Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Counter-Strike: Global Offensive – gra z 2012 roku o ogromnych możliwościach

Counter-Strike: Global Offensive – gra z 2012 roku o ogromnych możliwościach

6
Dodane: 5 lat temu

Counter-Strike: Global Offensive – w skrócie CS:GO – zadebiutował w 2012 roku, co powinno oznaczać, że nikt dzisiaj w tę grę już nie gra. Nic bardziej mylnego.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2019


Tegorocznego Majora CS:GO w Katowicach oglądały setki tysięcy ludzi. Część z nich była na miejscu, w Spodku, ale większość robiła to online, przez Twitcha, YouTube’a lub na innych platformach. Część nawet oglądała zmagania profesjonalistów bezpośrednio w grze. Ale to tylko jedna strona medalu. Silnik CS:GO pozwala nie tylko na rozgrywki w trybie Competitive, ale również na kilka innych. Jest Deathmatch, w którym każdy próbuje zabić wszystkich innych. Są War Games, gdzie należy używać każdej dostępnej broni. Możemy dołączyć do serwerów postawionych przez „zwykłe osoby”, na których można spotkać ogromną różnorodność trybów rozgrywki. CS:GO nawet zawiera w sobie tryb Danger Zone, który działa na zasadzie Battle Royale, podobnie jak Apex Legends czy PlayerUnknown’s Battlegrounds.

CS:GO to również ogromna różnorodność, ograniczona jedynie pomysłowością twórców customowych rozgrywek. Ostatnio grałem z kolegami w Duck Hunt, gdzie jeden snajper siedzi w orlim gnieździe i z bardzo daleka próbuje zastrzelić pozostałych uczestników gry, których zadaniem jest przebyć tor przeszkód. Udaliśmy się raz na pokład dwóch jadących obok siebie pociągów, gdzie celem było rzucanie granatami w przeciwnika. Pokonywaliśmy tor przeszkód na czas. Zostałem też raz zaproszony do czegoś, co przypominało klasyczną przygodówkę FPP – trzeba było zbierać wszelakie sprzęty, jak wytrychy czy napoje regenerujące zdrowie, wytwarzać własną broń po znalezieniu wymaganych surowców i popisać się niezłą akrobatyką, aby dotrzeć do trudniej dostępnych miejsc na mapie. Następnym celem będzie surfowanie – tryb, w którym surfujemy po specjalnych przygotowanych mapach, na różnych powierzchniach, co ma przypominać niejako surfowanie na morskich falach.

Na początku, gdy pierwszy raz zostałem namówiony do spróbowania sił w CS:GO, kompletnie nie rozumiałem sensu tej gry. Wszystko działo się niesamowicie szybko, nie byłem w stanie połapać się, gdzie kto jest i jak wyeliminować wroga, jednocześnie nie ginąc. Dopiero po roku zauważyłem znaczącą poprawę jakości mojej rozgrywki. Dzisiaj już nie wydaje mi się ani specjalnie szybka, ani niezrozumiała, a jedynie czasami frustrująca, gdy przeciwnik okazuje się lepszy. Jednocześnie coraz bardziej widzę miejsce na dalszą poprawę i wyraźniejsze są wszystkie błędy, które popełniam. Fascynujący dla mnie jest też fakt, że ta gra od prawie siedmiu lat, ze stosunkowo niewielkimi poprawkami, nadal jest jednym z najpopularniejszych tytułów na świecie. Tak, grafika nie stoi na najwyższym poziomie, ale nie jest odrażająca, a ma to dodatkowy plus – nie potrzeba mieć superszybkiego komputera za pierdyliard pe-el-enów, aby działała płynnie. Tak, nawet pod MacOS.

Tryb Competitive

Gdybym chciał opisać wszystkie dostępne tryby rozgrywki, włączając w to tryby stworzone przez społeczeństwo skoncentrowane wokół tej gry, to potrzebowałbym kilku wydań specjalnych iMaga, aby znaleźć odpowiednio dużo miejsca. Dlatego skupię się na trybie głównym – Competitive, z mapami opartymi o podkładanie bomb (są też mapy, w których należy uwolnić zakładników).

Ten podstawowy tryb rozgrywki skupia 10 zawodników w dwóch zespołach po 5 graczy, na kilku dostępnych mapach. Jeden mecz składa się z maksimum 30 rund, po 2 minuty każda, a po 15 rundach zespoły zmieniają strony. Pierwszy zespół, który osiągnie 16 punktów, wygrywa (możliwy jest też remis 15:15). Mecz możemy zacząć po stronie terrorystów lub antyterrorystów. Zadaniem tych pierwszych jest podłożenie bomby na jednym z dwóch miejsc na mapie do tego przeznaczonych (tzw. bombsite), a zadaniem drugich – niedopuszczenie do podłożenia bomby. Alternatywnie można po prostu zabić wszystkich przeciwników przed upływem 2 minut. Jeśli dojdzie do podłożenia bomby, która wybucha po 45 sekundach, to terroryści muszą jej bronić, dopóki tak się nie stanie, a antyterroryści muszą ją rozbroić, aby nie doszło do eksplozji.

Jak widać, zasady są dosyć proste, ale rozgrywka takiego meczu, szczególnie na początku, może przyprawiać o zawroty głowy. Po prostu na przestrzeni tych dwóch minut wiele się dzieje, a my, jeśli nie znamy dobrze wybranej mapy i nie jesteśmy ograni, będziemy mieli problem, aby zrozumieć, co zrobić, kiedy to zrobić, jak zareagować na wybrane wydarzenia i jak wygrać. Jak z większością rzeczy w życiu, wszystko jest kwestią doświadczenia i zrozumienia przebiegu rozgrywki. Warto w takiej sytuacji znaleźć partnerów do gry, którzy lepiej rozumieją jej podstawy. System dobierania zawodników do naszej i przeciwnej drużyny jest tak skonstruowany, że będzie starał się dobrać graczy na podobnym poziomie, pamiętajcie więc, żeby na początku sporo obserwować i starać możliwie szybko się uczyć.

Bardzo ważną kwestią w tej grze jest ekonomia oraz fakt, że jest to gra zespołowa. To bardzo długi temat, w skrócie więc powiem, że potrzebujecie odpowiednich zasobów finansowych, aby wyposażyć się w odpowiednie bronie. Po wygranej lub przegranej rundzie każdy zawodnik otrzymuje zastrzyk gotówki. Każde zabicie przeciwnika również jest premiowane. Błędem początkujących jest wydawanie każdego dolara na cokolwiek, na co ich stać – tego nie róbcie. Nie ma sensu, abyście kupowali bardzo drogi karabin snajperski i kevlar, jeśli Waszego zespołu nie stać nawet na lepszy pistolet, bo w rezultacie okaże się, że w pojedynkę walczycie przeciwko pełnemu zespołowi. Zakupy należy więc synchronizować – jeśli zespół kupuje tylko po lepszym pistolecie, bo potrzebuje zaoszczędzić pieniądze na następną rundę, aby móc kupić karabiny, to róbcie tak, jak oni. A jeśli kupują pełne wyposażenie, czyli kevlar, karabin i zestaw granatów, to również ich małpujcie. Z czasem zrozumiecie, jak działa ekonomia w tej grze i kiedy należy kupować, a kiedy nie. Zresztą działa tutaj klasyczna zasada – jeśli nie wiecie, to się zapytajcie swojego zespołu, czy gracie „eko” (nie kupujecie), „force buy” (kupujecie broń „na siłę”, np. lepszy pistolet i kevlar) lub „full buy” (kupujecie pełne wyposażenie, czyli karabin, kevlar i granaty).

Jeśli lubicie sobie postrzelać, to zapoznajcie się z CS:GO. Początki są trudne, ale po tygodniu już powinniście rozumieć podstawowe zasady. Szczególną frajdę będziecie mieli, jeśli Wasi znajomi będą w tym uczestniczyli, bo to przecież też forma spędzania z nimi czasu, tym bardziej że jest też czas na luźniejsze pogaduchy. To też świetna metoda na spędzanie czasu z młodszym lub starszym pokoleniem, co sam lubię robić ze swoich chrześniakiem, z którym w innej sytuacji raczej miałbym ograniczony kontakt. To też dobry sposób na oderwanie się od rzeczywistości, żeby nasza głowa mogła odpocząć od codziennych obowiązków. A jeśli chcecie pograć z naszą ekipą, to skontaktujcie się ze mną przez Twittera.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

Zacząłem grać w CSa dosłownie kilka tygodni temu, grupa znajomych potrzebowała kogoś by uzupełnić drużynę… Teraz godzina 22 to nasz rytuał. Ta gra ma wielki potencjał, rozgrywki drużynowe pozwalają poczuć się jak prawdziwi zawodowcy :P

Zacząłem grać w CSa dosłownie kilka tygodni temu, grupa znajomych potrzebowała kogoś by uzupełnić drużynę… Teraz godzina 22 to nasz rytuał. Ta gra ma wielki potencjał, rozgrywki drużynowe pozwalają poczuć się jak prawdziwi zawodowcy :P

Ja gdy raz poznałem dziewczynę, która w to grała zamiast narzekać na tę grę, to prawie się z nią ożeniłem. Ślub był odwoływany dopiero na 3 miesiące przed jego datą ;)

Ja gdy raz poznałem dziewczynę, która w to grała zamiast narzekać na tę grę, to prawie się z nią ożeniłem. Ślub był odwoływany dopiero na 3 miesiące przed jego datą ;)