Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #9 i #10

MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #9 i #10

2
Dodane: 7 lat temu

Dziewiąty dzień mojej frustrującej przygody z MacBookiem rozpocząłem od wejścia do tryby Recovery, w którym wymazałem dysk do czysta, a potem postawiłem system operacyjny od nowa. To był najwyższy czas na wyciągnięcie ciężkich dział i sprawdzenia wszystkiego krok po kroku. Już na starcie podpowiem, że nigdy nie mam potrzeby podkręcania jasności ekranu na więcej niż 40–50% – na dworze jest cały czas ponuro, a słońca brak.

Czysty system

Testy baterii rozpocząłem od czystego systemu (10.12.1). Utworzyłem nowego użytkownika, ale nie logowałem się do żadnych iCloudów czy innych. Zainstalowałem jedynie Coconut Battery do monitorowania stanu rozładowywania baterii i Amphetamine, aby nie usypiał. Przez kilka godzin komputer stał podłączony do prądu, aby Spotlight zrobił swoje indeksowanie – liczyłem, że ten proces szybko się zakończy, bo dysk był praktycznie pusty i rzeczywiście tak się stało.

Jak już wszystko się uspokoiło, a ja odłączyłem zasilanie, to komputer rozładowywał się w tempie 2 watów. Wow! Zatem nie wyglądało to na problem sprzętowy, ale ciekawe jest to, że fabryczny system operacyjny nie wykazywał takich wartości (były znacznie wyższe).

Jak odpaliłem Safari, to wartość ta wzrosła do 4–5 watów, czyli MacBook powinien z powodzeniem wytrzymać 10, a może i więcej, godzin.

iCloud

Następną czynnością było zalogowanie się do iClouda. To właśnie tutaj upatrywałem winy i wygląda na to, że się nie myliłem. Do komputera najpierw podłączyłem kabel zasilający, a potem wpisałem swoje dane do logowania. Zaznaczyłem wszystkie opcje poza nowymi funkcjami synchronizowania Biurka i folderu Dokumenty – nie ufam iCloudowi na tyle, aby tej funkcji używać. W przypadku iCloud Photo Library skorzystałem z opcji Optimise Storage, ponieważ mam za dużo zdjęć, aby pomieścić oryginały na MacBooku1. Po tej operacji komputer ponownie zostawiłem na resztę dnia, aby wszystko się pobrało i zaindeksowało.

Pod wieczór, po zakończeniu synchronizacji zdjęć i iCloud Drive, zauważyłem, że czysty system, na którym nie wykonuję żadnej czynności, zużywa 9 watów – to ogromna różnica względem wcześniejszego wyniku. Zostawiłem go jeszcze na jakiś czas i w nocy ta liczba w końcu spadła. Do 7 watów, co daje około 7 godzin pracy na pełnym akumulatorze.

Wolne żarty. To samo konto iCloud na moim MacBooku Pro 13″ z 2014 roku, z całym dodatkowym oprogramowaniem, pozwalało mi na 8–9 godzin lekkiej pracy.

Reszta oprogramowania

Ponownie doinstalowałem resztę oprogramowania, którego potrzebuję (jego spis znajdziecie tutaj), ale pominąłem Creative Cloud z lenistwa2 – doinstaluję go w późniejszym terminie. Po tym wszystkim ponownie dałem komputerowi „odpocząć”, aby wszystkie te nowości przetrawił.

Średni pobór prądu nadal oscyluje w granicy 7 watów, jak korzystam tylko z Tweetbota i Safari z garstką kart. Otworzenie czegokolwiek innego powoduje skok na 8–9 watów. A zatem w najlepszym wypadku osiągnę 7 godzin pracy, a w najgorszym – 5.

Słabo. Bardzo słabo. Przy takim trybie spodziewam się przynajmniej 10 godzin. Później dam znać, z jakim wynikiem zakończyłem 10. dzień.

Wymiana

Wspominałem już, że zgłosiłem zwrot tej sztuki MacBooka Pro. Poprosiłem Apple o jego wymianę na sprawny model w trybie advanced, co oznacza, że firma przyspiesza wysyłkę nowej sztuki, w tym wypadku o dwa lub trzy tygodnie, bo czas oczekiwania na ten model jest nadal długi. Poprosiłem ich również o to, żebym mógł zatrzymać obecną sztukę do momentu otrzymania nowej – zbliżają się święta i rodzinne podróże, a ja zostałbym bez mobilnego komputera. Zgodzili się na to.

Obsługa Apple w dziale sprzedaży była zaskakująco sprawna i miła, znacznie lepsza niż w moich doświadczeniach z polskim supportem, gdy miałem problemy z iPhonem. Niestety, coraz bardziej obawiam się o to, że nowy model będzie miał dokładnie ten sam problem, co obecny.

Reklama dźwignią handlu

Nie wiem, co Apple sobie myślało, reklamując, że ten komputer potrafi pracować „do 10 godzin” na jednym ładowaniu. To wprowadza „cały świat” w błąd o tyle, że zawsze udawało mi się bez żadnych problemów pokonać wyznaczone przez nich bariery. To było szczególnie zauważalne w przypadku mojego Aira 11″, który zamiast obiecanych 9 godzin, „trzymał” bez problemów od 12–14 godzin. MacBook Pro z 2014 był nieznacznie gorszy, ale osiągnięcie 9 godzin nie stanowiło żadnego problemu. Analogicznie zachowywał się zresztą mój MacBook Pro 17″ z 2007 roku – regularnie przekraczałem deklarowany czas pracy o 1–2 godziny. W przypadku nowego modelu powinni byli podać wartość 6 godzin, która wydaje się być znacznie bardziej realna (chociaż dla mnie również trudna do osiągnięcia).

Jeśli nowy model, którego spodziewam się krótko przed Nowym Rokiem, również nie będzie mi w stanie regularnie zapewniać czasu pracy na poziomie 8–9 godzin3, to z ciężkim sercem zwrócę go do Cupertino. Następnym krokiem będzie zamówienie modelu bez Touch Bara, czyli MacBooka Pro 13″ Escape. Wyposażę go oczywiście w amerykańską klawiaturę oraz 16 GB RAM-u. Przy tych opcjach nadal będzie tańszy od modelu z Touch Barem i pomimo że będę żałował słabszego procesora, to zachowam świetny ekran. Jeśli ten model nie będzie osiągał 10 godzin przy duecie Safari i Tweetbot, to niestety również wróci do Apple. A wtedy…

No właśnie, nie wiem. Wziąłbym nawet chętnie model z 2015 roku, ale będzie mi brakowało ekranu P3, który jest głównym powodem wymiany poprzednika.

Och Apple, już dawno tak nie „dałeś ciała” jak w 2016 roku.

Klawiatura, Trackpad i Touch Bar

Jeśli chodzi o klawiaturę, to coraz lepiej sobie na niej radzę. Mam wrażenie, że po kilku godzinach „klepania” w klawisze piszę coraz sprawniej i z mniejszą liczbą błędów. TypingTest.com zresztą to potwierdza – dzisiaj osiągnąłem 91 słów na minutę, z jednym błędem (czyli 90). Prawdopodobnie z odpowiednim przygotowaniem oraz bardziej wypoczętymi palcami byłbym jeszcze szybszy. Niezależnie od tego, ta klawiatura zdecydowanie bardziej mi pasuje niż model w MacBooku 12″, ale układ strzałek nadal przeklinam – bezwzrokowo nadal nie trafiam we właściwe. Nie podjąłem jeszcze decyzji co do klawiatury desktopowej, co wynika z faktu, że jeszcze nie wiem, którego MacBooka finalnie będę właścicielem.

Jeśli chodzi o sam Trackpad, to niestety nie jest dobrze. Regularnie zdarza mi się zostawić lewą rękę delikatnie opartą o klawiaturę, a prawą obsługiwać Trackpad. Lewa dłoń niestety często delikatnie zahacza o róg Trackpada, więc każdy klik, który próbuję wykonać, wyzwala prawy klik zamiast lewego. To wymaga każdorazowej korekty lewej dłoni i coraz bardziej mnie frustruje. Po pierwsze, nie znalazłem jeszcze zastosowania dla tak dużej powierzchni. Na poprzednim modelu nie miałem problemów z jego rozmiarem, a był przecież sporo mniejszy. Po drugie, Apple musi popracować nad macOS, aby rozpoznawać takie sytuacje i nie rejestrować ich – 10.12.2 w tym względzie niczego nie zmieniło.

Sam Touch Bar nadal mnie do siebie nie przekonuje (a brak fizycznego klawisza ESC coraz bardziej przeszkadza). Nie znalazłem jeszcze ani jednego sensownego zastosowania dla niego. To między innymi powoduje, że łatwiej będzie mi przełknąć MacBooka Pro 13″ Escape. Wiem niestety, że będzie mi brakowało Touch ID, który jest szalenie wygodny w przypadku 1Password.

Aha – macOS ponownie „zgubił” mój odcisk palca po nocy i musiałem go dzisiaj dodać. Pozostawię to bez komentarza.

c.d.n.

  1. Teoretycznie się zmieszczę, ale praktycznie nie mam potrzeby posiadania oryginałów pod ręką.
  2. Zawsze spędzam około 10 minut na poszukiwanie strony, z której można pobrać ten program, i dzięki niemu potem zainstalować Lightrooma i Photoshopa.
  3. Zaakceptuję takie wartości i nie będę się domagał 11–12 godzin, w które naprawdę wierzyłem.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Wojtku, tu nie chodzi o to, że to wina systemu i jak nie podłączysz się do żadnych usług typu iCloud, Creative Cloud i postawisz goly system, to owszem, uzyskasz czas np. 9 godzin przy ściemnionym ekranie, ale na takim Air 13 albo MBPro 2015 miałbyś po kilkanaście godzin pracy na baterii.
Skoro system na poprzednim kompie wyciągał 9h a na nowym 6h to nie jest to wina systemu a sprzętu.

Apple dało dużo słabsze akumulatory i tu nie zadziała pole zniekształcania rzeczywistości. Temu MacBookowi po prostu brakuje prądu.

Wiesz co jest najgorsze? Na poprzednich modelach nawet się nie zastanawiałem czy coś instalować. Jak potrzebowałem to po prostu to robiłem. A teraz kombinuję czy potrzebuję czy nie.