Nie mam Apple Watcha z lenistwa
Nie kupiłem aWatcha, bo Apple nie dało mi szansy, bym się nim zauroczył. Stałem się też zbyt leniwy, by dopomóc zauroczeniu i pielgrzymować do Berlina.
Z wiekiem robię się chyba coraz bardziej leniwy i mniej łasy na gadżety. Inna sprawa, że Apple daje mi coraz mniej okazji, by wchodzić w rolę lojalnego fana marki, który tuż po premierze kupuje kolejny produkt. W ostatnich tygodniach do listy „na później” doszedł aWatch.
Jeszcze w 2014 r., gdy razem z czytelnikami i kolegami z redakcji oglądałem w warszawskiej Chwili transmisję konferencji Apple, na której firma zapowiedziała zegarek, byłem dosyć sceptyczny, ale jednocześnie zaintrygowany nowym produktem.
Po kwietniowym wprowadzeniu zegarka na rynek pozostał już tylko sceptycyzm. Nie będę tu oryginalny — do czego ma mi on służyć? Dlaczego tak drogo? A co z baterią?
Minęło kilka tygodni. Koledzy z redakcji dumnie nosili już swoje aWatche. Stwierdziłem, że wbrew zdrowemu rozsądkowi —przecież nikt normalny nie kupuje pierwszego modelu nowego produktu — chciałbym kupić sobie aWatcha. Z iPadem wstrzymałem się do drugiej edycji urządzenia i dobrze na tym wyszedłem. W przypadku zegarka szybko znalazłem argumenty za tym, by jednak zaopatrzyć się w pierwszy model. Naukowo zajmuję się trendami rozwoju technologii i ich wpływem na społeczeństwo i dobrze byłoby jednak pozostać w awangardzie, obserwować przyjmowanie się wearables z pozycji early adoptera. Watch to nowe interfejsy komunikacyjne (o czym pisałem już swego czasu w iMagazine), nowe typy aplikacji, zupełnie inny wymiar intymnej interakcji człowieka i urządzenia. Stanęło na tym, że warto wysupłać te kilkaset euro, by się nim pobawić.
Kupiłbym ten zegarek, gdybym miał szansę wyjść z domu, skierować się do jednego z autoryzowanych dystrybutorów Apple, założyć aWatcha, zapłacić i wyjść. Z uwagi na fakt, że Polska znajduje się jednak na liście trzeciorzędnych rynków, nie mogę tego zrobić. Gdy mam organizować sobie wyjazd do Berlina, czatować każdego ranka, odświeżając niemiecki Apple Store w poszukiwaniu nowo wprowadzonej partii produktu lub zawracać głowę znajomym z Unii Pierwszej Prędkości, zmuszając ich do odbioru mojej paczki, już mi się odechciewa. I tak właśnie odechciewa mi się od dwóch miesięcy.
Gdy Apple stawia mnie w sytuacji, w której nie mogąc dotknąć, przymierzyć i przyjrzeć się dokładnie tak intymnej rzeczy, jaką jest zegarek, nie jestem w stanie opuścić gardy chłodnej oceny faktów i się nim zauroczyć. Wiem też, że gdybym miał szansę na bezpośredni kontakt z zegarkiem w estetycznym otoczeniu sklepu Apple, prawie na pewno nie chciałbym się z nim rozstać.
Nie mam oczywiście pretensji do Apple — dystrybucja zegarka w Polsce z ekonomicznego punktu widzenia nie byłaby dziś warta zachodu. Celowo nie stosuję zwrotu „opłacalna” — zegarek na pewno sprzedałby się w liczbie kilku tysięcy sztuk.
Wygląda na to, że ja-konsument i Apple znajdujemy się dziś w podobnej sytuacji. Firmie nie chce się przekierować tych nieszczęsnych dwóch kontenerów z zegarkami do Polski, bo wiązałoby się to z uruchomieniem całej machiny promocyjno-tłumaczeniowo-logistycznej, a aWatche i tak rozejdą się, jak świeże bułeczki na bardziej rozwiniętym rynku. Ja z kolei stałem się rozleniwionym konsumentem, żądającym tu i teraz (Apple miało duży udział w procesie mojego stopniowego zepsucia), który pozbawiony szansy na magnetyzujący i zarazem mamiący pierwszy kontakt z nowym produktem, nie decyduje się na jego kupno, choć mógłby „załatwić” sobie aWatcha przynajmniej na kilka sposobów.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 08/2015
Komentarze: 2
co tu się kurde odprawia. Któryś już kolejny artykuł po kolorowych dylematach pierwszego świata na waszych blogach… To już blogerki modowe mają poważniejsze rozterki… o czym właściwie jest ten tekst?
A potem dziwota, że z użytkowników Appla jest beka w internecie…
Może z racji wieku, mam bardzo podobne podejście, i precjoza Appla są dla mnie bardziej pożądane kiedy i ja czuję się bardziej przez firmę “dopieszczony”. Skutkuje to tym ze daję(biorę) tyle, ile dostaję. Watch jeszcze poczeka. :-))