Miara sukcesu
iPhone’a SE drugiej generacji kliknęłam bez zastanowienia. Miarą sukcesu nie jest to, czy telefon ma większy ekran i lepszy aparat, ale to, że użytkownicy chcą go kupować.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2020
Myślę, że wszyscy już wiedzą, że nie kupuję niepotrzebnego sprzętu. Mój iPhone 7 od dawna prosił się o upgrade, ale gdy odwiedzałam stoiska Apple, czułam, że nowe telefony nie są dla mnie. Były śliczne, jak to Apple, ale za każdym razem nieco cięższe i nieco większe. Lata użytkowania smartfona zweryfikowały moje potrzeby – najlepiej czuję się z niewielkim telefonem, który swobodnie chowam do kieszeni. Wolę zainwestować w tablet albo laptop niż w duży telefon, bo tego ostatniego i tak używam głównie do udostępniania internetu oraz słuchania książek i podcastów, a w takiej sytuacji najlepiej jak jest niewielki i nie rozciąga kieszeni. Nie przeszkadza mi również brak FaceID, natomiast irytuje brak fizycznego przycisku. W moim Huawei, z większym ekranem i bez przycisku, ten element wywołuje wieczną frustrację. Prawie zdecydowałam się na iPhone’a 11 Pro, trochę z przekory, bo skoro już ma być duży, to niech będzie naprawdę duży, a trochę przez piękny zielony kolor. Ciągle odraczałam zakup, mając nadzieję, że w iPhonie 12 wprowadzą design z iPada Pro i może to mnie w końcu jakoś przekona. I wtedy pojawił się iPhone SE.
(…) dla tych, którzy znają swoje potrzeby i mają ugruntowane preferencje, nowy SE jest manną z nieba.
Dawno nie odczuwałam takiej ekscytacji, jak wtedy, gdy otworzyłam Apple Store i przeczytałam specyfikację. Oto Apple w końcu wypuściło mój nowy telefon – taki sam jak stary, za to z najnowszym chipem, w cenie, o której nawet wstyd wspominać, a do tego procent ze sprzedaży product (RED) wspiera globalny fundusz walki z Covid-19. Nie ma się nad czym zastanawiać.
Nie będę rozpisywać się nad techniczną specyfikacją, redakcyjni koledzy przeprowadzili już testy i opublikowali opinie, które są raczej przychylne. Oczywiście widziałam głosy, że ten model nie zdobędzie wielkiej popularności przez starszą konstrukcję, ale śmiem się z nimi nie zgodzić. Dla ludzi żyjących technologią konstrukcja i mniejszy ekran są dużymi minusami. Natomiast dla tych, którzy znają swoje potrzeby i mają ugruntowane preferencje, nowy SE jest manną z nieba. U mnie manna spłynęła podwójnie, bo kupiliśmy dwa – czarny i product (RED), kończąc tym samym upgrade wszystkich domowych telefonów.
Warto też wspomnieć o genialnym posunięciu Apple w zakresie cenowego pozycjonowania iPhone’a SE. Półka cenowa, w porównaniu z oferowanym hardware, jest niezwykle intrygująca, zwłaszcza w czasach pandemii, gdy ludzie ostrożniej planują swoje zakupy. 2000 zł to cena, która w przypadku Apple wywołuje szczere zdumienie, pokazując jednocześnie, że firma nadal potrafi zaskoczyć. Śmiem twierdzić, że model SE zdumpinguje rynek telefonów i wielu użytkowników zdecyduje się właśnie na niego – jednocześnie oszczędzając pieniądze i korzystając z możliwości najnowszego chipa. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jeśli Apple zmieni design 12-ki, nie będzie mnie bolało wydanie na niego dodatkowych pieniędzy i pozostawienie SE jako drugiego, zapasowego telefonu. I to jest właśnie miarą sukcesu. Zakładam, że nie jestem w tym podejściu odosobniona i podejście to sprawdzi się nie tylko na rynku UK. Wielu Amerykanów wyda swoje czeki pomocowe na zakupy w sklepie Apple, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
2000 zł to cena, która w przypadku Apple wywołuje szczere zdumienie, pokazując jednocześnie, że firma nadal potrafi zaskoczyć.
Dodatkowym bonusem oszczędności jest to, że już patrzę w kierunku iPada Pro i nowej klawiatury. Wymieniając telefon na SE, nie tylko dostałam to, czego potrzebuję, ale również uwolniłam środki finansowe na kolejny zakup, który zdecydowanie usprawni mój workflow. Potencjalnie będę mogła zrezygnować z laptopa i pracować iPadOnly, chociaż muszę przyznać, że podchodzę do tego z niejaką niepewnością, bo mój MacBook Air sprawuje się wzorowo, a skoro wszystko działa, jak trzeba, to motywacja do dokonywania zmian jest niewielka.
Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że dzięki starej konstrukcji wszystkie pokrowce i bumpery z modeli 7 i 8 będą również pasowały do SE, co jest dodatkowym plusem, jako że mam specyficzny gust i przywiązuję się do ochraniaczy. To trochę jak z paskami do Apple Watch, które pasują do wszystkich modeli. Niby mała rzecz, a cieszy.
Podsumowując, bardzo podoba mi się ruch Apple i to na wszystkich frontach. Dobra specyfikacja, niska cena i przekazywanie środków na walkę z Covid-19 – to wszystko sprawia, że wizerunek Apple, jako firmy zadzierającej nosa i niezwracającej uwagi na okoliczności zdecydowanie się ocieplił. Oczywiście nie jest to działanie bezinteresowne – chińskie fabryki ucierpiały z powodu pandemii, linie produkcyjne zostały zaburzone i żeby wyjść z kryzysu obronną ręką firma musi pokazać, że sprzedaż produktów nie spada. I nie spadnie – co prawda sprzedadzą się za połowę ceny, ale liczba sztuk będzie powalająca.
A jak wiadomo, marketing to sztuka interpretacji danych.
Ja iPhone’a SE szczerze polecam i myślę, że zaspokoi on potrzeby szerokiej rzeszy użytkowników.
Komentarze: 2
Rozmiar ma znaczenie, też lubię swoją 8 i Touch ID wiele bardziej niż skanowanie twarzy…
IPhone SE2 byłby już w naszym domu gdyby syn miał urodziny później lub chciał poczekać z wymianą szyby i baterii w wysłużonej szôstce, jednakże młodzież nie lubi czekać wiec w cenie SE dostał nową 7mkę, to zdecydowanie nie był dobry ruch, ale ta gorąca krew kosztuje…
Ja zdecydowanie poczekam na iPhone 13 z Touch ID, zakładam, że będzie wersja minimini ;) ?
Plusem iPhone SE jest tez Touch ID, co w czasach obowiązkowego noszenia maseczek jest niemałym ułatwieniem, choć technicznie Face ID jest lepszy i bezpieczniejszy. Jednak moim zdaniem optymalny będzie nowy iPhone z Touch ID pod ekranem lub w przycisku home, jak w najnowszym iPadzie Air. Minusem iPhone SE 2020 jest bowiem stary design. Duże ramki znacznie zmniejszają ekran. No, ale iPhone SE jest dobrym wyborem dla tych, którzy przechodzą ze starszych iPhone i poszukują telefonu z podzespołami na poziomie iPhone 11 i są w stanie zaakceptować brak 5G obecnego w iPhone 12. Niestety minusem jest mała bateria i z tego względu jak dla mnie lepszy jest iPhone 11. Jednak zdaję sobie sprawę, że dla niektórych iPhone 11 czy nowy iPhone 12 jest stanowczo za duży, stąd wszedł na rynek iPhone 12 mini. jak dla mnie iPhone 12 Mini to dobre wyjście dla zwolenników mniejszych telefonów, którzy jednak chcą mieć najnowszy model m.in ze względu na łączność 5G i większą odporność na zarysowania