Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Weekly Chill #012

Weekly Chill #012

4
Dodane: 8 lat temu

W ubiegłotygodniowym Weekly Chill pisałem Wam o wyobraźni. Dziś pragnę podywagować (jak to zapewne kolejny raz ujmie Wojtek) nad czasem, a konkretnie nad pewnym wspomnieniem, które już raz pojawiło się na łamach iMagazine w jednym z moich felietonów. Chciałbym mu jednak poświęcić nieco więcej miejsca, ponieważ opowiadam tę historię średnio trzy razy w ciągu każdego miesiąca. Porozmawiajmy więc raz jeszcze o tym, jak to wszystko się zaczęło.

#012/ Switcher

Użytkowników produktów Apple dzielimy na trzy grupy (do niedawna na dwie). Są to:

  • Switcherzy – którzy dopiero co kupili swoje pierwsze nadgryzione urządzenie i jeszcze nieco błądzą w tym sadzie;
  • MacUserzy – myślę, że są to użytkownicy ekosystemu od minimum siedmiu lat: sprzętu, oprogramowania i usług z Cupertino, którzy posiadają zaawansowaną wiedzę na określone tematy. Poruszając się w wybranej przez siebie kreatywnej niszy, którą mogą uprawiać dzięki rozwiązaniom Apple.
  • BananaUserzy – konsumenci masowi, którzy kupują zazwyczaj jedynie iPhone’a, tylko po to, aby pokazać się z nim w Starbucksie albo na imprezie. Do sadu nie wchodzą zbyt głęboko, żeby nie pobrudzić sobie rączek.

Wspomnienie

„Jak to się w ogóle stało, że zacząłeś używać Maców?” – pytacie. Historia ta sięga jesieni roku 2008. Wówczas polska scena sympatyków nadgryzionych jabłek skupiona była wokół Appleblog.pl – założonego przez Pawła Nowaka bloga, który szturmem zdobył rynek tego segmentu odbiorów, jako pierwsze miejsce w Sieci, piszące codziennie, o wszystkich co dotyczyło Apple. Ktoś powie – była Fotogenia, były inne serwisy. Były. To jednak Appleblog agregował wówczas najwięcej treści, podawał po polsku newsy zza Oceanu i budował społeczność fanów. Wszystko to zostało jeszcze bardziej zintensyfikowane, gdy Paweł wraz z ówczesną dziewczyną, a dziś żoną – Joanną Traciak (Nowak) oraz Włodkiem Markowiczem, zaczęli prowadzić audycję w studenckim Radiu Frycz. To właśnie wówczas zaczęła się moja przygoda z podcastami, które towarzyszą mi do dzisiaj. Nadal możecie posłuchać tych odcinków, w katalogu Podcastów Apple („Podcast Apple Blog”). To, co wyróżniało wówczas Nowaka to podejście. Sam był wówczas nadal switcherem, podobnie jak pozostali. W ich dyskusjach słychać było pasję do tych sprzętów. Potem Nowak i Markowicz zaczęli kręcić Apple Blog TV – pierwszy vlog poświęcony Apple w Polsce i myślę, że do dziś niedościgniony, jeśli chodzi o społeczność fanów i proponowany kontent. Prowadzili go do 2011 roku. Oglądałem każdy odcinek. Niektóre po kilka razy.

Drugim miejscem, które rozbudziło na dobre moją miłość do Apple, było MakoweABC Wojtka. Przychodziłem tam w poszukiwaniu ekskluzywnych i interesujących treści o nieco bardziej profesjonalnej formie oraz testów rozmaitych aplikacji i gadżetów oraz – po piękne zdjęcia tego wszystkiego. To było miejsce marzeń. Mieć taki komputer, jak na zdjęciach Wojtka. Móc pracować w tak zaaranżowanym wnętrzu, jak widoczne na fotografii. W końcu – mieć w sobie kiedyś tyle pasji, odwagi i kompetencji, aby móc także pisać o Apple. Dziś to element mojej codzienności. Spełniło się, za co jestem ogromnie wdzięczny losowi.

Moim pierwszym nadgryzionym sprzętem był iPod Shuffle 2 generacji. Srebrny, o pojemności 1 GB. Pokochałem jego i iTunes od pierwszego użycia. Nigdy nie miałem oporów przed filozofią biblioteki muzyki, przed synchronizowaniem z aplikacją (także z programem na Windows) swojego iPoda. Wydawało mi się to wręcz wybawieniem z uciążliwego Winampa, którego nigdy nie rozumiałem. Potem musiałem przekonać rodziców, aby dołożyli mi do mojego skromnego budżetu brakującą kwotę. To było prawdziwe wyzwanie. Do tamtej pory byłem naprawdę zagorzałym geekiem. Nieustanna rozbudowa, rozbudowa i jeszcze raz rozbudowa wielkiej, czarnej – paskudnej – skrzynki była koniecznością. Po co? Nie pytajcie, nie wiem. A to nowe chłodzenie, a to nowa karta graficzna (nigdy nie byłem pasjonatem gier; ponownie – nie pytajcie), o peryferiach już nawet nie wspominając. Nagle musiałem znaleźć powód, aby to wszystko sprzedać, zmienić całkowicie środowisko nauki i rozrywki w tamtym czasie i zdecydować się na jeden komputer, jeden system, jedną konfigurację sprzętową, bez wielkich możliwości jej rozbudowy przez kolejnych kilka lat. I wiecie, co mnie przekonało? Kreatywność, jaką uwalniał Mac.

Zdecydowałem się na MacBooka Pro o przekątnej ekranu 13 cali. Czekałem na premierę odświeżonych modeli z rzutu „late 2009”. To był o tyle ciężki czas, że strasznie kusił mnie model biały, z plastikową obudową Unibody. Nie zdecydowałem się na niego ze względu na zbliżające się odświeżenie linii Pro, łamiący się plastik i łapiącą szybko zabrudzenie spodnią, gumową część konstrukcji. Mam jednak wielką nadzieję i marzy mi się, żeby Apple kiedyś jeszcze wypuściło MacBooka w kolorze na przykład perłowym. Również aluminiowego, jak te obecne. Kupię go wówczas od razu. Gdy odbierałem swojego pierwszego Maca od jednego z polskich resellerów w Krakowie miałem na niego rezerwację do godziny dziesiątej, kilka dni po premierze, a autobus stał w gigantycznych korkach. Tak długich, jak kolejka chętnych na ten model w Galerii Krakowskiej. Cudem udało się przeciągnąć rezerwację o godzinę. Radość była ogromna i nieporównywalna z momentem zakupu żadnego, kolejnego urządzenia z Cupertino.

Kolacz-2016-08-WeeklyChill_012

Tak to się zaczęło. Potem były kolejne nadgryzione produkty, których nie będę tutaj opisywał, bo nie widzę w tym sensu. Cała dalsza historia jest pokłosiem tego, co wydarzyło się w 2008 i 2009 roku. To właśnie MacBook Pro i maleńki iPod Shuffle odmieniły moje myślenie, sposób pracy, zachęciły do realizowania własnej pasji do grafiki i pisania, a w konsekwencji tego wszystkiego – zmieniły moje życie. Jestem absolutnie przekonany, że gdybym nie trafił wtedy na Appleblog i MakoweABC nie byłbym dzisiaj w tym miejscu w życiu, w którym jestem. Nie poznałbym tylu cudownych ludzi, z którymi mogę współpracować w trzech firmach, każdego dnia i nie czerpałbym przyjemności z pracy. Dla mnie rok 2008 był tym rokiem, w którym produkt elektroniki użytkowej udowodnił mi, cytując dalej G. Orwella, że już nigdy nie będzie tym 2008 rokiem. Dziękuję, Steve.

Chill

Jaka jest Twoja historia? Przypomnij sobie ostatnich dziesięć lat. Z pewnością znajdzie się choć jedna rzecz, za którą warto podziękować losowi. Nie bój się tego zrobić. To uwalnia niesamowitą perspektywę jutra.

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 4

Świetny artykuł, lubię jak budzi się we mnie nostalgię.

Moim pierwszym sprzętem od Apple był iPod nano 5G (fioletowy), którego kupiłem pod koniec 2009 roku. Nadal uważam, że jest to najładniejsze z moich nabytków. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak można było upchnąć w takim małym urządzonku tele elektroniki, dysku i jeszcze baterię, którą ładowałem co 3 dni.
Zabawna historyjka związana z tym iPodem: zamawiałem go on-line w Vobisie z odbiorem w salonie. Oznaczonego dnia dzwonię do salonu i pytam, czy już jest moja przesyłka, na co gość odpowiada “My nie prowadzimy sprzętów Apple”. Po 10 minutach oddzwonił do mnie “A jednak jest, właśnie przyszedł”.
I jeszcze jedno: nigdy nie miałem problemów z iTunes.

Żałuję, że Apple nie pożegnało się z klasycznym iPodem wydając odświeżoną wersję z dyskiem flash. Jakoś w tych nowych (bezkółeczkowych) brakuje mi “ducha iPoda”.

Bardzo dziękuję @Kartusa za ciepłe słowa :) “W Vobisie” – ileż ja u nich, za czasów PC, zostawiłem szmalu… Do dzisiaj nie mogę sobie darować przepłacania wtedy.

Pierwszy był srebny aluminiowy iPod Classic 80GB. 2007 rok i wygrałem licytacje na tego iPoda. Ktoś sprzedawał z USA i był jak uszkodzony. Ze zdjęć odczytałem numer seryjny, sprawdziłem na stronie Apple że ma gwarancje. Zalicytowałem za jakieś śmieszne 300zł wtedy i się udało. Odebrałem przesyłkę, odesłałem do jedynego serwisu w Polsce jaki wtedy był iSource. I po niecałym tygodniu przyjechał do mnie nowiutki zafoliowany iPod z wymiany. :D To była radość! Na nowego Classica wtedy za blisko 1k. w życiu by mnie nie było stać! Miałem 14 lat. Tak mi dobrze poszło, że potem przez całe liceum handowałem na allegro iPodami i nawet sporo zarabiałem… :D

Dzisiaj mam na pamiątkę tych czasów wszystkie wersje iPodów U2. (Czyli 4G, 4G Photo, 5G Video) Nadal słucham muzyki na iPodzie 4G. Najepsza jakość dźwięku i moc dla większych słuchawek. Oraz koncentracja na odpowiedniej selekcji muzyki. :)