Cud narodzin
Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie.
– Dante Alighieri
Mam nadzieję, że w Polsce rodzi się dzisiaj lepiej niż dwadzieścia kilka lat temu. Kiedy na świat przychodziła moja córka, z praktycznego punktu widzenia cud narodzin wyglądał mało cudownie. Szpitale były przepełnione, wszędzie brakowało łóżek. Na sali porodowej kobiety rodziły oddzielone od siebie parawanami, w towarzystwie położnych, które niewybrednie komentowały rzeczywistość. Nie zacytuję, ale do tej pory kilka z tych komentarzy pozostało mi w pamięci. Można było oczywiście wybrać poród rodzinny, za dodatkową słoną opłatą. Wtedy w porodzie mógł uczestniczyć ojciec dziecka, a przyszłej mamie oszczędzano pobytu na ogólnej sali, komentarzy położnych i parawanów. O ile oczywiście wszystkie terminy się zgadzały, bo pokój do „rodzinnych” był jeden i trzeba było zrobić stosowną rezerwację. Jeśli wolnego terminu nie było, duchowe misterium porodu było mało uduchowione – z wystającymi zza parawanu nogami kobiety rodzącej na sąsiednim krześle. Można też było usłyszeć, jak położna znudzonym głosem uspokaja pacjentkę obok: „No i czego tak ryczy jak krowa? Jak wcześniej nogi rozkładała, to też tak ryczała?”. Przejście tego karykaturalnego rytuału było jak osiągnięcie ostatecznego wtajemniczenia – tylko kobiety wiedziały, jak wyglądał rząd foteli ginekologicznych i w jakich warunkach przeżywały ten najważniejszy moment w swoim życiu. Oto, kim tak naprawdę jest Matka Polka – maszyną do rodzenia, która ma z pokorą zrobić swoje i przestać utrudniać personelowi życie.
Była jeszcze jedna tajemnica, przekazywana przez matki córkom i przez bardziej doświadczone koleżanki pierworódkom. Przynosiła ona obietnicę, że to wszystko nie ma znaczenia, ponieważ jest taki moment, w którym kobieta zapomina o otoczeniu, bólu i zmęczeniu. Prawdziwy cud odbywa się wtedy, kiedy po ostatnim parciu na sali porodowej rozlega się płacz nowo narodzonego człowieka. To jedyny moment w życiu, gdy krzyk dziecka przynosi matce ukojenie i sprawia, że szczęście nakazuje zapomnieć o wszystkim poza tą małą istotą, która właśnie przyszła na świat. Bez względu na ilość badań prenatalnych i zapewnień lekarzy, każda matka czeka na ten moment z lękiem w sercu i nie znajdzie spokoju, dopóki go nie usłyszy.
Nie chcę wyobrażać sobie, co czuje kobieta, która po kilku lub kilkunastu godzinach porodu nie usłyszy tego dźwięku. Nie chcę wyobrażać sobie, jak to jest, gdy z góry wie, że go nie usłyszy, albo gdy zdaje sobie sprawę, że to bezbronne kwilenie to ostatni dźwięk, jakie wyda jej dziecko. Kiedy pierwszy krzyk nie jest świadectwem rozpoczynającego się życia, tylko sygnałem nadchodzącej śmierci.
Nie chcę wiedzieć, co czuje ciężarna kobieta, która przez kilka miesięcy żyje ze świadomością, że poród nie jest dla niej początkiem, tylko końcem. Która nie kupuje łóżeczka, nie wybiera ubranek, nie maluje ścian dziecinnego pokoju. Która zamiast katalogu z wózkami przegląda katalog malutkich trumien.
Nie chcę wiedzieć, co czuje kobieta, która przez dziewięć miesięcy oczekuje na śmierć swojego nienarodzonego dziecka, a podczas wizyty w osiedlowym sklepiku uśmiechnięta ekspedientka pyta ją o przyszłe imię maluszka. Kiedy ludzie dookoła zakładając, że będąc w ciąży, powinna być szczęśliwa, składają przedwczesne gratulacje, a ona nosi w sercu przedwczesną żałobę.
Nie chcę wiedzieć, bo ogrom takiego okrucieństwa nie może być wyrażony słowami. Nie może być usprawiedliwiony ani zracjonalizowany. To piekło Dantego, u bram którego porzuca się nadzieję, a każda komórka ciała krzyczy z rozpaczy.
Wiem, że są piękne i dzielne kobiety, które na przekór wszystkiemu, wbrew badaniom i diagnozom, zdecydują się przejść przez piekło, mając nadzieję na cud. Niektóre z nich doświadczą tego cudu, inne nie. Natomiast nikt nie ma prawa pozbawiać ich prawa do dokonania własnego wyboru. Do podjęcia decyzji płynącej z serca i duszy, nie zaś bezmyślnych praw i zakazów. Każda kobieta ma prawo być traktowana jak czująca i myśląca istota, nie jak maszyna do rodzenia dzieci, upodlana przez ustawodawstwo opresyjnego reżimu, nakazującego im, jak niewolnicom, nosić w sobie śmierć i ból.
Kilka godzin po narodzinach mojej córki (10 w skali APGAR), na szpitalnym korytarzu podeszła do mnie dyżurna lekarka. Potwierdziła nazwisko i bezosobowym tonem poinformowała mnie, że moje dziecko urodziło się z wylewem III stopnia do obu półkul mózgowych. Następnie zapytała: „Pani wie, co to jest wylew?”. Nigdy nie zapomnę szoku i strachu, które wywołało we mnie to krótkie zdanie. W jednej chwili niewiele zostało ze szczęśliwej młodej matki, którą byłam chwilę wcześniej. Odruchowo odpowiedziałam, że wiem. Na co lekarka, z tonem wyraźnej dezaprobaty powiedziała: „Tak? Co to jest w takim razie wylew?”. Pomiędzy szokiem, moim mózgiem przedstawiającym różne konsekwencje właśnie usłyszanej informacji i totalnym absurdem zachowania lekarki, bez udziału świadomości i bez zastanowienia wyrecytowałam książkową definicję. Lekarka spojrzała na mnie spod oka i bez emocji stwierdziła: „No to wie Pani, jak może być. Dziecko może nie mówić, nie chodzić, nie rozwijać się prawidłowo w zależności od tego, gdzie i które ośrodki są uciskane. Na razie nie wiadomo”. Po czym odwróciła się i odeszła. Stałam na tym korytarzu, patrząc za nią, nie będąc w stanie skupić myśli ani zareagować w żaden liczący się sposób. Nie byłam w stanie ani jej zatrzymać, ani zadać żadnych dodatkowych pytań. Musiałam stać tak dość długo, bo w końcu zainteresowała się mną pielęgniarka. I dopiero wtedy zaczęłam płakać. Do tej pory, przypominając sobie ten moment, zadziwia mnie, jak działa szok. W jednych wzbudza potrzebę ucieczki w innych wolę walki. U mnie mózg zamknął się na każdą inną możliwość niż taka, że wszystko będzie dobrze. Kilka miesięcy i dwa skany tomografowe później, okazało się, że zupełnie słusznie. Ale nigdy nie zapomnę tego korytarza, bezdusznej lekarki i miesięcy niepewności.
Pomimo upływu czasu i zmian społeczno-kulturowych, niektórym nadal wydaje się, że można odzierać kobiety z godności, traktować jak klacze rozpłodowe i stawiać przed faktem dokonanym: mają robić swoje, rodzić dzieci, zajmować się nimi przez całe życie – ich lub własne – i krzyczeć po cichu. Tak, jakby kobiety nadal nie miały prawa do samodzielnego istnienia i decydowania o swoim życiu oraz ciele.
Myślę, że to, czego nie przewidzieli decydujący o tym, co jest, a co nie jest zgodne z konstytucją, jest dość oczywiste: czasy się zmieniły, nawet pomimo tego, że niektórzy ciągle chcieliby widzieć kobiety boso i w kuchni. I nie przewidzieli jeszcze jednego – kobiety są silne i mądre. Tak silne, że w bólu rodzą dzieci, a chwilę potem z uśmiechem przytulają je do piersi.
Więc poradzą sobie i z agresorem, odmawiającym im prawa do decydowaniu o własnym życiu. Jeśli trzeba siłą i skutecznie.
Tak nas wychowano.
Zdjęcie: Dominik Ścigalski
Grafika: Napoleon Bryl
Komentarze: 47
To zapytam: gdyby lekarz przekazał przed porodem ze dziecka ma wylew i urodzi się z problemami zdrowotnymi, a aborcja była dostępna, rozważyłabyś?
Problemem w dyskusji nie jest »odebrane ciało kobiety« i ciagle „ja, ja,ja” osób protestujących. Tylko, żeby prowadzić dialog, trzeba tez słuchać, a nie wrzeszczeć „Wypierdalac!”. To zmniejsza szanse na rozmowę, a zwiększa na oberwanie nożem na ulicy. Tyle ze napędzający ten protest mówią ze „to jest wojna”, a skoro tak, to musza być i ofiary. Prawo natury. I na koniec: „chcącemu nie dzieje się krzywda” domknie sprawę od strony moralnej i mamy tragedie gotowe. Zachęcam zatem do tego żeby pomyśleć o co komu faktycznie chodzi w tym sporze.
W tym sporze nie chodzi tylko o aborcję, tylko o to, że to była już o jedna decyzja za dużo ze strony obozu władzy. Dlatego wypierdalać.
“Tylko, żeby prowadzić dialog, trzeba tez słuchać, a nie wrzeszczeć „Wypierdalac!”. ”
Kobiety już grzecznie wyrażały swoje stanowisko rok, 3 lata temu. Wtedy nikt nie uslyszał ich głosu. Chciały dialogu… Naprawdę nie wiem jak ludzie mogą mieć takie klapki na oczach, że myślą że kobiety ot tak wyszły sobie pierwszy raz na ulicę i odrazu krzyczą wypierdalać.
co do słuchania to nie wiem czy zauważyłeś, ale protestujący słuchają i to bardzo dokładnie. :) Odchodzi się od “atakowania” kościołów bo tego chce Kim Dzong Jarek. Reakcja na słowa prezesa były natychmiastowe w przeciwienstwie do naszego rządu, który debatował przez kilka dni, a ostatecznie nagrali parodie Jaruzelskiego z 1981 roku.
A propos wuglaryzmów to zwrócmy również uwage na postęp jaki zachodzi w społeczeństwie, postęp również w języku. “Wypierdalać” nie robi na młodych żadnego znaczenia bo jest to swego rodzaju “normalność” w ich sposobie komunikacie. Wrażenie robi to tylko na tych leśnych dziadach z sejmu i pokazuje to jak bardzo nasz rząd jest oderwany od rzeczywistości i jakie ma (bardziej nie ma) pojęcie o współczesnym świecie. Język ewoluuje, nazwanie kogoś “lewakiem” lub “nazistą” w dzisiejszych czasach jest bardziej ryzykowane niż “sukinsynem” :)
“Zachęcam zatem do tego żeby pomyśleć o co komu faktycznie chodzi w tym sporze.”
Osoby z twoim punktem widzenia widzą wszędzie spiski, że rząd zaplanował całą sytuacje już kilka lat temu, że protesty są sterowane przez ruskich, może nawet przez illuminati… Mną nikt nie sterował jak wyszedłem wkurwiony w zeszły piątek na “spacer”. Nie potrzebowałem słuchania wystąpień jakichś lewicowych “autorytetów”. Po prostu wyszedłem…
Meh, ostatnia cześć pominę bo to jakaś farsa intelektualna :)
Co do reszty: mówimy o dwóch różnych aspektach obecnej sytuacji: Ty o teraźniejszości, a ja o przyszłości. Co zostanie w efekcie tych marszów? Dla ogółu społeczeństwa poczucie, ze burdel (wulgaryzmy, nachodzenie w domu, groźby karalne, wieszanie podobizn polityków, urzędników etc.) można usprawiedliwiać zawsze. A przecież przy śmierci B. Blidy wydaje się ze raczej tego typu metody potępiano, podobnie jak wieszanie podobizn polityków we Wrocławiu. Metody się nie zmieniły, ale wykorzystujący je tak. Proszę wiec o sprawiedliwa ich ocenę („moje jest mojsze” nie zadziała ;))
Pani Lempart dość wyraźnie artykułuje, ze jej nerw jest większy niż mój, tj. usprawiedliwia wszystko (odsyłam do wywiadu w RMF FM). Ja twierdze, ze nie, zwłaszcza ze skutki tego typu działań będą widoczne dekady, bo za chwile druga strona przejmie ponownie te metody. Nożem już ktoś oberwał, a przecież „to jest wojna”. Jest wojna, są ofiary. Jak to mówią protestujący: „kto sieje wiatr, zbiera burze”, i to również ich samych będzie dotyczyło. Podlejemy to stwierdzeniem, ze chcącemu nie dzieje się krzywda i jestem w stanie sobie wyobrazić Sebka jednej czy drugiej strony wymachującego nożem.
Co do języka przypuszczam, ze mowisz o języku polityki, a nie języku naturalnym w ogólnym sensie. A jesli używane są metody polityczne (zaostrzanie języka), to podejrzewam ze ktoś ma również cele polityczne związane z marszami. Nie twierdze ze ten czy tamten uczestnik, ilu protestujących tyle motywacji, ale raczej, ze w wielu wypadkach cel polityczny jest ważniejszy od społecznego. Naiwnością jest pomijanie tej płaszczyzny.
Podam wiec przykład: szambo wylewa się na rektora UW, który przypomniał ze uczelnia jest przestrzenią dialogu i ścierania się poglądów. Szambo wylewają ci, którzy oczekiwali jednoznacznego poparcia dla swoich poglądów. Co w tym złego ze rektor dba o dobre imię uniwersytetu i niewykluczanie osób o innym spojrzeniu na sprawy? (Aborcji, wolności obywatelskich, prawne, polityczne, społeczne) Jasne, nie ze wszystkimi się zgodzę, ale nie mam poczucia ze maja wypierdalac z kraju, bo ja mam dzisiaj taki humor.
To, że u części młodych takie wulgaryzmy to norma to efekt wychowania w domu. Jak rodzice od małego tak się wyrażają przy dziecku, to nie dziwne, że takie wzorce przenoszą w swoją dorosłość.
Dla mnie to rynsztok i żadne bajki o „postępie języka” tego nie przypudrują.
Jak dla kogoś słowo pierdolić, wypierdalać, wpierdalać jest „normalność” to widać w jakich kręgach się obraca i jak został wychowany w domu.
Nie przywykłem do takich rozmów na poważne tematy. Bliżej takim do kiboli którzy po prostu napierdalają innych, niż do osób które w cywilizowany sposób chcą prowadzić rozmowy.
PS Wulgaryzmy użyłem do zobrazowania poziomu „dialogu” z postępowymi osobnikami.
“Tylko, żeby prowadzić dialog, trzeba tez słuchać…”
Dialog z PiS? Od ilu lat jesteś Polakiem? Poczytaj pełne katolickiej miłości wypowiedzi skorych do dialogu i słuchania polityków PiS. Zacznij od prezesowskiej odezwy do narodu.
Widzisz, z takim podejściem nie różnisz się od nich jakościowo. Przecież zarówno ty jak i oni jesteś obywatelem PL.
Twierdzę natomiast, że forma protestu (“Wypierdalać”, “To jest wojna”) uniemożliwiają dialog W PRZYSZŁOŚCI. A ten dialog będzie niezbędny, kiedy zamienicie się rolami.
Nie, ja w przeciwieństwie do nich nie nawołuję do nienawiści, przemocy i zabijania. Nie nazywam ludzi zarazą. Nie poluję na ludzi na ulicach, nie biję ich bo mają inną orientacje i religię. Nie zbijam kapitału politycznego i “religijnego” na nienawiści. Nie nakręcam spirali nienawiści do niewinnych ludzi aby ukryć niekompetencję rządu i prawdę o pedofilii.
Stwierdzam jedynie fakt, że mówisz o dialogu z kimś kto nie jest zdolny do dialogu. Oni kłamią, plują i wyzywają każdego dnia a Ty jesteś oburzony, że reakcją ludzi jest słowo “wypier…”?
Bandy narodowców i kiboli polują na ludzi, samozwańczy obrońcy kościołów okradają i przeciągają staruszki po schodach kościoła (czemu przygląda się, dająca na to pozwolenie policja), nożami tną ludziom twarze, ksiądz z bronią w ręku krzyczy, że będzie zabijać, policja prowokuje i poluje na pojedyncze osoby (nawet dzieci i staruszki nie są bezpieczne), wszystkie reżimowe media nakręcają spiralę, prezes w “orędziu” nawołuje swoich wyznawców do walki a protestujący to dla niego jedynie przestępcy. Ale Ty masz problem z tym, że krzyczą “wypier…” bo to przeszkadza w dialogu.
A tak na marginesie, od dialogu to są ludzie na górze, kiedy obywatele, nie zawsze subtelnie, okazują swoje niezadowolenie. I to góra PiS-owska stosuje język ulicy i uniemożliwia jakikolwiek dialog.
Zmieńcie media z polskojęzycznych, ale zagranicznych i lewackich (TVN, RMF, Onet, WP, Zet, itp.) na polskie i nie robiące wodę z mózgu. Szczerze polecam i zobaczycie że zmieni się Wam spojrzenie i co nieco więcej się dowiecie.
Obawiam się, że to właśnie te lokalne robią ludziom wodę z mózgów. 😉
Zgadzam się. Prawie wszystkie z nich są zagranicznych koncernów.
I jakie są te “polskie” media? Szmatławce pokroju TVP, Trwam, wRealu24, Media Narodowe?
Ja w przeciwieństwie do Ciebie i Tobie podobnych większość wiedzy czerpię bezpośrednio u źródła.
Właśnie zacząłem prasówkę i na początek rozbawił mnie prawicowy miłośnik nazisty Leona Degrelle, który zamieścił filmik faszystowskich bojówek w akcji i twierdzi, że to miłośnicy aborcji.
TVP Info też jest źródłem wielu wiarygodnych i rzetelnych informacji, podobnie jak prawicowe portale. Wszyscy próbują udowodnić obecność Niemców i Antify :)
U źródła najlepiej. Popieram. Tylko niekiedy trudno to zrobić samemu. Z prawicy się robi faszystów często. To jest na rękę reszcie Uni Europejskiej. Osobiście nie uważam TVP, Trwam szmatławcami. Serdecznie pozdrawiam!
Z prawicy nie trzeba robić faszystów, sami sobie doskonale radzą.
Co trudno zrobić samemu? Wszyscy mają TT lub FB, to wystarczy :)
No tak, UE. Zapomniałeś jeszcze wspomnieć o Sorosie i żydach.
Skoro nie uważasz, że to szmatławce to nie ośmieszaj się zarzucając innym, że lewackie media robią im wodę z mózgu.
TT czy FB są cenzurowane i generalnie pojawiać się tam mają jedynie “słuszne” poglądy. O Sorosie, fakt, zapomniałem wspomnieć – jest bardzo wypływową osobą. Na proteście widziałem dzieci (14-16 lat) i do końca nie wiedziały co tam robią – stąd napisałem o robieniu ludziom wody z mózgu. Pozdrawiam!
Co ma cenzura do tego co narodowcy piszą na TT czy FB? To co się pojawia na ich profilach to ich słowa a nie cenzura portali. A te słowa całkowicie wystarczą aby sobie o nich wyrobić opinię (jak chociażby o kolesiu, który jest jednym z organizatorów MN ale wielbi nazistę bo był katolikiem i oczywiście teraz broni kościołów przy okazji kłamiąc ile wlezie).
To, że Ty nie wiesz co tam robią to nie znaczy, że one nie wiedzą. Jak na razie to Twoje komentarze, pełne typowych prawicowych sloganów, świadczą o wodzie zamiast mózgu.
Moim zdaniem protesty zorganizowane wprost pod zrobienie zadym, coś na wzór BLM jak w Stanach, tylko u nas w wersji lite.
Nie, nie rozważyłabym. Ale też nigdy nie odważyłabym się zdecydować w imieniu innej kobiety. Nie chodzi o to, żeby namawiać do przerywania ciąży, jakiejkolwiek, tylko o to, żeby kobieta mogła zdecydować zgodnie z własnym sercem i sumieniem. Mój przykład nie był tragiczny, nic w porównaniu z tym co przechodzą inne kobiety. Instytucjonalne zmuszanie do przechodzenia olbrzymiej traumy, bez możliwości wyboru, to wielomiesięczna, rozłożona w czasie tortura. Niech rodzice decydują zgodnie z własnym sumieniem.
Pelna racja
Tak na marginesie, oprócz autora cytatu należy podać również autora tłumaczenia, tak a propos praw autorskich.
abstrahując od tematu aborcji , co mnie przeraża to to, że warunki na salach porodowych i atmosfera zależą w dużej mierze od personelu medycznego, od zwykłej ludzkiej empatii – a położne to w znakomitej większości kobiety – dlaczego wiec jest tak źle ???
Drodzy czytelnicy, ze względu na wrażliwość tematu proszę o dyskusję na wysokim poziomie, bez ataków personalnych itp.
Wiedziałem że jak pojawi się artykuł o Watykanizacji polskiego prawa to nawet na iMagu zrobi się…. ja mam swoje zdanie na ten temat jak każdy, z tym że prawo powinno zachowywać pewien charakter ogólności i zakładając że Rzeczpospolita Polska jest Państwem świeckim (jeszcze) normy prawne również powinny być świeckie.
Jeżeli ktoś jest za ochroną życia dzieci które i tak umrą kilka godzin po urodzeniu bo nie mają wykształconej głowy, czaszki albo mają jedno oko na środku czoła niech sobie takie życie chroni (powtarzam przez godzinę bo dłużej takie dziecko nie przeżyje) choć moim zdaniem przerwanie ciąży w takim przypadku jest zaprzestaniem uporczywej terapii w stosunku do dziecka i skróceniem cierpienia psychicznego jego matki….
Natomiast jeżeli ktoś W ZGODZIE Z WŁASNYM SUMIENIEM podejmuję trudną decyzje o terminacji ciąży powinien mieć do tego prawo niezależnie od tego czy stać taką Panią na wyjazd do Czech Niemiec czy gdziekolwiek gdzie taki zabieg jest legalny
Jeżeli aborcja ze względu na CIĘŻKIE I NIEODWRACALNE wady płodu będzie w polsce nielegalna to wielki mały człowiek będzie miał na sumieniu życie i zdrowie wielu kobiet które nałykają się tabletek albo zgodzą się na wykonanie takiego zabiegu w piwnicy przez “hydraulika” i wtedy zamiast chronić jedno życie stracimy dwa……
TU NIE CHODZI O PRAWO DO ABORCJI A PRAWO DO WYBORU AMEN.
Zgodnie z paradygmatem: „moja wolnosc kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego człowieka”, nie można się dziwić wielu osób, ze aborcje uważają za przekroczenie wolności na takiej samej zasadzie jak prawo do wyboru mordowania Żydów.
W ramach tak ujętego paradygmatu nie ma sprzeczności, i proszę to brać pod uwagę w dyskusjach :)
Dopowiem: oczywiście jest również niezbędne założenie ze to co w brzuchu to człowiek.
Uporczywej terapii czyli tzw. “dystanazji” można zaprzestać według nauki KK.
Aborcja dzieci nieuleczalnie chorych w łonie matki to dopiero początek. Proszę wpisać sobie “Eutanazja dla dzieci”. Za bramą czeka już eutanazja dzieci narodzonych. “Rząd w Holandii rozważa wprowadzenie legalnej eutanazji dzieci w wieku od 1 do 12 lat. Eutanazja byłaby możliwa tylko w przypadku nieuleczalnie chorych dzieci”. Bez komentarza zostawię.
“wtedy zamiast chronić jedno życie stracimy dwa”. Ten argument jakoś kojarzy mi się z “miłosiernym” stwierdzeniem jakiegoś sadysty-zbrodniarza: “ciesz nie, że straciłeś jedno oko a nie dwa” Trzeba walczyć o każde życie a nie minimalizować straty!
Prawo mojego wyboru nie może stać ponad prawem drugiego człowieka do życia.
Zauważ że do poparcia wszystkich swoich argumentów użyłeś nauki KK , wiem że może trudno Ci w to uwierzyć ale są w tym kraju ludzie niewierzący
Wydaje mi się że przykład Niderlandów w tym kontekście z wielu powodów jest pozbawiony sensu ale nawet jeżeli przyjąć że się mylę wydaje mi się że nie oddzielamy dwóch istotnych kwestii a mianowicie Możliwość wyboru w zgodzie z własnym sumieniem nie jest nakazem wykonania aborcji natomiast “watykanizacja” prawa aborcyjnego wprost NAKAZUJE niewierzącej kobiecie postępowanie według kanonu wynikającego z wierzeń których ona nie podziela.
3 i takim walczeniem o życie nazywamy rodzenie dzieci z wadą letalną które nie przeżyje nawet doby zupełnie przy okazji narażając życie i zdrowie młodej kobiety, że już o samobójstwach nastolatek w ciąży nie wspomnę?
4.jeżeli nawet przyjąć że człowiek którego rozwój z różnych względów zatrzymał się na takim etapie że nie będzie w stanie żyć poza organizmem matki bo nie ma wykształconej głowy czaszki czy innych organów to też człowiek
To prawo wierzącej kobiety do niewykonania aborcji kończy się właśnie tam gdzie zaczyna się prawo innej kobiety do wykonania takiego zabiegu.
Zaznaczam raz jeszcze mówimy o normach prawnych nie o przekonaniach religijnych czy paradygmatach filozoficznych.
Jeżeli Pani “x ” ze względu na przekonania religijne w danej sytuacji nie wykona zabiegu jej decyzja w żaden sposób nie powinna wpływać, a już na pewno nie wymuszać decyzji niewierzącej Pani “y”
Użył jednak dość spójnego paradygmatu, i zauważ ze nie można się dziwić ze z takiego punktu widzenia prawo powinno zakazywać aborcji na życzenie (albo w przypadku „chorego” płodu – nie wiem czy nieżywe obiekty mogą być chore; pomijam na razie problem stopnia choroby).
———
Przyjmijmy, ze ktoś uważa ze pewna grupa społeczna może być eliminowana (może, ale nie musi) przez inna. Czy należy prawem zakazać takiej możliwości?
Przecież należałoby rozważyć pozostawienie możliwości eliminacji tej grupy społecznej: jesli ktoś nie skorzysta z prawa, to nie. A jak uzna ze przedstawiciel grupy nie powinien żyć, to skorzysta.
(Odwołania historyczne jak najbardziej dopuszczalne).
W jaki sposób obronisz Żydów przed eliminacja, skoro Naziści będą utrzymywać, ze prawo daje prawo eliminacji, a nie obowiązek?
———
Nie utożsamiam jednego z drugim, ale wyraźnie wskazuje, ze w paradygmacie KK oba scenariusze wiele się nie różnią.
Jak daleko można odejść od paradygmatów w żądaniu zmiany prawa to sprawa otwarta i chyba filozoficzna z punktu widzenia socjologii/prawa/etyki.
Po raz nie wiem który próbuje wam pokazać że nie wszyscy w tym kraju są wierzący… natomiast porównywanie płodu…. często zagrażającego życiu i zdrowiu matki który poza jej organizmem przeżyje dobę może dwie do grupy społecznej czy do eksterminacji Żydów, czytaj ludzi samodzielnie żyjących poza organizmem matki to chyba już za duży dla mnie poziom abstrakcji…. to ile taka kobieta ma być w ciąży żeby pozwolić żyć takiemu “dziecku 30, 40 czy 50 lat… żyjącym ludziom z zespołem downa też nie zapewnia się opieki po śmierci ich rodziców tylko zamyka się ich w domach pomocy społecznej i nazywa “gorszym sortem” więc może najpierw zadbajmy o tych co żyją a dopiero potem zaostrzajmy prawo?
Aborcja to nie sprawa wiary tylko człowieczeństwa
No faktycznie kobieta żyjąca przez kilka miesięcy w przeświadczeniu że urodzi dziecko które albo umrze zaraz po urodzeniu albo w najlepszym wypadku będzie wymagało opieki 24/7 i po jej śmierci trafi do domu pomocy społecznej to taki przejaw humanitaryzmu którego “na pewno” wszyscy chcielibyśmy doświadczyć.
Tak jak napisałem, zabijanie nie jest kwestią wiary (poglądów, humanitazyzmu…) tylko człowieczeństwa, życia, podstawowych praw człowieka, które ma zapisane w sercu.
Każdy chce odjąć z życia cierpienie, ból, smutek, śmierć, również w sytuacji, którą opisujesz Artek. Tak czy owak, to życie ludzkie jest cenniejsze niż kwestia tego czy tenże człowiek będzie w DPS czy gdzieś indziej (vide casus Steva Jobsa). nade wszystko natomiast, myślę, że mimo cierpienia, lepiej, aby mama urodziła dziecko (nawet gdyby miało umrzeć, wówczas, aby przeżyła żałobę, pochowała je), niż aby je zabiła i do końca swych dni miała tę świadomość i syndrom postaborcyjny.
Nb. W obecnej sytuacji z TK chodzi tylko o aborcję eugeniczną, inne kwestie pozostają jak były. Tyle tylko, że protestujący nie wiedzą o co chodzi, są zmanipulowani, przez tych, którzy chcą obalić obecną władzę i system wartości, a następnie samemu władzę, kasę i bezkarność posiadać. Zarówno Black Lives Mater, jak również Strajk Kobiet, są przez inicjatorów przedstawiane jako ruchy mające walczyć o wolność, otwartość, tolerancję i dialog. Oba te ruchu w rzeczywistości jednak chcą walczyć z tradycją, kulturą i cywilizacją, posługując się agresją.
Pozdrawiam!
Jeśli “tradycja, kultura i cywilizacja” opiera się na nienawiści i ludobójstwie to trzeba z nimi walczyć.
Co zaś się tyczy agresji, to katolickie bandy znudzone modlitwą pod kościołami na które nikt nie napada, atakują na ulicach kobiety, kopią, biją metalowymi rurkami, rzucają zapalone race, używają gazu, etc.
Tak wiem, w TVP (Twoje prawdziwie polskie źródło rzetelnych informacji) o tym nie mówiono. TVP z narodowcami widzą wszędzie niemiecką Antifę :)
Na nagraniu widać dokładnie, że jeden z najbardziej brutalnych napastników, noszący specyficzną maskę, ma zawieszony na sobie bęben. Wyraźnie widać na nim popularny symbol Antify.
Ps. Z całym szacunkiem, ale mniej mowy nienawiści z Twojej strony by się przydało, jeśli chcielibyśmy dialogować. Najwyraźniej nie jest to tutaj możliwe. Życzę wszystkiego dobrego!
Obejrzyj nagrania od początku (protestujący transmitują wszystko). Antifa ochrania protestujących atakowanych przez nazioli zanim pojawi się zawsze spóźniona Policja (która co także jest na nagraniach, ma pośród protestujących swoich prowokatorów rzucających butelkami w policjantów).
Miłośnik nazioli radzi mi mniej nienawiści :). Dla nazioli nie ma miejsca na miłość i tolerancję. Polujecie na bezbronne kobiety a potem płaczecie, że was Antifa bije. Trzeba było się dalej modlić pod kościołami, których nikt nie atakuje.
Witam.
Odwracasz, jak to się mówi, kota ogonem.
– Jeśli chodzi o same protesty wszystko na opak, ale to tylko potwierdza, iż zależy kto, co ogląda i czym się karmi.
– Gdy chodzi o Twoje epitety pod moim adresem („miłośnik nazioli“), wypraszam sobie i proszę mi nie imputować takich postaw, bo jestem zdecydowanym przeciwnikiem nazistów, faszystów, komunistów itp. ideologii i systemów przestępczych, tak samo jak antify, którą należałoby zdelegalizować. Co innego chyba mają w głowie prostestujący, używając nazistowskiej stylistyki. Być może nawet nie mają świadomości co one oznaczają (jak już wcześniej wspomniałem, że uczestniczący w proteście małe dziewczynki – z pewnością nie wiedziały co i po co protestują, przynajmniej same nie umiały powiedzieć). Wielu ludzi jest zmanipulowanych, bo w tych demostracjach chodzi nie o dobro człowieka (kobiet, dzieci), lecz o obalenie rządu.
– Po następne, w jakiej Ty galaktyce żyjesz, że nie widzisz wandalizmu i profanacji, których się dokonuje obecnie? Osobiście się temu kategorycznie sprzeciwiam.
– A propos mowy nienawiści, jeśli nie są dla Ciebie dostrzegalne transparenty czy wypisywane po pomnikach, kamienicach czy kościołach wulgarne epitety, to proszę uprzejmie sobie poczytać choćby własne komentarze i wpisy ad personam pod niniejszym artykułem, aby zobaczyć kto jak się wyraża.
Kończąc, tę odpowiedź oraz całą dyskusję, której w takiej formie nie zamierzam kontynuować, polecam lekturę nowego iMagazine (szczere gratulacje dla @Moridin:disqus i dla calego iMagTeam) i życzę wszelkiego dobra, pokoju serca oraz zdrowia ducha i ciała!
I jeszcze jedno :), cieszę się, że mamy takie samo myślenie (ufam): miłość, życie, szacunek… oraz, że jesteśmy Polakami i tymi, którym na powyższych wartościach zależy. Ja w każdym razie nie jestem Ci wrogiem. Pomyślności!
Skoro bronisz nazioli to znaczy, że jesteś ich miłośnikiem, proste jak budowa cepa.
Jedziesz po Antifie a to ona broniła protestujących przed atakiem nazioli, którzy atakowali protestujących. Antifa była agresywna? A co, mieli głaskać kiboli i faszystów? Bronisz s…, którzy kopali i bili metalowymi pałkami kobiety. Jeteś aż tak głupi?
W sieci masz od groma filmów, polecam zobaczy w całości co się działo a nie opierać się na fragmentach jakie pokazuje TVPiS i jakie udostępniają naziole krzycząc o agresji lewactwa. Nawet Policja to wszystko potwierdza.
I znowu brednie z TVPiS, protestujący są zmanipulowani i nie wiedzą dlaczego protestują. Nawet nie jesteś w stanie napisać czegoś od siebie tylko powtarzasz partyjny bełkot.
Ale hej, przynajmniej nie interesujesz się wałami na setki milionów jakie robią kolesie przy korycie i o to w tym chodziło.
Banery i “graffiti” to dla Ciebie nienawiść? Od ilu lat naziole na swoich marszach nawołują do nienawiści, przemocy i zabijania? Kto na ulicach Białegostoku polował na ludzi? Kto przeciągnął staruszkę po schodach kościoła? Kto rzuca w ludzi racami, butelkami kamieniami? Kto wieszał portrety polityków? Haseł homofonicznych na ścianach nigdy nie widziałeś? Kto nazywa ludzi “zarazą” i nakręca spiralę nienawiści aby ukryć problem z pedofilami w sutannach? W jakiej Ty galaktyce żyjesz, że tego nie widzisz.
Kiedy faszyści świętowali w kościołach (nawet w Częstochowie, ponoć najświętszym miejscem dla Polaków) to nie widziałeś profanacji i nienawiści.
Nie, agresja jest dopiero wtedy kiedy kobiety krzyczą “wyp…”.
Nie, nie mamy takiego samego myślenia. Ja nie popieram tępych nacjonalistów i religijnych fanatyków.
Witam.
Odwracasz, jak to się mówi, kota ogonem.
– Jeśli chodzi o same protesty wszystko na opak, ale to tylko potwierdza, iż zależy kto, co ogląda i czym się karmi.
– Gdy chodzi o Twoje epitety pod moim adresem („miłośnik nazioli“), wypraszam sobie i proszę mi nie imputować takich postaw, bo jestem zdecydowanym przeciwnikiem nazistów, faszystów, komunistów itp. ideologii i systemów przestępczych, tak samo jak antify, którą należałoby zdelegalizować. Co innego chyba mają w głowie prostestujący, używając nazistowskiej stylistyki. Być może nawet nie mają świadomości co one oznaczają (jak już wcześniej wspomniałem, że uczestniczący w proteście małe dziewczynki – z pewnością nie wiedziały co i po co protestują, przynajmniej same nie umiały powiedzieć). Wielu ludzi jest zmanipulowanych, bo w tych demostracjach chodzi nie o dobro człowieka (kobiet, dzieci), lecz o obalenie rządu.
– Po następne, w jakiej Ty galaktyce żyjesz, że nie widzisz wandalizmu i profanacji, których się dokonuje obecnie? Osobiście się temu kategorycznie sprzeciwiam.
– A propos mowy nienawiści, jeśli nie są dla Ciebie dostrzegalne transparenty czy wypisywane po pomnikach, kamienicach czy kościołach wulgarne epitety, to proszę uprzejmie sobie poczytać choćby własne komentarze i wpisy ad personam pod niniejszym artykułem, aby zobaczyć kto jak się wyraża.
Kończąc, tę odpowiedź oraz całą dyskusję, której w takiej formie nie zamierzam kontynuować, polecam lekturę nowego iMagazine (szczere gratulacje dla @Moridin:disqus i dla calego iMagTeam) i życzę wszelkiego dobra, pokoju serca oraz zdrowia ducha i ciała!
I jeszcze jedno :), cieszę się, że mamy takie samo myślenie (ufam): miłość, życie, szacunek… oraz, że jesteśmy Polakami i tymi, którym na powyższych wartościach zależy. Ja w każdym razie nie jestem Ci wrogiem. Pomyślności!
1 i 2. W pierwszym punkcie odniosłem się do KK, bo jak ktoś podaje przykłady, które nijak się mają do nauki KK i pisze o “watykanizacji prawa” to ja odpowiadam rzeczowo.
3. “o samobójstwach nastolatkach w ciąży nie wspomnę”. Uważasz to za rzeczowy argument, bo spodziewa się dziecka? Raczej bym przytoczył ich najczęstszy powód <<że została porzucona/zostawiona przez chłopaka sama z tym "problemem">>. Wpisz w wyszukiwarkę a poczytasz sobie wiele takich historii.
4. Ale to właśnie normy prawne mówią o konkretnie o człowieku a nie “niewiadomo czym”. I jeśli mówisz o prawach drugiego człowieka to właśnie mówisz o prawie do życia tego konkretnego człowieka, który ma swoje DNA. Jeśli odmawiamy mu “człowieczeństwa” /pobierając materiał genetyczny każdy genetyk powie “to komórki człowieka/ to jest takie określenie rasizm. i wybacz, ale to nie jest argument religijny.
5. Jeśli ktoś będzie chciał popełnić zabójstwo czy samobójstwo będziesz ingerował czy staniesz obojętnie i powiesz… “to nie moja sprawa”?
O Watykanizacji prawa mówię wyłącznie w tym kontekście że jeżeli wyrok trybunału odkrycia towarzyskiego naczelnika Państwa zostanie opublikowany to będziemy jednym z trzech krajów w europie (obok Watykanu) z takim uregulowaniem prawa do terminacji ciąży
Odwoływanie się do paradygmatów jakiejkolwiek religii przy stanowieniu prawa w państwie świeckim powinno być penalizowane
Natomiast na 3.4 i 5 odpowiem tylko jednym zdaniem bo mógłbym się rozpisać ale ani ja nie przekonam Ciebie ani ty nie przekonasz mnie
Płodu bez głowy nie nazwałbym Człowiekiem a co najwyżej ciałem potencjalnego człowieka. jeśli ktoś będzie chciał “popełnić coś” co będzie legalne a niezgodne z moimi wartościami powiem że to nie moja sprawa uważam że skazywanie kobiety na 9 miesięczną ciąże po to tylko żeby urodzone po podaniu morfiny umarło w męczarniach to nic innego jak tortury zarówno dziecka jak i kobiety ale dopóki owe “tortury” są legalne to. nic mi do tego.
i ostatnia rzecz to że marihuana jest w Polsce nielegalna nie znaczy że nikt jej nie pali.
Jeśli zdelegalizujemy w Polsce aborcje z powodu ciężkiej i nieodwracalnej wady płodu to Kobiety które na to stać wyjadą do Czech albo do Niemiec żeby tam wykonać zabieg a kobiety których na to nie stać będą próbowały wszystkich metod znalezionych w internecie ryzykując zdrowie i życie nie tylko dziecka ale i własne.
Dziwi mnie argument kościoła katolickiego który jednym zdaniem mówi że płód (a może plemnik) to już człowiek a LGBT to nie ludzie a ideologia.
Mieszasz tak dużo rzeczy, ze nie będę już tego próbował prostować. Zwrócę uwagę na jeden tylko fragment:
„ kobieta żyjąca przez kilka miesięcy w przeświadczeniu że urodzi dziecko które albo umrze zaraz po urodzeniu albo w najlepszym wypadku będzie wymagało opieki 24/7 i po jej śmierci trafi do domu pomocy społecznej to taki przejaw humanitaryzmu którego “na pewno” wszyscy chcielibyśmy doświadczyć.”
A przecież zdrowourodzonym zlepkom komórek, które magicznie uzyskują prawa człowieka przy przejściu przez macice, może coś się wydarzyć przykrego i niebezpiecznego w wieku 5 lat. Dziecko może umrzeć w ciągu kilku dni, albo „w najlepszym wypadku będzie wymagało opieki 24/7 i po jej śmierci trafi do domu pomocy społecznej” – takiego argumentu mozemy również użyć w przypadku możliwości aborcji po urodzeniu*/eutanazji. Jaka jest istotna różnica między dwoma sytuacjami? Magicznosc kanału rodnego?
* niektórzy antropolodzy sugerują, żeby przesunąć granice magii do momentu kiedy dziecko zdobędzie samodzielność i pewien ucywilizuje się. Można rzucić okiem choćby na https://medium.com/@postbio/is-post-birth-abortion-wrong-d8071e74d99a
https://jme.bmj.com/content/39/5/261
“Więc poradzą sobie i z agresorem, odmawiającym im prawa do decydowaniu o własnym życiu. Jeśli trzeba siłą i skutecznie.” – nikt nie pozbawia prawa kobiet do decydowania o własnym życiu. Jeżeli ciąża zagraża życiu kobiety można ją usunąć. Proszę nie pisać fałszywie nawet tu. Bo przez takie teksty jest chyba tyle niezrozumienia.
Druga sprawa, że nikt nie pyta faceta co o tym sądzi. Jakby to tylko kobieta mogła decydować.
Trzecia sprawa to te protesty są już typowo polityczne. Pierwszy postulat strajku – obalić rząd.
Aczkolwiek na koniec powiem iż temat jest problematyczny i dyskusyjny.
Wyrazy szacunku dla Autorki.
Dla mnie największą porażką jest fakt, że jedna strona odwołuje się do nauki głoszonej przez Kościół Katolicki a druga strona obarcza winą za zaistniały stan KK /jakby on nagle zmienił swoją naukę w tym temacie/. Zawsze głosił, że aborcja jest złem a życie ma najwyższą wartość. Kto chodził na lekcje religii czy nawet etyki nie może temu zaprzeczyć. Słyszał również, że jeśli zagrożone jest życie matki, to według KK lekarz ma ratować jej życie.
Używajmy argumentów niereligijnych!
1. “Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Każdemu człowiekowi oznacza osobę a naukowcy już dawno odkryli, że w trzecim dniu po zapłodnieniu, gdy wyciągniemy jedną lub dwie komórki możemy poznać m.in. płeć dziecka, grupę krwi i czy będzie dziecko będzie obarczone chorobami dziedzicznymi. To konkretna istota posiadająca swoje własne DNA. Nie można więc mówić, że to ciało matki.
2. Współczuję kobietom i mężczyznom, którzy dowiadują się, że ich dziecko urodzi się chore i lekarze nie mogą w żaden sposób pomóc.
Jednak dostrzegam w ustach niektórych ludzi wykorzystujących te przypadki niekonsekwentność. Z jednej strony mówią, że “po paru godzinach czy dniach i tak te dzieci chore umrą, więc trzeba skrócić cierpienia tym dzieciom”. Z drugiej strony, te same osoby wrzucają na FB zdjęcia zwierząt, które są poranione, cierpiące nawet w stanie agonalnym i proszą o włączenie się do akci zdobywania funduszy, aby się tymi zwierzętami zaopiekować. W tym przypadku nie chcą skrócić tym cierpiącym zwierzętom cierpienia przez uśpienie?
3. Rodzice przeżywają cierpienie, gdy wiedzą, że ich dziecko umrze po narodzeniu to prawda, bo sam znam takich rodziców. Jednak odczuwają również pokój serca, bo przyjęli to życie bez względu na długość życia tego dziecka. Trzeba by było być zwyrodnialcem, aby powiedzieć rodzicom, których dziecko zginęło np. w wypadku samochodowym, aby powiedzieć “szkoda, że wam się to dziecko urodziło, bo teraz musicie przeżywać ból”.
4. Z przykrością zauważam /to moje subiektywne zadanie/, że współczesny człowiek przyzwyczaił się do tego, że ma “święte prawo wyboru” i tak powinno być, ale w hierarchii wartości ta “wolność dokonania wyboru” stawia powyżej “wartości życia”. Widząc człowieka, który w swojej wolności, chce odebrać innemu człowiekowi życie zawsze opowiem się za życiem.
Swoją drogą… nie spodziewałem się, że w portalu internetowym o elektronice, będzie umieszczony artykuł dotyczący etyki.
Polityka wchodzi na serwis technologiczny :(
Co do decyzji TK to polecam świetny komentarz:
https://youtu.be/bWRYjEQPWp8
Zerknij na stopkę na stronie. Bez zmian od wielu wielu lat.
“iMagazine to wyjątkowy na polskim rynku magazyn, który łączy ze sobą lifestyle, podróże i sztukę ze światem technologii.” Dalej nie rozumiem. Czy to zdjęcie wpisu to sztuka? Czy znak pioruna nawołujący do wojny to lifestyle?
https://youtu.be/fj4M0SrEeW0