Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Podobne narzędzia do różnych celów, czyli: ile można mieć aplikacji do notatek?

Podobne narzędzia do różnych celów, czyli: ile można mieć aplikacji do notatek?

2
Dodane: 6 lat temu

W poprzednim felietonie opisałem moje nowe „workflows” do porannego i wieczornego rytuału oraz inne sposoby na automatyzację produktywnych nawyków. Kilka osób napisało do mnie z dużym zdziwieniem, że osoba promująca produktywność używa kilku zupełnie różnych aplikacji do notatek. Gdzie w tym efektywność i upraszczanie spraw? Skąd pomysł na kilka aplikacji, które w zasadzie robią to samo?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2018


Jedna aplikacja do wszystkiego?

Rozumiem te wątpliwości. Kiedyś faktycznie byłem zdania, że powinienem mieć jedną aplikację do notatek – i tą opcją od lat był dla mnie niedościgniony Evernote.

Evernote to taki kombajn – aplikacja do wszystkiego. Do wrzucania dokumentów, zdjęć, notatek… i do tego świetnie synchronizuje wszystko „w chmurze”. Korzystam z niej od początku istnienia. To właśnie Evernote był fundamentem mojego przejścia (w 2012 roku) w tryb , czyli używania tabletu jako głównego komputera do pracy. Dzięki Evernote mogłem także zrezygnować z papieru – wszystkie informacje i dokumenty przechowywać w wersji cyfrowej zawsze „pod ręką” i nie martwić się o ich kopie „fizyczne”.

Nadal korzystam z Evernote’a – mam w aplikacji znacznie ponad 10 tysięcy notatek… Niezły kawał życia! I co roku opłacam abonament premium tej aplikacji.

Od 2012 roku minęło jednak sporo czasu. Wtedy zacząłem być „#iPadOnly”, za czasów iPada 3 z Retiną. Teraz mamy rok 2018, a ja pracuję (i piszę te słowa) na 10,5-calowym iPadzie Pro z iOS11. Ekosystem aplikacji Apple jest bogatszy niż kiedykolwiek. Dlatego też zmienił się trochę sposób, w jaki używam iPada i komputerów ogólnie.

Podstawową chmurą stał się iCloud

Wreszcie dożyliśmy czasów, kiedy iCloud od Apple po prostu działa i jest motorem synchronizacji aplikacji oraz dokumentów na iOS i na Macu. Dodatkowy atut iCloud to fakt, że jest to podstawowy natywny system przechowywania informacji na iPadzie i iPhonie, działa więc również „offline” lub kiedy mamy słabsze połączenie z Internetem. I właśnie dzięki temu iCloud często sprawdza się lepiej niż Dropbox.

Co z tym notowaniem? Po co mi więcej aplikacji?

Wróćmy zatem do głównego tematu – notowania i aplikacji do notowania.

Okazuje się, że w pracy na iPadzie notowanie notowaniu nierówne i od jakiegoś czasu, w zależności od tego, co chcę zrobić, sięgam po inne aplikacje do notowania. Oto one:

Apple Notes – do bazgrołów i różnych notatek

Aplikacja wbudowana w iOS. Używam jej do luźnych notatek, na przykład, aby coś zapamiętać lub opisać. Działa bardzo szybko, sprawnie się synchronizuje przez iCloud i do tego całkiem ładnie wygląda.

Często też „bazgrolę” sobie w tej aplikacji, bo ma świetne, natywne wsparcie dla ołówka Apple Pencil.

Linea – do rysowania notatek

Jeśli chcę więcej notować za pomocą Apple Pencil, korzystam z aplikacji Linea – jest znacznie bardziej rozbudowana i wygodniejsza do rysowania i zupełnie zastąpiła mi Paper by 53, niegdyś moje główne narzędzie do rysowania.

Scanbot – do dokumentów

Mój nowy skaner. Ostatnio testuję go zamiast Evernote. Cokolwiek muszę zeskanować, wrzucam do Scanbota. Genialne jest, że ma on superszybki OCR, czyli rozpoznawanie tekstu w plikach graficznych, i oczywiście synchronizuje się przez iCloud.

Działa niesamowicie, bo rozpoznany tekst zapisywany jest bezpośrednio w pliku PDF, mam więc do niego dostęp z każdej aplikacji obsługującej PDF-y.

Ulysses – do pisania

Ta aplikacja jest po prostu idealna do pisania długich tekstów na iPadzie, iPhonie i Macu. Każdy dłuższy artykuł zaczyna się tutaj. Ten także. Mam specjalny folder o nazwie „iMagazine” i piszę w nim wszystkie felietony. Dzięki takiej strukturze mam tutaj archiwum tekstów, mogę łatwo wszystko znaleźć i żadne stare teksty mi nie umkną.

Uwielbiam pisać, korzystając z formatowania Markdown i Ulysses się do tego idealnie nadaje. Ma również proste funkcje eksportu do PDF czy Pages. Gdy felieton jest gotowy, eksportuję go do Pages i w tym formacie wysyłam Dominikowi.

W Ulyssesie prowadzę też mój dzienniczek (z ang. „Journal”) – w poprzednim felietonie opisałem, jak za pomocą narzędzia Workflow komponuję wpisy, a następnie wrzucam do Ulyssesa.

Cała biblioteka moich tekstów w Ulyssesie synchronizuje się świetnie przez iCloud, mam zatem dostęp do moich tekstów z każdego urządzenia.

Bear – do notatek na każdy dzień

Radek, z którym nagrywam The Podcast, wpadł na pomysł, aby Bear używać do jednej tylko rzeczy: prowadzenia notatki, w której można śledzić postępy w pracy każdego dnia. Proces wygląda następująco: za pomocą Workflow codziennie tworzy się nowa notatka. Kiedy w ciągu dnia chcę ją uzupełnić, coś dodać lub zanotować, odpalam Bear i to robię.

I znowu dzięki iCloud mam dostęp do Bear na każdym urządzeniu! 

Wiem, twórcy Bear na pewno nie są zachwyceni, że używam ich aplikacji w tak okrojonym wymiarze, ale tylko do tego jest mi potrzebna. Dzięki temu nie zaśmiecam sobie Ulyssesa codziennymi notatkami.

MindNode – do myślenia

Od zawsze, przeprowadzając osobiste burze mózgu, czyli analizując i tworząc nowe koncepcje, rysowałem mapy myśli. Dotychczas używałem do tego kartki papieru, ściennej tablicy do pisania flamastrami albo iThoughts. Ostatnio przesiadłem się jednak na MindNode i jestem tą aplikacją zachwycony. Teraz każdy obszerniejszy tekst lub ważny koncept zaczyna swoje życie jako mapa myśli i dopiero potem idzie dalej i zmienia się w to, czym docelowo ma być.

Nigdy nie byłem fanem aplikacji typu „outline”, czyli na przykład OmniOutliner i jemu podobne. Są za bardzo „liniowe”, podczas gdy ja potrzebuję czegoś bardziej „przestrzennego” i mapa myśli spełnia swoją funkcję wyśmienicie.

Ten felieton także powstał najpierw jako mapa myśli w MindNode. Dopiero potem wyeksportowałem ją jako dokument w Markdown do Ulysses, a teraz wypełniam go treścią i redaguję.

Habit List – do monitorowania nawyków

Na koniec zostawiłem dodatkowy przykład aplikacji, która nie jest narzędziem do notowania, ale obrazuje moje odchodzenie od monolitów aplikacji. Jak wiesz, wszystkie zadania mam w Nozbe: projekty, pomysły, zadania, czynności do wykonania. Nie przechowuję tam jednak zadań związanych z nawykami, na przykład regularnymi ćwiczeniami.

Ich miejsce jest w specjalnej aplikacji Habit List – mogę w niej sprawdzać, jak mi idzie praca nad nawykami, jaką mam ciągłość danego nawyku itd.

Czy naprawdę warto mieć aż tyle różnych aplikacji?

Myślę, że tak. Ten nowy model sprawdza się w moim przypadku z kilku powodów.

Po pierwsze, porównując abonament Evernote do kosztów tych aplikacji oraz konta iCloud, nie rozbijamy tutaj banku. Każda z tych aplikacji trochę kosztuje, ale są na tyle dobre, że nie mam problemu, aby być płacącym klientem. Biorąc pod uwagę cenę iPada Pro, koszt oprogramowania jest niewielki.

Po drugie, każda z wymienionych aplikacji jest dopracowana i ma jedną czy dwie rewelacyjne i wyjątkowe funkcje, dla których korzystam z tego, a nie innego narzędzia:

  • Apple Notes jest bardzo wszechstronną aplikacją ze wsparciem wielu formatów notatek,
  • Linea jest genialna, jeśli chodzi o rysowanie na kilku płaszczyznach,
  • Scanbot ma świetne skanowanie i OCR,
  • Ulysses idealnie wspiera Markdown do pisania długich tekstów,
  • Bear ma super API i fajne wsparcie dla checkboksów,
  • MindNode jest piękną apką do map myśli.

Po trzecie, wszystkie te aplikacje fajnie ze sobą współgrają, często dzięki eksportowi danych. Moje mapy myśli jako pliki „Markdown” idą do Ulyssesa po to, aby kiedyś być opublikowane w iMagazine.

Po czwarte, dzięki temu, że każda z aplikacji spełnia konkretną funkcję w moim życiu, jestem automatycznie bardziej skupiony, kiedy z nich korzystam. Wiem, że aby dodać ogólną notatkę, idę do Apple Notes. Jeśli chcę napisać długi tekst – korzystam z Ulyssesa, kiedy chcę pracować nad notatką z bieżącego dnia – z Bear…

Po piąte i ostatnie, każda z tych aplikacji synchronizuje się z chmurą i ze Spotlightem, nie ma więc problemu, aby w systemie znaleźć to, czego potrzebuję. Wszystkie dane mam na zawołanie (gdyby tylko Siri lepiej działała…)

A ty, jak sobie radzisz?

To jest moje nowe podejście – seria wyspecjalizowanych aplikacji zamiast jednej, która rządzi wszystkim. A jak Ty sobie radzisz z Twoimi „notatkami”? Czy wyróżniasz różne typy notatek? Gdzie je zapisujesz? Daj znać na Twitterze: @MSliwinski – chętnie pogadam!

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2