Zaufanie, czyli narzędzie do lepszej produktywności w zespole
Michał Szafrański napisał dwa lata temu książkę o swojej drodze blogera: „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”. Ja na potrzeby tego tekstu sparafrazowałem ten tytuł, gdyż zaufanie jest podstawą pracy zespołowej i jest tym, co powoduje, że współpraca zespołowa w mojej firmie Nozbe jest tak owocna. Dzięki zaufaniu, jakim się darzymy, przez cały sierpień nie pracowałem „w firmie”, tylko skupiłem się na pisaniu książki „#NoOffice”, o czym wspominałem w zeszłomiesięcznym wydaniu iMaga.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2020
Zaufanie jest dobre, ale czy kontrola nie jest lepsza? Nie!
W świecie biznesu panuje przekonanie, że:
„Zaufanie jest dobre, ale kontrola jest lepsza”.
Tak się już utarło. Ufaj, ale sprawdzaj.
I ja się po części z tym zgadzam: trzeba sprawdzać! Ale nie w celu kontrolowania pracy, ale aby pomagać w osiąganiu celów. Ale o tym za chwilę.
Dlatego proponuję zmianę powyższego powiedzenia na:
„Kontrola jest dobra, ale zaufanie jest znacznie lepsze!”.
Po pierwsze: ufam, że ktoś wykona dobrą robotę
Jeśli pracujemy w zespole profesjonalistów, bazujemy właśnie na zaufaniu do ich kompetencji. Do tego, że wiedzą, co robią, a jeśli nawet nie do końca są pewni wszystkiego, umieją uzyskać niezbędne informacje.
Dlatego tak ważne jest zatrudnianie ludzi lepszych od siebie!
Kiedy zacząłem budowanie zespołu Nozbe, byłem od wszystkiego, więc, aby zbudować zespół, musiałem stopniowo zacząć się zwalniać z kolejnych funkcji.
Zauważyłem, że jestem dobrym programistą-samoukiem, ale potrzebuję kogoś znacznie lepszego, jeśli Nozbe ma faktycznie odnieść sukces. Zatrudniłem Tomka, obecnie CTO Nozbe, i od tego czasu każdy z programistów, jakich mamy w Nozbe, koduje znacznie lepiej ode mnie. Szczerze mówiąc, nie pozwalają mi w ogóle kodować… Z czasem tak samo działo się z pozostałymi aspektami mojego początkowego zakresu pracy. Na przykład pisanie tekstów. Dzięki ponad dziesięcioletniemu doświadczeniu z felietonami do iMagazine i tak wolę, aby te słowa przed wysłaniem do redakcji sprawdziła jeszcze Magda, która lepiej niż ja radzi sobie z interpunkcją i stylistyką języka polskiego.
Praca ze specjalistami świetnymi w tym, co robią, to właśnie praca oparta na zaufaniu. Kiedy powierzymy im konkretne zadania, wiadomo, że wykonają je dobrze; z dużym prawdopodobieństwem znacznie lepiej niż sami byśmy to zrobili.
Ponieważ wiele osób głębiej wierzy w kontrolę niż w zaufanie, na świecie jest tylu mikromenedżerow, sprawdzających wszystko i wszystkich, nieufających nikomu. Takie podejście nie jest korzystne ani dla nich samych, ani ich podwładnych, ani dla skuteczności pracy, której efekty będą ostatecznie gorsze, niż mogłyby być.
Po drugie: ufam w skuteczność dobrej informacji zwrotnej
Jeśli ufamy, że współpracownicy dobrze wywiążą się z obowiązków, to przekazywanie informacji zwrotnej staje się znacznie przyjemniejsze. Jest po prostu częścią kultury organizacji. Tym, co zawsze robimy.
Ostatnio próbuję vlogować („Michael’s Team Productivity Show”) i pierwsze odcinki vloga montowałem sam. Dwoma kolejnymi zajął się Marco, który odpowiada w Nozbe za treści wideo. Są oczywiście znacznie lepiej przygotowane. Dlaczego? Ponieważ Marco lepiej zna się na montażu, ale także dlatego, że dostał ode mnie dużo informacji na temat tego, co jest ważne, co nie, co chciałbym podkreślić itd.
I to działa w obie strony! On także dał mi dużo wskazówek odnośnie do tego, jak powinienem nagrywać vloga w przyszłości, aby lepiej się go słuchało i oglądało. Uwaga! Jako że zadanie dotyczące vloga było w projekcie w Nozbe Teams, do którego dostęp ma cały zespół, kilka innych osób też dopisało porady i opinie w komentarzach.
Po trzecie: ufam, że ludzie chcą sobie pomagać
Kiedy pracujemy w klimacie zaufania, rolą szefa przestaje być kontrolowanie innych, „szukanie haków” na ludzi albo dziury w całym.
Szef ma być „do usług”.
Tak jest. Szef ma służyć członkom swego zespołu, aby jak najłatwiej im się pracowało. Ma im torować drogę rozwoju zawodowego. To zaowocuje lepszymi wynikami firmy. A przecież o to chodzi, prawda?
Na Amazon Prime dostępny jest serial o lekarzach pt. „New Amsterdam”, w którym główną postacią jest szef szpitala. Kiedy ktoś się do niego zwraca – niezależnie czy jest to inny lekarz, pielęgniarka czy woźny, on od razu zadaje pytanie: „How can I help?”, czyli „Jak mogę pomóc?”. Taki powinien być każdy szef i menedżer!
Po czwarte: ufam ludziom, że pracują
Podczas panującej pandemii koronawirusa wiele firm musiało po raz pierwszy spróbować pracy zdalnej. I to w ekstremalnych warunkach: z dziećmi i innymi domownikami u boku, w mieszkaniach nieprzygotowanych do obecności i aktywnej pracy i nauki tylu osób naraz.
Od zawsze pracuję zdalnie i z ciekawości pytałem wielu właścicieli firm i liderów zespołów, jak ta zmiana u nich przebiegła. Chciałem wiedzieć, jak sobie radzili i co ich najbardziej zaskoczyło.
I wiecie co? Zaskoczeniem było to, że ludzie w ogóle pracowali. I do tego wcale nie mniej niż w stacjonarnym biurze.
Dzięki mojemu zespołowi Nozbe, który pracuje w modelu zdalnym, wiedziałem to już od dawna. Ludzie pracujący z domu pracują nie mniej, ale wręcz więcej! Niektórych członków muszę siłą przeganiać sprzed monitorów, aby się nie przepracowali i nie wypalili. Wielu pracownikom zdalnym należy aktywnie pomagać w pilnowaniu równowagi między pracą a życiem prywatnym.
Dlatego trzeba ufać sobie wzajemnie, że pracujemy wspólnie i tyle, ile trzeba. Gwarantuję, że kiedy w zespole pojawi się osoba niegodna zaufania, bardzo szybko wyjdzie to na jaw. Będzie to widać po efektach jej pracy. Takie osoby trzeba z zespołu szybko wykluczyć, ponieważ w zaufaniu pracuje się po prostu lepiej!
Nie jestem fanem obligatoryjnych, sztywnych godzin pracy. Przyjęło się, że pracujemy od 9 do 17, prawda? Ale dlaczego? Dlaczego nie dajemy sobie i innym możliwości dostosowania godzin pracy do trybu życia? Dlaczego nie mamy zaufania do siebie nawzajem? Skoro umówiliśmy się na 40 godzin pracy tygodniowo, to każdy powinien móc je dostosować do siebie, swojej rodziny, potrzeb i tego, jak i kiedy pracuje mu się najlepiej.
Po piąte… jest jeszcze kredyt zaufania
Zaufanie nie kształtuje się automatycznie. Trzeba zbudować w zespole kulturę zaufania i robić to od samej góry – od szefa począwszy. W takich warunkach ludzie zaczynają dawać sobie kredyt zaufania – im dłużej się znają, tym bardziej sobie ufają. Dzięki temu są w stanie wybaczyć, kiedy komuś powinie się noga. Nikt nie jest doskonały, potknięcia się zdarzają, ale gdy istnieje kredyt zaufania, prawie wszystko można wybaczyć.
Gorzej jest, kiedy ktoś nawala, świadomie robiąc coś nie tak. Wtedy kredyt zaufania znika i dalsza współpraca jest już praktycznie niemożliwa. Szkoda.
Zaufanie to po prostu podstawa!
Wracając do pracy po wakacjach, spróbujmy w naszych firmach i zespołach budować klimat zaufania. Dajmy sobie ten kredyt. Zaufajmy, że ludzie pracują, że zrobią świetną robotę, że odpowiedzą na nasze komentarze w zadaniach, że dadzą nam wartościową informację zwrotną. Wyjdźmy z założenia, że każdemu można zaufać. W większości przypadków się nie zawiedziemy.
Odkryjemy, że aby pracować produktywnie, trzeba umieć zaufać, ale i być godnym zaufania.
A teraz wracam do pisania książki „#NoOffice”, bo w końcu i Ty, Drogi Czytelniku, i cały mój zespół Nozbe zaufaliście, że ją ukończę, że będzie świetna i pomoże w ogarnięciu nowej rzeczywistości, w której jedynym lub najlepszym rozwiązaniem jest praca zdalna. A ona wymaga przecież szczególnego zaufania.