Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Droga do szkoły

Droga do szkoły

2
Dodane: 8 lat temu

Jestem w Indiach – dzielnica Radżastan. Przejechałem już kawał drogi. Piękne miasto Jodhpur i wspaniały klimat. Nad miastem „wisi” ogromna Twierdza Mehrangar. Jedna z największych warowni w Indiach. Jakby zwieszona nad głowami mieszkańców. Wybudowana w XIV wieku przez Rao Dźodha Singh, wodza klanu Rathore. Daje mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa. Widać ją prawie z każdego miejsca miasta.

Znalazłem taksówkę przy malutkim lotnisku zbudowanym pewnie jeszcze przez Anglików w stylu kolonialnym. Miasto jest na skraju pustyni, która ciągnie się do Pakistanu. Jest pora sucha. Ciepło. Ciepło dla mnie, pewnie gorąco dla większości. Po chwili już jestem na centralnym placu przed bramą do miasta. Tam od wieków jest targ. Słychać okrzyki sprzedawców reklamujących swoje towary, krzyki dzieci. Czuć w powietrzu przyprawy i zapach świeżych warzyw. Na samym środku placu leży krowa. Co jakiś czas ze straganów przynoszą jej a to nać marchwi, a to już nadpsute owoce. Ktoś nalewa wody. Kurz wzbijają wózki ręczne, którymi dostawcy dostarczają produkty. Muszę poszukać mojego noclegu.

Przed wyjazdem członkowie Fundacji Global Language poprosili mnie o pomoc w udokumentowaniu sytuacji dzieci w Indiach. Fundacja ta wspiera dzieci oraz kobiety. Pracują nad tym, by jak najwięcej dzieci chodziło do szkoły, starają się zapewnić edukację kobietom. Zaprzyjaźnione z Global Language osoby miały pomóc mi w dotarciu do szkół i wejściu na ich teren. Tam planowałem zebrać materiał dla fundacji.

dsc04194-hero

Przyjaciółmi organizacji okazali się właściciele hotelu. Gdy dojechałem, przywitano mnie serdecznie. Jeden z pracowników hotelu, na oko 17-latek, został moim przewodnikiem po mieście. Młody Nepalczyk był pracownikiem na pełny etat, do rodzinnego domu miał ponad tysiąc kilometrów. Jeździł tam raz na 3 miesiące na weekend. Gdy pierwszy raz byłem w Bombaju (stosuję starą pisownię miasta Mumbai), w hostelu, w którym się zatrzymałem, na korytarzach stały łóżka polowe. Po kilku dniach zorientowałem się, że obsługa śpi na nich. Do domu jeździli raz na pół roku. Nieopodal odnawiano hotel, tam spawanie konstrukcji trwało 24 godziny na dobę. Podczas gdy jeden ze spawaczy pracował, drugi tuż obok spał na prowizorycznym łóżku. To obrazy Indii…

dsc04462-hero

Szkoły tu, jak na całym świecie, są lepsze i gorsze. Nie byłem w tych najlepszych, nie udało mi się tam wejść. Ochrona była skuteczna. Byłem za to w szkołach państwowych. Szkoły w dużych miastach różnią się od tych na prowincji. Jedno, co rzuca się w oczy, to mała liczba uczniów. Dzieci w Indiach jest dużo, ale w szkołach niewiele. Nie ma co się nawet zastanawiać, dlaczego. Pracują.

Najbardziej jaskrawy przykład: właściciele hostelu, w którym mieszkam, zatrudniają chłopca, 12-latka. Jedynego żywiciela swojej rodziny. Chłopiec pomaga w kuchni, sprząta stoliki. I to największy paradoks, ludzie pomagając mi, a zatrudniając dzieci, zaprzeczają celowości moich starań.

windows-phone_20141123_12_52_23_raw-hero

Wszędzie na ulicach widać chłopców z małym warsztacikiem pucybuta. I to nawet nie jest ich warsztacik, pracują dla kogoś. Najczęściej dla całej rodziny, ale zdarza się, że gangi wykorzystują sieroty, by wzbogacać się ich kosztem. Do czasu tamtego wyjazdu nie czułem się dobrze, dając czyścić sobie buty, krępowało mnie to, wytłumaczono mi jednak, że to tak, jakbym jego rodzinie fundował obiad, a nie rzucił jałmużnę. Od tego czasu daję czyścić sobie buty, nawet trekkingowe czy sandały.

Kastowość w Indiach zmusza do konkretnego trybu życia. Urodzeni w biedzie nigdy z niej nie wychodzą. Opiszę to kiedyś dokładniej. Podziały społeczne są tak silnie zakorzenione, że nawet dekady nie są w stanie tego zmienić. Całkowicie na dnie egzystencji są zbieracze środków wtórnych, dzieci i dorośli. Przeważnie dzieci…

indie_reala_02_2013_-8-2-hero

W szkołach dozwolone są kary cielesne. Bardzo boleśnie mnie o tym poinformowano, gdy robiłem zdjęcia, chyba musztry w Bombaju, a jeden z chłopców się zagapił. Dostał kilka razy bambusowym prętem po nogach. Zagapił się na mnie. Fatalnie się poczułem. Nigdy później nie obserwowałem dzieciaków bez uprzedzenia nauczyciela.

dsc04502-hero

Szkoły to przeważnie budynki na przedmieściach, bez wyposażenia, jedyne pomoce naukowe to te, które uczniowie sami wykonali. Tablice są namalowane na ścianie czarną farbą. Dzieci siedzą na podłodze lub na kocach. Nikt tu nie myśli o wadach postawy. Okolica, w której byłem, to skraj pustyni Thar (przyzwyczajcie się, że jestem przeważnie na terenach pustynnych – kocham pustynię). Jest tam ciepło, niektórzy nauczyciele zabierają dzieci z klas pod wielkie rozłożyste drzewa i tam odbywają się lekcje. Tak oto wyglądają szkoły w małych miejscowościach.

W Bombaju czy Delhi jest zupełnie inaczej. To bogate miasta. Tu zwykle służba odwozi i przywozi dzieci do szkoły. Podczas kolacji w jednym z hoteli podeszły do mnie dwie śliczne dziewczyny, najodważniejsze z kilku i pytają się: „Czy to jest piwo?”. „Tak” – odpowiedziałem. „Czy możemy się napić?” – i zaraz dodały – „my właśnie świętujemy 18. urodziny, a to jest hotel mojego stryjka”. Oczywiście nie odmówiłem. Opowiedziały mi chwilę później, że uczą się w prywatnej szkole z internatem na przedmieściach. I właśnie tu, w tym hotelu, stryj wyprawia im imprezy. Każda z nich była z bogatego domu. Uczyły się dla rodziców, same nie czuły takiej potrzeby, ponieważ będą miały bogatych mężów lub i tak pójdą na dobre studia. Blisko ich szkoły udało mi się trafić na lekcję krykieta dostępne tylko dla najbogatszych dzieci i, jak wszędzie, ochrona poprosiła mnie o opuszczenie boiska.

W dużych miastach widziałem dzieci, które odrabiały lekcje na kamieniu zastępującym im biurko przy plandece, która była ich domem. To był najtrudniejszy widok. Potem wsiadam do samolotu i następnego dnia słyszę od syna: „tato, to krzesło w szkole jest niewygodne”.

indie_reala_02_2013_-4-hero


Pełna galeria

Adalbert Freeman

Fotoreporter i dziennikarz. Zakochany w krajach arabskich i islamie. Użytkownik nadgryzionych jabłek.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

napisałem tak jak najdelikatniej potrafiłem … rzeczywistość jest jeszcze bardziej mroczna – choć w pięknych kolorach i pod pięknym niebem