Apple, ja wciskam ESC
Gdy Apple odświeżył linie Macbooków, chyba w 2016 roku, jak zawsze promował je hasłem: „To najlepszy komputer, jaki możesz mieć”. Ja im uwierzyłem. Potrzebowałem wydajnego małego komputera, więc ignorując wszystko na systemie Ms Windows, wybrałem najwydajniejszą wersję 13” Macbooka Pro.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2019
Otrzymałem komputer, w którym klawiatura nie wystawała. Panel wyświetlał dodatkowe funkcje i przycisk ESC. Przez kilka miesięcy używałem jeszcze wersji z fizycznym klawiszem ESC. Niestety, brakowało mi większej liczby portów USB. Musiałem przejść na wyższy model.
Klawiatura nie pasowała mi już od modelu Macbooka 12”, który też miałem. Jednak w tym małym niemal tablecie rozumiałem, iż dodanie nawet 1 mm jest problematyczne. Dwunastka była świetna. Dokładnie taka, jaka powinna być. Mała i lekka. Jednak zupełnie czegoś innego oczekiwałem od komputera, który w nazwie ma „PRO”.
Wszystko, co czytałem o tym komputerze w necie, to przygody, jakie miał Wojtek z baterią. Jakoś mi to nie przeszkadzało. Stwierdziłem, że będzie jak z AirPodsami, na początku wyglądasz śmiesznie, ale potem każdy je nosi i są bardzo wygodne. Za każdym razem Apple mnie uspokajało, gdy widziałem, że ludzie mają problemy z klawiaturami. Mnie się tylko niezbyt wygodnie pisze, ale technicznie nie mam problemu. Więc to pewnie wymysły jakichś szukających sensacji blogerów.
Panel TouchBar był dla mnie niezbyt funkcjonalny, wręcz zbędny. Potraktowałem go jak dodatek. Taki kwiatek do kożucha. Jedynie szkoda mi było fizycznego klawisza ESC. Nie był jednak to dla mnie problem. Jest jak jest. Najważniejsze, że sprzęt działał.
Nie czułem potrzeby zmiany komputera na inny. Używam zamiennie Laptopa Huawei MateBook X na Windows oraz iPada Pro 11”. Miałem wszystko, co mi potrzebne. Do dzisiaj.
Apple bez zapowiedzi wrzuciło nam nowego Macbooka Pro. Zmieniło jego wymiar, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest dodanie klawisza ESC i zmiana klawiatury. Tym jednym ruchem powiedziało i przyznało się ostatecznie, że mnie oszukiwali. Kazali mi się męczyć przez kilka lat z twardą jak deska klawiaturą w laptopach. Przekonywali, że ta jest najlepsza. Teraz nagle ją zamieniają na inną? Mogliby chociaż powiedzieć, że zastosowali klawiaturę motylkową 3. generacji.
Jednak największym dla mnie zaskoczeniem jest to, że pojawił się przycisk ESC. Przecież jeśli firma zabierała nam go, to musiała być pewna, że nie wróci do niego. Nagle w Apple wszystko jest możliwe.
Zastanówmy się, co to oznacza? Ja pracuję na komputerach Apple od 20 lat i przeszedłem przez wiele generacji sprzętu, ale czegoś takiego nie pamiętam. Gdy zabierano nam stację dyskietek, nie było do nich powrotu, nawet gdy wszyscy pukali się w głowę. Potem zabrano nam płyty CD. Apple zabiera nam sporo rzeczy. Jednak nie pamiętam, by cokolwiek potem oddali. Nie przypominam sobie takiego faktu, od kiedy użytkuję ich sprzęt.
Co dla mnie to oznacza? Apple nie jest już firmą, która wyznacza trendy. Ich telefon ledwo nadąża nad azjatyckimi flagowcami. Nie jest też już synonimem czegoś innego, czegoś, na co zwraca się uwagę. Jest zwykłym flagowcem z wyższą ceną. Sam porzuciłem iPhone’a na rzecz Samsunga, obecnie mam Note 10. Tam dostaję więcej. Komputery już nie są takie, jak dawniej. Windows przez lata się zmienił. Jest bardziej przyjazny i stabilny niż kiedykolwiek. Nie narzuca też swoich płatnych rozwiązań. Jesteś bardziej niezależny, niż będąc z Apple.
Ten ruch jest też potwierdzeniem, iż tabelki w Excelu i raporty sprzedawców są ważniejsze, niż tak kiedyś podkreślana innowacyjność. Gdybym teraz wybrał się do siedziby Apple, przed budynkiem, zamiast flagi pirackiej, wisiałby baner zapraszający na zaawansowany kurs Excela.
Ja ciągle szukam czegoś, co by mnie rozwijało. Ciągle szukam nowych aktywności, które pozwolą mi być kreatywnym i mimo 47 lat być na technologicznej fali. Staram się móc rozmawiać z moimi synami o nowościach i o tym, czym oni żyją. Staram się wiedzieć tyle samo, ile młodsi koledzy, dzięki ciągłemu uczestnictwu w szkoleniach kursach czy seminariach. Dzięki doświadczeniu mam jeszcze lepszy ogląd na większość technologii. Czasami trudno mi wyjść poza schematy, ale wydaje mi się, że na razie mi się to udaje.
Apple nie upadnie. To nie jest koniec Apple. To jest tylko potwierdzenie, iż ta firma, która tak bardzo determinowała moją karierę przez 20 lat, zestarzała się. Brak w niej świeżości i nowoczesnych rozwiązań. Wszystko, co pobudzało wyobraźnię, nawet niedawno, zostało sprowadzone do powrotu fizycznego klawisza ESC. Przypominam sobie, jak podobała mi się reklama iPada Pro, jak kreatywna była dziewczynka. Apple i zapatrzeni w nią użytkownicy tego nie zauważą. Jednak co będzie, jeśli tacy jak ja, starzy fani marki odwrócą się od niej? Czy pozyskają młodych? Czym? Na pewno nie będzie to cena.
Mój młody syn zadał mi pytanie: „Tato, zawsze pamiętam Cię z Apple’em. Co się stało, że teraz u ciebie w domu jedynie iPad jest z tym logo?”. Po zastanowieniu odpowiedziałem: „Synek, Apple jest za drogi na to, co oferuje i za bardzo zwykły by czuć się innym”.
Jak postanowiłem wcisnąć ESC.
Komentarze: 16
Witam. Proponuję jeszcze raz przeczytać tekst i poprawić błędy. Jest kilka przekręconych wyrazów.
Z całym szacunkiem i abstrahując od tego czy Apple oferuje adekwatną cenę do możliwości czy nie. Co oznacza „za bardzo zwykłe by czuć się innym?” W sensie co? Lepszym? Mam Apple iPhone ale ze mnie gość? Naprawdę nigdy nie rozumiałem wagi jaką ludzie przywiązują do tych telefonów. Pasjonować się technologią, używać jej, mieć własne zdanie itd. To wszystko jest okej. Ale kim trzeba być żeby czuć się innym, wyjątkowym!! poprzez zakup jakiegoś produktu.. lubisz samsunga? Dobrze. Wolisz Apple? Twoja sprawa.
Ale opinia na blogu mającym przecież popularyzować technologie i przybliżać Apple o zbyt małym uczuciu wyższości? 100% cebula…
To samo chciałem wytknąć. Rozumiem, że wielu ludzi dowartościowuje się przez posiadanie jakichś markowych rzeczy, ale afiszowanie się z tym w iMagazine jest cokolwiek zadziwiające. Wystarczyło odpowiedzieć synkowi “To co mam teraz, bardziej mi odpowiada”.
j.w.
To raczej było nawiązanie do hasła “Think different“. Apple niegdyś stało tym, że ma inne podejście, że jest skierowane do osób, które w jakimś stopniu wychodzą poza schematy. Dla wielu osób współczesne Apple nie wyróżnia się za bardzo od konkurencji i posiadając ten sprzęt nie czujesz się, że należysz do osób, które „myślą inaczej“.
Dokładnie, Jan. Ja zawsze chciałem iść trochę pod prąd i Apple mnie w tym wspierało.
Nie ma żadnego sprzętu, który powoduje, że czujesz zadowolenie z jego korzystania? Dobry nóż? Dobry zestaw głośników? Nadinterpretujesz, moim zdanie, jego słowa. Zupełnie inaczej to odebrałem. To, że coś powoduje czyjeś zadowolenie, satysfakcję, itp. IMO nie jest jednoznaczne z afiszowaniem.
Jasne że są przedmioty które mnie cieszą. Czasem kupię coś bo mi się podoba mimo ze coś innego jest lepsze i oferuje „więcej za mniej”. Rozumiem ze bronicie redakcyjnego kolegi. Ja z reguły nie komentuje w internecie ale po przeczytaniu artykułu po prostu mi szczęka opadła. To jest w 100% tak zwany snobizm. Bo co innego jest kupić nawet maca pro do przeglądania fb bo mogę, bo stać mnie na to (mówię hipotetycznie, nie o sobie) i mam taki kaprys. Ale nie powoduje to ze czuje się lepszym. Nie potrzebuje tego nikomu pokazywać.
Wracając np do iPhona. W eu zachodniej mnóstwo ludzi ma iphony, ale równie dużo flagowe samsungi. Tylko tam z powodu większej ogólnie zamożności społeczeństwa nie przywiązuje się do tego takiej wagi. A w Polsce segregacja ludzi kto ma iphona 😂 i jedni mając myślą „jestem lepszy” a drudzy „co za snob, ma iphona”. Jest to dla mnie kiepskie i musiałem napisać gdy spotykam się z tym tutaj.
Wojtku, według mnie jest duża różnica w cieszeniu się z posiadania a „zbyt zwykle by czuć SIĘ niezwykle”.
Pozdrawiam
Znam Wojtka (autora) i nie sądzę, aby mu chodziło o to, o czym mówisz. 😉
Snobizm? Raczej się myślisz. Przekaz mój dotyczył nie samego przedmiotu ale przekazu. Myśli, innowacyjności, pomaganiu i rozwijaniu twórczości. Nie samego przedmiotu. By zobaczyć kim jestem zerknij na moje teksty o minimalizmie czy o sporcie. Jeśli tak zinterpretowałeś ten tekst to nauka dla mnie, ze muszę opracować nad formą przekazu. Dziękuję za komentarz jest dla mnie cenny
Z całym szacunkiem i abstrahując od tego czy Apple oferuje adekwatną cenę do możliwości czy nie. Co oznacza „za bardzo zwykłe by czuć się innym?” W sensie co? Lepszym? Mam Apple iPhone ale ze mnie gość? Naprawdę nigdy nie rozumiałem wagi jaką ludzie przywiązują do tych telefonów. Pasjonować się technologią, używać jej, mieć własne zdanie itd. To wszystko jest okej. Ale kim trzeba być żeby czuć się innym, wyjątkowym!! poprzez zakup jakiegoś produktu.. lubisz samsunga? Dobrze. Wolisz Apple? Twoja sprawa.
Ale opinia na blogu mającym przecież popularyzować technologie i przybliżać Apple o zbyt małym uczuciu wyższości? 100% cebula.
Biadolenie jak zawsze, nic nowego tutaj. Chyba powoli czas się stąd odmeldowywać, zamiast truć mózg tymi żalami miejscowych „celebrytów” z kółka wzajemnej adoracji. Serio kogoś ma obchodzić, że Pan X lub Pan Y już nie lubi Apple, bo ich sprzęt niedostatecznie go wyróżnia z tłumu? To używajcie sobie czegoś innego, to bardzo proste…. Co z tego ma wynikać dla mnie czy kogoś innego? Straciłem 5 minut życia na czytanie tego „artykułu”, bo liczyłem, że może choć raz będzie tam coś ciekawszego niż utarty schemat takich tekstów. Oczywiście się zawiodłem i mogę dorzucić kolejny do dużej kolekcji podobnych wywodów wyczytanych przez lata tu i ówdzie.
Mam taki wniosek na koniec – skoro wszyscy już wiemy, że Apple nie wyznacza trendów, jest stare itd. to może darujecie sobie pisanie o tym i spróbujecie poruszyć jakieś inne tematy. Potraficie? A może to iMagazine jest już „stary” i jedyne co tu jeszcze trzyma jakiś poziom to oprawa graficzna? Reszta to nuda i powielanie w kółko tych samych żali, skopiowanych opinii i newsów. Szkoda, widocznie nie tylko w Apple brak „pasji”.
Piszemy też o innych rzeczach. Nie jestem „miejscowy” a tym bardziej „celebryta”. Rozumiem też, że każdy odbiera Apple inaczej i proszę pozwolić mi także. Dla mnie od 1999 roku kiedy pierwszy raz miałem swojego Mac to oznaczenie „innowacyjności”, i świeżego podejścia do technologii. Teraz nie widzę tego, a zostanie ruchy z ESC i klawiaturą to słabe, powinni opracować coś zupełnie innego co wystrzeliłoby nas z kapci. Zrobili dwa kroki do tyłu, skulili uszy i się wycofali ..
Sranie w banie. Kolejny artykuł, który ktoś napisał, bo chyba nie miał pomysłu na nic lepszego. Ile ja już takich gniotów czytałem? Co mnie koleś obchodzi, że masz samsunga. Miej sobie. Ja mam XS, z którego po roku używania nadal jestem bardzo zadowolony i iPada Pro pierwszej generacji, który nadal świetnie działa i 6 letniego iMaca, który też świetnie działa, Watcha, który ma 3 lata i też świetnie działa i… długo by jeszcze wymieniać. I za jakiś czas kupię ich następców, nie dlatego, żeby czuć się innym (ja per… jak trzeba być miałkim, żeby musieć kupić jakiś sprzęt, żeby „czuć się innym”), tylko dlatego, że wszystkie te urządzenia idealnie ze sobą współpracują, a ich używanie sprawia przyjemność – odmiennie niż durny PCet, z którym każdego dnia męczę się w robocie.
Proszę zerknij na wpis mój pod postem powyżej. Dodam tylko, że „czuć się innym” to napędza kulturę, sztukę, modę, motoryzację … inaczej każdy z nas jeździłby Multiplą, Golfem czy Passatem. A ubranie mielibyśmy takie jak w Chińskiej Republice Ludowej kilka lat temu.
Jest jednak jedna konkretna przewaga sprzętu Apple w stosunku do np. Samsunga czy Huawei. Mianowicie długie wsparcie producenta. W przypadku nawet flagowych telefonów Samsunga po 2 latach producent nie oferuje nowych wersji Androida. Natomiast iPhone oferuje wsparcie co najmniej 4 lata, a w praktyce nawet dłużej (ostatniej nowej wersji iOS, która wyszła w 2019 nie otrzymał iPhone 6, czyli model z 2014, co oznacza w praktyce realne udostępnianie nowej wersji systemu przez 5 lat)