Chmura – najlepsze odkrycie od czasów wynalezienia koła
Dane przenoszą się same! Czy może być coś lepszego?
Podejść do chmury było co najmniej kilka, z czego większość mniej udanych. Od początkowych prób z iDiskiem i MobileMe, przez SkyDrive i Google Drive, aż do ulubionego rozwiązania użytkowników – Dropboksa. Nie, nie oznacza to, że pojawiały się w tej właśnie kolejności. Oznacza to, że to Dropbox dzierży palmę pierwszeństwa, trafiając w sedno potrzeb i oczekiwań użytkowników, dostarczając aplikację desktopową oraz – co najważniejsze – pozwalając userom na dowolne przeglądanie i modyfikację umieszczonych tam plików. Nic więc dziwnego, że po początkowych próbach zarówno Microsoft, jak i Google, postanowiły wykorzystać tę samą formułę. Na placu boju pozostało Apple, próbując wymyślić chmurę od nowa i serwując ją swoim użytkownikom po trochu – najpierw łącząc ze sobą urządzenia działające pod kontrolą iOS, następnie umożliwiając ich bezprzewodową synchronizację z OSX i w końcu, zamykając koło, podłączając OSX do chmury. Operacja kompleksowa a wyniki? Dobre, chociaż jeszcze nie bardzo dobre.
Przesiadka
Wszyscy ci z Was, którzy śledzą mnie na Twitterze, wiedzą, że postanowiłam ostatnio przeprowadzić skomplikowaną operację przenoszenia się na nowy komputer bez pośrednictwa Asystenta migracji. Oczywiście wywołało to wiele uśmiechów politowania i falę dobrych rad. Nie było jednak nieuzasadnione. Przy użyciu Asystenta przenosiłam się z komputera na komputer przez około 10 lat. Mniej więcej. Dodać lub ująć. Oryginalna wersja systemu pamiętała jeszcze czasy PPC i wielce zacnego PB G4 PISMO. Przez tyle lat, zarówno w systemie, jak i w folderach z danymi i aplikacjami, nazbierało się wiele śmieci, których postanowiłam się pozbyć. Jako że Asystent migracji nie pozwala na szczegółowy wybór elementów, które chcemy przenieść, najłatwiejszą drogą okazało się postawienie czystej instalacji na nowym komputerze i ręczne przeniesienie wybranych danych.
Kalendarze, kontakty, dane aplikacji natywnych
Tu w zasadzie nie ma żadnego problemu – wystarczy do konta użytkownika przypisać Apple ID. Kalendarze, kontakty i muzyka zakupiona w iTunes pojawia się na nowym sprzęcie automagicznie. Programy zakupione w MAS czekają na pobranie z listy. Dzięki temu możemy zdecydować, które programy są nam naprawdę potrzebne, a które zakupiliśmy pod wpływem impulsu i pobrać tylko te, których zamierzamy używać. Konta pocztowe w domenie iCloud i me również przeniosą się bez naszego udziału, reszta w zależności od ustawień i tego, czy zdecydowaliśmy się używać ich z iCloud, czy też nie. Ja postanowiłam przenieść je ręcznie i przy okazji zrobić porządek, przez co zupełnie o nich zapomniałam i skonfigurowałam je dopiero po tygodniu. Użyteczny tip: jeśli podobnie jak ja nie pamiętacie haseł do swoich kont pocztowych (ostatni raz musiałam je pamiętać kilka lat temu!) i przenosicie wszystko ręcznie, wystarczy uruchomić aplikację Keychain, z listy wybrać interesującą Was pozycję i zaznaczyć opcję „Pokaż hasło”. Zostanie ono ujawnione po podaniu głównego hasła logowania. Takie to proste, proszę Państwa.
Pliki użytkownika
Od bardzo dawna wszystkie pliki służące do pracy trzymam na Dropboksie, dzięki czemu mam do nich dostęp z każdego urządzenia i dowolnego systemu. Nie trzymam tam plików tajnych i poufnych ani też kontrowersyjnych zdjęć, których wyciek mógłby wywołać rumieniec zażenowania na twarzy. Wystarczy zainstalować aplikację, podać dane logowania i spokojnie poczekać, aż drzewa katalogów zostaną przeniesione na nowy komputer. A potem to już prawie jak w domu!
Biblioteki iTunes i iPhoto
Zazwyczaj w iTunes trzymamy nie tylko te pliki, które zakupiliśmy z iTunes Store, a nie wszyscy mają uruchomioną usługę Match. Ja postanowiłam moje biblioteki zarchiwizować i zacząć od nowa. W tym celu wystarczy odnaleźć pliki Library w odpowiednich lokalizacjach i przenieść je na dysk zewnętrzny. Jeśli chcemy je potem otworzyć, możemy to uczynić z owego dysku, wciskając Alt przy starcie programu, lub po prostu przekopiować do nowej lokalizacji. To samo możemy zrobić z biblioteką iPhoto. Najlepiej skopiować całe katalogi, nie zapominając o dodaniu do ich nazwy stosownej daty, żeby się potem nie pogubić w archiwizacjach.
Reszta danych
Dane nieprzypisane do żadnej chmury musimy przenieść ręcznie. To jednak niewielka operacja w porównaniu z czasami zamierzchłymi, kiedy wszystko trzeba było mozolnie przegrywać przy pomocy dyskietek, zewnętrznych dysków czy pendrive’ów. Wystarczy skopiować odpowiednie katalogi, zdecydować, które dane archiwizujemy, zaś resztę przenieść do nowej lokalizacji. Dzięki temu możemy cieszyć się porządkiem i czystym, świeżym systemem.
Przenosiny przy pomocy Asystenta migracji zajmą zapewne 2-3 godziny, w zależności od tego, ile danych posiadamy i jakiej metody używamy. Przenosiny ręczne można by zapewne zamknąć w 1-2 dniach, zakładając, że dysponujemy szybkim łączem internetowym. U mnie, ze względu na słynny „telefon pod ścianą” dostęp do internetu, zajęło to nieco dłużej, przy czym podstawową funkcjonalność umożliwiającą pracę uzyskałam już w ciągu pierwszych kilku godzin. Nie taki więc diabeł straszny, jak go malują. Zalety? W trakcie ręcznych przenosin pozbyłam się około 100 GB śmieci, uzbieranych przez kilka lat, wyczyściłam folder z aplikacjami i zarchiwizowałam dokumenty, do których dostępu nie potrzebuję na bieżąco. Myślę, że mój nowy komputer jest mi wdzięczny!
A nowa chmura Apple?
Cóż, trzeba się do niej przyzwyczaić, zwłaszcza w zakresie funkcji zapisywania i otwierania plików stworzonych przez aplikacje systemowe i wspierające iCloud. Apple próbuje nas nauczyć zapisywania wszystkich danych bezpośrednio w chmurze, nie zaś w folderach systemowych. Po części już to robimy, ale nie wszyscy czujemy się komfortowo w sytuacji, gdy wszystkie nasze pliki znajdują się na zewnętrznych serwerach. Pod tym względem Dropbox bije Apple na głowę, dostarczając z jednej strony intuicyjną chmurę, z drugiej nie ingerując zbytnio w wieloletnie przyzwyczajenia użytkowników.
A jakie ma to znaczenie dla naszych przyszłych przesiadek?
W przyszłości z komputera na komputer przeniesiemy się dokładnie tak, jak robimy to dzisiaj, przenosząc się pomiędzy urządzeniami z iOS. Wystarczy wpisać Apple ID a wszystkie nasze kontakty, kalendarze, pliki i dane będą już na nas czekały w chmurze. I nawet Asystent migracji przejdzie do lamusa. Do tego przecież zmierzamy. Patrząc z perspektywy, postęp jest niesamowity. Jedynym problemem może okazać się prywatność i bezpieczeństwo danych w chmurze. Ale o tym przekonamy się z czasem. Na razie swoje kontrowersyjne fotki lepiej trzymać tylko na dysku lokalnym. Tak na wszelki wypadek.
Powiedzcie sami, czy chmura nie jest najlepszym wynalazkiem od czasów wynalezienia koła?
Ten tekst pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2014