Najlepsze „cosie”
Kiedy piszę te słowa, mamy za oknem listopad. No wiecie – niby to ten miesiąc, w którym już temperatury raczej pikują w dół, aniżeli sięgają wiosennych piętnastu stopni, a tu masz ci los – mamy wiosnę. Zima stulecia ponoć za rogiem albo już nadeszła – wybaczcie, jak Was w tym momencie zdenerwowałem. W przełomie listopada i grudnia jest co najmniej kilka niezwykłych akcentów, które czynią ten czas taką jedną wielką, świąteczną...
czytaj