Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu HTC Vive Cosmos dał mi taki wycisk, że do dzisiaj mam zakwasy

HTC Vive Cosmos dał mi taki wycisk, że do dzisiaj mam zakwasy

1
Dodane: 4 lata temu

Od paru dni gości u mnie w domu HTC Vive Cosmos. To zestaw do wirtualnej rzeczywistości, składający się z headsetu i dwóch kontrolerów, podłączany do PC-ta, z opcją łączenia bezprzewodowego (którego nie mam).

Hardware

Sam headset wyposażono w dwa ekrany o rozdzielczości 1440×1700 px każdy, odświeżane częstotliwością 90 Hz, które oferują pole widzenia 110°. Do kompletu są zintegrowane słuchawki, a całość sterowana jest przez jeden kabel, który rozdziela się na DisplayPort, USB i zasilanie na drugim końcu. W zestawie są dwa bezprzewodowe kontrolery, które trzymamy w dłoniach i za pomocą których sterujemy całością. Dodatkowo umieszczono na nich analogowy joystick i szereg przycisków.

Cosmos ma również zestaw kamer, dzięki którym widzimy nasze otoczenie w określonych sytuacjach, np. wtedy, gdy akurat nic nie robimy. To m.in. one odpowiadają za umieszczanie nas w przestrzeni przeznaczonej do grania, której minimalne wymiary wynoszą 2 m na 1,5 m. Jeśli nie mamy takiej przestrzeni w zasięgu 5 m kabla podłączanego do komputera, to możemy skorzystać z trybu stojącego lub siedzącego (ja z takiego korzystam).

Software

Cosmos wspomagany jest przez oprogramowanie na Windows, które steruje całością. Viveport to z kolei coś w stylu Steama, w którym znajdziemy szereg gier, aplikacji, filmów i wielu innych rzeczy. Ciekawie rozwiązano interfejs Viveport, gdy mamy na głowie headset – znajdujemy się w trójwymiarowej przestrzeni, stoimy na platformie i patrzymy na ogromną ścianę z grami i aplikacjami. To z niej wybieramy pozycje, które nas interesują i tam też je instalujemy. SteamVR, który wspiera Cosmos, wygląda zdecydowanie bardziej tradycyjnie i przypomina Steama desktopowego, dostosowanego do widoku w VR.

Pierwsze wrażenia

Cosmosa testuję od poniedziałku i obecnie jestem na etapie katowania swojego ciała w BoxVR. To program treningowo-fitnessowy, za pomocą którego wcielamy się w boksera, który jest atakowany przez lecące kule oraz przeszkody w rytm muzyki. Naszym zadaniem jest rękawicami bokserskimi rozwalać kule oraz unikać przeszkód. Po 20 minutach intensywnego wysiłku w poniedziałek, z powtórką we wtorek, mam nadal zakwasy w nieznanych mi mięśniach, których ewidentnie zbyt często nie używam.

Podobnych aplikacji jest sporo więcej i testowałem kilka z nich, ale obecnie najbardziej do gustu przypadła mi właśnie ta. Nie, jeszcze nie testowałem niczego innego. Tak, wiem – Half-Life: Alyx czeka.

Jako osoba, która pierwszy raz od 30 lat ma do dyspozycji VR (w latach 90-tych na jakiś targach miałem okazję doświadczyć czegoś podobnego, ale zdecydowanie bardziej prymitywnego), moje doświadczenie jest dosłownie zerowe. Jeśli jest coś, co Was interesuje i chcielibyście, abym sprawdził, to dajcie mi koniecznie znać w komentarzach. Analogicznie mile widziane będą podpowiedzi co do tytułów, które polecacie, bo jest ich tak dużo w SteamVR i Viveport, że ciężko sprawdzić wszystkie. Przypominam też, że przede wszystkim interesują mnie te, które działają tylko w trybie stojącym i siedzącym.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1