Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu BMW i3 – Turbo Melex

BMW i3 – Turbo Melex

6
Dodane: 8 lat temu

Samochody to przede wszystkim transport. Mają nas przemieścić z punktu A do punktu B. Oprócz tego mają nam dawać frajdę – przynajmniej części z nas. Dla mnie auto to swego rodzaju gadżet – mam się z nim czuć dobrze. W przypadku tego auta czułem się z nim znakomicie.

Każdemu z nas samochód kojarzy się z czymś innym. Każdy słysząc to słowo, ma co innego przed oczami. Dla jednych będzie to małe miejskie autko, dla innych elegancka limuzyna, a dla jeszcze innych szybki supersamochód, który w ciągu kilku sekund rozpędzi się od 0 do 100 km/h. Jakie jeszcze skojarzenia produkuje nasz umysł? Spaliny, benzyna, ryk silnika, hałas. Od ponad wieku to nieodłączne elementy samochodów, które jednych w sobie rozkochują, a innych doprowadzają do szewskiej pasji.

Bardzo lubię nie tyle samochody, ile podróż nimi. Kierowanie auta sprawia mi zawsze ogromną przyjemność i powoduje uśmiech na mej twarzy. Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale chyba nie o to chodzi. Dawno jednak żaden samochód sam w sobie nie spowodował mojej ekscytacji.

Miałem okazję jeździć drogimi i szybkimi pojazdami czy siedzieć w takich, ale od pewnego czasu nie budzą one we mnie tego „czegoś”. Dlaczego? Prześciganie się w osiągach przestało na mnie robić wrażenie. Owszem, szybkie i głośne auta są super, ale chyba nie dla mnie, przynajmniej dopóki nie będę się zbliżał do czterdziestki. Gdy jednak pojawiła się okazja przetestowania BMW i3, miejskiego samochodu elektrycznego, poczułem się tak, jakbym dowiedział się, że Gwiazdka w tym roku przypada w lipcu.

2

Nigdy wcześniej nie miałem okazji prowadzić ani nawet siedzieć w pełni elektrycznym samochodzie. Niedawno testowałem hybrydę, ale to nie było do końca to, czego oczekiwałem. Elektryk wzbudził moją ciekawość i naprawdę nie mogłem się go doczekać. Do niedawna samochody elektryczne to był tylko kaprys, taki wymysł, by zaspokoić wszystkich miłośników środowiska, którzy głośno krzyczą, że auta spalinowe zatruwają naszą planetę. Jednak kilka lat temu pewien Amerykanin o nazwisku Elon Musk stworzył Teslę i pokazał wszystkim innym producentom środkowy palec. Dziś Tesla jest najbliższa temu, by upowszechnić samochody elektryczne. W tym numerze iMagazine nawet możecie poczytać nieco o jednym z tych aut, gdyż jeździł nim Wojtek Pietrusiewicz, dlatego nie będę się tu o Tesli rozpisywał. Dodam tylko, że kilka dni temu sam w niej siedziałem i byłem pod wrażeniem. Nie mogę się doczekać dnia, w którym się nią przejadę.

Wracając do sedna: wiem – i Wy również powinniście wiedzieć – że samochody elektryczne to nasza przyszłość. Widzę to tak, że za jakieś 5–6 lat sam już nie kupię auta spalinowego. Dlaczego? Elektryki są fajniejsze. Naprawdę. Każdy, kto mówi inaczej, nie miał według mnie okazji przekonać się, jak to jest jeździć dłuższą chwilę samochodem w pełni napędzanym energią elektryczną. Kilku producentów zrobiło swoje modele takich pojazdów, wszystkie one wyglądają jednak dość dziwacznie i na dodatek wykonanie ich nie odbiega za wiele od zabawek. Dochodzi wysoka cena i mamy efekt taki, że nie są one popularne, a kupują je głównie geekowie z zasobnym portfelem. BWM i3 początkowo wydawało mi się paskudne. Widziałem je tylko na zdjęciach, ale moje myśli o tym modelu nie były pozytywne. Dlatego na wieść o teście z jednej strony się ucieszyłem, bo auto elektryczne, a z drugiej lekko zniesmaczyłem, bo brzydkie. Kiedy jednak podjechałem po odbiór, zobaczyłem je na żywo najpierw z zewnątrz, a później do niego wsiadłem, wiedziałem, że się polubimy.

Wygląd

Na początku myślałem, że ktoś z BMW spojrzał na swojego psa rasy mops, później na lodówkę, na końcu zauważył za oknem przejeżdżającego Matiza i pomyślał: „tak będzie wyglądał nasz nowy model”. Bryła i3 jest nieco dziwna, bo niby to samochód mały, ale dość wysoki, ze ściętym tyłem i bardzo małą maską – z przodu nie ma silnika, ale można było dać większą i pod spodem większy drugi bagażnik. Całość uzupełniają cienkie, 19-calowe koła (155/70 R19). Macie zapewne teraz przed oczami obraz jakiejś pokraki, ale szybko do mnie dotarło, że to wszystko jest dość przemyślane. Krótka maska i ścięty tył, by łatwo było nam zaparkować na mieście, gdzie w końcu jest często dość ciasno. Do tylnego bagażnika spokojnie zmieścimy średnie zakupy lub walizkę (czy dwie „kabinówki”), a pod maską mamy miejsce na pompkę do kół i kable do ładowania – po co ma nam to zaśmiecać tylny bagażnik?

Auto jest dość wysokie i spokojnie mogą w nim usiąść wyższe osoby. Mój kolega, który ma ponad 190 cm wzrostu, bez problemu zasiadł na tylnej kanapie, miał miejsce na nogi i nie musiał jechać w pozycji schylonej. Wiem, że małymi miejskimi samochodami jeździmy zazwyczaj samemu lub we dwójkę, ale czasami zdarza się na przykład zgarnąć znajomych do kina. Wąskie i wysokie koła? Mniejszy opór podczas toczenia i wyższe prędkości. Nagle wszystko stało się jasne. Spodobał mi się również pewien detal, który nie jest niczym nowym, ale zawsze mi się to podobało – drzwi nie mają ramki na okno. Jak już jesteśmy przy drzwiach, to tylne otwierają się i zamykają nieco inaczej niż w tradycyjnych autach. Najpierw musimy otworzyć drzwi kierowcy/pasażera, a dopiero później tylne, które otwierają się w przeciwną stronę. Na szczęście znajduje się w nich środkowy słupek, nic więc nie przeszkadza w siadaniu. Podobny system jest na przykład w Maździe RX–8.

4

Wnętrze

To, jak auto wygląda w środku, bardzo przypadło mi do gustu. Jest oczywiście nieco inaczej niż w tradycyjnych samochodach, ale nie na tyle „kosmicznie”, by nie można było się szybko odnaleźć. Najbardziej zaskoczyła mnie dziwaczna dźwignia zmiany biegów znajdująca się przy kierownicy, ale po kilku godzinach byłem już do niej przyzwyczajony. Materiały mnie zszokowały, zwłaszcza jak przeczytałem, że praktycznie wszystkie surowce wykorzystane we wnętrzu i3 pochodzą z recyklingu i są ekologiczne, a należą do nich między innymi plastik z butelek PET, włókna hibiskusa i wełna. Co najważniejsze, widać tu, że mamy do czynienia z BMW. Widać, że to niemieckie auto i nie pozostawia to żadnych wątpliwości. Nie każdemu to wnętrze i materiały przypadną do gustu, mnie jednak się spodobały i to bardzo. Całe wnętrze jest dla mnie ciekawe i nie nudne. To bardzo ważne, bo jak wspomniałem widać, że jest niemieckie (od lat wnętrza niemieckich aut są dla mnie niemal takie same), a jednak czuć świeżość, czuć, że ktoś postanowił trochę zaszaleć i zrobić coś nieoczywistego. Dla mnie bomba! Miejsca mamy w kabinie naprawdę bardzo dużo, zarówno dla kierowcy, jak i dla pasażerów z przodu i z tyłu. Na miasto w zupełności to wystarcza, ale myślę, że gdyby auto miało większy zasięg (o tym za chwilę), to nawet w dłuższych trasach podróżowałoby się z komfortem. Minusem są tylko te wspomniane tylne drzwi. Wyglądają ciekawie i do auta wsiada się wygodnie, ale siedzący z tyłu niemal zawsze musi mieć przy wsiadaniu i wysiadaniu asystę drugiej osoby, która otworzy/zamknie przednie drzwi. Miejskim autem jeździ się w 1–2 osoby, jest to więc problem do przełknięcia.5

Baterie i zasięg

Przejdźmy do kwestii, która zapewne interesuje najwięcej osób. Na wyposażeniu auta mamy silnik elektryczny o mocy 125 kW/170 KM i maksymalnym momencie obrotowym na poziomie 250 Nm. Producent podaje, że na jednym ładowaniu jesteśmy w stanie przejechać 120–160 km. To, ile przejedziemy, zależy oczywiście od wielu czynników, takich jak pogoda, używanie klimatyzacji, otwieranie szyb, dynamika samej jazdy, prędkość. Znaczenie ma tu również to, czy jeździmy po mieście, czy może po drogach, które nie wymagają od nas częstego hamowania. Auto ma bowiem system, który odzyskuje energię kinetyczną i doładowuje baterie. Jeśli często będziemy zwalniać na światłach, bateria pożyje nieco dłużej. Co ciekawe, jeżdżąc po Warszawie z prędkością zbliżoną do przepisowej, zbliżając się do skrzyżowań, nie musiałem w ogóle używać hamulca. Samochody elektryczne bowiem (w Tesli podobno też tak jest) nie toczą się – puszczając pedał przyspieszenia, auto zaczyna hamować, a światła stopu się zapalają. Zakochałem się w tym i przez moment trudno mi się było później przestawić na jazdę tradycyjnym samochodem.

Jaki zasięg udało mi się pokonać na jednym ładowaniu? Raz było to 130 km i miałem jeszcze lekki zasięg na akumulatorach. Dodam, że nie jeździłem jakoś specjalnie oszczędnie. Owszem, miałem wyłączoną klimatyzację, ale to dlatego, że jeśli nie ma 30°C, to ją ograniczam. Miałem za to otwarte okna. Jeździłem z prędkością przepisową, ale na zielonym ruszałem raczej dynamicznie. Umówmy się, przeciętny człowiek, który autem porusza się głównie do pracy, do domu, na zakupy czy do kina, nie robi więcej niż 100 km dziennie po mieście. Dlatego mając dom lub mieszkanie z garażem, po powrocie do domu podłączamy auto do prądu i następnego dnia rano akumulatory są naładowane. Wiem, że może to być jednak za mało, dlatego w opcji możemy kupić model z tak zwanym Range Extender – jest to dwucylindrowy silnik benzynowy o pojemności 647 cm³ i mocy 28 kW/38 KM, dzięki któremu zasięg i3 zwiększa się do 300 km. Nasz zasięg zależy również od wybranego trybu jazdy. Mamy tu trzy opcje: Comfort, ECO+ i ECO+ Pro. Dwa ostatnie powodują ograniczenie klimatyzacji i prędkości maksymalnej. Wartości można zmienić w ustawieniach.

Ważną kwestią jest oczywiście ładowanie baterii. Możemy to zrobić na trzy sposoby: kablem, który podłączamy do zwykłego ściennego gniazdka, kablem siłowym lub do specjalnego szybkiego ładowania. W pierwszym przypadku czas naładowania akumulatora to około osiem godzin. Wiem, nie jest to zawrotna prędkość, ale wszystko oczywiście zależy od tego, gdzie i kiedy ładujemy samochód. Jeśli robimy to przede wszystkim w domu i w nocy, to co za różnica, jak szybko się to ładuje? Oczywiście problem pojawia się w trasie, dlatego z tym zasięgiem i czasem ładowania, to auto się na dalekie trasy nie nadaje. Mnie udało się wyjechać za miasto do kolegi na grilla, jakieś 50 km od Warszawy. Ponieważ jechałem głównie po drodze ekspresowej, mało hamowałem, a co za tym idzie – nie odzyskiwałem za wiele energii, akumulator schodził szybciej niż zwykle. Ale udało się dojechać, podłączyłem samochód do ładowania i po kilku godzinach, karkówkach i kiełbaskach, mogłem śmiało wrócić do domu. Różne rodzaje kabli oczywiście skracają czas ładowania, ale nadal nie jest to czas, w jakim zatankujemy tradycyjny samochód.6

Gadżet

Jeśli miałby to być gadżet, to i3 nim jest. Dlaczego? Dla mnie rewelacją jest to, że w aplikacji w telefonie mogę sobie podejrzeć poziom naładowania baterii w samochodzie, podczas na przykład lunchu na mieście, kiedy auto się ładuje na parkingu. Z aplikacji mogę sobie również włączyć klimatyzację postojową (która jest swoją drogą genialnym wynalazkiem), otworzyć/zamknąć auto oraz zrobić kilka mniejszych rzeczy. Mało tego, aplikacja ta jest również na Apple Watch – co prawda ma kilka funkcji mniej, ale klimatyzację z niej obsłużę oraz sprawdzę stan baterii czy aktualny zasięg samochodu. Z zegarka! Moje gadżeciarskie potrzeby były tu w pełni zaspokojone.

Jazda

Marka BMW zobowiązuje, jak więc się jeździ modelem i3? Wbrew tytułowi nie prowadzi się go jak meleksa. Wręcz przeciwnie, czuje się, że to BMW. Auto po naszych drogach porusza się płynnie i pewnie. Jest to niby samochód miejski, ma jednak w sobie drapieżny pazur. Jest nim… silnik elektryczny. Nie muszą się nam również zmieniać biegi, a to w połączeniu z maksymalnym momentem obrotowym dostępnym praktycznie natychmiast, tworzy przyspieszenie na poziomie niewiele większym niż 7 sekund od 0 do 100 km/h. Uczucie takiego przyspieszenia, które mamy natychmiastowo, w autku, które zupełnie nie wygląda na tak mocne, jest i było dla mnie niesamowite. Jakby to powiedzieć: „gęba sama się cieszy”. Wyobraźcie sobie miny panów w autach z mocnymi i wielkimi silnikami, którzy nie mieli na światłach najmniejszych szans z BMW i3. To zupełnie jakbyście zostali pokonani przez kosiarkę. To kolejny element, który sprawił, że zakochałem się w tym samochodzie. Oczywiście przyspieszenie w mieście nie jest nam potrzebne do imponowania innym. Miejska jazda ma być przede wszystkim dynamiczna, musimy szybko ruszyć ze skrzyżowania, udrożnić je, jechać dalej. To auto jest w czołówce aut miejskich, jakimi jeździłem w życiu. Pod kątem dynamiki i możliwości jezdnych, a także parkowania, jest znakomite.

3

Dla kogo dziś?

Nie ma co się oszukiwać, to nie jest aktualnie samochód dla każdego. Odejdźmy nawet od ceny, która zaczyna się od 150 tysięcy złotych. Problemy ten samochód ma dwa: zasięg i czas ładowania. Oba są jego największymi kłopotami. Wspominałem wcześniej, że przeciętny człowiek nie robi po mieście więcej niż 100 km dziennie. Zgadza się, ale to wciąż musi być drugi samochód w rodzinie. Chyba nikt nie kupuje jednego małego samochodu, który będzie wyłącznie do jazdy po mieście. Od czasu do czasu pojedziemy w jakąś trasę, zrobimy większy przebieg. Tym autem się niestety nie da. Nie byłby to problem, gdybyśmy mogli go szybko (powiedzmy w maksymalnie 30 minut) naładować. Musiałaby być do tego również rozwinięta infrastruktura punktów takiego szybkiego ładowania. Żaden z tych warunków nie jest spełniony. Dlatego też nieprzeciętny samochód jest również przeznaczony dla nieprzeciętnych ludzi – nie jest to do końca komplement. Osobiście kupiłbym dziś to auto, mając już inne, większe, przeznaczone do wyjazdów za miasto, mając garaż i mając na to pieniądze. Prawda jest też taka, że osoba spełniająca te warunki, niespecjalnie martwi się o oszczędzanie i kupuje takie auto bardziej dla posiadania gadżetu, niż po to, żeby inwestycja w pojazd na prąd szybko mu się zwróciła. Na jesieni tego roku ma się ukazać nowa wersja i3 o większych akumulatorach, pozwalających na spokojne pokonanie 200 km. Teraz widziałbym większy sens zakupu.

Dla mnie minusów ten samochód ma mało, są one jednak dość spore. Gdyby tylko je wyeliminować i miałbym trochę gotówki, to brałbym je od razu, gdyż uważam, że przyszłość motoryzacji leży właśnie w takich pojazdach i jestem w idei auta elektrycznego bezgranicznie zakochany. Poprawcie tylko zasięg i ładowanie, a jestem Wasz. Tesla pokazała, że się da i według mnie ich model 3 będzie tym, czym wiele lat temu był iPhone – wszyscy próbowali wcześniej, ale to smartfon od Apple był naprawdę smart i sprawił, że wszyscy go chcieli mieć. BMW i3 nie jest przez wszystkich pożądanym samochodem, ale wierzę, że jego następców będzie chciał mieć niejeden.

Ocena: 4,5/6

Plusy:
– idealny do miasta
– niskie koszty eksploatacji
– dużo miejsca w środku
– duże przyspieszenie
– dynamika jazdy
– prowadzenie

Minusy:
– mały zasięg
– długi czas ładowania
– cena

Cena: od 150 000 PLN


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 8/2016

Jan Urbanowicz

🎬 Kino, filmy, seriale.  Apple user od 2006 roku. 🎙 Podcaster z 10-letnim stażem. Chcesz posłuchać o popkulturze? 👉🏻 www.innkultura.pl

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6