Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Przyszłość macOS i iOS w obliczu przejścia na procesory ARM – przemyślenia

Przyszłość macOS i iOS w obliczu przejścia na procesory ARM – przemyślenia

17
Dodane: 6 lat temu

Dwa dni temu pojawiła się informacja, jakoby Apple miało porzucić procesory Intela i przesiąść się na architekturę ARM, oczywiście w procesorach ich własnej produkcji, zapewne podobnych do tych stosowanych obecnie w iPhone’ach i iPadach.

Na obecną chwilę oczywiście nie wiemy, czy ta informacja jest prawdziwa, czy nie i „na 100%” prędko się nie dowiemy. Od dwóch dni jednak zastanawiam się, co to może oznaczać w przypadku Maca, iPhone’a i iPada, biorąc również pod uwagę plotki o Marzipan.

Stan obecny

Nie ma obecnie jednego, doskonałego urządzenia dla każdego. Sam korzystam z czterech różnych rozmiarów ekranu i dwóch systemów operacyjnych.

iPhone’a używam, gdy potrzebuję zrobić coś szybkiego lub jestem w biegu. iPada preferuję do czytania, researchu i robienia szkiców (z podłączoną klawiaturą również do pisania). MacBook jest z kolei moją preferowaną maszyną do pisania oraz „do wszystkiego innego”, czego nie chcę lub nie mogę zrobić na iPadzie. Na biurku mam też 32” monitor, z którego korzystam głównie do obróbki zdjęć lub sporadycznego montażu wideo.

Nie zastanawiam się nad doborem najlepiej pasującego urządzenia do danego zadania, bo od lat robię to spontanicznie. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym mieć o przynajmniej jeden lub dwa komputery mniej w swoim życiu. Na myśl w tej sytuacji zawsze przychodzi mi Surface Book Microsoftu, ale po moich doświadczeniach z Surface Pro wiem, że nie jest on dobrym tabletem. Nie pomaga też fakt, że Apple ponownie ignoruje kolejne procesory Intela w linii MacBooków – cztero i sześciordzeniowe mobilne CPU, które mogliby włożyć odpowiednio do MacBooków Pro 13” i 15” już są, a w Cupertino cisza. Nie ma jednak rozwiązania idealnego i dopóki nie będzie urządzeń ze zmienną przekątną ekranu – to temat dla serialów sci-fi obecnie – to nie zaspokoję wszystkich swoich potrzeb.

iOS na iPhonie i iPadzie dla wielu osób jest na tyle zaawansowany, że wystarczają im jako jedyne komputery w życiu. Sam większość rzeczy jestem w stanie zrobić na iPadzie, ale problem leży w tym, że nadal brakuje na niego oprogramowania. To kwestia czasu i chęci, ale pomimo że iPad jest na rynku od 2010 roku, to nadal nie ma niczego zbliżonego do funkcjonalności takiego Lightrooma czy Final Cuta Pro X. Inne problemy można rozwiązać na przeróżne sposoby, ale niestety często mniej wygodnie niż na macOS (czy Windows lub Linux). iOS 11 wiele w tej kwestii zmienił na iPadzie, ale wielu osobom nadal brakuje pewnych narzędzi. Wspominałem kiedyś o czymś tak prostym, jak obsługa trackpada przez iOS, ale bez kursora – to urządzenie mogłoby po prostu obsługiwać gesty znane z ekranu iPada, celem przesunięcia kursora dwoma palcami lub np. czterema do przełączania się pomiędzy programami.

macOS, dla porównania, obecnie sprawia wrażenie zawieszonego w próżni. Od czasu do czasu otrzymuje nowe funkcje iOS-a, często niepełne, a coś nowego trafia się od święta (i często źle się to kończy pod względem bugów). Nie wiem, na ile to wynika z faktu, że Tim Cook „swoją pracę wykonuje na iPadzie”, a na ile to wewnętrzne problemy firmy, niezależne od niego, ale od paru lat nie jest w tej kwestii dobrze. Mac Mini jest zapomniany, ostatni refresh MacBooków Pro jest pod wieloma względami porażką, szczególnie w kwestii awaryjności klawiatury, a Touch Bar nie zyskał aprobaty większości. Do tego dochodzi Mac Pro z 2013 roku, który został zapędzony w kozi róg, bo Apple źle oceniło przyszłość rynku i nie było możliwości jego uaktualnienia. Nowszy model powstał chyba wyłącznie z powodu nacisku klientów Apple, a ich czas reakcji pozostawił wiele do życzenia – jest 2018 rok i nadal nie wiemy, kiedy trafi na rynek. Nie zdziwię się też, jeśli będzie to ostatni Mac Pro, jakiego zobaczymy.

Co dalej?

No właśnie. Apple zapewne ma opracowany plan na przyszłość, punkt po punkcie, chociaż patrząc na to, co dzieje się z Makami obecnie, mam wątpliwości. Załóżmy jednak, że ma…

Marzipan

Pierwszym krokiem zapewne będzie projekt Marzipan, czyli prawdopodobnie możliwość wykorzystywania kodu z iOS na platformie macOS, trochę na wzór Photos dla Mac, za pomocą odpowiednich frameworków i API. Ta aplikacja zresztą udowadnia, że da się napisać program ze wspólnym kodem, którego UI będzie działało zarówno na platformie, która polega na dotyku jako sposobie interakcji (Photos dla iOS), jak i tradycyjnym kursorze i klawiaturze (Photos dla Mac). Więcej na temat UXKit możecie znaleźć w artykule Guilherme Rambo czy u Jasona Snella. To powinno przy okazji trochę ożywić stan aplikacji na desktopowy OS Apple’a. Podejrzewam, że na tym etapie, macOS niewiele się zmieni względem High Sierra i nadal będzie rozwijany w podobny sposób, równolegle do iOS-a, ale jestem ciekawy, czy ten zabieg pomoże też Apple położyć większy nacisk na rozwój macOS.

ARM zamiast Intela

Apple projektuje obecnie jedne z najlepszych, mobilnych SoC1 na świecie. Apple A11 Bionic, którego możemy znaleźć w iPhonie X, iPhonie 8 i iPhonie 8 Plus, i który w postaci A11X Bionic zapewne niedługo pojawi się w iPadzie Pro, jest w wielu sytuacjach szybszy od wybranych procesorów Intela. Wyniki w syntetycznym benchmarku, jak Geekbench, to oczywiście jedno, a rzeczywiste sytuacje to coś zupełnie innego. Nie pomaga tutaj fakt, że takiego MacBooka Pro używamy inaczej niż iPhone’a…

Na rynku już debiutują tradycyjnie wyglądające notebooki, których sercem są Snapdragony Qualcomma i które pracują pod Windows 10 on ARM. Zdziwiłem się, że Microsoft wyprzedził Apple’a w tym względzie… Jeśli istniałyby dwa zbliżone do siebie notebooki, gdzie sercem pierwszego byłby procesor Intela, a drugi pracowałby na Snapdragonie, to różnice pomiędzy nimi byłyby znikome – jeden pracowałby dłużej na jednym ładowaniu i być może miałby LTE (Snapdragon), a drugi miałby większą wydajność (Intel).

Czy to jest kierunek, który obierze Apple?

iOS w notebooku

Od dłuższego czasu widzę argumenty za tym, żeby Apple w końcu wydało iPada w postaci tradycyjnego notebooka, nawet bez odczepianego ekranu. Istnieją za tym sensowne argumenty, ponieważ jeśli spojrzymy na takie rozwiązania, jak połączenie iPada z klawiaturą Brydge, to łatwo zauważyć, że to combo nie tylko zbliżone grubością do MacBooka, ale przede wszystkim waży od niego więcej. Dla porównania z innymi rozwiązaniami, oto klawiatura Brydge dla iPada Pro 12,9”:

MacBook 12″ MacBook Pro 13″ iPad Pro 12,9″ iPad Pro 12,9″ + Brydge iPad Pro 12,9″ + Smart Keyboard
Grubość 13.1 mm 14,9 mm 6,9 mm 13 mm 9,5 mm
Waga 920 g 1370 g 692 g 1450 g 938 g

Krytykujemy Apple za Smart Keyboard, ale podejrzewam, że odpowiedź, dlaczego zdecydowali się na takie rozwiązanie, znajduje się powyżej. Jeśli do kompletu dorzucimy Surface Pro i Surface Booka, to też można z tego wyciągnąć pewne wnioski:

MacBook 12″ MacBook Pro 13″ iPad Pro 12,9″ iPad Pro 12,9″ + Smart Keyboard Surface Pro bez i z klawiaturą Surface Book 2
Grubość 13.1 mm 14,9 mm 6,9 mm 9,5 mm 8,5 / 13,15 mm 23 mm
Waga 920 g 1370 g 692 g 938 g 812 / 1104 g 1536 g

Czy jest w takim razie jakikolwiek sens na tworzenie iPada z wbudowaną klawiaturą, wzorem Surface Booka? Czy lepiej kontynuować drogę, na której znajduje się Smart Keyboard? Koszt grubości i wagi jest ewidentny, chociaż to po części wynika z budowy produktu Microsoftu, który m.in. ma baterie w obu połowach urządzenia. A może Apple powinno pójść w ślady Microsoftu i zostawić iPada Pro ze Smart Keyboard jako odpowiednik Surface Pro, a dodatkowo zaoferować bardziej tradycyjnego notebooka, działającego pod kontrolą iOS, przypominającego Surface Laptop (lub po prostu MacBooka)? Czyli jeszcze bardziej rozszerzyć portfolio iPadów. Realnie na to patrząc, z perspektywy użytkownika iPada ze Smart Keyboard, miałoby to większy sens, gdyby firma z Cupertino dodała wsparcie dla trackpada do iOS-a i wbudowała takowy w klawiaturę.

AppleOS

Tim Cook, pod koniec 2015 roku w wywiadzie dla irlandzkiego Independant, powiedział:

“We feel strongly that customers are not really looking for a converged Mac and iPad,” said Cook. “Because what that would wind up doing, or what we’re worried would happen, is that neither experience would be as good as the customer wants. So we want to make the best tablet in the world and the best Mac in the world. And putting those two together would not achieve either. You’d begin to compromise in different ways.”

Przez te lata mogło się wiele zmienić w ich wizji na przyszłość i ciężko mi wierzyć bezwzględnie w tę deklarację, ale załóżmy przez moment, że będą się tego trzymali. W takiej sytuacji, biorąc pod uwagę plotkę o przejściu na ARM własnej konstrukcji, niewiele się zmieni, poza tym, że z czasem wszystkie MacBooki czy iMaki będą miały w środku inne serca.

Ale ponownie pytam: co dalej?

Czy Mac na ARM będzie żył przez, dajmy na to, dekadę i potem zastąpi go iOS lub cokolwiek wtedy będziemy mieli, włączając w to konkurencję? Czy to ma w ogóle sens? iOS prawdopodobnie będzie wtedy na tyle rozbudowany, że powinien potrafić większość z tego co dzisiaj robi Mac i macOS. Zastępowanie jednego przez drugie ma pewien sens, ale jak spojrzymy na to za 10 lat, to nie będzie to tak wyglądało – część osób stwierdzi jedynie, że Apple wynalazło koło na nowo.

Mnie bardziej interesuje dalsza przyszłość i czy kiedykolwiek doczekamy się systemu operacyjnego – nazwijmy go AppleOS – łączącego macOS i iOS, który będzie działał na wszystkim od Apple Watcha lub przyszłych urządzeń AR do Maków Pro z dużymi ekranami. A może doczekamy się go szybciej niż nam się zdaje?


Do 2020 już nie zostało wiele i jestem bardzo ciekawy, czy cokolwiek co zobaczymy na najbliższym WWDC 2018 i 2019 podpowie nam czego, jeśli w ogóle, mamy się spodziewać na WWDC 2020. Podejrzewam, że z perspektywy Maków niewiele się w tym czasie wydarzy (poza tym, że Mac Pro w końcu trafi do portfolio), ale przyszłość może być ciekawsza niż nam się wydaje.

Pozostaje tylko pytanie, czy ta przyszłość będzie się Macuserom podobała?


Ciekawe spostrzeżenia w temacie z internetów

  1. System-on-a-chip.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 17

Oby te przypuszczenia się nie sprawdziły. Jeżeli Apple porzuciłoby za dekadę Maca i zmusiło do przejścia na iPada, to musiałbym przesiąść się na Windowsa, bo skończyła by się dla mnie możliwość obróbki zdjęć na urządzeniach od Apple. 😕

Ciekawe było by uwzględnienie cen w tym porównaniu. IPAD pro 12,5 256 GB z klawiaturą i piórkiem to nadal taniej niż najtańszy Macbook. Dopiero dodanie LTE powoduje przeskoczenie laptopa.

Ponadto nadal brakuje w iPadro podłączenia (z sensowną jakością) zewnętrznych monitorów, bogatszego multitaskingu i np. maszyn wirtualnych. Jeśli wprowadzenie nowych procesorów ogołoci Mac Booki z ich przewag wobec iPad, to pozostaną z nich zabaweczki, a nie narzędzia. IPad i Macbook to dwa światy których połączenie nie przyniesie nic dobrego.

MacBooka nie kupuj, za delikatna klawiatura a koszty naprawy przekraczają grubo ponad 2000zł

brednie. nie ma problemu z klawiaturami u normalnych ludzi.

Gdybym miał obstawiać, to powiedziałbym, że w kolejnej wersji macOS dostaniemy Marzipan i uniwersalne aplikacje iOS-macOS. Będą przypominać bardzo iPhoto. Sporo API będzie współdzielone. Ułatwi to bardzo przeniesienie aplikacji z iOS na macOS. To będzie główny kierunek przenoszenia aplikacji.

Na koniec 2019 albo w 2020 dostaniemy Macbooka i Macbooka Air z procesorami ARM od Apple. Nie będzie wzrostu wydajności, ale znacząco wydłuży się czas pracy na baterii, zmniejszy ilość wydzielanego ciepła i waga całego urządzenia. Możliwe, że dodadzą LTE.

Macbook Pro pozostanie z procesorami Intela i dostanie ARMa jako dodatek. Przy zastosowaniach profesjonalnych wymagających większej mocy obliczeniowej nadal będą używane Intele. Dla zastosowań cywilnych wystarczy zwykły Macbook bez Pro z ARMem. W 2024-2025 możliwe, że porzucą wsparcie dla procesorów Intela, jeśli wydajność ARMów będzie wyższa, ale to mega odległa przyszłość i do tego czasu wiele rzeczy może się jeszcze zmienić.

Zgadzam się zupełnie i mam podobne odczucia. W odleglejszej przyszłości ARM, który da nam dłuższy czas pracy na baterii oraz ekrany microLED mogą sprawić że czasy pracy na baterii na poziomie 1,5-2x tego co mamy obecnie to będzie standard.

Odpowiednie procesory miały premierę dwa dni temu. Za miesiąc dwa pojawią sie w Makach. Nie siejmy paniki.

Co do klawiatury, to nie ma z nią żadnych prolemów, pod warunkiem, że dba sie o szczątkową higienię. Od dwóch lat używam takiej w MB12 i jest super.

“Na rynku już debiutują tradycyjnie wyglądające notebooki, których sercem są Snapdragony”

Tak debiutują, że żadnego w praktyce nei ma na rynku. Wciąż to działa fatalnie, zawiesza się i ma słabą wydajność. Nie zdziwię sie, jeżeli cała obecna generacja pójdzie na przemiał.

Tak, z punktu widzenia rynku i tendencji, logicznym jest że linia mobilna wchłonie linię “desktopową”. Podejrzewam więc że prędzej czy później Apple wróci do produkcji własnych monitorów pod które będzie się podpinało iPady i iPhony do pracy “biurkowej”. ARM’y, zwłaszcza te konstrukcji Apple aż proszą się o taki rozwój wydarzeń ;)

Nie ma pomysłu (nie można go kupić) na system w wersji 11 (XI), to zmienimy platformę będzie coś nowego (rewolucyjnego), a nie będzie problemów bo macOS działa na ARM (w końcu iOS to kompilacja macOS na tą architekturę), większość programów (Photoshop, MS Office, etc) działa na iOS więc działa na ARM.