Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Komunikacyjna kakofonia

Komunikacyjna kakofonia

1
Dodane: 10 lat temu

Też tak macie? Gdy zmęczeni po pracy, studiach, udanym weekendzie w górach, kończycie powrót do domu, z bagażem, lekkim zmęczeniem i marzeniem o śnie i nagle pojawia się on. Gwar. Jakbyś tkwił w centrum sylwestrowej zabawy (na marginesie, pamiętacie jeszcze sylwestra?), jakbyś był na strzelnicy bez słuchawek. Z każdej strony co innego – lekarze, pieniądze, polityka, związki, seks, biznes, dźwięki SMS-ów, facebookowego Messengera, który – Bogu dzięki − zastąpił już dźwięk Gadu-Gadu (choć i to można spotkać), a czasem zmasakrowany, do granic możliwości przez głośniczek smartfona, rap. Gdzie jesteśmy? W Krakowie, Warszawie, we Wrocławiu – w autobusie.

Czerwona budka na kołach

Londyńczycy mają najbardziej rozpoznawalne budki telefoniczne na świecie, amerykanie taksówki, a moje pokolenie pamięta piosenkę „Czerwony autobus”, którą babcie lubiły nam śpiewać. Co łączy te przykłady? A no to, że w ostatnich latach odnoszę wrażenie, że my także mamy swoje czerwone budki. Ba, nawet na kołach! Nazwa też nieskomplikowana – MPK.

W ciągu pięciu roboczych dni tygodnia trafiam na dziesiątki osób, które prowadzą swobodną, nieskrępowaną, nieraz 40-minutową rozmowę telefoniczną w komunikacji miejskiej. Wachlarz tematyczny tych konwersacji jest ogromny. Kiedyś dowiedziałem się o czyichś kłopotach finansowych, innym razem o raku trzustki, to znowu o dramatycznej zdradzie, gwałcie czy po prostu – niedopasowanym etui do iPhone’a. Ot, sprawa bezzwłoczna, która nie może poczekać. I takich jest wiele, a pytanie, które sobie zadajemy, to samo: Co mnie to obchodzi i dlaczego muszę tego słuchać? Można przymknąć oko, bo wiadomo, każdy może czekać na ważny telefon. Nikt jednak nie chce tego robić, gdy nad uchem słyszy wulgarny język, co zauważa Marek Gancarczyk, rzecznik MPK w Krakowie, lub po prostu obsceniczne relacje z miru domowego.

Ci, którzy lubią sobie pogadać pomiędzy przystankami, to jednak nie wszystko. Są jeszcze tacy, którzy patrzą Ci przez ramię na treść sporządzanej właśnie wiadomości, notatki, wpisu na FB. Jeden ze znajomych zrobił kiedyś tak: skasował nieoczekiwanie to, co miał zamiar napisać i zastąpił ową treść zdaniem: „No i co ciekawego wypatrzyłeś w tym moim telefonie, odkąd wsiadłem? Hm?”. Mina ciekawskiego była podobno bezcenna.

Do tego nie można pominąć autobusowych DJ-ów.

− Podobny (do telefonicznego) problem to ludzie głośno słuchający muzyki z telefonu, zazwyczaj młodzi. Z uwag typu: „Zapomniałeś słuchawek?” nic sobie nie robią – dodaje natomiast rzecznik wrocławskiego MPK.

Problem grających telefonów nie dotyczy – jak się to powszechnie uznaje – już tylko młodych osób, lubiących nosić dresowe spodnie. Coraz częściej spotykam w Krakowie studentów, bogato ubranych, którzy uprzyjemniają „sobie” podróż, słuchając nie tylko rapu, ale i muzyki klasycznej lub oglądając odcinek serialu na 100% siły smartfonowego głośniczka.

Inspektor Gadżet

W regulaminie krakowskiego MPK nie ma bezpośredniej wzmianki o tym, że rozmowy telefoniczne są zakazane bądź niemile widziane. Okazuje się, że mogą być one, w określonych przypadkach, uznane za zakłócanie innym podróży. Kara – żadna, a w ogóle to znacie taki przypadek? No właśnie. Regulamin zakazuje np. grania na instrumentach muzycznych, słuchania radia, głośnego zachowywania się lub zakłócania w inny sposób spokoju w pojeździe. Ale o telefonach wprost nikt nie pisze. Jedynym miastem w Polsce, które sprawę autobusowych pogaduszek potraktowało naprawdę serio, jest Białystok. Tamtejsi urzędnicy wprowadzili bowiem całkowity zakaz telefonicznych rozmów w środkach komunikacji miejskiej. Nie każdy podróżny, który rozmawia krótko i dyskretnie jest karany, ale ci nieznośni muszą liczyć się z upomnieniem od kierowcy lub wyproszeniem z pojazdu.

Kiedy obserwuję polskie podwórko, zawsze, mimowolnie, sięgam pamięcią do czasów mojego pobytu w UK. Londyńczycy, pod względem kultury podróżowania, są mimo wszystko dużo przed nami. Nie chodzi mi nawet ściśle o narodowość, ale o ogół osób korzystających z tamtejszego transportu. Weźmy na przykład metro. Tam obowiązuje, może niezrozumiała przez inne kraje, klauzura wzroku − osoby siedzące naprzeciwko, bo tak ułożone są siedzenia, nie patrzą na siebie, tylko zajęte są czytaniem gazety lub jej wydania na iPadzie, słuchaniem muzyki lub drzemką. Jest to tak mocno widoczne, że turyści momentalnie się dostosowują. Jeśli idzie o czerwone autobusy, podobała mi się kultura wsiadania, a właściwie poszanowania dla wysiadających. Nie zdarzyło mi się, aby ktoś pchał się na siłę do autobusu, zanim nie wysiadła z niego ostatnia osoba, która miała zamiar to zrobić. Nikt nie walczy o miejsca siedzące. To naprawdę rzadkość. Jeśli chodzi o telefony, to sprawa jest równie prosta: w metrze nie działają, w autobusach, jeśli już ktoś rozmawia, to krótko i dyskretnie. Oczywiście, zdarzały się wyjątki – wszędzie są, więc zrozumcie mnie dobrze. Chodzi mi po prostu o pewną samoświadomość, o pewne obycie z tematem. W skrócie – o szacunek i kulturę.

Jak podróżować z klasą?

− Człowiek, który posiada podstawową wiedzę na temat savoir-vivre’u, musi wiedzieć, że powinna go słyszeć tylko ta osoba, z którą rozmawia – mówi Anna, ekspert savoir-vivre’u. Krakowski ZiKT oraz MPK w ostatnim kwartale 2014 roku zainwestowało nie tak duży znowu kapitał, bo jedyne 1500 zł, we wdrożenie kampanii społecznej „Weźże gadaj ciszej!”, mającej na celu uświadomienie podróżujących tego, że autobus lub tramwaj to nie budka telefoniczna.

− Sama kampania była spontaniczną akcją. Takie według nas wychodzą najlepiej. Pomysł to po prostu odpowiedź na wiele skarg, składanych przez pasażerów MPK w Krakowie, a dotyczących niezadowolenia z głośnych rozmów telefonicznych, jakie niektórzy prowadzą – mówi rzecznik krakowskiego MPK. Podobne akcje społeczne planują w 2015 roku Wrocław i Warszawa. Kampania polegała na emisji specjalnego klipu, który sloganami takimi jak: „Nie chcę słyszeć, co miałeś na obiad!”, Nie interesują mnie twoje choroby!” itp. miał uświadomić ludziom problem. Czy uświadomił?

− Aby mówić o szczegółowych skutkach kampanii, jest jeszcze za wcześnie, ale z pewnością można stwierdzić, że odbiła się ona szerokim echem – dodaje rzecznik MPK.

Na koniec pozostawię trzy zasady, którymi chciałbym, abyśmy się kierowali, podróżując środkami transportu publicznego. Pierwsza brzmi: Spróbuj poskładać myśli. I tak jesteś uwięziony w autobusie (nawet na ten jeden przystanek). Zostaw smartfona, włącz muzykę na słuchawkach, ale nie na 100% głośności (nawet jeśli masz drogie słuchawki). Druga: Dookoła Ciebie są osoby, które także czują zmęczenie i mają inne problemy. Spróbuj ich obgadywać, przedrzeźniać, prowokować – chciałbyś, aby one tak zrobiły? No właśnie. Nawet jeśli jesteś już tym „świadomym”, widziałeś niejedną kampanię, wkurza Cię, że ktoś popełnił błąd – są dookoła Ciebie inni. Prawdziwym sprawdzianem kultury jest moment, w którym należy odpuścić, przemilczeć, dla dobra ogółu. Jeśli wówczas będziesz tym, który jest „poprawny” – nie zrobisz z małej sprzeczki tsunami. Trzecia: Jeśli możesz, uśmiechnij się do kogoś. Tak po prostu. My Polacy nie przywykliśmy życzyć sobie na każdym kroku dobrego dnia. Tego nie było w naszej tradycji i naturalną siłą rzeczy nie będzie. Natomiast absolutnie nie wynika z tego przyzwolenie na bycie chmurą gradową, która swoje frustracje wylewa na innych – wzdycha, dopowiada, komentuje, szydzi. Ktoś, kto ma klasę, jest trochę jak bajkowy Inspektor Gadżet, który wie, jakiego narzędzia użyć w danej sytuacji, aby wyjść z niej zwycięsko. Czasem będzie nim po prostu cisza.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2015

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .