Mastodon

Warhammer Quest – recenzja

3
Dodane: 10 lat temu

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 7-8/2013

Gry planszowe towarzyszą człowiekowi od stuleci. Do dziś wiele z nich gwarantuje niesamowitą rozrywkę, wymaga strategicznego myślenia i rozbudza wyobraźnię uczestników. Warhammer Quest jest tego doskonałym przykładem, stanowiącym esencję planszówki przeniesioną na ekrany urządzeń Apple.

Warhammer Quest to turowa gra RPG, w której prowadzimy drużynę bohaterów i przemierzamy kolejne lochy, oczyszczając je z potworów. Nie uświadczymy tu przerywników filmowych czy rozbudowanych dialogów między bohaterami. Historia opowiedziana jest za pośrednictwem krótkich opisów, charakterystycznych dla gier RPG tego typu. Fabuła nie odgrywa jednak znaczącej roli – spokojnie możemy odpuścić sobie czytanie i zająć się wyłącznie walką oraz rozwijaniem postaci. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na bardziej wciągający scenariusz i dłuższą kampanię. Wszystkie główne zadania można spokojnie ukończyć w 6 godzin i to wykonując mnóstwo pobocznych misji. Później pozostaje jedynie odwiedzanie wciąż tych samych miejsc i walka z coraz to słabszymi przeciwnikami.

Photo 98

Ewidentnie zmarnowano tu drzemiący w świecie Warhammera potencjał. Rozgrywkę można przedłużyć poprzez dokupienie dostępu do dalszych części mapy oraz trzech nowych bohaterów, jednak ceny są dość wysokie. Nowa kampania kosztuje 4,49 euro (czyli dokładnie tyle co gra), a każda postać 2,69 euro. Okazuje się więc, że początkowa kwota pozwala na zapoznanie się jedynie z ograniczoną zawartością, a rozszerzenie jej kosztuje znacznie więcej niż początkowo można sądzić. Nie podobają mi się takie zagrywki – co innego oferować bowiem niewielkie dodatki, a co innego wprowadzać kupującego w błąd i sprzedawać mu bardzo ograniczoną grę.

Photo 73

Warhammer Quest jest wymagającą grą. A przynajmniej był, bo twórcy zdecydowali, że początek jest za trudny, więc w jednej z aktualizacji ułatwili rozgrywkę. To był gigantyczny błąd. WQ zachwycił mnie właśnie tym, że pierwsze godziny wymagały ode mnie planowania, a każdy błąd był surowo karany. Bardzo rzadko spotykam się obecnie z takimi tytułami, dlatego też niesamowicie wciągnąłem się w rozgrywkę.

Photo 71

W historii przemierzamy lochy, w których spotykamy zróżnicowanych przeciwników – silnych, słabych, atakujących z dystansu albo z bliska, rzucających uroki i odpornych na czary. Gracz dysponuje natomiast herosami, którzy obdarzeni są zdolnościami charakterystycznymi dla swojej klasy. Czarodziej zarówno leczy, jak i wspiera wojowników, w zwarciu radzi sobie przeciętnie. Łuczniczka doskonale sprawdza się na dużym dystansie, a Berserker potrafi wpaść w szał i w jednej turze ściąć z nóg wszystkich wokół, wliczając w to swoich towarzyszy. Bohaterowie doskonale się uzupełniają, więc utrata członka drużyny prowadzi zazwyczaj do rychłej śmierci pozostałych. Trwa to jednak do pewnego momentu, w którym herosi awansują na wyższe poziomy, zdobywają lepszą broń, a tym samym stają się dużo silniejsi niż przeciwnicy. Gra jest niestety kiepsko zbalansowana i po kilku godzinach przestaje stanowić wyzwanie, przeistacza się w monotonną sieczkę, z której zawsze wychodzimy zwycięsko. Twórcy zadbali o to, by wraz z awansem postaci na kolejne poziomy i odkrywaniem nowych przeciwników i mocy gracz nie pogubił się i oddali mu do dyspozycji encyklopedię. Ta dostępna jest w każdej chwili, po przytrzymaniu palca na elemencie.

Photo 72

Od strony technicznej WQ prezentuje się naprawdę dobrze. Gra wykorzystuje iCloud do przechowywania zapisu aktualnego stanu, więc rozgrywkę rozpoczętą na jednym urządzeniu można kontynuować na drugim. Podoba się mi też sposób, w jaki rozwiązano sterowanie. Bardzo trudno wykonać jakąś akcję przypadkiem, praktycznie wszędzie do zrobienia czegoś wymagane są dwa dotknięcia ekranu. Problematyczne jest jedynie prowadzenie drużyny – nieraz zdarza się, że musimy przebyć długi korytarz. Żeby to zrobić, należy zaznaczyć każdego z bohaterów oddzielnie, a następnie wskazać mu trasę. Rozumiem, że trudno obejść to ograniczenie ze względu na zasady rządzące grą, jednak w sytuacji, gdy jedynie eksplorujemy, a nie walczymy, wprowadzenie jakiegoś ułatwienia byłoby możliwe. Dobrze przemyślano natomiast kwestię dostępu do ekwipunku. Aby się do niego dostać, należy obrócić urządzenie o 90 stopni. Przedmioty podzielone są na trzy klasy (od popularnych po niezwykle rzadkie), przyporządkowane są też do określonych postaci. Nie ma ich jednak zbyt wiele, a zdobycie dobrego ekwipunku to kwestia kilku godzin zabawy. Oprawa graficzna jest naprawdę mocną stroną gry. Postacie poruszają się płynnie i w całkiem naturalnie, zadbano też o detale, związane z zakładaniem coraz to innego ekwipunku. Spodobały mi się również smaczki w stylu wojownika odkładającego miecz, by sięgnąć po łuk i oddać strzał. Takich drobiazgów jest zdecydowanie więcej, szkoda jednak, że tyczą się one jedynie postaci. Plansze są całkowicie statyczne, przez co odstają wizualnie od animowanych wojowników. Udźwiękowienie jest z kolei przeciętne – odgłosy brzmią poprawnie, choć niczym się nie wyróżniają, a muzyka kompletnie nie zapada w pamięć.

Photo 74

Początkowo byłem zachwycony Warhammerem. Był trudny, wymagał skupienia i cierpliwości, a jednocześnie bardzo satysfakcjonujący. Wraz z postępami w fabule stał się jednak monotonny, czym kompletnie zniechęcił mnie do dalszego grania. Liczyłem na to, że twórcy zechcą naprawić to w jednej z aktualizacji, okazuje się jednak, że poszli w przeciwnym kierunku. Cóż, nie zrozumieliśmy się, trudno. Z przykrością muszę stwierdzić, że zmarnowano potencjał tytułu, który zapowiadał się naprawdę doskonale.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3