Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Na złość babci

Na złość babci

16
Dodane: 3 lata temu

Jeśli nie potrafimy pogodzić się z tak niewielkim dyskomfortem, jak założenie na twarz maseczki, to kiepsko widzę przyszłość rasy ludzkiej.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 7/2020


W Polsce zakażeń koronawirusem jest stosunkowo niewiele. Prawdę mówiąc, gdy zaglądam do gazet, to rozczula mnie wyliczanie 15 czy 20 przypadków w poszczególnych regionach. W Anglii umierało więcej osób dziennie, niż w Polsce zmarło od początku epidemii i do tej pory mamy około 1000 nowych przypadków dziennie. Zmarło ponad 50 tysięcy ludzi – potraficie to sobie wyobrazić? 50 tysięcy i to jeszcze nie koniec! Aktualne prognozy mówią, że powinniśmy się spodziewać kolejnych 30 tysięcy, o ile oczywiście pozytywny trend się utrzyma. Prawie słychać ironiczny chichot, gdy mowa o pozytywnych trendach i kolejnych 30 tysiącach skazanych. Czy można było tego uniknąć? Pewnie tak, jednak zarządzanie kryzysowe to przede wszystkim polityka, a ta nigdy nie idzie w parze z interesem obywateli.

Czy wprowadzono jakieś nowe prawo, zwalniające z obowiązku myślenia?

Są rzeczy, których nie powinno się musieć wyjaśniać, jednak najwyraźniej trzeba. Tak przynajmniej wynika z artykułów prasowych, w których dziennikarze twierdzą, że społeczeństwo zostało skonfundowane i nie wie, czy ma nosić maseczki, czy nie. Bo raz im mówią tak, a raz siak. Poza tym każdy ma swoje prawa i nikt mu nie będzie mówił, że ma twarz zasłaniać, nie żyjemy w państwie policyjnym. To ja nieśmiało zapytam: a społeczeństwo to własnego rozumu nie ma? Czy wprowadzono jakieś nowe prawo, zwalniające z obowiązku myślenia? Możliwe, że tak, bo nie jestem na bieżąco. W takim razie wyjaśnię tak, jak dziennikarze nie wyjaśniają, chociaż powinni.

Przede wszystkim nikt nie wie, ile jest w Polsce przypadków. Żeby wiedzieć, trzeba robić testy – dużo, dużo testów. Jeśli testy są dla obywateli niedostępne, to statystyki są, grzecznie mówiąc, do niczego. Internet donosi, że w Polsce wykonuje się około 20 tysięcy testów dziennie. W porównaniu z UK, ze 150 tysiącami dziennie, wypada to raczej blado i można spokojnie założyć, że jeszcze kilka przypadków by się znalazło, tu czy tam.

Gdyby od razu nakazano noszenie maseczek, stałoby się dokładnie to samo, co z makaronem, papierem toaletowym i drożdżami, a lekarze i pielęgniarki musieliby zasłać twarz chusteczkami do nosa.

Kolejną kwestią jest sprawa konfundujących maseczek – nosić, nie nosić, nosić, nie nosić. Tutaj nie ma specjalnej tajemnicy. Noszenie maseczek nie było powszechnie rekomendowane w większości krajów, by zapewnić środki ochronne dla pracowników służby zdrowia. Gdyby od razu nakazano noszenie maseczek, stałoby się dokładnie to samo, co z makaronem, papierem toaletowym i drożdżami, a lekarze i pielęgniarki musieliby zasłać twarz chusteczkami do nosa. Taka już ludzka natura. Czy zaś maseczki zmniejszają ryzyko zarażenia wirusem? Owszem, zmniejszają. Pod warunkiem, że wszyscy je noszą oraz że noszą je prawidłowo, czyli zasłaniając nos i usta.

Dziwi mnie egoistyczna postawa tych, którzy twierdzą, że nie są chorzy, więc nosić niczego na twarzy nie zamierzają. Po pierwsze, skąd wiedzą, że nie są chorzy, skoro testów robi się tyle, co na lekarstwo a ogromna liczba chorych przechodzi zakażenie bezobjawowo? Po drugie, w społeczeństwie obowiązuje zasada wzajemności – ja noszę maseczkę, żeby nie zarazić ciebie, ty nosisz maseczkę, żeby nie zarazić mnie. Jeśli nie wszyscy podporządkowują się takiej logice, to rzeczywiście noszenie czegokolwiek staje się bez sensu. Mam nadzieję, że takim delikwentom, którzy na złość babci odmrożą sobie uszy, plunie ktoś prosto w oko.

Niektórzy twierdzą, że jest bezpiecznie, bo przecież wszystko się otwiera – można iść do fryzjera i do IKEI, więc to całe gadanie o wirusie to para w gwizdek. Otóż guzik prawda. Państwa nie otwierają się dlatego, że jest bezpiecznie, ale dlatego, że nie są w stanie dłużej zapewnić wsparcia zamrożonej gospodarce. Pierwszym odruchem każdego społeczeństwa jest ochrona życia i zdrowia, jednak nawet najlepsze chęci nie wystarczą, jeśli nie ma środków i zasobów, żeby wprowadzić w życie mechanizmy ochronne. Większość europejskich gospodarek osiągnęła poziom krytyczny i muszą pozwolić na otwarcie biznesów – włączając w to nie tylko systemy wewnętrzne, ale również turystykę. To naprawdę nie znaczy, że jest bezpiecznie i można spokojnie pojechać na wakacje do Włoch czy Hiszpanii. Oznacza to tylko, że państwa nie są w stanie nas – obywateli – wspierać. Mogą tylko mocno zacisnąć oczy i mieć nadzieję, że jakoś uda nam się wywinąć.

Gospodarki europejskie nie wytrzymają kolejnej kwarantanny, co do tego nie ma żadnych złudzeń.

W takiej sytuacji musimy zadbać o siebie sami, stosując metody, które są dla nas dostępne – mycie rąk, unikanie niepotrzebnego odwiedzania miejsc publicznych i… noszenie maseczek.

Gospodarki europejskie nie wytrzymają kolejnej kwarantanny, co do tego nie ma żadnych złudzeń. Jeśli więc liczba zakażeń zacznie znowu wzrastać, nie będą miały innego wyboru, jak pozwolić działać mechanizmowi doboru naturalnego – lepiej dostosowane osobniki przetrwają, reszta – no cóż. Będziemy wtedy tłumaczyć się, że honor nam nie pozwolił zakrywać twarzy i że koledzy się z nas śmiali? Każdy przyzna, że brzmi to po prostu idiotycznie.

Wiadomo, że nasi przodkowie dzielili się na tych, którzy uciekali na widok patyka podobnego do węża i tych niedowiarków, którzy musieli na węża nadepnąć, żeby w niego uwierzyć. Zgadnijcie, czyimi potomkami jesteśmy?

Miejmy nadzieję, że następnym razem zareagujemy tak, jak powinniśmy (…)

Założenie maseczki w miejscu publicznym to naprawdę niewielki dyskomfort i jedna z niewielu rzeczy, które możemy zrobić, żeby odzyskać nieco kontroli nad sytuacją. Chociażby po to, żeby móc ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszej rodzinie i bliskim.

W zasadzie powinniśmy się cieszyć, że to koronawirus, a nie ebola, bo pandemia jasno pokazała, że najsłabszym ogniwem w instytucji państwa są wcale nie rządzący, ale obywatele. Miejmy nadzieję, że następnym razem zareagujemy tak, jak powinniśmy – z poszanowaniem nie tylko dla własnego zdrowa, ale również bezpieczeństwa wszystkich wokół nas.

Bo że będzie następny raz, to pewne.

Kinga Ochendowska

NAMAS'CRAY  The crazy in me recognizes and honors the crazy in you. Jestem sztuczną inteligencją i makowym dinozaurem. Używałam sprzętu Apple zanim to stało się modne. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią psów. Za to wierzę psom, które nie lubią ludzi.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 16

iMagazine to wyjątkowy na polskim rynku magazyn, który łączy ze sobą lifestyle, podróże i sztukę ze światem technologii.

Właśnie widziałem w poprzednim artykule. Wyjątkowo pani redaktor wyzywała społeczeństwo.

W tym zresztą również obraża się społeczeństwo, cytuje: “To ja nieśmiało zapytam: a społeczeństwo to własnego rozumu nie ma? Czy wprowadzono jakieś nowe prawo, zwalniające z obowiązku myślenia?” Czyli społeczeństwo jest głupie? Dobrze że nie jest napisane że “debile”. Albo inny cytat: “Jeśli nie wszyscy podporządkowują się takiej logice, to rzeczywiście noszenie czegokolwiek staje się bez sensu. Mam nadzieję, że takim delikwentom, którzy na złość babci odmrożą sobie uszy, plunie ktoś prosto w oko.” Czyżby to nawoływanie do złamania prawa? Dziwie się że jeszcze Etyka Dziennikarska sie na ten temat nie wypowiedziała.

Jedni o pluciu w oko… A inni…

Wideo na YouTube, zatytułowane
„Koronawirus w Polsce.
“U nas leżą sini pacjenci, a tu wychodzą pajace i mówią, że COVID-u nie ma”
prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu w rozmowie z Sekielskim
(wideo od 14 minuty 50 sekundy https://youtu.be/1mpjpc0gVEs?t=889 )

Proszę posłuchać, szczególnie o kamieniach…

Dokąd to zmierza?

Czekamy na kolejny artykuł o maseczkach i koronawirusie na iMagazine. To będzie już 6? Czy 7? A może pani redaktor ma problem natury psychicznej z koronawirusem i opisuje swoje emocje na portalu technologicznym?

Ponownie przypominam:

iMagazine to wyjątkowy na polskim rynku magazyn, który łączy ze sobą lifestyle, podróże i sztukę ze światem technologii.

Bardzo lubię to, że iMagazine nie jest tylko technologiczny. Wchodzę tu codziennie, bez rssa, sm, przypominajek. W chromie w skrótach mam to jako najwyższą kartę. Fajnie, że czasem jest felieton, bo felietony budzą emocje. Uwielbiałem też fotograficzno-tekstowe relacje z podróży. Branża moto? Rewelacja! Info z placu boju producentów telewizorów? Jak najbardziej. Cenię Was przede wszystkim za tę różnorodność :) Jednak pani Kinga ma dość… jednoznaczny pogląd. Pod poprzednim tekstem wyłączyliście komentarze za merytorykę, ale to autorka na pierwszym planie wyzywała społeczeństwo od debili (już pominę fakt, że nazywanie kogoś debilem to wyśmiewanie niepełnosprawności, a tak nie przystoi). Jako stały czytelnik, składam prośbę na ręce redakcji — powróćcie do różnorodności na tę końcówkę roku. Wciąż jest o czym pisać (chociażby pojawienie się Aqara M2 w wersji EU, etc). Mamy obecnie tak strute społeczeństwo, tak politycznie podzielone, sam covid też nie odpuszcza — odpuśćcie chociaż Wy. Bądźcie jak zawsze zieloną plamą przyjemnego dziennikarstwa na mapie artykułów strutych jadem, krzykami i clikbaitowością. Warto dać się pani Kindze wypowiedzieć, ale siedem starannie przedrukowanych felietonów z rzędu wyczerpało nawet moją odporność na tego typu treści.

Obecnie skupiamy się na wydanie na dniach styczniowego wydania iMagazine, stąd brak czasu w ograniczonym przez okres świąteczny składzie na pisanie na bieżące tematy.

Teraz już wiemy, maseczki przed niczym nie zabezpieczają, tak jak nie zbaezpieczyły karnych i posłusznych społeczeństw. Wyniki, chodzi ośmiertelność, nie potwierdzenia zakażeń bo to słusznie zauważyła Pani Redaktor zależy od ilości testów, wracając do ad rem, śmiertelność na 1 mln mieszkańców jest podobna w społeczeństwach, które nosiły maseczki jak i w tych, które nie za bardzo karnie się do tego stosowały. Lockdowny były skuteczne tylko jeżeli były ostre i trwały powyżej 6 tygodni, inne na krótko hamowały rozwój zakażalności. I na końiec, pytanie retoryczne, czy 600-700 przypadków śmiertelnych na 1 mln uzasadnia paraliż służby zdrowia skutkujący w Polsce ponad 30 000 przypadków śmiertelnych ponad średnią statystyczną z lat poprzednich- podkreślam rekord, największa śmiertelność od drugiej wojny światowej! Czy zniszczone segmenty gospodarki takie jak; turystyka, hotelarstwo, fitness, branża restauracyjna, eventowa inne to adekwatna cena do zagrożenia, którym ewidentne był covid-19? Teraz jak ponad 40% społeczeństwa polskiego miało kontakt z wirusem (w 80-90% bezobjawowo lub skopmpo objawowo przechodząc zakażeńie/chorobę) czy podjęte środki były adekwatne do zagrożenia? Łatwo te pytania stawiać dziś w oparciu o doświadczenie, czy jednak nie powinno się ich powstawić by wyhamować to szaleństwo? I pisze to Was ozdrowieniec, osoba która dosyć ciężko przeszła zakażenie, pomimo, że zachowywała dystans, myła kilkadziesiąt razy dziennie ręce i nosiła maseczkę ( w nadziei, że uchroni się przed śmiercionośnym wirusem). Podsumowanie, maseczka nie chroni wystarczająco, dystans też jak funkcjonujesz zostanie naruszony, a częste mycie rąk owszem chroni przed patogenami, ale nie przed tym bo ten przenosi się drogą kropelkową, która powoduje ponad 90% zakażeń. Nie dajmy się zwariować, z tym wirusem da się żyć, owszem groźny dla znikomej części społeczeństwa dla najstarszych i obciążonych innymi chorobami. Na zawał serca, nowotwory, udary umiera wielokrotnie więcej osób niż na skutki zakażenia. Jeszcze raz, nie daj,y się zwariować i indykrynować.

Pani Kingo, współczuje pani, szczerze! Gdy mam ochotę poczytać wywodów specjalistów od wszystkiego i od niczego, wchodzę sobie na pudełka. Tam jest wielu takich, którym się wydaje ze mogą kreować rzeczywistość na nowo! Czasami warto krytycznie spojrzeć na to na czym się znamy !!! Żegnam się z pania, żegnam się rownież z imagazine!!!