O iPadzie Pro wiedziałem od roku
Nieczęsto mam okazję skwitować newsa ze świata technologii krótkim: „A nie mówiłem!”.
Chcecie dowodu? Sięgnijcie po archiwalny iMagazine. Sprzed roku.
W październiku 2014 roku na konferencji IBM w Las Vegas zobaczyłem wielki slajd przedstawiający logo Apple oraz IBM. Obrazowi towarzyszyła informacja – „Miło nam poinformować, że zawarliśmy partnerstwo – będziemy razem opracowywać nowe usługi i narzędzia dla branży korporacyjnej oraz biznesu.”. Niemalże rok później, gdy razem z redakcją i czytelnikami iMagazine, oglądałem keynote Apple w warszawskim klubie Chwila, przedstawienie iPada Pro nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nowy tablet jest jednym z owoców współpracy Apple z firmami, które zjadły zęby na współpracy z korporacjami, same będąc jednymi z ikon branży – IBM i Cisco.
W 2014 roku w grudniowym numerze iMagazine napisałem: „Nowe aplikacje oraz narzędzia opracowywane w ramach współpracy Apple i IBM mają pozwolić na głębszą integrację i zwiększenie spektrum zastosowań urządzeń mobilnych przez sektor korporacyjny. Oprogramowanie to ma odpowiadać standardom biznesowym w zakresie bezpieczeństwa przechowywanych danych, dostępu do chmury, analityki danych etc., przy jednoczesnym wykorzystaniu unikalnych możliwości iPhone’a i iPada. (…) Nawet tak ogólne przedstawienie strategii firm w tym zakresie pozwala prognozować nowy rozdział penetracji rynku przez ekosystem Apple. Pod koniec XX wieku walkę o biura wygrał Microsoft ze swoim pakietem Office. Być może w erze chmur, urządzeń mobilnych i dedykowanych rozwiązań, sukces odniosą narzędzia będące owocem współpracy dwóch korporacji IT posiadających ogromne doświadczeniu w swoich segmentach.”. Poproszę o medal proroka!
Mówiąc już poważnie, Apple nie miało wyjścia. Na rynku urządzeń konsumenckich, przynajmniej w jego ustabilizowanych segmentach – smartfonów i tabletów – firma dostrzega już szklany sufit. Dominacja Androida, mimo najszczerszych chęci Apple, stała się faktem. Jednocześnie, choć tak zwana rewolucja mobilna liczy już sobie kilka ładnych lat (pierwszego iPhone’a pokazano w 2007 roku, iPad 1 trafił do sprzedaży trzy lata później) i gruntownie zmieniła oblicze konsumenckiej sceny technologicznej, sektor korporacyjny ciągle jeszcze odnosi się do niej z rezerwą. Podczas spotkań z jego przedstawicielami widuję oczywiście iPhone’y czy iPady, ale jednak ikoniczne już Delle i ThinkPady trzymają się tam bardzo dobrze.
iPada Pro należy zatem oceniać w kategorii konia trojańskiego, za pomocą którego i przy współudziale takich firm, jak IBM czy Cisco, Apple chce zawojować korporacje. Wydajność ultrabooka, duży ekran, stylus, klawiatura, obsługa „poważnego” oprogramowania Microsoftu i Adobe – cechy te mają świadczyć o tym, że iPad nie musi być już tylko modną zabawką dla hipsterów czy tabliczką do przeglądania Facebooka i portali informacyjnych. Apple chce powiedzieć korporacjom: OK, sprawdziliśmy ten sprzęt na Angry Birds, teraz dajemy wam konia roboczego, dzięki któremu możecie wykonać poważną robotę.
Apple doskonale wybrało moment wprowadzenia produktu na rynek. Najbliższy rok będzie czasem decyzji dla wielu światowych firm – dokonać aktualizacji sprzętu i wejść w mobilno-desktopowy ekosystem Windows 10, czy zaryzykować, kupując zestaw produktów Apple, wydajnych, mobilnych komputerów i urządzeń przenośnych, które także pozwalają wykonać poważną pracę?
Współpraca z korporacjami jest korzystna również dla Apple. Chyba łatwiej podpisać umowę na dostawę kilku tysięcy iPadów Pro i MacBooków z firmą X, niż męczyć się z marketingiem, logistyką i serwisowaniem tej samej liczby urządzeń dla wiecznie narzekających Kowalskich rozsianych po całym świecie?
Najbliższe lata będą dla firmy z Cupertino decydujące. Jeśli dzięki kolejnym iteracjom iPada Pro i aplikacjom biznesowym, uda jej się przekonać choć część globalnych korporacyjnych graczy do swoich produktów, odniesie kolejny finansowy i wizerunkowy sukces.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2015
Komentarze: 1
Właściwie wszystko się zgadza z wyjątkiem tego, że iPad Pro otrzymał iOS zamiast OS X. W efekcie poza większym wyświetlaczem, rysikiem i mocniejszymi podzespołami niestety nie jest w stane zaoferować niczego więcej korporacyjnemu pracownikowi, od tego co oferowały wcześniejsze wersje iPadów.
Widzę duże zastosowanie iPada Pro w bardzo specjalistycznych branżach – rysownicy, projektanci, graficy czy handlowcy. Natomiast brak możliwości podłączenia urządzeń zewnętrznych (czytaj pendrive USB czy drukarka), funkcji zapisu, usuwania, edycji, dyskwalifikuje to urządzenie w zastosowaniach typowo korporacyjnych. Możemy się czarować, że wszystko jest dzisiaj w ‘chmurze’, a przy dzisiejszej infrastrukturze sieciowej (wszechobecne Wi-Fi i LTE) dowolny plik szybciej pobierzemy z internetu niż skopiujemy na pendrive i przeniesiemy z jednego urządzenia na drugie… Takie nowinki, to możemy wykorzystywać co najwyżej w domu i zastosowaniach prywatnych.
Korporacje rządzą się trochę innymi prawami. Po pierwsze technologie IT za które słono zapłacili na początku lat dwutysięcznych są mocno przestarzałe. W końcu boom smartfonowy rozpoczął się po pierwszym iPhonie w okolicach 2007 r. Stąd standardem jest podłączanie laptopów do stacji dokujących, na sztywno podłączonych do LANu. Czy korporacje nie stać na Wi-Fi lub nie wiedzą jak to zrobić? Oczywiście, że stać. Ale są to raczej hot-spoty dla “Gosći” niż bezpieczne i sprawdzone sieci dla pracowników.
Bardzo często korporacyjni pracownicy korzystają łączą się swoimi smartfonami z sięcią 3G/LTE zamiast korzystać z firmowego Wi-Fi. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu – wiele stron internetowych jest zablokowana: facebook.com, youtube.com, wp.pl, onet.pl i tak dalej. Analogicznie wygląda to w przypadku oprogramowania. Microsoft Office jest wciąż świętością, w szczególności Microsoft Outlook. Najczęściej w starych wersjach 2007 lub 2010. Co ciekawe wiele korporacji oferuje swoim pracownikom zniżki na zakup za ok 50 zł oprogramowania MS Office 2013 Proffesional, natomiast do zastosowań domowych.
W korporacjach korzysta się najcześciej ze starych i sprawdzonych technologi. Takich przykładów jest znacznie więcej. Korpo to stare technologie :( Większość korporacyjnych intranetów postawionych jest z wykorzystaniem MS SharePointa. W efekcie poprawnie działają jedynie z Internet Explorerem. Najlepiej IE8 lub IE9. Nie dawno jeszcze korzystało się z IE7. Wracają do iPada Pro. Jest pakiet Office, więc teoretycznie otworzymy na nim dokument Word czy Excel a nawet PowerPoint. Tylko to samo otworzymy na iPadzie Mini. Z edycją będzie już gorzej. Daleko tutaj do funkcji jakie oferuje Surface Pro czy byle jaki laptop z Windowsem. Dlatego warto pamiętać, że korporacje rządzą się innymi prawami. Może i Apple współpracuje z IBMem i innymi gigantami, jednak dopóki Apple nie otworzy swojego ekosystemu zarówno sprzętowo jak software’owo i nie da użytkownikowi działania na plikach w formie prostego File Managera, za pomocą którego stworzy folder na pendrive i skopiuje do niego 5 plików .xls, to nie widzę tutaj upowszechnienia się najnowszego tabletu Apple w korporacjach.
Z drugiej strony dopóki działy IT w korporacjach nie odnajdą się w dzisiejszych technologiach i wypracują sposobów na bezpieczeństwo przy wykorzystaniu Wi-Fi, zapewniając jednocześnie wysoką przepustowość takiej sieci per pracownik, to jeszcze mniejsze szanse, że produkty i filozofia Apple zagości w typowym biurze korporacyjnym. Kabelki ethernetowe wciąż wiodą prym. Tak jak napisał autor. iPad obok ThinkPada lub Della jest normalką. iPad sprawdzi się w managerowi w podróży, do przejrzenia poczty, podczas lunchu i dla rozrywki. 12″ calowy tablet z iOS i rysikiem nie zmieni tej sytuacji, aby choćby połowę swojego workflow był w stanie wykonywać bez użycia swojego ThinkPada.