Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Audi SQ8 e-tron – trzy silniki, nieskończone emocje

Audi SQ8 e-tron – trzy silniki, nieskończone emocje

0
Dodane: 1 miesiąc temu

SQ8 e-tron to elektryczny SUV dostępny w dwóch wariantach, który ma osiągi wyścigówki, do której zapakujemy się z całą rodziną na wakacje. Zwiększony akumulator pozwoli nam też tam sprawniej dojechać.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2024


SQ8 e-tron występuje w dwóch wersjach nadwozia – testowanym Sportback lub „zwykłym”. Ceny zaczynają się od 446 tys. zł, ale spodziewam się, że będziecie chcieli do niego zamówić więcej bajerów, a jest w czym wybierać. Niezależnie od wariantu, SQ8 napędzane jest trzema silnikami – dwa umieszczono na tylnej osi, a trzeci na przedniej. To pozwala auto przyspieszyć do 100 km/h w 4,5 s, w czym pomaga napęd quattro z Torque Vectoring. Poprawiono w nim również parametry ładowania – wystarczy 31 minut, aby doładować się od 10 do 80% z mocą do 170 kW, a akumulator powiększono do 106 kWh netto (114 kWh brutto). Poprawiona aerodynamika, optymalizacje silników i inne poprawki pozwoliły uzyskać zasięg 513 km dla SQ8 Sportback (WLTP).

Sportback rzeczywiście wygląda zdecydowanie agresywniej od „cywilnej” wersji SQ8 e-tron, pomimo że ma poprawioną aerodynamikę i większy o kilkanaście kilometrów zasięg. Kosztem jest natomiast pojemność bagażnika – 528 zamiast 569 litrów, przy podniesionych siedzeniach. Nowy model zresztą możecie rozpoznać po płaskim dwuwymiarowym logo Audi z przodu i z tyłu oraz po podświetlanym Singleframe. Na słupku też znajdziecie pełne oznaczenie modelu, co z czasem ma pojawić się we wszystkich nowych modelach Audi. Więcej na temat wszystkich nowości w tym modelu znajdziecie w obszernym artykule w naszym archiwum, łącznie z informacjami nt. opcjonalnego Hololens VR dla pasażerów tylnej kanapy.

Na co dzień

Co innego jest pokonywać autostradą trasę z Poznania do Berlina, a co innego używać auta na co dzień, jeżdżąc po mieście. To najczęściej moment, w którym zdajemy sobie sprawę z tego, że realnie nie potrzebujemy 503 koni mechanicznym po prawą stopą. Są jednak sytuacje, w których ten jeden osioł za kierownicą (czyt. autor) docenia taką moc. Najbardziej jednak wszystkich powinien zaskoczyć nie fakt, że samochód ważący tyle, co dom jednorodzinny, przyspiesza w 4,5 s do setki, ale to, że ten model dzięki swojemu zawieszeniu zmienia prawa fizyki. Jak na tak duże i ciężkie auto to siła bezwładności zdaje się go nie dotyczyć, a lekkość, z jaką zmienia kierunek jazdy, przypomina baletnicę, a nie sumokę.

Konstrukcja elektrycznego samochodu, gdzie na podłogę składa się niesamowicie sztywny battery pack, wpływa nie tylko na zachowanie auta poprzez obniżenie środka ciężkości, ale przede wszystkim na jego bezpieczeństwo bierne. Standardowa pneumatyka pozwala regulować prześwit zależnie od trybu jazdy. To niestety zmiana, która nadal mi się nie podoba – dla wielu to może i spore uproszczenie, ale osobiście nadal chcę mieć możliwość ręcznego sterowania prześwitem, jeśli mam takie życzenie, niezależnie od trybu, w którym się znajduję. To kwestia wyłącznie software’u, więc nadal liczę na to, że ta funkcja wróci, tym bardziej że jest nadal w innych modelach grupy. Skoro już mowa o zawieszeniu, to nie mogę pominąć faktu, że testowany egzemplarz stał na 22-calowych felgach z oponami o przekroju 285 mm. Wizualnie prezentują się genialnie i pomimo że negatywnie wpływają na zasięg, to zamawiałbym takie bez wahania.

Na deser zostaje w pełni wyposażone wnętrze, we wszystkie bajery, jakie Audi obecnie oferuje. Są kamery i ekrany zamiast lusterek. Nadal się do nich nie przyzwyczaiłem, ale znajomy zapewnia mnie, że to tylko kwestia czasu. Jest wbudowana funkcja masażu foteli i potwierdzam, że spisuje się wzorowo, ale lepiej zdjąć zimową kurtkę, aby nie mieć żadnego bufora. Jest też Audi Virtual Cockpit plus, nawigacja MMI plus, system Bang & Olufsen Premium Sound System, hotspot Wi-Fi z LTE, oświetlenie Ambiente, asystent głosowy Amazon Alexa oraz wszelkie wspomagacze w jeździe, od parkowania aż po utrzymywanie pasa ruchu podczas jazdy. Dla użytkowników Androida udostępniono Audi connect key, dzięki któremu możemy otwierać (w sumie możemy skonfigurować do 5 osób) samochód za pomocą naszego smartfona oraz dodatkowo otrzymamy fizyczną kartę NFC, którą możemy zostawić np. obsłudze w serwisie albo na parkingu.

Osobom bardziej aktywnym, ale niemającym czasu na transfery z samochodu do komunikacji miejskiej czy na spacer do biura z parkingu, Audi oferuje elektryczny skuter „Audi electric kick scooter, powered by Egret” w designie marki:

Przy zasięgu do 80 km i maksymalnej prędkości ok. 25 km/h nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać się na relaksującą wycieczkę. 10-calowe opony bezdętkowe umożliwiają jazdę w różnych warunkach terenowych i zapewniają miękkie, stabilne prowadzenie. Prędkość jazdy, tryb jazdy, stan akumulatora i łączność Bluetooth można wygodnie odczytać na kolorowym wyświetlaczu informacyjnym. Do transportu w samochodzie lub w autobusie hulajnogę elektryczną można złożyć.

Skuter waży 22,5 kg, ma 500 W silnik i zapewnia zasięg ok. 80 km. Do kompletu można mieć torbę, aby móc go wygodnie i bezpiecznie transportować w bagażniku.

SQ8 testowałem w warunkach zimowych przy minusowych temperaturach, na 22-calowych zimowych oponach o zwiększonych oporach tarcia, więc zużycie energii nie odpowiadało realnym wartościom. Pomimo tego zużycie prądu oscylowało w rejonie 25–33 kWh/100 km, zależnie od tego, jak ciężką miałem nogę.

Podsumowanie

Muszę powiedzieć, że to świetnie wyważone auto. Prywatnie wybrałbym pojemniejszą wersję, nie Sportback, bo skoro mam już mieć dużo auto, to niech będzie przynajmniej maksymalnie praktyczne w kwestii załadunku bagaży. Niezależnie jednak od tego, genialnie się prowadzi, czy to po autostradzie, czy po wąskich uliczkach miast. Parkuje się oczywiście łatwiej czymś mniejszym, ale gabaryty tutaj są łatwo wyczuwalne, przez co nie miałem problemów w centrach handlowych. Sam jednak pozostałbym przy tradycyjnych lusterkach – nie dojrzałem jeszcze do tych nowoczesnych z kamerami.

Z trzema silnikami i 503 końmi pod maską jednak nie będę walczył…

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .