Australia #9: fotograficzny wypad do Noosa
Wczoraj wybraliśmy się do Noosa – niewielkiego miasteczka położonego na północ od Brisbane w australijskim stanie Queensland. Na miejscu spędziliśmy zaledwie kilka godzin, jednak niezwykły krajobraz sprawił, że udało się w tym czasie zrobić wiele ciekawych zdjęć.
https://www.youtube.com/watch?v=OE_-eJ30SMI
Noosa, a właściwie Noosa Heads (wg informacji znalezionych w internecie, nazwę zmieniono w roku 1988) to jeden z najbardziej malowniczych punktów w tropikalnym stanie Queensland. Miasto liczy niecałe 5000 mieszkańców, a mimo to wraz z otaczającymi go okolicami przyciąga w ciągu roku setki tysięcy turystów z kraju i zagranicy. Mimo tego, iż Noosa położone jest w odległości zaledwie 140 kilometrów od Brisbane, w którym obecnie mieszkam, to przez ostatnie kilka miesięcy nie udało mi się go jeszcze odwiedzić. Z jednej strony jest to na tyle daleko, że podczas weekendowych wypadów wolałem zamiast tego skierować się do popularnego i łatwiej dostępnego Gold Coast. Z drugiej – na tyle blisko, że rejon ten nie mógł być oczywiście celem lotniczej podróży. Okazja przytrafiła się dopiero wczoraj, gdy dołączyłem do trzyosobowej, samochodowej wycieczki na północ.
Pierwszym punktem w planie dnia była miejscowość Eumundi, w której odbywała się wystawa fotograficzna z udziałem naszego australijskiego znajomego. Po krótkim postoju i odwiedzeniu tego wydarzenia wróciliśmy do samochodu, by przebyć ostatnie kilkadziesiąt kilometrów trasy. Krajobraz za oknem był typowy dla tej części Australii – przez większą część dnia towarzyszyła nam gęsta, tropikalna roślinność, niewielkie, skaliste wzgórza i… dobra, słoneczna pogoda.
Dojazd do miasteczka prowadził przez zadbane przedmieścia, pełne eleganckich domów, z których wiele znajdowało się bezpośrednio nad rzeką lub kanałami. Po pozostawieniu samochodu na parkingu, udaliśmy się na krótki spacer do centrum, którego celem był Noosa Heads Surf Life Saving Club – klub ratowników, w którym znajduje się także duża i bardzo popularna wśród odwiedzających restauracja oraz bar. Pomimo tłumów i atrakcyjnego lokalizacji bezpośrednio przy plaży, ceny okazały się rozsądne, a jedzenie – bardzo dobre.
Tym, co od początku zwróciło moją uwagę, był bardzo specyficzny klimat miasteczka. Z jednej strony stanowi ono popularny cel weekendowych wypadów, co da się zauważyć po dużej liczbie surferów, plażowiczów i spacerujących turystów, z drugiej – udaje mu się zachować kameralny, wyluzowany nastrój. Nie spotkamy tutaj wysokiej architektury ani ogromnych kasyn czy hoteli; możemy natomiast liczyć na odrobinę oddechu od wielkomiejskiego zgiełku.
Najważniejszym etapem naszej wycieczki stanowiła długa wędrówka wzdłuż oceanicznego wybrzeża. Trasa początkowo prowadziła przez piaszczystą plażę (Noosa Main Beach), by następnie skręcić w kierunku północnym, gdzie szybko zmieniła się w stromą ścieżkę. Liczne wzgórza i przewyższenia terenu zapewniały bardzo dogodne warunki do fotografowania – szczególnie na końcowym etapie, który stanowił fragment rezerwatu Noosa National Park. Miejsca, o których warto wspomnieć, to Little Cove oraz Roses Cove – urokliwe plaże położone poniżej ścieżki, które cieszyły się dużą popularnością wśród surferów.
Wyluzowany klimat rejonu przypomniał o sobie, gdy przed powrotem do samochodu zatrzymaliśmy się na pograniczu głównej plaży i trasy widokowej. Celem było sfotografowanie zachodu słońca nad zatoką, a miejsce to nadawało się do tego idealnie (efektem jest m.in. zdjęcie stanowiące okładkę tego wpisu). Wiele z otaczających nas osób przybyło do tego punktu, by w towarzystwie znajomych oraz przekąsek i piwa zakończyć pierwszy dzień weekendu. Ot, 100% Australii w Australii.
Podsumowując, Noosa to zdecydowanie jedno z najciekawszych miejsc, jakie dotychczas zobaczyłem na Antypodach. Połączenie kameralnego charakteru miasta oraz niezwykłych okoliczności przyrody stwarza miejsce, które stanowi doskonały cel weekendowej wycieczki. Jeżeli tylko będziecie mieli okazję odwiedzić australijski stan Queensland – warto wpisać te rejony na trasę podróży.
Więcej zdjęć z Australii znajdziecie na Twitterze, a poprzednie artykuły – tutaj.
Komentarze: 2
Fajny art Tomek. Aż chce się wracać:)
dzięki! :)