Słuchanie
Siedzisz z kimś twarzą w twarz przy stoliku. Kiedy ostatnio siedziałeś? Ktoś wyciąga telefon, sprawdza nerwowo niemy ekran. Kiedy ostatnio się na to wkurzyłaś? Pytasz ją: dlaczego milczysz? Słyszysz: co mówiłeś? Boli, prawda? Władamy coraz nowocześniejszą i bardziej wyszukaną elektroniką użytkową, a gubimy podstawowe ludzkie reakcje na sygnały zmysłowe. Najgorsza w skutkach jest jednak utrata zdolności słuchania. Uwaga – słuchania, a nie słyszenia. Widzisz różnicę?
Czas na czas, zawczasu
Abelard Giza – jeden z najpopularniejszych stand-upperów w Polsce, a prywatnie świetny mąż i facet, powiedział kiedyś podczas występu w Krakowie:
„Jak ktoś patrzy na Ciebie przez 2 godziny i Cię słucha, to jest to największa nagroda! Takie rzeczy już się prawie nie zdarzają, bo ludzie nie mają czasu na życie, a co dopiero na słuchanie innych!”.
I to nie był żart. Ani ironia. Ani żadna inna figura retoryczna. To wyjaśnienie jednego z najważniejszych w mojej opinii filtrów społecznych, które powinniśmy odważnie i intencjonalnie stosować. Nie ma absolutnie najmniejszego sensu poświęcać swojego czasu i uwagi osobom, które nie są w stanie jej poświęcić nam. Choćby przez chwilę. I relacje – a wiem to po sobie – nie mają tutaj absolutnie żadnego znaczenia.
Wniosek, którym w tym tekście zapewne niektórych zdenerwuję, brzmi: nic wobec nikogo nie musisz. Warto jednak mieć czas zawczasu, dla tych, którzy w jakiś sposób są dla Ciebie ważni. Fascynują Cię. Którym od zawsze chciałeś zadać pytanie: dlaczego to robisz? Pozycja, status, odległość nie mają kompletnie żadnego znaczenia.
Spojrzenie
Bo widzisz, jakiś czas temu poszedłem na zwykły, niedzielny, poranny trening biegowy. Dziewiąty kilometr. Spotykam Jacka – siedziemdziesiąt trzy lata. Ortalionowy strój biegowy z końca lat osiemdziesiątych. Mimowolnie zwalniam, chcę przybić piątkę. Przybijamy, a Jacek krzyczy: „Biegnij chłopaku! Gdybym się oglądał, nie biegałbym w tym wieku!”. Potem spotkałem go na rozciąganiu. Zapytałem, dlaczego to robi? Odpowiedzią rozłożył mnie na łopatki: „Każdego dnia patrzę na żonę, która wie, że choćby wybuchła kolejna wojna, damy sobie radę, bo granice są, o tu.
Kilka dni temu usłyszałem takie słowa: „Patrząc na Ciebie, całkiem możliwe, że uda Ci się spełnić to marzenie”. Jest spójne z sytuacją Jacka: być w wieku siedemdziesięciu lat na tyle sprawnym, aby bez problemu przebiec półmaraton. Wiecie, co pomyślałem w dniu spotkania siedemdziesięciotrzylatka na trasie? Że moje wątpliwości były irracjonalne. Jak całe to spotkanie. I tych kilka innych, w których trakcie zamiast pytać, myślimy sobie zbyt często, że to dziwna, nietypowa sytuacja, nieznane uczucie itp., więc zostawię – pójdę dalej. Tak sobie myślę, że my, ludzie, jesteśmy wyjątkowo uparci. Całe lata potrafimy tkwić w toksycznych relacjach, wmawiać sobie powołanie do tego czy owego, usprawiedliwiać absolutnie wszystko drwiną losu. A tymczasem tuż za rogiem, przy kawiarnianym oknie, ktoś sączy poranne espresso i robi dokładnie to samo. Kto z kogo tu drwi?
Tamtej niedzieli pierwszy raz żałowałem, że nie biegam z telefonem – widocznie ten wzrok miałem zobaczyć tylko ja. Czyje spojrzenie dziś przegapisz? Na czyje pytanie nie odpowiesz? Tak, ten tekst miał Cię wkurzyć.
Mamy wiosnę. Najlepszego!
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2019
Komentarze: 4
Dziękuję za taki dobry tekst, takie “słowo na niedzielę” :) Nie wkurzył mnie, ale na pewno warto pamiętać na codzień o tym, co napisałeś. Dobrego dnia! :)
Do usług. Najlepszego!
Dziękuję za taki dobry tekst, takie “słowo na niedzielę” :) Nie wkurzył mnie, ale na pewno warto pamiętać na codzień o tym, co napisałeś. Dobrego dnia! :)
Do usług. Najlepszego!