Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Sennheiser Momentum Wireless: legenda w nowej odsłonie

Sennheiser Momentum Wireless: legenda w nowej odsłonie

14
Dodane: 7 lat temu

Nidy nie darzyłem jakąś wyjątkową sympatią marki Sennheiser. Z ich produktami było w mojej opinii trochę tak, jak z posiadaniem budżetowego BMW. Kojarzyło się z przynależnością do pewnych grup społecznych i szczerze, nie kojarzyło mi się z produktami premium.

Do grudnia 2017. Wówczas do recenzji trafiły najnowsze słuchawki Momentum Wireless M2 AEBT. Bezprzewodowe, ze świetnie działającym mechanizmem parowania, wykonane z najwyższej jakości skóry i metalu. Nie ma jednak róży bez kolców.

Legendarna jakość

Gdy rozpakowywałem pudełko, od samego początku widać było i czuć (prawdziwa skóra pachnie tak, jak powinna), że producent zadbał o najmniejszy szczegół. W zestawie znajdziemy więc welurowy, twardy, zasuwany na zamek futerał w kolorze ciemnego brązu oraz przenośny, mały i wykonany z aksamitu sznurkowy woreczek. Te dwa elementy powinny stanowić wyposażenie każdych słuchawek z półki premium (drogi Bang & Olufsen – lubię Was, ale tutaj możecie się tylko uczyć). Oprócz tego zestaw zawiera także przewód micro USB do ładowania słuchawek (minus za brak USB-C) oraz przewód Jack–Jack, którym możemy podłączyć słuchawki do sprzętu, gdy w tym zabraknie energii. Co ciekawe i godne odnotowania, zachowują one pełną funkcjonalność i czerpią energię z urządzenia, nie ładują się jednak jednocześnie. Dodatkowo w zestawie znajduje się standardowa przejściówka do gniazda samolotowego i komplet dokumentacji.

Znany z produktów marki Bose kompaktowy mechanizm składania idealnie sprawdza się w podróży. Wykonanie Momentum Wireless jest dokładnie na takim poziomie, do którego producent przyzwyczaił nas w przypadku tej linii słuchawek. Nie pozostawia niedomówień. Skóra, przeszycia, spasowanie całej konstrukcji: przewodów, elementów metalowych, membran nauszników i mechanizmu regulacji jest po prostu wzorowe. Nic nie trzeszczy, nic nie jest zbyt delikatne i zbyt premium, jak to bywa u konkurencji. Jest po prostu solidnie.

Producent deklaruje, że słuchawki są w stanie pracować na jednym ładowaniu akumulatora przez dwadzieścia dwie godziny. Podczas ponad miesiąca testowania udało mi się osiągnąć wynik dziewiętnastu godzin. To i tak sporo w tej klasie słuchawek. Ładowanie akumulatora do pełna zajmuje około trzydziestu minut. Zawsze mogłoby być szybciej. Korzystając na co dzień z Bose QC35, nadal podtrzymuję opinię, że są to najwygodniejsze słuchawki na świecie, choć Momentum Wireless nie uwierają w głowę ani w uszy przez dobre cztery do pięciu godzin ciągłego użytkowania. Oczywiście to subiektywna sprawa i zależy od kształtu głowy każdego użytkownika, niemniej jednak wynik uważam za naprawdę dobry.

ANC jedno ma imię

Byłem bardzo ciekawy wbudowanego w ten model modułu aktywnej redukcji hałasu, który Sennheiser nazwał NoiseGard Hybrid. To ostatnie słowo ma tutaj szczególne znacznie. Nie byłem i nie będę zwolennikiem wszelkiej maści hybryd. Cztery wbudowane mikrofony nie wystarczyły i w tym przypadku, aby obronić testowane słuchawki. Po prostu albo coś jest ANC, albo nim nie jest. Podobne problemy miewa wspomniany Bang & Olufsen.

Docenić należy fakt, że Momentum Wireless są całkowicie pozbawione funkcji smart. Nie mamy aplikacji, co osobiście uznaję za plus do momentu, gdy nie mogę zrezygnować z działania ANC. Jest ono po prostu zawsze włączone. Szkoda tylko, że nie działa. Efektu wytłumienia dźwięków otoczenia, pomimo zamkniętej, okołousznej konstrukcji, po prostu nie słychać. Rozmowy i wszelkie dźwięki są całkowicie słyszalne. I ta jedna wtopa producenta według mnie powinna obniżać cenę tego modelu o jakieś trzysta złotych. Podkreślę raz jeszcze, że liderem rynku, jeśli chodzi o ANC, jest jego twórca, marka Bose. Tyle na ten temat.

W1 od Apple to nie wszystko

A jak brzmią Momentum Wireless? Jak zwykle, to zależy, czego słuchacie. Jeśli gustujecie w jazzowo-klasycznych brzmieniach, a od czasu do czasu słuchacie po prostu nowości (w tym popu), słuchawki te docenicie za trzy kwestie. Po pierwsze krystalicznie czystą górę i środek. Śmiem stwierdzić, że grają one porównywalnie z BeoPlay H6, które są w tych aspektach dla mnie wzorem. Po drugie miękki bas, który kompletnie nie poradzi sobie z rockiem czy muzyką klubową, ale świetnie spisze się w przypadku jazzu i popu. Nie za dużo, nie za mało. Tak jak oczekiwałem. Po trzecie świetnej jakości wbudowane mikrofony. Uważam, że są dużo lepsze niż u konkurencji.

Momentum Wireless mają w sobie jeszcze jeden pierwiastek magii, którego nie potrafię do końca wyjaśnić. Mechanizm parowania słuchawek i przełączania źródła dźwięku, który działa lepiej niż chip W1 od Apple. Co prawda Sennheisery nie parują się magicznie z urządzeniami z Cupertino, ale gdy już sparowane zostaną, to dzieją się cuda. Przedstawię to obrazowo. Słuchawki są sparowane z iMakiem, iPadem i iPhone’em. Połączone w danej chwili zostają tylko tym pierwszym. Korzystamy z nich, pracując na komputerze. Nadchodzi połączenie głosowe na iPhone’a. Słuchawki momentalnie wyciszają dźwięk z komputera i są gotowe odebrać połączenie z iPhone’a. Bez sekundy opóźnienia! Od razu. W czasie rzeczywistym. Bez ich wcześniejszego połączenia z iPhone’em. Nie do końca wiem, co za tym stoi, ale jest to bezapelacyjnie najlepszy, najstabilniejszy system łączności wykorzystujący protokół Bluetooth na rynku. Wielkie ukłony dla Sennheiser.

Podsumowując, Momentum Wireless to bardzo dobre słuchawki, ale nie dla wszystkich. Jeśli szukacie ANC, powtórzę jeszcze raz, mamy tylko jeden produkt na rynku: Bose QC 35. Jeśli szukacie produktu premium, wysokiej jakości wykonania i bezproblemowego, długiego działania, jak najbardziej możecie wybrać Sennheiser. Cieszę się, że zmieniłem swoje zdanie na temat tej marki i chętnie przyjrzę się kolejnym jej propozycjom.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2018.

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 14

Jednoczesne połączenie z wieloma urządzeniami Bluetooth to nowa funkcja Multipoint jest już także dostępna w Bose Q35II i działa właśnie w taki “magiczny” sposób wybierając źródło w zależności od podawanego w danym momencie sygnału , wystarczy na jednym ze sparowanych urządzeń wcisnąć play a automatycznie się przełączy na to urządzenie , oczywiście połączenie telefoniczne mają tu priorytet .

„Jeśli szukacie ANC, powtórzę jeszcze raz, mamy tylko jeden produkt na rynku: Bose QC 35”.

Nie zgadzam się z w/w, SONY WH-1000xm2 mają lepszy ANC, przy lepszym brzmieniu.

Potwierdzam, Sony WH-1000XM2 ma lepszy system ANC i grają zdecydowanie lepiej w każdym rodzaju muzyki. Niestety nie mają funkcji Multipoint i nie ma tego „magicznego” autoprzełączania.

Hmmm nigdy nie darzyłem sympatią marki Sennheiser…, wzorem brzmienia są dla mnie BeoPlay H6…, czy aby na pewno powinieneś testować słuchawki?
Może i z marką premium Sennheiser ma nie wiele wspólnego, ale za to już z dźwiękiem i owszem i ma z pewnością więcej cenionych i znacznie lepszych produktów niż lifestylowe B&O! Na temat tych konkretnych się nie wypowiadam, bo nie miałem z nimi do czynienia, ale trochę słabe te założenia, dobrze że recenzja kończy się lekką zmianą zdania.
Z całym szacunkiem do Krzyśka i jego tekstów o produktywności to chyba wziął te słuchawki do testów od tak – “bo czemu nie” ;-)

Hehe, tym razem “Bo czemu nie?” było intencjonalne. Tak, testowałem rzecz jasna i oczywiście wszystko zależy indywidualnie od upodobań muzycznych i dźwiękowych.

Zawsze denerwowały mnie testy słuchawek, w których o walorach dźwiękowych pisze się niewiele albo nic, za to dużo o wszystkim innym. Można tak, tylko po co?

Słuchawki to po pierwsze dźwięk, bo do tego służą, później jakość wykonania, a na końcu różne ficzery. Tutaj o dźwięku nie ma, jeżeli dobrze widzę, ani słowa. Zaiste, chyba pierwszy raz widzę taki tekst o słuchawkach.

Co do samego ANC, cóż każdy bardziej zaawansowany miłośnik słuchawek wie, że ANC Bose wycina zakłócenia nieomal do zera. Tyle, że nie każdy użytkownik lubi takie bezkompromisowe działanie redukcji szumów. Niektórzy wolą kompromis i dla nich jest np. Sennheiser.

Nie rzecz w tym, że Sennheiser nie może zrobić tak działającego ANC, a Bose tak. Każda z firm podjęła decyzję o zaprojektowaniu słuchawek według pewnych założeń i według tego działają. Warto to wiedzieć.

EDIT jednak jest kilka zdań o dźwięku, wiec prostuję wcześniejszy komentarz :)

“awsze denerwowały mnie testy słuchawek, w których o walorach dźwiękowych pisze się niewiele albo nic, za to dużo o wszystkim innym. Można tak, tylko po co?” – bo wiekszosc ludzi ma sprzet dla “ficzerow” wlasnie. Podobnie z telefonami, aparatami fotograficznymi a i sluchawkami tudziez innym sprzetem. Nawet z autami. Ot tak to dzis wyglada. I tego nikt nigdy nie zmieni.

Posiadam te słuchawki od ponad 2 lat, ANC działa swietnie, słuchawki mają wbudowany noise gate, który podczas poruszania się po miescie wiele razy pomógł mi uniknąć kłopotów ( przez ANC nie słychać aut i szumu miasta, jesli natomiast ktoś zatrąbi, coś się zderzy, bramka przepuszcza dźwięk klaksonu albo inny nagły głośny dźwięk ) . Pracuję w studiu dźwiękowym i dzieki świetnemu balansowi tonów niskich, średnich i wysokich wiele razy przesłuchiwałem materiał ze studia na Momentum 2.0, oczywiście nie są to słuchawki referencyjne, aczkowiek dzieki mało inwazyjnemu ANC w miarę wiernie oddają każde pasmo, niezależnie od rodzaju słuchanej muzyki.
Bateria w trakcie podpięcia przez USB do komputera jest ładowana! Dodatkowo przez łącze USB mamy cyfrową jakość, a nie analogową. Zainteresowanych odsyłam do instrukcji.
Przy codziennym korzystaniu ze słuchawek w komunikacji miejskiej słuchawki ładuję co 4-5 dni, co średnio daje mi Ok 20h słuchania, maxymalnie doszedłem do 25h przy 1/4 głośności. Wlasnie, dzieki ANC nie rozkręcam głośności „na maxa” wystarczy do normalnego słuchania Ok 50-60% głośności i słychać wszystko !
Dzieki bluetooth 4.1 jest możliwość parowania z dwoma urządzeniami jednocześnie, aż dziwne, że jeszcze do ubiegłego roku były to jedyne słuchawki w tej klasie cenowej z tą funkcją.
Po 2 latach użytkowania zużywają się nauszniki, które mozna kupic nowe bez problemu i wymienić samemu, polecam zdejmować co jakis czas i delikatnie odświeżać w celu przedłużenia żywotności.
Są to bardzo dobre słuchawki o nie nachalnym wyglądzie, aczkolwiek drogie.

Dzięki za merytoryczny komentarz. Dla mnie ANC powinno być jednak bezkompromisowe, aczkolwiek totalnie rozumiem Twój punkt widzenia. Pozdrowienia!

Posiadam QC35 i M2ABT i w kwesti dzwięku zdecydowanie wygrywa Zenek :) QC35 to słabiutki dzwięk niestety. Natomiast co do ANC i wygody to zdecydowanie lepiej jest w Bose, są to jedne z najwygodniejszych słuchawek i ANC również ma najlepsze , do tego w QC35 II można sobie regulować stopień wyciszenia z poziomu słuchawek.