Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Przemyślenia po Apple September Special Event

Przemyślenia po Apple September Special Event

0
Dodane: 8 lat temu

Bardzo lubię oglądać keynote’y Apple, ale, jak to zwykle bywa, nie każdy jest lepszy od poprzedniego. Widzowie zresztą mają różne oczekiwania i potrzeby, odbiór to więc indywidualna sprawa. Wrześniowy Apple Special Event, na którym zaprezentowano iPhone’a 7 i Apple Watcha Series 2, mnie nie porwał, w odróżnieniu od jednego z poprzednich keynote’ów, w którym firma wpadła w rytm pasujący mi – nie pamiętam w tej chwili dokładnie, o który chodzi i nie przypomnę sobie bez obejrzenia ich, ale było na nim dużo Craiga Federighiego, prawdopodobnie było to więc WWDC 2016. Tym razem zabrakło mi tej płynności i zaskoczyła mnie nietypowa kolejność prezentowania niektórych rzeczy, jak chociażby iWork, ale ogólnie było dobrze, a gwiazdą dla mnie jak zwykle był Phil Schiller – uwielbiam tego gościa.

Carpool Karaoke

Bardzo lubię Jamesa Cordena, ten początek był więc dla mnie bardzo przyjazny, pomimo że występował w nim Tim Cook – nie pasuje mi w tej roli zupełnie, ale nie znam go osobiście, mogę się zatem kompletnie mylić. Pharrela Williamsa też nie lubię, ale doceniam. Tej trójce w każdym razie udało się stworzyć krótki skecz, który mnie rozbawił, a przy okazji śpiewali jedną z piosenek, którą bardzo sobie cenię. Mocno na plus.

Shigeru Miyamoto i Nintendo

Pierwszym zaskoczeniem było pojawienie się na scenie „ojca Nintendo” – Shigeru Miyamoto. Reakcja publiczności była niesamowita i zagraniczne media również bardzo pozytywnie oceniają jego wystąpienie – pomimo trudności językowych. W Polsce, niestety, przede wszystkim zauważyłem szyderę, śmiech i brak zrozumienia. Nie wiem, czy to najlepszy przykład, biorąc pod uwagę kontrowersje z Sapkowskim, ale wyobraźcie sobie, że na scenie zaprezentowano by Wiedźmina i twórca tej postaci opowiadałby widzom o samej grze. Sapkowski oczywiście nie ma charyzmy, która cechuje Shigeru. Nie jest też uwielbiany przez fanów jak legenda firmy Nintendo, zresztą trochę podobnie jak Steve Jobs był uwielbiany przez wiele lat. A sam nie mogę doczekać się Super Mario Run. Podoba mi się zresztą podejście Nintendo – nie będą wykorzystywali dzieci i dorosłych przez to durne kupowanie monet, aby cokolwiek w grze móc zrobić. Na pewno mniej zarobią, ale spodziewam się, że zwróci im się to w przyszłości.

super-mario-run

Super Mario Run też pokazało nową funkcję, która być może z czasem będzie dostępna dla wszystkich deweloperów – możliwość otrzymania powiadomienia o debiucie nowej aplikacji. Zakładam, że po kliknięciu w przycisk Notify, dostaniemy powiadomienie push, gdy program trafi oficjalnie do sprzedaży.

iWork

To, że nowa funkcja iWork została pokazana na początku keynote’a, było dla mnie zaskoczeniem. Zapowiadali ją już jakiś czas temu i widocznie była dla nich ważną kwestią – z rozwiązań konkurencji tylko Google Docs robi to naprawdę dobrze, przy czym samo Google Docs jest absolutnie tragiczne pod względem UI. Nie rozumiem ani nie lubię tego, jak firma z Mountain View to wszystko rozwiązała i przeraźliwie denerwuje mnie fakt, że czasami kliknięcie dokumentu otwiera go w tej samej zakładce przeglądarki, a czasami w nowej. Niezależnie od rozwiązań Google’a, cieszy mnie, że w końcu będzie konkurencyjne narzędzie, do którego każdy będzie miał dostęp – funkcja będzie działała w natywnych aplikacjach na iOS, OS X (macOS) oraz przez www.

O ile samej prezentacji równoczesnej współpracy między różnymi osobami w iWork mogłoby dla mnie nie być, o tyle ktoś w Cupertino ma ogromne cojones. Nie wiem, czy zwróciliście na to uwagę, ale podczas demo edytowali w programie Keynote prezentację wyświetlaną na ekranie na scenie oglądaną przez miliony ludzi na świecie.

Courage.

Apple Watch Series 2

Wiedziałem, że Apple Watch dobrze się sprzedaje, ale nie spodziewałem się, że lepiej niż Omega, Tissot i wiele innych znanych marek tradycyjnych zegarków. Dowiedzieliśmy się podczas keynote, że smartwatch Apple’a, którego notabene nie traktuję jak zegarka, znajduje się na drugim miejscu na świecie pod względem dochodów – wyprzedza ich tylko Rolex. Co więcej, jest na pierwszym miejscu w swojej kategorii smartzegarków, ale tego można było się spodziewać.

Wielu nie spodziewało się w tym roku drugiej edycji Apple Watcha, dzięki czemu wygrałem u Norberta piwo 1, ale na szczęście nie wszystko wyciekło, dzięki czemu poznaliśmy nowego Apple Watch Edition dopiero na scenie.

„Series 2” – sama nazwa przypomina, że Apple w kwestii swojego „zegarka” podchodzi do tematu inaczej niż do reszty produktów. Dla przykładu są „komplikacje”, a nie widgety. Zmieniono też nazwy samych produktów – nie ma już Apple Watch Sport, jest tylko Apple Watch i Apple Watch Edition. Jony Ive Edition, ale do tego zaraz wrócę. Widać, że Apple w końcu zrozumiało, dlaczego ludzie kupują ten smartzegarek – chodzi przede wszystkim o funkcje fitnessowe. Część z nich prawdopodobnie później docenia jego dodatkowe możliwości i watchOS 3 odzwierciedla ten tok myślenia.

apple-watch-ceramic-edition-2016-hero

Przyznaję, że zawsze dziwiło mnie, że „Apple Watch” był modelem lepszym, pomimo że nie miał przydomka „Steel” (z ang. stalowy). Apple Watch Sport były modelami wykonanymi z aluminium, a Edition ze złota. W tym roku jest inaczej – mamy teraz „Apple Watch”, „Apple Watch Nike+” i „Apple Watch Edition”. Pierwszy jest dostępny w aluminium i stali, drugi tylko w aluminium z paroma wyjątkowymi funkcjami, a trzeci w nowym materiale – ma ceramiczną kopertę i zdecydowanie niższą cenę, wynoszącą niecałe siedem tysięcy złotych. Jestem absolutnie przekonany, że to Jony Ive stał za decyzją wykorzystania ceramiki – ten facet lubi eksperymentować z nowymi materiałami, a zegarek jest świetnym miejscem do testowania technologii, którą być może kiedyś wprowadzą do produkcji obudowy iPhone’a (ceramika nie zakłóca sygnałów anten). Nowy materiał jest czterokrotnie twardszy od stali i z tego powodu jest też bardziej kruchy – bardzo trudno go porysować, ale łatwiej może pęknąć. Koperta powstała poprzez połączenie zirconia powderalumina – ta pierwsza zapewnia twardość, a druga kolor oraz obniża kruchość całości. Eksperci twierdzą powszechnie, że siła potrzebna do zniszczenia koperty tego Apple Watcha jest znacznie większa niż jakakolwiek próba, na jaką go wystawiamy każdego dnia.

apple-watch-ceramic-edition-2016-case-hero

Nike od zawsze wydawał mi się idealnym partnerem dla Apple Watcha i w końcu doczekałem się tej współpracy – właśnie ten model będę zamawiał (chociaż przyznaję, że bardzo chciałbym Edition). Przypominam, że Tim Cook siedzi w radzie nadzorczej tego sportowego potentata, to wszystko mogło być więc w planach od dawna. Decydując się na Apple Watch Nike+, otrzymujemy dokładnie taki sam zegarek jak zwykły aluminiowy Apple Watch, ale wzbogacony o aplikację, komplikację i tarcze zegarka od Nike oraz o nowe paski – dziurkowane i w ich klimacie kolorystycznym (są cztery wersje). Wszystkie normalne funkcje watchOS 3 są oczywiście dostępne – potwierdziłem to u osoby, która miała go w rękach.

apple-watch-hermes-hero

Na deser pozostaje jeszcze współpraca z Hermès – te modele są rzekomo bardzo popularne, pomimo że kosztują znacznie więcej niż Apple Watch ze stalową kopertą. Za te dodatkowe monety otrzymuje się unikalne dla tej edycji tarcze oraz skórzane paski, wykonane z bardzo drogich materiałów.

apple-watch-hermes-logo-156-px-orange

Nowością w tym roku są nie tylko nowe modele skórzanych pasków, ale każdy Apple Watch Hermès również otrzyma w komplecie nowy gumowy pasek w standarowym odcieniu firmy.

apple-watch-hermes-orange-sport-band-hero

Apple Watch Series 2 razem z watchOS 3 jest dla mnie ewolucją w dobrym kierunku – dodali GPS i wodoszczelność dla osób pływających, a przy okazji nowy watchOS ułatwia korzystanie z niego przez osoby na wózkach inwalidzkich. Niestety kilka rzeczy w samym watchOS 3 już mi nie do końca pasuje – komunikacja jest teraz zdecydowanie bardziej utrudniona, ale to temat na inny dzień. Zaskoczeniem natomiast dla mnie jest fakt, że nowy Apple Watch Series 1 otrzymał SoC z Series 2, ale bez GPS-u. Jest dzięki temu dostępny w nowej niższej cenie – świetna decyzja i miły ukłon w stronę użytkowników.

Jeśli o mnie chodzi, to nie planuję sprzedawać swojego Apple Watcha pierwszej generacji w kolorze Space Black – za bardzo go lubię. Zamiast go wymieniać, dokupię Apple Watch Nike+ z GPS-em, którego będę używał wtedy, kiedy potrzebuję tego ostatniego, a Space Black pozostanie na okazje bardziej formalne. Będę brał model z białym, dziurkowanym paskiem, bo nie chcę modelu Space Grey z czarnym, a szkoda – wolałbym srebrne aluminium z czarnym.

iPhone 7

Zgodnie z oczekiwaniami i przeciekami Apple zaprezentowało nowego iPhone’a z nowymi bebechami, zachowując kształt obudowy. Wielu to oburzyło. Osobiście patrzę na to inaczej – wolę nowe wnętrze w postaci szybszego procesora, lepszego aparatu i pozostałych usprawnień zamiast nowego wyglądu ze starą technologią. Staram się, aby szklanka była w połowie pełna, a nie pusta. Pewnie mogliby zrobić obie te rzeczy, gdyby chcieli, ale realnie na to parząc: po co? Zakładam, że design się zmieni w przyszłym roku, kiedy to spodziewane jest duże odświeżenie z okazji 10-lecia iPhone’a.

apple-iphone7

Oczywiście nie mogło zabraknąć oburzenia na fakt, że Apple informuje o rysowaniu się nowego koloru lakierowanego na wysoki połysk. Jestem w stanie się założyć, że oburzeni wiedzą o możliwości porysowania się takich powierzchni, chyba że wykona się je z materiałów znacznie twardszych (jak ceramika w Apple Watch Edition).

Dwie nowe czernie, w których będzie od najbliższego piątku dostępny iPhone 7 i 7 Plus, oczywiście cieszą się największym zainteresowaniem. Na tyle dużym, że klienci wolą czekać po 6–8 tygodni, zamiast kupić model srebrny lub różowy. Sam zdecydowałem się na ten ostatni – nie toleruję niestety odcisków palców na przednim, czarnym szkle, pozostaje mi więc czekać na białą, ceramiczną obudowę z białym przodem. Przyznaję jednak, że oba są śliczne.

iphone-7-black-back-hero

Sam upgrade wnętrzności jest bardzo solidny, chociaż trochę szkoda, że tylko model większy posiada nowy aparat z dwoma obiektywami. Zakładam, że powodów, dla których nie ma go w modelu 4,7″ jest wiele – od rozmiaru baterii po kwestie cenowe – ale planowałem wrócić do mniejszego modelu. Niestety, „cały mój misterny plan w pizdu wylądował”, parafrazując klasyka. Przed premierą były plotki, że aparaty w dwóch modelach mają różne rozmiary matryc, ale wygląda na to, że nie – obiektyw 28 mm jest ten sam według specyfikacji, inny rozmiar matrycy oznaczałby więc inną ogniskową (jak nie wiecie, o co chodzi, to zapraszam do przeczytania „Podstaw fotografii”, szczególnie pierwsze części). Trochę żałuję, że ogniskowa uległa zmianie – wcześniej mieliśmy obiektyw 30 mm, a teraz będzie o dwa szerzej. Preferuję rejon 35 mm, chociaż wiele osób woli szerzej.

Od paru tygodni zastanawiałem się, jak Apple rozwiąże kwestię dwóch matryc i jak wykorzysta tę technologię. Okazuje się, że zrobili to prawie idealnie pod moje potrzeby. W 7 Plus otrzymujemy dwie matryce, które mają dwa różne obiektywy – 28 mm f/1.8 oraz 56 mm f/2.8. Ten pierwszy to szeroki kąt, a drugi to zdecydowanie tak zwany „standard”, a nie „teleobiektyw”, jak nazywa się go materiałach marketingowych (chociaż to dobra metoda dla celów ilustracji różnicy nieświadomym użytkownikom). Do kompletu dochodzi zapis w formacie RAW, a konkretnie w DNG – Adobe Digital Negative, o którym pisałem przed tygodniem. Już nie mogę doczekać się piątku – prawdopodobnie jak będziecie czytali te słowa, to właśnie będę w drodze po iPhone’a lub już go będę miał. Więcej informacji na temat samych matryc i ich rozmiarów znajdziecie tutaj w trochę bardziej technicznym wpisie.

apple-a10-fusion-icon

Nowy SoC jest też niezwykle interesujący. Apple po raz pierwszy zdecydowało się na konstrukcję 2+2 rdzenie – dwa wydajne i dwa oszczędne. Żadna para nie będzie pracowała równocześnie – albo jedna, albo druga, zależnie od potrzeby uruchomionego oprogramowania. To powinno przełożyć się na dłuższy czas pracy na baterii, szczególnie dla osób, które mało grają.

Temat wide colour2, czyli szerszego gamutu niż sRGB, dostępnego od jakiegoś czasu w iMacach z ekranami Retina oraz w iPadzie Pro 9,7″, opisywałem już częściowo na głównej stronie iMagazine. Obecność DCI-P3 zarówno na ekranie i w zdjęciach iPhone’a uważam za spory plus i przy okazji zapowiada to przyszłość – wkrótce ta przestrzeń będzie wspierana przez każdy ich produkt, może poza Apple Watchem.

iphone-7-wide-color-screen-hero

Nie wszystko w nowym iPhone’ie jednak mi się spodobało. Owszem, cieszę się, że oba rozmiary od teraz będą oficjalnie odporne na zachlapania, ale spełniają one specyfikację IP67, czyli powinniśmy móc je zanurzać na nie więcej niż 1 metr pod wodą, na nie dłużej niż 30 minut. Patrząc, jak dobrze radzi sobie Apple Watch, również posiadając IP67, spodziewam się, że tutaj będzie podobnie – lepiej niż obiecują. Niestety, Apple nie będzie uznawał napraw gwarancyjnych na urządzenia zalane, a to wielki minus. Rozumiem, że problem prawdopodobnie leży w fakcie, że nie ma jak zweryfikować, jak telefon rzeczywiście był potraktowany, pozostaje nam więc nadal uważać na wodę. Szkoda – mieli tutaj okazję bardzo mocno się wykazać.

Niestety zabrakło również True Tone znanego z iPada Pro 12,9″ 9,7″ – prawdopodobnie zabrakło miejsca na dodatkowe czujniki światła – oraz wsparcia dla Apple Pencil. Liczyłem bardzo mocno na to ostatnie wraz z krótszą wersją Pencil – to byłby idealny podręczny notatnik i nie musiałbym nosić w kieszeni swoich Field Notes3.

Na koniec jeszcze wspomnę o przejściówce z Lightning na mini Jack – plus dla firmy z Cupertino za to, że jest ona dołączona do telefonu oraz za to, że kosztuje tylko 9 dolarów! Spodziewałem się ceny standardowej, czyli przynajmniej 29 dolarów.

AirPods

To nowa, dosyć droga, bezprzewodowa i płatna alternatywa dla dołączonych do iPhone’a 7 EarPods na Lightning. Kosztują 899 złotych i jest to sporo taniej niż nowe bezprzewodowe B&O H5, które mają kabel. AirPods go nie mają i dodano im na tyle dużo „magii”, że dziwię się, że nie nazwali ich MagicPods. Chodzi mi o to, że wyposażono je w czujniki o kilku fajnych funkcjach. Jeśli mamy obie słuchawki w uszach i wyjmiemy jedną, to dźwięk zmienia się na monofoniczny (joint-stereo, abyśmy nie tracili żadnych dźwięków) i gra tylko z drugiego AirPodsa. A jak wyjmiemy oba, to muzyka pauzuje. Można też pacnąć w nie dwukrotnie, aby wywołać Siri.

Najciekawszy jednak jest protokół, który nałożyli na standardowy Bluetooth, dzięki czemu można ich używać również z Androidami i czymkolwiek innym wspierającym ten standard. Otóż układ W1 zawarty w AirPodsach pozwala na natychmiastowe parowanie z iPhone’em, iPadem lub Makiem – wystarczy wyjąć je z pudełka, a na najbliższym urządzeniu pojawi się pytanie, czy chcemy je połączyć. Wystarczy jeden przycisk i… to wszystko. Są gotowe do grania. Bluetooth takich rzeczy nie potrafi. Co więcej, Phil Schiller ani razu na scenie nie wypowiedział słowa „Bluetooth”, przez co byłem przekonany, że zastosowali jakiś własny, niekompatybilny z niczym innym standard.

airpods-with-blox-hero

To jednak nie wszystko – przemyślano także pudełko AirPods. Mają wbudowany akumulator, który ładuje słuchawki indukcyjnie. Wystarczy je włożyć do środka na pół godziny, aby móc z nich korzystać przez kolejne trzy godziny. W sumie pudełko zapewnia prąd na dobę słuchania, a ładuje się go przez kabel Lightning oraz jakąkolwiek ładowarkę USB, jak tę od iPhone’a.

Niestety AirPods mają też wadę. Sporą. Poziom głośności można zmieniać tylko z iPhone’a lub za pomocą Siri. Szkoda… Bardzo lubię tę konstrukcję, bo wyjątkowo dobrze leży w moich uszach.

San Francisco

san-francisco-font-02-hero-hero

Jedną z największych zmian względem lat poprzednich były fonty użyte podczas prezentacji. Zrezygnowano chyba w całości z Myriad, a San Francisco było obecne wszędzie – na plecach iPhone’a, na slajdach na scenie… Jedyne miejsce, gdzie Myriad jeszcze jest wykorzystywany, to strona www Apple. Spodziewam się, że wkrótce to się zmieni. Mam nadzieję, że to się zmieni.

San Francisco to ewidentnie font przyszłości i chociaż zmiana jest powolna, to dzieje się podczas warty Tima Cooka. Ciekawy jestem dalekiej przyszłości w tym względzie…


Wracając jeszcze do iPhone’a – w czasie, gdy pisałem te słowa, Apple obciążyło moją kartę kredytową. Mam nadzieję, że to oznacza, że dwa różowe iPhone’y 7 i 7 Plus będą na mnie czekały w piątek – mniejszy dla Iwony, większy dla mnie. Przez ten aparat i wsparcie dla RAW jestem bardziej zniecierpliwiony niż rok temu podczas premiery 6S-a.

  1. Norbi, poproszę dla odmiany coś z Niderlandów – coś nietypowego i nie gorzkiego.
  2. Pod tym hasłem Apple kryje wsparcie dla przestrzeni barwnej DCI-P3.
  3. Dojechały jakiś czas temu!

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .