Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Quo Vadis, Apple?

Quo Vadis, Apple?

1
Dodane: 6 lat temu

Bez zbędnych proklamacji, Apple wyciąga rękę po specyficzny rynek. Wszyscy wiedzą, że istnieje, nikt nie dostrzegł jego potencjału.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2018

Nowy Apple Watch to sprytne, małe urządzenie, które wzbudziło umiarkowany entuzjazm zgromadzonej na konferencji publiczności. Umiarkowany entuzjazm wynikał przede wszystkim z zaskoczenia. Potrzeba czasu, by zrozumieć, dokąd zmierza Apple. Kiedy analitycy rynku obwieszczą w końcu swoje przemyślenia, dla innych firm będzie już za późno.

Łatwo byłoby powiedzieć, że Apple sięga po rynek zdrowia. To oczywiste i nie ma w tym nic nowego. Ostatnia konferencja pokazała jednak, że firma ma dużo szersze plany.

Zacznijmy od tego, że inteligentne zegarki mają dwa główne zastosowania – szeroko pojętą komunikację i szeroko pojęty fitness. Żadnego z tych zastosowań nie trzeba wyjaśniać. W komunikacji Apple Watch zdecydowanie przoduje, w fitnessie plasuje się w honorowym środku, standaryzując funkcje tak, by mogli ich używać zarówno zupełnie początkujący, jak i zaawansowani użytkownicy. Aby pomiary oferowane przez aplikacje fitnessowe były wiarygodne, konieczny jest moduł analizujący pracę serca – od niej bowiem zależy to, jak dużo kalorii w rzeczywistości spalamy. Mając już zaimplementowany sensor, możemy się zacząć zastanawiać, ile jeszcze jesteśmy w stanie z niego wyciągnąć. Apple od lat podkreślało, że zdrowie jest w centrum ich uwagi. Nikt jednak nie spodziewał się, że firma zdecyduje się na tak śmiały ruch, by fizycznie wejść na rynek urządzeń medycznych. Co innego analiza i przetwarzanie danych, co innego uzyskanie błogosławieństwa FDA (Food and Drug Administration), ciała legislacyjnego w Stanach Zjednoczonych. To przypadek bez precedensu, by małe, popularne urządzenie zostało uznane za wiarygodny środek diagnostyczny. Uciera to nosa wszystkim tym, którzy przez lata twierdzili, że pomiary dokonywane przez zegarki są na tyle nieprecyzyjne, że nie należy przykładać do nich większej wagi. Teraz lekarz, któremu zostaną przedstawione wyniki krótkiego badania, wykonanego za pomocą zegarka, nie będzie mógł ich zignorować. Będzie musiał podjąć na ich podstawie akcję, która potencjalnie może uratować życie użytkownika Apple Watcha. Ruch Apple, pomimo że niespodziewany, to jednak jeszcze nie trzęsienie ziemi. To wstrząsy zapowiadające inną, cichą rewolucję. Kolejne wskazówki, dotyczące ścieżki jaką zamierza podążać Apple, daje nam druga, nowa funkcja zaprezentowana na scenie.

Kiedy ogłoszono, że nowy Apple Watch będzie rozpoznawał upadek, reakcja publiczności była nieco opóźniona. Pojawiły się nieco zaskoczone, skonsternowane brawa o umiarkowanym nasileniu. Łatwo wyobrazić sobie proces myślowy, stojący za owacją. Owszem – nowość, owszem – fajne, ale dlaczego akurat upadki? Tak, ludzie upadają, często robią sobie krzywdę i potrzebują pomocy lekarskiej. Do tego pojawia się cała wysublimowana procedura, która uruchomi automatyczną reakcję zegarka, a ten wezwie pomoc. Czy ta opcja jest dla mnie? Kiedy ostatnio upadłem? Czy upadł któryś z moich znajomych? Czy potrzebowali wtedy wsparcia ze strony technologii?

To naturalne, że względnie młoda i sprawna publiczność nie zareagowała entuzjastycznie na tak niespodziewaną funkcję. Oczywiście dlatego, że ta funkcja nie jest przeznaczona dla nich. Jeszcze nie.
Upadki zdarzają się w różnych okolicznościach. Podczas jazdy na rowerze, wspinaczki, wychodzenia z wanny czy stawania na stołku. W przypadku sprawnych, młodych ludzi wypadki takie nie kończą się zazwyczaj tragicznie. Kto więc, statystycznie biorąc, upadając, ponosi największe konsekwencje? No właśnie. Założę się, że już wiecie.

Jest taki rynek, którego technologii nie udało się zmonopolizować i jest to rynek ludzi starszych. Młodzieży do technologii przekonywać nie trzeba. Dzisiejsi czterdziestolatkowie wyrośli razem z technologią i poruszają się w niej pewnie i sprawnie. Starsi ludzie mniej interesują się nowinkami i nie widzą konieczności posiadania inteligentnych urządzeń, chyba że te oferują coś, co jest im naprawdę potrzebne.

Babcia nie kupi smartfona tylko dlatego, że ma ładną obudowę i można na nim grać w gry. Uśmiechnie się i pokiwa głową. Za to kupi telefon, jeśli będzie mogła porozmawiać z wnuczkami na FaceTime, zwłaszcza jeśli mieszkają w innym stanie albo po drugiej stronie globu. Nawet jeśli będzie to jedyny program, jaki będzie umiała obsługiwać, emocjonalna wartość tej możliwości będzie wystarczająco wielka, by wygenerować akcję zakupu.

A co z zegarkiem? Czy ten dziwny zegarek jest potrzebny starszym ludziom? Nie potrzebują maciupkich ikonek ani powiadomień. Z reguły nie uprawiają fitnessu i nie liczą kalorii. Jak więc namówić ich do zakupu czegoś, co w obecnym kształcie nie prezentuje dla nich żadnej merytorycznej wartości? Tu właśnie wkracza Apple, ze swoim planem sięgnięcia po rynek, po który nikt jeszcze nie odważył się sięgnąć, po rynek, który od lat opiera się najazdowi technologii.

W krajach zachodnich starsi ludzie mieszkają zazwyczaj sami. Dzieci wyprowadziły się już dawno, mieszkają daleko i odwiedzają rodziców raz, dwa razy do roku. Opieka zdrowotna, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, jest kosztowna i nie wszystkich na nią stać. Co może więc zrobić starszy człowiek, żeby czuć się bezpieczniej? A gdyby mógł mieć prywatnego strażnika, który poinformuje go, że coś złego dzieje się z jego sercem? Gdyby był ktoś, kto wezwie pomoc, kiedy upadnie na oblodzonej ścieżce albo poślizgnie się przy wychodzeniu z wanny? Dla wielu ludzi w podeszłym wieku wizja leżenia bezradnie na podłodze w pustym domu jest obrazem z sennego koszmaru. U wielu dzieci, po drugiej stronie globu, ta sama wizja wzbudza strach i stres. Chętnie zasugerują albo kupią rodzicom urządzenie, które w razie potrzeby wezwie pomoc, bez konieczności ludzkiej ingerencji. Genialne w swojej prostocie. Zwłaszcza że, by używać zegarka, trzeba mieć również przynajmniej jedno z pozostałych urządzeń Apple. Za jednym zamachem sprzedajemy więc dwa urządzenia – za wizję spokoju i względnego bezpieczeństwa.

Apple ma szansę wejść na rynek, który do tej pory uważany był za stracony. Z błogosławieństwem FDA zegarek Apple zyskuje w oczach tych, którzy wyrośli w innych czasach i w innej kulturze. Przestaje być zabawką dla młodych, staje się osobistym strażnikiem. I wszystko po cichu, bez zwracania na siebie zbędnej uwagi innych technologicznych gigantów. Zanim się zorientują, będzie już za późno. Apple już tam będzie, siedząc na tronie i uśmiechając się spokojnie. Przyda się też to, że w zaskakujący sposób wydłużono życie urządzeń tak starych, jak iPhone 5S. Można je będzie odkurzyć i przekazać innym członkom rodziny, by skonfigurowali nowego, miniaturowego strażnika. Niby nic, a jednak.
Wierzę, że Apple podjęło właściwą decyzję i przy kolejnych sprawozdaniach kwartalnych zobaczymy nie tylko rekordową liczbę telefonów używających najnowszego iOS, ale również znaczny wzrost sprzedaży Apple Watcha. Kiedy Apple wyciśnie już wszystko z sensora ruchu, tak jak zrobiło to z modułem odpowiedzialnym za pracę serca, zobaczymy zapewne kolejne, nowe funkcje we flagowym zegarku. Z pewnością wielu użytkowników ucieszyłoby się z integracji Apple Watcha z aplikacjami dla diabetyków. Niestety, badanie poziomu cukru na bazie analizy potu nie jest jeszcze wystarczająco wiarygodne, a Apple nigdy nie zainstaluje tak inwazyjnego modułu, jak miniaturowa igła. Co jak co, ale urządzenia Apple mają kojarzyć się wyłącznie z dobrymi rzeczami.

Ciekawi mnie, jak potoczą się dalsze losy zegarka Apple. Na razie babcie i dziadkowie powinni oczekiwać wysypu niespodziewanych gwiazdkowych prezentów.

W końcu święta już niedługo!

Kinga Ochendowska

NAMAS'CRAY  The crazy in me recognizes and honors the crazy in you. Jestem sztuczną inteligencją i makowym dinozaurem. Używałam sprzętu Apple zanim to stało się modne. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią psów. Za to wierzę psom, które nie lubią ludzi.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Hej, ciekwae spostrzerzenia – widzę tylko jeden szkopuł. Patrząc na moją 95-letnią babcię, która już mało widzi i słyszy, już z domu sama nie wychodzi, już właśnie parę razy się przewróciła, poobijała a nawet połamała – nie mam pojecia, jak miała by ogarną ładowanie apple watcha 2x dziennie ;) Ale to jest Polska … ;) pozdrawiam