Widzisz „M”, myślisz…
Gdyby chodziło o branżę gastro, odpowiedź byłaby dość oczywista. Ale nie to mam dziś na myśli. Przed nami 2021 – rok pod znakiem solidnego pokazu mocy w wykonaniu Apple i układów Apple Silicon. Rok, który przyniesie także wiele zmian wizualnych w nadgryzionych maszynach, na które czekamy już ładnych parę lat.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2021
Moc
W pierwszym kwartale 2021 roku spodziewamy się, standardowo, konferencji produktowej Apple, na której powinniśmy zobaczyć nowe iPady Pro (w końcu, bo czekam na wymianę mojego komputera mobilnego już cztery lata), z układami A14X. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, iż zobaczymy także nowe, 14- i 16-calowe MacBooki Pro z procesorami M1Z lub M2. Procesory te mają być jeszcze wydajniejsze niż układy M1, które trafiły do MacBooków Air i Maca Mini. Oczywiście, MacBook Pro także taki procesor otrzymał na jesieni ubiegłego roku, ale oczekiwania rynku profesjonalistów, którzy potrzebują wydajności dodatkowej karty graficznej, pozostają niezmienne. Osobiście spodziewam się tutaj debiutu jednej nowej maszyny z nowym układem, który będzie wspierał zewnętrzną kartę graficzną i stawiam na odświeżonego, 16-calowego MacBooka Pro. Być może pojawi się ona w kolorze głębokiej czerni.
Drugi i trzeci kwartał (czyli okres, w którym odbędzie się WWDC 2021 – raczej ponownie w formie zdalnej, ponieważ pracownicy Apple nie wracają do Apple Park aż do czerwca 2021 roku) to czas na debiut nowych iMaców. I tutaj spodziewam się sporej rewolucji. Przede wszystkim to do nich muszą trafić nowe, jeszcze silniejsze procesory M2 oraz (mam nadzieję) całkowicie przebudowana konstrukcja matrycy i ekrany, które znamy z monitorów Pro Display XDR. Najbardziej oczekiwana zmiana dotyczy oczywiście przeprojektowania konstrukcji iMaców. Obecny design (choć uniwersalny), odbiega od standardów, które panują dziś w pozostałych urządzeniach Apple. Zwłaszcza w kontekście szerokich ramek wokół matrycy. To musi się zmienić i spodziewam się, że nowe iMaki będą dziełami sztuki, które elektronika użytkowa (ponownie) zapamięta na lata. Z pewnością zmieni się także przekątna obu matryc. Model 21-calowy (niemający racji bytu w 2020 roku) powinien zostać zastąpiony ekranem o przekątnej 24 lub 27 cali. Pojawić ma się także nowy, 32-calowy model, na który bardzo czekam.
Ostatni kwartał 2021 roku to czas na debiut Maca Pro. Jestem niesamowicie ciekawy tego, o ile Apple będzie w stanie odskoczyć mocą od poprzeczki, którą samo zawiesiło bardzo wysoko. Mac Pro z obecnymi układami Intel już dziś nie ma sobie równych na rynku konsumenckim, więc jeśli Apple walczy samo ze sobą, to nie ma właściwie mowy o limitach. Spodziewam się, że Mac Pro z układami Apple Silicon odskoczy rynkowi PC tak bardzo, że na dogonienie go potrzeba będzie minimum pięciu lat. Obecnie nie żyjemy w czasie, w którym dwuletni sprzęt był już mocno przestarzały. Za to jesteśmy w momencie, w którym to Apple na nowo definiuje rynek procesorów. Zanim reszta pójdzie w ich ślady (pomijając fakt, iż nigdy nie będzie możliwe skopiowanie ich przewagi, ze względu na ekosystem oprogramowania i sprzętu), minie sporo czasu.
Apple Watch Series 7
W 2021 roku czeka nas także zmiana konstrukcji zegarków Apple Watch. Niektórzy spodziewają się odświeżonego designu, który bardziej będzie przypominał kształtem kanciaste bryły nowych iPhone’ów czy iPadów Pro. Ja jestem daleki od takich myśli. Osobiście uważam, że Apple zrezygnuje w Series 7 z fizycznego przycisku, pozostawiając tylko cyfrową koronę i stawiając na dotyk. Jest szansa, że tytan zastąpi wersję aluminiową, przy niezmienionym pułapie cenowym, oraz pojawi się nowy rodzaj stali i wróci ceramika. Jeśli chodzi o kształt, spodziewam się okrągłego modelu oraz mniejszej opaski fitnessowej od Apple, która uzupełni ekosystem usługi Fitness+.
Jeśli rozważacie zakup Apple Watch – nie musicie czekać. Dlaczego? Powód jest taki jak zwykle. Zmieniony wygląd to także nowe problemy wieku dziecięcego, które może mieć pierwsza generacja. Jeśli Apple dodatkowo postanowi zmienić złącze pasków (do czego po 7 generacjach ma absolutne prawo, z biznesowego punktu widzenia) – korzyści wyboru jednego z modeli aktualnej Series 6 są oczywiste. Spodziewam się także, że wszystkie modele Apple Watch Series 7 mogą być sprzedawane bez paska w zestawie (kolejne cięcia związane z łańcuchem dostaw i redukcją śladu węglowego, w rozumieniu Apple oczywiście). Wielkość opakowań zmniejszyłaby się wówczas o jakieś 70%, cena pozostała bez zmian, a Apple zarobiłoby więcej. Oczywiście, zbliżając się do neutralności ekologicznej (ponownie – w ich rozumieniu). Tak – takie czasy nadejdą.
Przed nami naprawdę ciekawy rok, który odciśnie swoje piętno na całej branży elektroniki użytkowej, a już na pewno na rynku komputerów, choć chyba uprawnione jest zadanie sobie pytania: Co dziś komputerem nie jest?