Abonament
Koszt elektronicznych gadżetów to nic w porównaniu do usług, które musimy wykupić, by osiągnąć oczekiwaną funkcjonalność urządzenia.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2018
Jeszcze jakiś czas temu abonamentów było niewiele, a cena ich była podobna. Oferowały podobny zakres możliwości i sprawiały podobne problemy. Dziś nie dość, że o abonamenty potykamy się na każdym kroku, to jeszcze trzeba się im dobrze przyjrzeć, bo niektóre oferują więcej niż inne. Nie będę robiła tu przeglądu wszelkich dostępnych możliwości, bo czasu by nie starczyło na zagłębianie się w detale abonamentów na programy, muzykę, karmę dla psa, książki, filmy, gazety i pudełka-niespodzianki. Poruszamy się w tym gąszczu lepiej lub gorzej, starając się wybierać rozwiązania tak, by było i dobrze, i tanio.
Nie mam nic przeciwko abonamentom – nie musimy się przejmować wysokością rachunku, z góry wiemy, ile będzie nas kosztowało korzystanie z określonego serwisu. Abonamenty przyjęły się na tyle dobrze, że możemy je spotkać wszędzie. Nie są wyjątkowo drogie, ale mają tendencje do kumulowania się i potrafią w ten sposób połknąć sporą część naszego budżetu. Wszyscy wiemy, że subskrypcja do subskrypcji i zbierze się miarka. Osobiście w różnych okresach używałam Apple Music, Spotify, Audible, Wyborczej, Legimi, Netfliksa i kilku innych. Z tego wszystkiego pozostałam przy Netfliksie i Audible, bo pozostałe rozwiązania miały mniejsze lub większe wady, które skutecznie zniechęciły mnie do używania tych serwisów.
Jakieś pół roku temu zachciało mi się obejrzeć Logana, więc założyłam bezpłatne, 30-dniowe konto na Amazon Prime z założeniem, że skasuję je po upłynięciu okresu testowego. Ustawiłam sobie nawet przypominajkę w telefonie. W międzyczasie postanowiłam popatrzeć sobie „co tam mają”. Zaczęłam oglądać jeden serial, potem kolejny. Amazon Prime Video używałam zdecydowanie mniej niż Netfliksa, który jest moim preferowanym dostarczycielem obrazkowego streamingu, ale machnęłam ręką na kasowanie subskrypcji. Wracałam do niego sporadycznie, raz na jakiś czas, aż w końcu dostrzegłam serial, który radował moje serce od zawsze, zatytułowany Eureka. Pięć sezonów spowodowało, że przeprosiłam się z Amazonem i zaczęłam używać serwisu, za który płacę.
Podczas zakładania konta nie przyglądałam się temu, co zawiera. Wiem, to bardzo nieprofesjonalne, ale z założenia miałam je i tak skasować, wszystko więc jedno, co z czym i dlaczego. Niezbyt często loguję się do serwisów z komputera, najczęściej używam telewizora albo telefonu, nie mam zatem podglądu desktopowej strony. Przy okazji szukania adaptera Bluetooth do mojego głośnika zalogowałam się z komputera, bo chciałam zobaczyć większe obrazki. A skoro już się zalogowałam, to postanowiłam pogrzebać, bo taka okazja nie powtórzy się w najbliższej przyszłości. Kliknęłam swoje konto i moim oczom ukazała się całkiem pokaźna lista usług, które kupiłam sobie razem z członkostwem w Amazon Prime. O darmowych dostawach w ramach abonamentu realizowanych z magazynów Amazona wiedziałam. O Video Prime też. Nie przyszło mi jednak do głowy sprawdzać muzyki, książek i grocerki, bo znając ceny Apple i pozostałych usługodawców, w abonamencie mieści się jedna usługa i nic więcej. Okazało się jednak, że warto było zajrzeć, bo Amazon na członkach Prime nie oszczędza.
Mówię oczywiście o angielskim serwisie, bo z innymi nie mam do czynienia.
W skład pakietu wchodzą zatem:
- Prime Video
- Prime Music
- Prime Reading
- Prime Groceries
- Darmowe/jednodniowe dostawy z magazynów Amazona
- Nielimitowane miejsce dyskowe do przechowywania zdjęć
Miesięcznie: 7,99 funtów, rocznie: 79 funtów (6,58 m-c)
Dla porównania: abonament Netflix – 7,99 funtów (wersja dla dwóch ekranów), Apple Music: 9,99 funtów i chociażby Legimi – wersja „audiobooki i ebooki” – 9,99 funtów miesięcznie. Jedyną wadą Amazona może być mieszana forma abonamentowa – do części materiałów uzyskuje się dostęp w ramach subskrypcji, za nowości trzeba zapłacić dodatkowo. Zapewniam jednak, że Amazon oferuje olbrzymią ilość dobrych jakościowo treści w ramach miesięcznej opłaty. Oczywiście nie można porównywać cen wprost, bo każdy z tych serwisów ma inną charakterystykę świadczenia usług, ale dla zaspokojenia ciekawości możemy zastosować przykładową matematykę. Aby uzyskać dostęp do filmów, muzyki i książek w wyżej wymienionych serwisach, musimy miesięcznie wyasygnować kwotę: 27,97 funtów. Nie jest to jakaś bajońska suma, ale w porównaniu z abonamentem Amazona, pomiędzy 6,58 a 7,99 funtów, nie ma się nawet nad czym zastanawiać. Cena subskrypcji z pewnością się zwróci.
Jeśli pozostali dostawcy nie zaczną weryfikować swojej polityki cenowej, może się okazać, że obudzą się z ręką w nocniku, bo klienta przyzwyczajonego do konkretnego serwisu trudno odzwyczaić, chyba że potop i gradobicie.
Raz na jakiś czas warto zatem przeprowadzić inwentaryzację posiadanych abonamentów i zobaczyć przy okazji, co u konkurencji piszczy. Może się okazać, że zamiana papierowej prenumeraty na elektroniczną sprawi, że oszczędzicie kilka drzew, a przy tym jakaś część budżetu pozostanie w kieszeni. A nawet jeśli jesteście już „paperless”, to zmiana operatora raz na jakiś czas również pomoże Wam obciąć niektóre koszty.
Ze swojej strony zupełnie świadomie postanowiłam nie kończyć umowy z Amazonem. Wyjątkowo trudno ze mnie uczynić powracającego klienta – do tej pory udało się to zaledwie kilku usługodawcom i sprzedawcom, więc dodatkowe propsy dla Amazona. Może się nawet okazać, że namówią mnie na coś jeszcze.
Dobrze prowadzony biznes to nie tylko usługa i jej realizacja. To również umiejętność obserwowania rynku i dostosowywania się do jego realiów – zwykła, naturalna konkurencyjność. Pozostając cenowo-funkcjonalną skamieliną, nie da się zdobyć użytkownika.
Odnoszę wrażenie, że następuje pewne przetasowanie, zmienia się układ sił na technologicznym polu bitwy. Nie ma jeszcze jasnych i oczywistych znaków wiosny, ale coś wisi w powietrzu. Może to tylko dreszcz na plecach, może mało uzasadnione przeczucie, ale zapytajcie Siri o Alexę albo Cortanę, a potem każdą z nich o Siri. Myślę, że odpowiedzi asystentek dadzą Wam do myślenia.
Mnie dały.
I koniecznie zróbcie abonamentowy remanent, bo wiosna idzie – czas generalnych porządków. Powodzenia!
Komentarze: 9
doskonała reklama – ile za to kupiła Pani dodatkowych usług ? Nienawidzę takiej reklamy. Uważam to za oszukiwanie ludzi i uważanie ich za głupków , którym mozna mówić co jest dobre. Powinna Pani napisać o serwisie X, który każdy może znaleźć i wtedy być może ktoś znalazłby lepszy niż Amazon. Można tez było zrobić test porównawczy baz zachwalania konkretnego serwisu.Czytelnik sam potrafi wybrać.
Zapewne Pana rozczaruję, ale to nie jest artykuł sponsorowany. Gdyby był, zamieścilibyśmy stosowną adnotację. Wbrew popularnemu przekonaniu, autorzy nie są gratyfikowani za każde dobre słowo napisane o urządzeniu czy usłudze. Pozdrawiam.
andriej – Wyjątkowo nietrafny komentarz. W twoim przypadku działa takie powiedzenie Marka Twaina: „Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”. Pasuje jak ulał, tylko po co się odzywałeś…
dodatkowo Amazon ma NIESAMOWITA polityke zwrotow – czy to zakupow czy to oddawania kasy
mialem 3 potezne wpadki i w obu Amazon zwrocil to co chcialem i tak jak chcialem
Pisanie o początkach wiosny pod koniec maja ? Hellllllloooo ! Czy Pani dopiero ze snu zimowego się wybudziła ?
Natomiast co do samego Amazona. Może i to jest reklama konkretnej usługi ale fakt faktem, że za te pieniądze (niecałe 8 funtów na miesiąc) mamy i muzykę i film i dodatkowo bezpłatną dostawę towarów na drugi dzień. Nigdy nie miałem problemu ze zwrotem towaru nawet otwartego i przetestowanego o dlatego lubie kupiwać na Amazonie. Prosta polityka względem kupujących. 30 dni na zwrot i po problemie. Szkoda tylko, że to tak ładnie działa w UK.
Tekst pochodzi z archiwalnego, marcowego wydania iMagazine – tak głosi adnotacje na samej górze ;-)
Po ,,Wyborcza,, przestałem czytać bo na pewno jest niewiarygodne…
Dokładnie! Ja dodam jeszcze, że wszystko wygląda kolorowo na początku… ale, zgrzyty zaczynają się później, muzyka w podstawowej subskrybcji po czasie zaczyna mieć bardzo duże braki.. i wtedy sugerowane jest wykupienie upgrade’u za dodatkowe 10£, co daje nam już prawie 18£…
Dodałby jeszcze kilka innych aspektów porównawczych. Np. kwestia współdzielenia zasobów: w Apple mamy konto rodzinne, licencję na 6 urządzeń, zarządzanie w iTunes – również zarządzeni i kopie zapasowe iUrządzeń oraz udostępnianie na sprzęt grający. Jak wygląda w Amazonie? Na razie dostałem ofertę na tydzień testowania wszystkich usług za 0,99£. Zakupy na drugi dzień są świetne choć dotyczą tylko oznaczonych produktów (Prime). Mogę jednak poczekać 3-4 dni na dostawę za darmo (przy zakupach powyżej 20£). W filmach, obejrzałem z dostępnych na razie 4, serwis Amazona gubi synchronizację napisów z dźwiękiem w przeglądarce. Choć doceniam, że można oglądać na ponad 100 zgodnych urządzeniach. Netflixa wykupuję na 1 miesiąc 2 razy w roku i przez ten czas oglądam co chcę. W sumie, trochę ciekawych rzeczy jest w Netflixie, trochę na Amazonie, trochę w Apple. Teraz ponoć The Expanse będzie exclusive u Bezosa. I w całej tej matni abonamentów szarzy ludzie i tak wybierają „zalukaj” albo „serialosy” bo tam jest niemal wszystko w jednym miejscu.