Bo czemu nie?
Ponad dekadę temu zacząłem swoją przygodę z nadgryzionymi sprzętami. Jak wielu – od iPoda Shuffle drugiej generacji. Srebrnego. Zamówiłem go w jednym ze sklepów komputerowych, gdzie oprócz urządzeń z Cupertino sprzedawano zwykłe pecety, myszki, klawiatury, płyty CD i wówczas jeszcze nawet dyskietki (to taki stary nośnik danych).
Ten felieton piszę, siedząc w kawiarni, słuchając muzyki z Apple Music i tworząc go na moim podstawowym komputerze, którym od ponad pół roku jest iPad Pro 10,5″. Dziesięć lat temu iPod zachwycił mnie ze względu na trzy kwestie.Po pierwsze, był znacząco mniejszy niż większość dostępnych wówczas na rynku odtwarzaczy mp3. Do tego niesamowicie piękny, a na domiar wszystkiego szalenie użyteczny. Projekt autorstwa Johny’ego Ive’a, który dodał temu maleństwu klips, dzięki czemu stało się ono ulubieńcem sportowców, był bliski ideału. Po drugie, jakość dźwięku, jaką oferowało to urządzenie, była oszałamiająca. iPoda można było podłączyć do profesjonalnego, studyjnego zestawu audio i wcale nie robiło to na nim wrażenia. Po trzecie – iTunes. Gdy większość moich znajomych i ja sam używaliśmy nielogicznego Winampa, iTunes dosłownie zmieniał myślenie o muzyce i jej porządkowaniu w cyfrowym zaciszu komputera. Pamiętam, że nie potrafiłem i nie potrafię do dziś zrozumieć, jak mogło go nie być.
Częścią iTunes były podcasty. Wcześniej nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Wszystko zmieniło się za sprawą audycji Radia Frycz o nazwie, którą, mam nadzieję, jeszcze część z Was kojarzy. Mowa oczywiście o „Apple Blog” Pawła Nowaka i spółki. Potem przyszła kolej na kolejnych podcasterów. Przepadłem na długie lata i dziś mogę powiedzieć tylko tyle, że żadna szkoła, organizacja czy książka nie dały mi tak wiele konkretnych, mierzalnych i wartościowych kompetencji, co podcasty. Formalne zyski są rzecz jasna naturalnym pokłosiem tej miłości do niezależnych, internetowych audycji, tworzonych przez tych, którzy chcą mówić. Powiecie: Ale dziś każdy chce mówić i mówi o bzdurach! Odpowiem: czasy faktycznie zmieniły się na gorsze, ale jeśli miałbym wskazać medium, które najmniej na tym ucierpiało, to jest to właśnie społeczność podcasterów.
Ponad dekadę temu powiedziałem sobie – będę miał swój podcast. Kiedyś. Gdy dorobię się Maca i nauczę, jak to się robi.
Był początek października ubiegłego roku. Kraków. Konferencja Mobiconf. Usiedliśmy jeszcze przed jej startem. Znaliśmy się już przed jej startem. Wiadomo – z sieci. Rafał współtworzy narzędzie, bez którego nie pokonałbym wielu spośród moich „Nie chce mi się” lub „Nie dam rady”, a czasem „Tego jest za dużo…”. Nozbe.
Tak jak ja od dawna chciał nagrywać podcast. Brakowało spotkania. To one są tym, w co warto inwestować swój czas i z czego warto wynosić doświadczenia. Nic nigdy i nikomu nie dzieje się przypadkiem. Bez przyczyny. Tych nie brakuje. Niewiele spośród nich chwytamy, jeszcze mniej widzimy. Czas potrzebuje czasu. Długo z tym walczyłem, dziś się w tym utwierdzam. Przez tę dekadę spotkałem dziesiątki fantastycznych osób, czasem o totalnie różnych od moich poglądach, nawykach, miłościach. Każdy coś dał. Z niektórymi, po krótkiej wymianie zdań, a czasem spojrzeń, powiedzieliśmy: „Bo czemu nie?”.
Tuż przed Wigilią światło dzienne ujrzał nasz pierwszy, autorski podcast. Chyba już wiecie o jakim tytule. Potrzeba było dekady zbierania doświadczeń w niemal każdej dziedzinie życia, by w ciągu dwóch miesięcy dzięki Nozbe, organizacji, naturalnemu dla nas nawykowi pracy w skupieniu w końcu spełnić to marzenie. I co z tego?
3K
Na koniec, zanim zachęcę Was do odsłuchu, pozwolę sobie o coś poprosić. Dla Was.
Pierwsza sprawa: kolekcjonujmy. Marzenia, kontakty, rozmowy, zapał, zwątpienia, zawody. Nie ma co dać sobie wmówić, że jeśli coś nie wydarzyło się tu i teraz, to nie wydarzy się nigdy. Uwaga – jeśli działamy, rzecz jasna. Bierność pomijam, bo jest oczywiste, że to własnoręczny podpis pod porażką.
Po drugie: kwestionujmy. Szalenie mało spośród wielkich osiągnięć tego świata było tym, o czym wiemy dziś, w chwili, gdy w umyśle ich twórców rodziła się pierwotna idea. Wiem, teraz wypominacie mi wszystkie moje teksty, w których nawoływałem do „tu i teraz”. Uwaga: nic się nie zmieniło! Tylko działając, możemy się wkurzyć na coś. Możemy sprzeczać się ze samym sobą. Walczyć z ideami, a dzięki temu odkrywać nowe i wybierać te trafne.
W końcu: kojarzmy. Fakty, ludzi, idee, umiejętności, pasje, zgody i niezgody. Cały ten bagaż, który targamy ze sobą każdego dnia. Jest masa osób, które chętnie wezmą od nas parę szpargałów. Jest coś niesamowitego, gdy jesteśmy otwarci na świat. Na to, co nam przynosi. Wtedy, kiedy nam przynosi. Czasem warto zaczekać.Zawsze warto słuchać i obserwować. Bo czemu nie?
Nasz podcast znajdziecie pod adresem: www.boczemunie.pl oraz w iTunes.
Komentarze: 6
Felieton spoko, jedna rzecz mi się tylko średnio spodobała – dla mnie WinAmp był programem prawie wzorowym i wolałem go zdecydowanie bardziej od iTunes – chociażby przez wykorzystanie pamięci RAM, skróty klawiaturowe, edycję tagów ID3, skórki itd. iTunes prędkością nigdy mu nie dorównał.
♥ globalne klawisze skrótów to coś, co sprawia, że jest rok 2018, a ja nadal muzyki offline słucham właśnie na WinAmpie ;)
Dzięki za info, już zasubskrybowałem i odsłuchuję po kolei wszystkie odcinki.
Sporo macie już tych odcinków, myślałem, że to coś zupełnie nowego.
@pawciu dzięki piękne za zaufanie! Zgadza się, regularność sprawia, że ciągle rośniemy. Trzymaj zatem kciuki za to, aby nadal udawało nam się ją utrzymywać.
“Czemu” nokia 6110 nie ma zasięgu ? Może naprawić trzeba :)
No w sumie… 😁