Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Dystans

Dystans

1
Dodane: 6 lat temu

Dystans to jedna z najbardziej niedocenianych rzeczy we współczesnym świecie. A szkoda, bo dystans warto mieć. Do wszystkiego, nie tylko do technologii.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 01/2018


W mojej pracy spotykam różnych ludzi. Mam również to szczęście, że mogę poświęcić sporo czasu na to, żeby z nimi rozmawiać. I kiedy zaczęłam już tracić nadzieję na dobry temat felietonu, przydarzyła mi się rozmowa z jednym ze współpracowników, który pochodzi z południowej Afryki. Zaczęło się zwyczajnie od rozmowy o zwyczajach świątecznych, jak zwykle w okolicach Gwiazdki. A skończyło się na długiej opowieści o tym, czym różni się filozofia i wartości krajów wysoko rozwiniętych od tych, w których cywilizację ogląda się na barwnych posterach.

Spróbujcie wyobrazić sobie, że każdego ranka musicie biec do szkoły 5 mil. Bez butów. Jeśli macie szczęście, to dostaniecie parę na święta. Jeśli nie – następna okazja przydarzy się za rok. Swój czas dzielicie pomiędzy pracę na farmie a naukę, jeśli rodzice posłali Was do szkoły. Jeśli nie, zostajecie w domu, zajmujecie się kozami i pomagacie w codziennych obowiązkach. Nie macie w domu telewizora, komputera ani komórki. Jeśli macie szczęście, raz w roku do wsi przyjadą ludzie z projektorem i wyświetlą na ekranie rozciągniętym pomiędzy drzewami jeden film, który zapamiętacie na lata. Bawić będziecie się tym, co znajdziecie na drodze albo wystrugacie z drewna. W święta na środku wsi zgromadzą się sąsiedzi. Będą wspólnie jeść i tańczyć, zapomną o urazach i niesnaskach. Tego jednego dnia w roku będą wystawne napoje – Coca-cola albo Fanta. Rodzina zarżnie kozę, bo na utratę krowy nie mogą sobie pozwolić. Będzie wielka uczta. A potem znowu będzie trzeba biec do szkoły 5 mil. Jest szansa, że tym razem w butach.

Jednak, pomimo tych wszystkich niedogodności, skończycie szkołę i pójdziecie do pracy.

Będziecie zbierać pieniądze, żeby móc wyjechać na studia. Nauczycie się używać komputerów i internetu, którego nigdy nie widzieliście na oczy. Skończycie uniwerek z tytułem magistra i znajdziecie dobrą pracę. Ale nigdy nie zapomnicie o tym, jak biegaliście do szkoły 5 mil na bosaka. Nie będziecie narzekać, jak bardzo było Wam źle, bo uważacie, że mieliście piękne dzieciństwo i poczucie więzi ze swoją wspólnotą. W waszym kraju się nie przelewa, ale nie ma w nim ludzi bezdomnych. Nie oddaje się rodziców do domów opieki. Dzieci okazują szacunek starszym. Żyjecie w zachodniej cywilizacji od lat, ale ciągle dziwi was, jak można spędzać czas przed ekranem komputera czy telewizora zamiast z rodziną, na wspólnych zajęciach. Używacie nowoczesnej technologii do tego, do czego jest Wam potrzebna, ale zamiast wysyłać wiadomości, dzwonicie, żeby usłyszeć głos rozmówcy. Nie dociera do Was zgiełk internetu, bo nie żyjecie w internecie, tylko w realnym świecie – bawiąc się z dziećmi, pracując, odpoczywając w ogrodzie.

Koniec ujęcia, możecie przestać sobie wyobrażać i wrócić do własnej rzeczywistości.

Jak było? Nabraliście odrobinę dystansu do tego, co dzieje się wokół Was?

Nasza zachodnia mentalność stworzyła świat, który nie istnieje naprawdę. Świat wydumanych teorii, które nie maja żadnego pokrycia w rzeczywistości. Karuzelę pięknych, nic nieznaczących słów i wartości, niepopartych nawet odrobiną praktyki.

Jest nam tak strasznie łatwo w życiu, że nie cenimy niczego, co osiągamy. Do szkoły nie biegamy boso, pracujemy w zawodach, które nie wytwarzają niczego, poza informacyjnym szumem. Rozpadają się więzi rodzinne, pozostają nam materialne kajdanki. Bo ponad wszystko staramy się nie stracić tego, co mamy.

I niech mi ktoś wytłumaczy, czemu w mniej rozwiniętych krajach oczy ludzi pozostają szeroko otwarte i potrafią dostrzegać to, co ważne, podczas gdy w krajach pierwszego świata człowieczeństwo staje się z każdym dniem mniej ludzkie? Z im większą liczbą ludzi rozmawiam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ci, którzy mieli szczęście wychowywać się i dorastać w rzeczywistym świecie, są szczęśliwsi w dorosłym życiu, mniej podatni na plagę depresji i nerwic, które pożerają zachodnie społeczeństwa, a przede wszystkim – bardziej ludzcy. Kiedy przychodzi do reagowania na zdarzenia wokół nich, nie poświęcają nieskończonej ilości czasu na intelektualne rozważania, tylko robią to, co trzeba – podniosą babci koszyk z ziemi, przeprowadzą niewidomego przez jezdnię czy nakarmią bezdomnego. Bez zastanawiania się, bez sztucznej, cywilizacyjnej nieśmiałości.

To, czym my różnimy się od ludzi, którzy wyrośli w kontakcie z ziemią i naturą, jest przede wszystkim memetyczna informacja, niosąca się jak wirus od człowieka do człowieka, która wyżej stawia urojone wartości, takie jak popularność czy liczba followersów, niż żywego, myślącego i czującego człowieka.

To nie wróży nam dobrze. W zasadzie można przyjąć, że wróży bardzo źle, bo już niedługo zapomnimy zupełnie, czym jest zdrowy i naturalny kontakt z innymi ludźmi, przestaniemy rozpoznawać ton głosu czy wyraz twarzy, bo bez stosownego emotikona każdy przekaz staje się niezrozumiały.

Brakuje nam perspektywy, a w zasadzie wielu różnych perspektyw. Brakuje nam też czasu, który możemy poświęcić na to, żeby naprawdę spróbować zrozumieć innego człowieka i kulturę. I nie tylko po to, by porównać go z naszą i utwierdzić się w przekonaniu, że moje jest „najmojsze”. Po to, żeby się czegoś nauczyć, wzbogacić swoje doświadczenia i wiedzę na temat otaczającej nas rzeczywistości. Bo jak możemy zauważyć dotychczas, w wyreżyserowanych internetowych, telewizyjnych i medialnych przekazach, niewiele pozostało prawdziwej treści i rzetelnej działalności informacyjnej. To, co do nas dociera, to w większości biały szum, bełkot gadających głów i napompowana nowomowa, do której nie potrafimy mieć właściwego dystansu.

W Nowym Roku szczerze i uczciwie informuję świat, bez względu na to, czy chce słuchać, czy nie, że bełkotowi wymyślonych światów bezwstydnie pokazuję środkowy palec. Dla każdego przychodzi w końcu czas, kiedy stojąc w tłumie pokornych poddanych, niczym niewinne dziecko, krzyczy: „Król jest nagi!”. Najwyższy czas, żebyśmy nauczyli się odróżniać codzienną bajkę od codziennej rzeczywistości, twardy grunt od bujania w chmurach i zasłony dymne od ceglanych murów.

Zatem noworoczny środkowy palec wysyłam wszędzie tam, gdzie krzewi się polityczny bełkot, rasizm, seksizm, wojny religijne, a przede wszystkim – ignorancja.

A na resztę roku postanawiam zachować stosowny dystans. Oznacza to, mniej więcej, że wydumane teorie istnieją tylko dzięki potędze tych, którzy w nich uczestniczą. Jeśli chcemy, by wyginęły śmiercią naturalną, wystarczy przestać podgrzewać kociołek. Tylko tyle i aż tyle.

Najlepsze życzenia noworoczne, Kochani.

To Wy jesteście panami rzeczywistości i najwyższy czas, żebyście zrobili z tego użytek.

Pozdrawiam.

Kinga Ochendowska

NAMAS'CRAY  The crazy in me recognizes and honors the crazy in you. Jestem sztuczną inteligencją i makowym dinozaurem. Używałam sprzętu Apple zanim to stało się modne. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią psów. Za to wierzę psom, które nie lubią ludzi.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1