Kilka mitów o słuchaniu muzyki
Przyznam się, że nasza obecna sytuacja nie pomaga mi w wymyślaniu tematów do kolejnych tekstów, jednak ostatnio coś mnie natchnęło i pomyślałem, czy nie byłoby dobrze podzielić się po prostu swoimi doświadczeniami? W ten sposób powstał pomysł na ten tekst, w którym opowiem Wam o kilku przekonaniach, które miałem lub z którymi miałem styczność, a które nie do końca okazały się prawdziwe. W końcu słuchanie muzyki wśród jej audiofilskich fanów obrosło milionem mitów.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2021
1. To, z jakich kabli korzystasz, ma znaczenie
Może Was to zaskoczy, ale to, jakich kabli używacie w swoim Hi-Fi, nie ma znaczenia. Przerobiłem kable tanie z elektromarketów, testowałem też kable bardzo drogie – finalnie znaczenie miało dobre ekranowanie, natomiast nie jest to w żaden sposób powiązane z ceną kabli, dlatego, jeśli zastanawiacie się, jaki sprzęt kupić i brakuje Wam kilku stówek do wymarzonego wzmacniacza, a macie w koszyku kable za 2 tys. zł, odpuśćcie i kupcie coś totalnie przeciętnego. Szczerze mówiąc, nie musicie nawet kupować kabli z tzw. banana plugs. Serio, to wszystko nie ma znaczenia.
2. Cena wzmacniacza decyduje o tym, czy dobrej jakości muzyka zabrzmi po prostu dobrze
To kolejne rozczarowanie, ale nie, cena sprzętu nie ma również znaczenia w kontekście przyjemności i naszego wymarzonego brzmienia. Oczywiście wzmacniacz za 1 tys. zł zabrzmi gorzej od sprzętu za 2–3 tys., ale szczerze: myślę, że większe znaczenie od jego wartości ma to, czy sprzęt Wam się podoba, czy dobrze się Wam z niego korzysta, etc.
Najgorsze, co możemy zrobić przy słuchaniu muzyki, to patrzeć na specyfikację, zapominając przy tym o prostej przyjemności ze słuchania.
Nie mam obecnie sprzętu low ani hi-end, natomiast mam wzmacniacz, który po prostu sprawia, że lubię słuchać muzyki, a to jest dużo więcej warte od zwykłych liczb stojących za jego ceną.
3. Tylko winyl, tylko drogi gramofon
Tutaj sprawa nie jest prosta – ale już o tym kiedyś pisałem na łamach iMagazine – najlepszym nośnikiem jest… nośnik cyfrowy. Czy sprawia najwięcej frajdy? Zdecydowanie nie, dlatego słuchajcie z tego, z czego chcecie. Fakty mówią natomiast jasno: cyfrowy, bezstratny zapis z CD, DSD, czy innego rodzaju nośników jest nie do pobicia. Nie zmieni tego nawet gramofon w cenie używanego passata. Po prostu takie są fakty, co innego z indywidualnym odbiorem – ja po prostu bardziej lubię słuchać muzyki z winyla, z którym wiążę się kolejny mit.
4. Słuchanie muzyki z winyla wcale nie jest niewygodne
Jest strasznie niewygodne, jest strasznie wkurzające i szczerze mówiąc: czasami zakrawa o bycie masochistą. Może nim jestem, bo bardzo to lubię, ale przynajmniej tego nie ukrywam. Muzyki głównie słucham ze streamingu, nie wyobrażam sobie w trakcie pracy podchodzić co 20 min do odtwarzacza, by zmienić stronę, z której leci moja muzyka.
5. Stary sprzęt był dobry, a nowy jest słaby
No po prostu nie. Stary sprzęt był po prostu inny, wiążą się z nim często jakieś nostalgiczne uczucia czy też historie, natomiast nie był lepszy. Nie dajcie sobie tego wmówić, nie dajmy sobie, proszę, wmówić, że postęp technologiczny to coś złego i jakiś zwyczajny wymysł, który ma na celu pogorszyć jakość naszego życia. Szczerze, nie wyobrażam sobie korzystać ze sprzętu, który nie był projektowany z myślą o: połączeniu z usługami streamingowymi, energooszczędności, zajmowaniu jak najmniejszej przestrzeni.
Pamiętam wieżę Hi-Fi mojego ojca i nie wyobrażam sobie tego w dzisiejszym domu czy też mieszkaniu.
6. Jak chcesz mieć dobre brzmienie, to pianka na tę ścianę, tam dywan, a tu na suficie powieś to albo tamto
To już chyba kolejny audiofilski przesąd, w którym oczywiście jest trochę prawdy, natomiast prowadzi on w prosty sposób do spędzenia setek godzin na planowaniu przestrzeni, kilku tysiącach złotych w kieszeni mniej, by potem finalnie zasiąść i odpalić swoją ulubioną płytę ze Spotify.
Myślę, że realnie patrząc na ten temat, warto nie mieć gołych ścian i gołej podłogi, tak by zminimalizować echo. Jak to można zrobić, nie odklejając się przy tym od powierzchni naszego globu? Postawić regał z książkami, powiesić obraz lub ramkę z plakatem – po prostu trzeba w tej przestrzeni żyć.
Słuchałem muzyki w wielu pomieszczeniach, ale najlepiej słucha mi się jej w domu, gdzie nie mam idealnych warunków – wniosek jest jeden. Na to, jak odbieramy naszą muzykę, ma większy wpływ to, jak komfortowo się czujemy w danym miejscu, niż to, jak dobrze wygłuszone jest to pomieszczenie. Pamiętajcie: cisza też potrafi czasem zaboleć.
Wniosek z tego wszystkiego płynie jeden: warto słuchać muzyki tak, by sprawiało nam to przyjemność. Na serio, nic mądrzejszego nie jestem w stanie na ten temat powiedzieć. Przerost formy nad treścią jest czasem gorszy od jej braku. Po prostu lepiej jest słuchać jakkolwiek, niż koncentrować się na tym, jak to zabrzmi. A zabrzmi tak, jak tego chcecie – wtedy i tylko wtedy, gdy będzie w tym luz i miłość do muzyki.
Komentarze: 7
ups…fajnie jest wsadzać kij w mrowisko ale żeby aż tak ? Wystarczyło powiedzieć : jeśli jesteś przeciętnym słuchaczem muzyki wystarczy przestrzeganie przeciętnych zasad słuchania muzyki ;). Z audiofilem z prawdziwego zdarzenia….nie pogadasz w ten sposób. Ktoś kto odróżnia g od d w środku utworu nie będzie z Tobą nawet rozmawiał o tym co napisałeś. Co do kabli i nagłośnienia to tu wchodzisz w polemikę z fizyką a tej się nie da oszukać ;). Ogólnie..napisałeś żeby powkurwiac i wywołać dyskusję…no to masz komentarz w prezencie mimo, że nie jest to warte mojego czasu i czuję stratę ;(.
Pisanie o tym, iż wszystkie kable są w gruncie rzeczy takie same to świadectwo delikatnie mówiąc braku wiedzy w temacie. I aby było jasne: nie mam tu na myśli połączeń o wartości samochodu, itp. Nie trzeba być audiofilem, aby wiedzieć, że najtańszy przewód z marketu NIE ZAGRA jak średniej klasy kabel, ale z wyższej półki. Proponuję autorowi, aby zanim coś napisze w pierwszej kolejności trochę się doedukował. Jeśli zaś miał on (autor) możliwość posłuchać muzyki na obu rodzajach połączeń (gorszych i lepszych) i nie słyszy różnicy, cóż… może nie warto pisać w takiej sytuacji o słuchaniu muzyki?
Dlatego stary sprzęt Technics czy NAD, MARANTZ, Denon itp, są w wysokich cenach. Ten sprzęt, mowa o stereo, udowodnił co jest wart. Teraz produkuje się masówkę. Dawniej dobry sprzęt audio kosztował pół roczną pensje. Brzmienie ma ogromne znaczenie, dobór głośników oraz akustyka pomieszczenie. Płyty winylowe są zapisywane w specyficzny sposób wg krzywej RIAA. Płyta winylowa ma ograniczenia mechaniczne, i właśnie dlatego brzmi naturalnie, ponieważ każdy dźwięk w naturze również podlega ograniczeniom mechanicznym. Też zarazem jest z innymi dźwiękami. Dlatego winyl jest dla nas bardziej przyjazny. Ponadto oddaje klimat tamtych lat, szczególnie gdy odtwarzamy stara muzykę. Sam z reanimowałem gramofon, polskiej produkcji Fonica GS500, był to gramofon oparty na napędzie firmy Torens z prostym ramieniem, regulacja nacisku igły oraz antyskating, dla tych co nie wiedzą, to jest zapobieganie przeciąganiu do sąsiednich ścieżek. Gramofon stylistycznie jest upodobniony do zestawu wieżowego DIORA SSL500, która była produkowana w tamtym czasie, mam do dziś z sentymentu, i w pełni sprawne. Założyłem dobrą igle, nowe paski, posmarować łożyska i kupić pre amp RIAA, by podłączyć do wzmacniacza Yamaha. Królem brzmienia jest NAD 2030, zreszta polecam kanał na YT Reduktor Szumu.
Najlepiej to z dobrym humorem i do tego na każdym możliwym sprzęcie, niektórym starczają zwykłe słuchawki i telefon, a reszta to potrzebuje gramofonu, amplitunera i dobrych kolumn. Jedno i drugie jest git opcją, ale 1 jest łatwe, a drugie trudniejsze. Trzeba pytac i gadac z ludźmi co się znają, mi pomogli panowie z top hifi koło metro wierzbno w Warszawie.
Nawet nie wiedziałem, że w Warszawie jest inny salon niż na markach haha :) Mogę wam zagwarantować, że w tym salonie znajdziecie odpowiedzi na wsyzstkie audiofilskie pytania.
Podbijam. Znają się na rzeczy panowie.
winyl spoko ale kiedy ma się forse na płyty, tak to ze wszystkiego można puszczac. Polecam gramofony teac, są dobre i tanie