Książki, bieganie i kitu wciskanie
W minionych dwóch latach miałem jakieś trzy fazy czytelnicze. Nie czytałem nic. Czytałem wszystko. Czytałem starannie wyselekcjonowaną grupę artykułów z portali branżowych, które trafiały do mojej skrzynki mailowej w każdy piątek o dziesiątej rano. I wiecie co? Pod koniec ubiegłego roku zrozumiałem, że nawet na tych niby kuratorskich listach byłem w stanie przebrnąć maksymalnie przed dwa dłuższe teksty. A wiecie dlaczego?
czytaj