przedszkola i zostać z nim w domu. To co teoretycznie przekreślało moje szanse mocno mnie zmobilizowało. Wieczorem jak już nie miałem żadnych obowiązków domowych zaczynałem chodzić. Zdarzyło mi się chodzić nieprzerwanie od 21:00 do 2:00. W kolejnych dniach wpadłem na szalony pomysł – pójdę do pracy do Warszawy na piechotę, to około 8-10 km. Zrobiłem to, a w kolejnych dniach poszedłem do Warszawy na piechotę np. na zakupy lub na obiad.
Mam też dla Was pro tip co zrobić aby wygrać na kroki – należy dużo chodzić. Mam tu na myśli konkretnie chodzenie, nie bieganie, nie granie w tenisa czy squasha. Chodzenie w szybkim tempie z tętnem około 120 jest najbardziej efektywne „krokowo”. Można robić około 7000 kroków na godzinę bez odczuwania specjalnego zmęczenia. To właśnie takie 4 godzinne sesje chodzenia w szybkim tempie pozwoliły mi wygrać z Dominikiem.
Moim największym osiągnięciem było zrobienie 50000 kroków w środę. Tego dnia czułem, że mogę iść w nieskończoność i prawie tak było, bo w ciągu dnia miałem 8 aktywnych godzin. Dominik w ciągu tego tygodnia schudł 3 kg, ja u siebie spadku wagi praktycznie nie zauważyłem, ale też zdecydowanie więcej jadłem niż w zwykłe dni.
Raczej nie będę kontynuował w najbliższych dniach FitBitChallenge. Bardzo bolą mnie stopy i muszą odpocząć. Zostanę jednak przy sporej ilości ruchu. Na pewno będę dalej grał w squasha, ale zacznę też chodzić regularnie na trening 36 minut. W czasie naszego tygodnia rywalizacji spróbowałem tego i bardzo mi się spodobało. Jako wygrany mam przywilej wybrania zwycięzców naszej ankiety – wyniki podam dziś wieczorem, ale juz teraz dziękuję wszystkim za doping!
Komentarze: 8
Gratulacje! Świetna rywalizacja! Te ponad 200 000 kroków w 7 dni NAPRAWDĘ robi wrażenie! Norbert, pokazałeś, że jesteś nie do zajechania i zwyciężyłeś (tym razem ;) ), chociaż tak naprawdę wygraliście obaj (… i co ważne, wbrew zapowiedziom Wojtka, nie padliście ;P ) Dominik, na wiosnę się “odchodzisz”! :P
Chapeau bas dla obydwu Panów! 170km w ciągu tygodnia dla nie-maratończyka to coś niesamowitego. Można powiedzieć, że przeszliście samych siebie! :)
dzięki
Fajnie że podzieliłeś się informacjami co przyczyniło się do zwycięstwa. Odnośnie chodzenia do pracy, to ja często wracam z pracy na piechotę(mam 10km, pomimo że mieszkam i pracuję w WAW) – świetna sprawa, a czas powrotu mam niewiele dłuższy niż komunikacją w korkach, przy okazji można posłuchać ulubionych podcast’ów(tutaj brak mi Nadgryzionych) lub ciekawego audio-booka :) Robiąc sobie piesze wędrówki z pracy też najlepiej mi się myśli.
Dokładnie, ja dużo myślałem w tym czasie – nie słuchałem muzyki, ani audiobooków
U mnie całkowicie się to nie sprawdza. Wychodzę specjalnie nawet na dwór z myślą, żeby pomyśleć i zamiast skupić się na sobie, patrzę co się dzieje dookoła. Ale to wszystko przez te absurdy u mnie w mieście, mała mieścina, a śmiechu co nie miara :-/
Dalej dalej nogi Norberta:-)
chodziłem nocą po podwórku – nie specjalnie jest na co patrzeć
No to szacun^2! Wynik godny iAmazingu! Można więc śmiało powiedzieć – nie ma rzeczy niemożliwych dla Norberta! Tylko na drugi raz więcej wiary w siebie ;)!