Drogi właścicielu restauracji z profilem na Facebooku – oto jak tracisz klientów
Nie lubię Facebooka. Korzystam z niego „bo muszę”, głównie dla możliwości dodawania wydarzeń dla iMagazine (zapisaliście się już na #iChwila?). Powodów za tym stojących jest wiele, ale ostatnia przygoda z restauratorem mnie jeszcze bardziej zniechęciła…
Byłem niedawno we Wrocławiu i szukałem restauracji, którą polecili znajomi. Zbliżał się akurat weekend i chyba nawet jakieś święto było tego dnia. Wiadomo jednak, że większość restauracji jest w takich dniach otwarta szczególnie, gdy są to małe lokale, przeznaczone dla gości nietypowych, ceniących oryginalną i unikalną kuchnię. Zazwyczaj oznacza to też kuchnię drogą albo przynajmniej droższą niż „normalnie”. Udało mi się ją w końcu zlokalizować na Google Maps – pamiętałem, że jej nazwa pochodziła od państwa skandynawskiego i okazało się, że szukałem nie tego co trzeba – i rozwinąłem tę pozycję. Znalazłem tam numer telefonu oraz adres strony WWW, na którą wszedłem, aby ocenić czy menu będzie mi odpowiadało. Wyglądało wybornie. Podniosłem więc telefon… wróć… kliknąłem w ikonę zadzwoń i czekałem na połączenie. Nikt nie odebrał.
– Albo są zamknięci, albo mają dużo pracy – pomyślałem, używając dosadniejszego słowa, czyli wulgarnego synonimu dla „mają dużo pracy”.
Przez najbliższe kilkadziesiąt minut, kilkukrotnie próbowałem się dodzwonić, w przerwach przeglądając ich stronę WWW, w tym „aktualności”, szukając jakichkolwiek informacji na temat tego, czy są otwarci czy nie. Wszystko wskazywało na to, że są, ale nie chciałem ryzykować podróży na drugi koniec miasta, żeby pocałować klamkę. Jakimś cudem ktoś w końcu odebrał i zadałem swoje pytanie. W odpowiedzi…
– Przecież opublikowaliśmy, że wyjątkowo jesteśmy dzisiaj zamknięci! – usłyszałem oburzony głos, niemal krzyk.
– Przeglądam Państwa stronę od kilkunastu minut i nigdzie nie widzę takiej informacji – odpowiedziałem spokojnie, już wywracając oczami w odpowiedzi na ton.
– Stronę?! Na Facebooku! – odpowiedziała Pani jeszcze głośniej.
– A zdaje sobie Pani sprawę z tego, że nie każdy śledzi waszą restaurację na Facebooku, nie każdy w ogóle ma konto na Facebooku, a nawet jeśli, to najpierw będzie szukał informacji na stronie WWW? – zapytałem, nadal spokojnie.
– ALE JAK TO!??! – wrzasnęła.
Odłożyłem słuchawkę, zdając sobie sprawę z tego, że po pierwsze uważa mnie za idiotę, a po drugie nie jest w stanie pojąć, że istnieje świat poza Facebookiem.
Nie ukrywam, że „profesjonalne” podejście tej pani do swojego potencjalnego klienta miało ogromny wpływ na to, że jeszcze nie zawitaliśmy w ich progach (i nie planujemy), ale miałem wtedy jeszcze jedną myśl:
Już nigdy w życiu nie będę szukał na Facebooku fanpage’a restauracji lub lokalu, aby znaleźć na jego temat informacje. Po pierwsze, często jest kilka takowych profili i naprawdę szkoda mi czasu na szukanie tego właściwego, a po drugie nie mam zamiaru przekopywać się przez śmieci wyświetlane na każdej stronie Facebooka, aby znaleźć tą, która mnie interesuje lub dotyczy.
Drodzy restauratorzy, traktujecie Facebooka jako dodatek, a nie główny kanał dla swojego biznesu, tym bardziej, że Facebook jest zamknięty dla internetu – żadna wyszukiwarka nie rejestruje treści z niego, więc nie znajdę was w Google’u, Bingu czy DDG. Dziękuję.
PS. Przydaje się też bycie miłym. To zazwyczaj pomaga.
Komentarze: 25
Obecnie korzystanie z FB jako formy promowania/informowania nt. swojej firmy to już norma. Niektóre firmy nie mają nawet swojej strony WWW a tylko FB. Trudno się dziwić, bo raz, że profil na FB mają za darmo, dwa – dużo prościej i szybciej można tam umieszczać informacje, a trzy, że dużo łatwiej trafić do potencjalnych klientów.
I niestety, ale IMO trzeba się do tego przyzwyczaić bez względu na to czy się lubi FB, czy też nie… :(
Oczywiście zachowanie osoby z restauracji było skandaliczne i co do tego nie ma dyskusji.
Ja to wszystko rozumiem, ale problem w tym, że oni nie rozumieją co tracą i jakie są tego minusy.
Tak mi przyszło do głowy, że rozpoczynając biznes transportowy można od używanego rdzewiejącego STAR-a albo nowego MAN-a czy innego nowoczesnego ciągnika siodłowego. 😉
A ja uważam promowanie się na FB za niezbyt poważne. Tyle w temacie
Jaki jest, Twoim zdaniem, warunek dostatecznej powagi, by móc się promować? Serio pytam w czym FB jest mniej poważny od innych form?
Nie będę powtarzał tego co napisał Tomasz Barwiński bo w pełni się z nim zgadzam 👍
FB to taka platforma gdzie dzieciaki cieszą się ze dziś jest “piątunio”
Chyba Snap. 😉
Swoje wyobrażenia warto co jakiś czas weryfikować. Nie bez znaczenia jest przecież fakt, że komunikacja odbywa się tam łatwiej, a promocja jest zdecydowanie bardziej skuteczna niż tradycyjne strony. Mam na myśli grupy odbiorców reklamy i możliwość sprawdzenia potencjalnego usługodawcy, czasem pracownika. Nie przepadam za Facebookiem, ale pomijanie jego znaczenia, bo sami nie mamy tam konta lub mamy znajomych gimnazjuszy, to trochę… niepoważne. ;)
To się adaptuj do zmieniającego się społeczeństwa, albo “wygiń jak dinozaury”.
No takie życie. Nie oczekuj, że każdy będzie się dostosowywał do Twojego postrzegania :)
Sorry
Jeszcze przyjdzie czas gdzie facebook podzieli losy myspace, grono czy nk.
Sorry, ale w tym wypadku to oni tracą mnie, więc powinno im zależeć aby dotrzeć do jak największej grupy ludzi, a nie garstki.
Nie wszędzie działa zasada klient nasz pan czy płace to wymagam, widać maja pełne “obłożenie” i być może rezerwacje na miesiąc do przodu… Usługa staje się usuluga “premium” role się odwracają, to nie oni płaczą ze nie przyszedłeś tylko Ty ze Cię nie chcieli:P choć chamstwa i ja nie toleruje…
Rzeczywistość jest taka że to Ty jesteś garstką, choć sam, też nie szukam nic na fb. Więc też do niej należę.
Skąd masz informacje, że ludzie najpierw szukają informacji na stronie www a nie na stronie na facebooku? Jakieś pomiary, statystyki?
Nieważne, po tym “artykule” restauratorzy na pewno dostosują swoją obecność w internecie do Twoich oczekiwań.
Skoro się przechodzi na FB to po co trzymać nieaktualną stronę internetową wprowadzającą w błąd?
Tutaj nie potrzeba statystyk ani pomiarów, strona jest wizytówka a Fb platforma komunikacyjno promocyjna, jeżeli komuś przychodź do głowy zaczynać szukać lekarza, firmy handlującej częściami samochodowymi czy człowieka do przetykanie rur na fb to się pogubił i nie wieszcze sukcesu ani usługodawcy ani klientowi. Jeżeli kładą duży nacisk na ta formę komunikacji to wystarczyła by jasna informacja ze aktualne informacje o godzinach otwarcia są na naszym profilu i pod spodem link żeby było łatwiej i szybciej.
Świat jest pełen usług i usługodawców, jest w czym wybierać… leja na klienta bo im się wiedzie, kiedyś przyjdzie moment ze przestanie i będą biegali z małymi promocyjnymi kanapeczkami po rynku żeby ściągnąć ludzi, a opinia zostanie…
Nie rozumiem tego “hejtu” na Wojtka: ja również sprawdziłbym www, moze dlatego że nie używam fb ( choć konto kiedyś tam założyłem ).
Może jestem “dinozaurem” ?
Mnie się fb kojarzy ze środowiskiem uczniowskim, nie “pro”.
W ogóle nie poważam firm, które wymagają “polubienia” na fejsie itp.
Ale to moje “geriatryczne” zdanie :)
Własicieli restauracji zapraszam do mnie :-) – wszystkie moje aplikacje webowa mają automatyczne wstawianie informacji – nie do końca klonowanie – / – wrzucasz na web – sa na app, fb, twitter, g+ ( nie ma możliwości przeoczenia ) ;-)
Mnie zawsze śmieszą te naklejki FB na wielu szyldach
Wyszukałem w Google restauracje otwartą miesiąc temu, posiadają oni stronę wyłącznie na Facebooku. Pierwszy wynik to dokładnie strona na Facebooku. Oprócz tego pojawiły się zdjecia, mapa dojazdu, opinie oraz godziny otwarcia, wszystkie dane z Facebooka. Jesli chodzi o samą stronę, jest wystarczajaco czytelna i przejrzysta, duże przyciski z menu i kontaktem, widoczne opinie. Zwykłej strony nigdy nie bedzie ponieważ właściciele uznali ją za zbędną i porządnie wykorzystali Facebooka. Oczywiście konto nie jest potrzebne do uzyskania żadnych informacji.
W tekście jednak mimo wszystko poruszony jest problem który istnieje, na stronie pewnej restauracji jest tylko kontakt, a menu jest na Facebooku. Zadzwoniłem zamówić jedzenie pytając o menu którego nie było na stronie, dostałem odpowiedz ze wszystko jest na Facebooku. Nie był to dla mnie wielki problem, jedzenie zamówiliśmy, jednak skoro strona nie jest aktualizowana to link do tego Facebooka by się na niej przydał.
Myślę, że zamieszczone na stronie internetowej i fb rozwiązało by problem. Tylko to wymaga nie tylko wiedzy ale i czasu. Samo umieszczenie oznajmienia na FB zawęża krąg potenclalnych klientów.
No, coś Ty serio??? Dziecko nie dostało zabawek???
Bo tak to brzmi.
Jest pewne usprawiedliwienie: głodny Polak to zły Polak :D
FB to platforma informacyjna. Żeby zaistnieć w sieci trzeba mieć WWW, FP, Insta, Trmbl, google+ gogle-firma i najlepiej pierdylion innych.
Rąk nie starczy, żeby to wszystko ogarnąć.
Dlatego skupili się na FB, który jest multiplatformą, na której wszytko się dzieje. Na www pewnie mają odpowiedni odnośnik. Choć w rozmowie mogliby być milsi.
Ciekawe co byś zrobił 20 lat temu jak byś pedałował przez całe miasto i cmoknął klamkę? Usiadł i zapłakał?
Imagazine chyba idzie w złym kierunku, skoro macie taki braki merytoryczne, że zapychacie je wylewaniem żali.
Brawo.
Ale jeszcze was zaskoczę! Wiecie, że są na świecie i nawet w Polsce restauracje Nawet dobrze prosperujące, których nie ma w internetach! I co wtedy?
nie, wystarczy strona www.
nie używam i nie będę używał facebooka. skoro włascicielowi biznesu na mnie nie zalezy, to jego problem.